Automatyczny dój powszechnieje
Robotyzacja prac w oborach zyskuje coraz więcej zwolenników. Prezentujemy nowy obiekt w Wielkopolsce przewidziany dla 250 krów dojnych.
tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI
Od roku użytkujemy nową oborę wolnostanowiskową, wyposażoną obecnie w dwa roboty udojowe GEA DairyRobot R9500, które obsługują stado liczące aktualnie 140 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 12 tys. kg mleka. W nowym obiekcie TMR na stole paszowym podgarnia robot GEA FRone – relacjonują Kamila i Dariusz Pawlakowie z Brudzewa w powiecie słupeckim. Jak informują, oborę zaprojektowano dla 250 krów, dojonych za pomocą czterech robotów udojowych. Małżeństwo gospodaruje od 2017 roku, kiedy przejęło od rodziców gospodarstwo, w którym wówczas w wolnostanowiskowej oborze na głębokiej ściółce utrzymywano 60 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 11 tys. kg mleka. W tym obiekcie krowy były dojone w dojarni typu „rybia ość” (2 × 4), obecnie przebywa w nim młodzież. Okazuje się, że wysoka mleczność krów jest efektem prowadzonej przez dziesięciolecia pracy hodowlanej. – Jestem czwartym pokoleniem zajmującym się bydłem mlecznym. W 1923 roku mój pradziadek, po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, kupił w Brudzewie gospodarstwo liczące ok. 12 ha, które rozwijały kolejne pokolenia, tj. dziadek, a później ojciec wraz ze mną. W 1998 roku otrzymałem od ojca 15 ha i systematycznie zwiększałem stan posiadania własnych gruntów. Pierwszy mój obiekt inwentarski wzniosłem w 2008 roku, był przeznaczony dla młodzieży i bydła opasowego, użytkuję go nadal. Z chwilą przejęcia gospodarstwa od rodziców w 2017 roku użytkowałem, łącznie z odziedziczonymi gruntami i własnymi, 130 ha, a obecnie uprawiam 160 ha – wyjaśnia Dariusz Pawlak i uzupełnia: Do budowy nowej obory zmobilizowały nas problemy ze zdrowotnością wymion krów utrzymywanych na głębokiej ściółce, co utrudniało uzyskanie wysokiego poziomu higieny. W efekcie dochodziło do licznych zapaleń gruczołu mlecznego i sprzyjało to występowaniu także wielu innych schorzeń. Brakowanie dochodziło nawet do 40% i negatywnie wpływało na rentowność produkcji mleka. – Stanęliśmy przed dylematem: albo zbudujemy nową oborę, albo rezygnujemy z hodowli krów mlecznych. Wybraliśmy dalszy rozwój produkcji mleka w naszym gospodarstwie – wspomina małżeństwo z Brudzewa.
Przestronny budynek
Nowa obora zapewnia krowom bardzo dobry mikroklimat i wygodne legowiska. Budynek o długości 76,5 m i szerokości 36,5 m ma stalową konstrukcję. Słupy nośnie, rozstawione co 6 m we wnętrzu obory, ustawiono wzdłuż osi podwójnych boksów legowiskowych, co nie zmniejsza walorów użytkowych budynku. Pokrycie dachowe stanowi płyta warstwowa z ośmiocentymetrową izolacją termiczną. Dzięki temu w okresie zimowym nie dochodzi do skraplania się pary wodnej na wewnętrznej powierzchni pokrycia dachowego. Latem natomiast ocieplony dach ogranicza nagrzewanie się powietrza we wnętrzu budynku, łagodząc skutki występowania stresu cieplnego.
