Rozbudowa obory w trosce o dobrostan
Efektem dobrego zarządzania stadem jest dużo młodzieży remontowej, i z czasem w oborze robi się bardzo ciasno. Rozwiązaniem może być jej rozbudowa lub wykorzystanie do celów hodowlanych innych zabudowań. Wymaga to dużej pomysłowości, którą wykazali się m.in. hodowcy z Wielkopolski.
TEKST I ZDJĘCIA: RYSZARD LESIAKOWSKI
Za dwa miesiące zasiedlimy dodatkową powierzchnię w naszej oborze. Ciasnota skłoniła nas do jej rozbudowy. Mamy dużo młodzieży, co roku sprzedajemy 10–15 jałówek cielnych, ale i tak miejsca w budynku jest mało – opowiada Jakub Gorączka z Gulcza, prowadzący z żoną Agatą 60-hektarowe gospodarstwo, w którym utrzymują 60 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 8900 l mleka. Małżeństwo gospodaruje wraz z rodzicami Anną i Arkadiuszem. Sprzedaż relatywnie dużej liczby jałówek dowodzi dobrego odchowu cieląt i młodzieży oraz dobrej płodności krów. Nie byłoby to możliwe bez dobrego zarządzania stadem.
Obora z 2002 r.
– Nasza obora powstała w 2002 roku, po przebudowie i rozbudowie starych zabudowań po byłej spółdzielni produkcyjnej. W pierwotnej wersji mieściły się w nich owczarnia, chlewnia i pomieszczenia gospodarcze – relacjonuje hodowca. Informuje, że po zmianach powstała wolnostanowiskowa obora, na głębokiej ściółce, dla 60 krów z przychówkiem. Budynek posiada przejazdowy stół paszowy o szerokości ok. 3,8 m. Z jednej strony przylega do niego korytarz spacerowy o szerokości 3 m. Część jego powierzchni ma ażurową posadzkę (betonowy ruszt), która łączy się z ażurową posadzką przyległej poczekalni. Betonowy ruszt w poczekalni i części korytarza spacerowego zakrywa zbiornik na gnojowicę o łącznej objętości 200 000 l. – Na pozostałej części korytarza spacerowego, gdzie nie ma betonowych rusztów, jest pełna posadzka betonowa – informuje rozmówca. Wyjaśnia, że korytarz spacerowy jest czyszczony za pomocą szufli zamontowanej na ładowarce. Nieczystości zagarniane są na część ażurową posadzki, skąd przedostają się do zbiornika na gnojowicę. Pozostałości na ruszcie spłukuje się wodą.
W oborze 60 sztuk krów i 60 sztuk młodzieży przebywa na głębokiej ściółce, wymienianej co ok. 3 miesiące. Część legowiskowa jest ścielona dwa razy dziennie. Krowy dojone są w hali udojowej typu „rybia ość” (2×4), wyposażonej w podstawowy sprzęt (nie ma programu do zarządzania stadem). – Dój 52 krów trwa ok. 1,5 godziny, co zajmuje dziennie ok. 3 godzin – nadmienia rozmówca. W oborze panuje dobry mikroklimat, za sprawą dobrze funkcjonującej wentylacji kalenicowej. Szczelinę kalenicową zakrywa świetlik z przezroczystych płyt poliwęglanowych, który umożliwia dostęp naturalnego światła. Dodatkowo wnętrze obory oświetlają naturalnym światłem świetliki w połaci
dachowej. Świeże powietrze napływa do wnętrza obory oknami wykonanymi w podłużnych ścianach budynku. W oknach zamiast szyb, jest siatka.
Trzeba przyznać, że mimo dużej obsady w budynku nie wyczuwa się zapachu amoniaku, co świadczy o dobrej wymianie powietrza. – W okresie letnich upałów krowy schładzane są mgłą, wytwarzaną przez rozpylacze i wentylatory zamontowane nad korytarzem spacerowym. To jest pomysł taty – relacjonuje Jakub Gorączka.