Cyrkulację powietrza zapewnia grawitacyjna wentylacja kalenicowa. W oborze zastosowano ciekawe rozwiązanie szczeliny kalenicowej. Otóż otwór wywiewny o szerokości 0,5 m wykonano wzdłuż kalenicy w jednej z połaci dachowej. Powstałą szczelinę wywiewną zakrywa, przedłużona poza kalenicę, druga połać dachu, co w znacznym stopniu chroni przed przedostawaniem się opadów atmosferycznych do wnętrza budynku. – Jest to rozwiązanie tańsze i trwalsze niż szczelina kalenicowa zakryta świetlikiem z przezroczystych płyt poliwęglanowych, których żywotność oceniam maksymalnie na ok. 15 lat. Ponadto świetlik w kalenicy dachu powoduje, że krowy narażone są na działanie promieni słonecznych, co wzmaga skutki stresu cieplnego podczas upałów – uzasadnia swój wybór hodowca z Brudzewa.
Obora jest przewiewna dzięki otwartym, podłużnym ścianom budynku o wysokości 4,2 m. Do wysokości 1,2 m wykonano je z żelbetu, powyżej jest trzymetrowa niezabudowana przestrzeń, zasłaniana podczas chłodnych i wietrznych dni za pomocą kurtyn, którymi steruje automatycznie stacja pogodowa.
Obora dla krów dojnych
W nowym budynku wzdłuż osi podłużnej przebiega przejazdowy stół paszowy o szerokości 5,2 m, do którego przylegają korytarze spacerowe o szerokości 3,3 m (patrz schemat). Krowy mogą wypoczywać w podwójnych boksach legowiskowych o łącznej długości 5,5 m, zatem jeden ma długość 2,75 m. Mlecznice mają także do dyspozycji wygodne boksy przyścienne o długości 3,3 m, co zapewnia zwierzętom wystarczająco dużo miejsca podczas kładzenia się i wstawania. Wszystkie boksy legowiskowe mają szerokość 1,2 m, wyścielone są materacem słomiano‑wapiennym. Wysoki komfort wypoczynku stwarzają także samonośne przegrody międzylegowiskowe wyposażone w elastyczny ogranicznik karkowy.
Stół paszowy dzieli oborę na dwie części, w każdej z nich przewidziano miejsce na poczekalnię i dwa roboty udojowe oraz kojce porodowe ścielone słomą. Do jednej ze ścian szczytowych przylegają pomieszczenia socjalno-biurowe oraz jest miejsce na tzw. zlewnię mleka, w której znajduje się schładzalnik o pojemności 10 tys. l. Wygospodarowano także miejsce dla nowo narodzonych cieląt.
– Nowy budynek jest przeznaczony tylko dla krów dojnych oraz cielących się, teraz jest w nim połowa zaplanowanej obsady. W wolnych stanowiskach utrzymujemy aktualnie krowy zasuszone, które docelowo będą przebywały w starych zabudowaniach – relacjonują rozmówcy.
Roboty w systemie kierowanego ruchu krów
Pierwszą decyzją przy wyborze robota udojowego jest rozstrzygnięcie, czy w oborze będzie ruch krów wolny, czy kierowany. – Byliśmy zainteresowani systemem z ruchem wymuszonym, co się wiąże z wyższymi kosztami, ponieważ konieczny jest montaż bramek selekcyjnych, których nie ma w systemie wolnym. Korzyścią kierowanego ruchu krów w oborze jest przede wszystkim sprawniejsze zarządzanie stadem, ponieważ zwierzęta można szybko zlokalizować, co przy stadzie liczącym 250 mlecznic jest dość istotne. Tym samym firma Lely jako dostawca robotów udojowych do naszej obory nie wchodziła w rachubę, ponieważ urządzenia tej firmy funkcjonują jedynie w systemie wolnym – relacjonują hodowcy z Brudzewa. Jak wyjaśniają, krowy do wchodzenia do boksu udojowego wabi pasza treściwa zadawana w robocie udojowym. Aby dostać się do niego, zwierzę musi przejść przez bramkę selekcyjną, w której jest identyfikowane. Jeżeli krowa ma pozwolenie na dój, to automatyczna bramka kieruje ją do poczekalni. Gdy samica wyczerpała zaprogramowany limit wizyt w robocie, to jest kierowana na stół paszowy. Z poczekalni krowy mają bezpośredni dostęp do dwóch robotów udojowych. Po zakończonym doju przechodzą przez tę samą bramkę selekcyjną, która kieruje zwierzęta do stołu paszowego albo ponownie do poczekalni, gdy dój był niekompletny (np. gdy z jednej ćwiartki wymienia mleko nie zostało zdojone). Wydojone krowy mogą być także automatycznie skierowane do kojca porodowego lub zabiegowego. – System bramek lokalizuje w poczekalni krowy, które się nie wydoiły lub dój był niekompletny. Dzięki temu takich sztuk nie trzeba szukać w oborze, aby je wprowadzić do boksu udojowego, co ma miejsce w systemie wolnego ruchu krów – uzupełnia Dariusz Pawlak.
Dój ćwiartkowy ma same zalety
– Roboty udojowe firmy GEA zachwycają szybkością zakładania kubków udojowych na strzyki. Jest to ważne, ponieważ wpływa na dobową wydajność tych urządzeń – mówi hodowca. Jak informuje, wszystkie czynności związane z dojem odbywają się w założonym na strzyk kubku udojowym, czyli mycie strzyka, przedzdajanie, dój właściwy, dipping. Dój każdej krowy kończy dezynfekcja kubków udojowych oraz ich płukanie. Rozmówca chwali robot za cichą pracę i prostą obsługę.
– Roboty udojowe oferują dój ćwiartkowy, co zapobiega tzw. pustodojowi, którego następstwem są uszkodzenia strzyków i wysoka podatność wymion na infekcje. Ponadto automatyczna dezynfekcja kubków udojowych po każdym zakończonym doju zapobiega rozprzestrzenianiu się w stadzie patogenów odpowiedzialnych za zapalenia wymion. Po wprowadzeniu krów do nowej obory zdrowotność wymion w naszym stadzie znacząco się poprawiła. Przeciętna zawartość komórek somatycznych w mililitrze mleka nie przekracza 200 tys. – mówi pani Kamila. Jak informuje, obecnie od 99 krów dwa roboty udojowe pozyskują w ciągu doby ok. 3155 l mleka, co w przeliczeniu na jedno urządzenie daje 1577 l mleka/dobę. Z tego wynika, że przeciętna dzienna wydajność krów wynosi 31,8 l mleka. Średni czas doju jednej mlecznicy wynosi ok. 6 minut. Przeciętnie krowy odwiedzają robot udojowy 3,5 razy na dobę.
Gospodarka gnojowicą
W nowym budynku zautomatyzowane jest także czyszczenie korytarzy spacerowych, na których znajdują się betonowe posadzki o ryflowanej powierzchni. Co dwie godziny uruchamiają się zgarniaki łańcuchowe, które spychają nieczystości do kanału zrzutowego przebiegającego wzdłuż jednej ze ścian szczytowych budynku. Z kanału zrzutowego odchody zwierząt przedostają się do przepompowni z zamontowaną pompą do gnojowicy i mieszadłem. – Gdy przepompownia jest pełna, gnojowica jest pompowana do naziemnego zbiornika zewnętrznego o pojemności 2,5 tys. m³. Jest to zakryty zbiornik żelbetowy, do niego trafia także gnojowica gromadząca się w kanałach zakrytych posadzką ażurową w poczekalniach – mówi hodowca. Jak informuje, gnojowica w przepompowni jest mieszana raz dziennie w ciągu pół godziny. Wraz z mieszadłem uruchamia się pompa do gnojowicy i tłoczy ją do kanału zrzutowego za pośrednictwem rurociągu zwrotnego. W ten sposób kanał zrzutowy jest systematycznie przepłukiwany, co zapobiega jego zanieczyszczeniu.