Dodatkowa powierzchnia
Za dwa miesiące zwierzęta w oborze Gorączków będą miały dodatkowych 240 m2 powierzchni, jest to efektem przeprowadzonej rozbudowy. – Nie będziemy zwiększali obsady, zależy nam na poprawie dobrostanu zwierząt. Po rozbudowie powstanie kojec dla 15 krów w laktacji, oddzielny kojec dla 15 krów zasuszonych i kojec dla 22 sztuk żeńskiej młodzieży w wieku 1–1,5 roku – wyjaśnia hodowca. Dodatkową powierzchnię dla 30 krów uzyskano dzięki zagospodarowaniu starej stodoły, która łączyła się w szczycie z dotychczasową oborą. Natomiast dodatkowa powierzchnia dla jałówek powstała, po dobudowaniu wzdłuż ściany podłużnej obory, wiaty o szerokości 6 m i długości 24 m (patrz schemat).
– Wykorzystanie powierzchni starej stodoły wiązało się z rozbiórką jej ścian, ponieważ wykonano je z gliny i praktycznie nie miały fundamentów. W miejscu starych ścian wznieśliśmy na solidnych fundamentach nowe mury – relacjonuje Jakub Gorączka. Wyjaśnia, że dodatkowa powierzchnia dla krów powstała po przedłużeniu obory o szerokość wspomnianej stodoły. Nad dobudowaną częścią udało się zachować spadki dachu takie same, jak w dotychczasowej oborze. Z tego samego materiału, tj. z eurofali, wykonane jest pokrycie dachowe nad nową powierzchnią i dotychczasową. W efekcie obie części stanowią jeden budynek, zarówno pod względem funkcjonalnym, jak i architektonicznym. Tym samym przedłużony został stół paszowy, do którego dostęp z jednej strony mają krowy w laktacji, a z drugiej krowy zasuszone. W kojcu dla krów produkcyjnych głębokość ściółki wynosi 1,5 m, w kojcu dla samic zasuszonych – 0,6 m.
Wiata dla jałówek
Dobudowana do obory wiata dla jałówek posiada stalową konstrukcję. Słupy nośne, wykonane z rur kwadratowych (12×12 cm), rozstawione są co ok. 5 m. Na nich opierają się dźwigary, wykonane z dwuteownika, o wysokości 16 cm, na których rozstawione są kratownice stalowe, będące konstrukcją dwuspadowego dachu. – Stalowe kratownice stanowią także konstrukcję dachu w dotychczasowej oborze i jej dobudowanej części – nadmienia hodowca. Informuje, że wiata pokryta jest eurofalą, czyli podobnie jak obora. Okap dachu wystaje 1,5 m poza drabinę paszową i linię słupów nośnych, stanowiąc zadaszenie stołu paszowego dla jałówek. Tym samym pasze objętościowe będą zadawane na zewnątrz. Pod wiatą jałówki będą przebywały na słomianej ściółce o maksymalnej grubości 40 cm. W chłodne i wietrzne dni zwierzęta chronić będzie kurtyna z siatki wiatrochronnej, rozpostartej wzdłuż krawędzi dachu.
Inwestycja w dobrostan
– Wraz z rozbudową obory i dobudowaniem wiaty dla jałówek utwardziliśmy przylegający do niej plac o powierzchni ok. 600 m2. Wszystkie prace wykonywała firma budowlana. Cała inwestycja kosztowała ok. 240 tys. zł – informuje hodowca z Gulcza. Podkreśla, że ok. 40 tys. zł pochłonęły prace związane z rozbiórką starej obory i robotami ziemnymi. Koszt ten oprócz materiałów budowlanych i robocizny obejmuje także wyposażenie budynku, tj. wygrodzenia, drabinę paszową, dwa poidła niezamarzające. – Rozbudowę obory zrealizujemy w ramach programu PROW, zatem liczymy na 50-procentowe dofinansowanie – uzupełnia rozmówca. Jest przekonany, że inwestowanie w dobrostan zwierząt opłaca się, ponieważ tylko wtedy można wykorzystać genetyczne zdolności krów do produkcji mleka. Hodowca dąży do zwiększenia rocznej średniej wydajności mlecznej o 500–1000 l oraz zamierza osiągnąć przeciętną życiową wydajność krów rzędu 40 tys. l mleka. Obecnie krowy w tym stadzie produkują w ciągu swojego życia średnio ok. 29,5 tys. l mleka. Rekordzistka w stadzie uzyskała wydajność życiową ok. 75 tys. l mleka, co ukazuje potencjalne możliwości. Poprawa rentowności produkcji mleka wymaga także doskonalenia zarządzania stadem. Hodowca z Gulcza od kwietnia ub.r. jest użytkownikiem programu Stado OnLine.