Więcej czasu na zarządzanie stadem
W prezentowanej oborze hodowców z Brudzewa najbardziej uciążliwe prace przy zwierzętach zostały zautomatyzowane. – Teraz koncentrujemy się na nadzorowaniu urządzeń, mamy więcej czasu na obserwację zwierząt i na zarządzanie stadem. Roboty udojowe gromadzą wiele informacji o poszczególnych krowach i całym stadzie. Na ich podstawie generowane są alarmy o zagrożeniach, które pojawiają się na monitorze przy robocie udojowym, komputerze i urządzaniach mobilnych. System udojowy na bieżąco monitoruje zdrowotność każdej ćwiartki wymienia i dzięki temu można wcześnie podjąć terapię – relacjonują hodowcy. Chwalą także system monitorowania stada CowScoud, który wykrywa ruję, monitoruje zdrowie i lokalizuje zwierzęta w oborze. – CowScoud nie tylko wykrywa ruję, ale także określa termin optymalnej inseminacji. Ponadto na podstawie precyzyjnych pomiarów aktywności ruchowej, czasu pobierania paszy i przeżuwania monitorowana jest zdrowotność krów. O ewentualnych zagrożeniach system informuje bardzo wcześnie, zanim wystąpi spadek wydajności mlecznej. Dzięki temu można szybko reagować, co zwiększa skuteczność podejmowanych terapii – wyjaśnia rozmówca.
Pytamy hodowców, ile kosztuje stworzenie komfortowych warunków dla krów i pracy przy ich obsłudze. – Do tej pory wydaliśmy ok. 7 mln zł netto i czeka nas jeszcze zakup dwóch robotów udojowych, co się wiąże z wydatkiem ok. 1,2 mln zł. Wtedy w obiekcie możliwe będzie produkowanie mleka od 250 krów – odpowiada Dariusz Pawlak. Z tej wypowiedzi wynika, że koszt jednego stanowiska dla krowy w okresie laktacji wynosi ok. 32,8 tys. zł netto (8,2 mln zł/250). Zakładając, że obora wraz z wyposażeniem będzie użytkowana przez 15 lat, to rocznie jedno stanowisko dla krowy dojnej będzie obciążone kwotą ok. 2185 zł (32,8 tys. zł/15). Obecnie w tym stadzie średnia roczna wydajność mleczna krów wynosi ok. 12 tys. l. Zatem każdy litr mleka produkowanego w nowej oborze jest obciążony kwotą ok. 0,18 zł (2186 zł/12 tys. l). Jak informują hodowcy, za litr mleka zawierającego 4,1% tłuszczu i 3,38% białka otrzymują obecnie 2,86 zł netto. W aktualnej cenie skupu litra mleka koszty inwestycji stanowią ok. 6,3% (0,18/2,86 × 100). Trzeba przyznać, że uzyskiwana mleczność krów uzasadnia ponoszenie wysokich nakładów na nowoczesne technologie produkcji mleka.
– Teraz koncentrujemy się na powiększeniu stada, tak aby najszybciej uzyskać pełną obsadę w nowej oborze. Pod koniec tego roku zamierzamy zamontować trzeci robot udojowy, a za dwa lata następny – ujawniają swoje plany inwestycyjne rozmówcy z Brudzewa. Jak informują, równolegle dążą do poprawy efektywności produkcji mleka, wykorzystując narzędzia do zarządzania stadem oferowane wraz z robotami udojowymi. Duże nadzieje pokładają także w dalszym doskonaleniu genetycznym stada. – Dzięki pracy hodowlanej zamierzamy uzyskać wyrównane stado wysokomlecznych krów przystosowanych do doju automatycznego. W zakresie doboru buhajów współpracuję ze specjalistami z Polskiej Federacji i Wielkopolskiego Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt – mówi hodowca. Podkreśla, że hodowlą bydła interesuje się także 23-letni syn Gracjan, który bardzo angażuje się w prace w gospodarstwie. Posiada kwalifikacje inseminatora i zajmuje się rozrodem stada.