Bezpieczeństwo usług PFHBiPM na pierwszym planie
tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI
Jesienna fala pandemii koronawirusa zbiera na całym świecie przerażające żniwo. W tej sytuacji ochrona zdrowia publicznego staje się priorytetem. W reżimie narzuconym przez polskie służby sanitarne od wiosny 2020 r. funkcjonuje Polska Federacja. Sprawdziliśmy, jak to wygląda w praktyce.
Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka, wypełniając statutowe obowiązki, świadczy na rzecz hodowców bydła mlecznego wiele usług. Pobieranie przez zootechników oceny prób mleka w ramach oceny użytkowości mlecznej oraz prowadzenie doradztwa w zakresie żywienia, hodowli, zarządzania gospodarstwem wymaga wizyt pracowników Federacji w gospodarstwach rolnych. Najpowszechniej świadczoną usługą jest ocena użytkowości mlecznej, która prowadzona jest w ok. 18,2 tys. stadach bydła mlecznego. Dlatego przyjrzeliśmy się, jak się odbywa próbny udój podczas pandemii koronawirusa w jednym z gospodarstw.
DDM – dystans, dezynfekcja, maseczka
Nasza redakcja w październiku 2020 r. towarzyszyła zootechnikowi oceny Norbertowi Włodarczakowi z Regionu Oceny Poznań w popołudniowym próbnym udoju, przeprowadzonym w gospodarstwie Izabeli i Bartosza Jakubowskich w Wonieściu w powiecie kościańskim (woj. wielkopolskie), które przedstawiliśmy w tegorocznym wydaniu wrześniowym. Obecnie stado liczy 52 krowy. Dój odbywa się w dojarni typu rybia ość (2 × 5). W tym gospodarstwie ocena użytkowości mlecznej prowadzona jest według metody A4, uznawanej za najdokładniejszą. Polega na pomiarze ilości udojonego mleka od każdej krowy rano i wieczorem, jednocześnie z każdego udoju pobierane są od poszczególnych krów próbki mleka o takiej samej objętości.
– Swój przyjazd do gospodarstwa każdorazowo uzgadniam telefonicznie z hodowcą, co jest szczególnie ważne w okresie zagrożenia epidemicznego. W gospodarstwie zjawiam się ok. 30 minut przed rozpoczęciem udoju, aby przygotować skrzynkę z probówkami na mleko i zainstalować mlekometry – informuje Norbert Włodarczak. W dniu wizyty do państwa Jakubowskich dotarliśmy z zootechnikiem oceny ok. godziny 16.30, hodowcy rozpoczęli dój ok. 17.00. Wydojenie 45 krów przez dwie osoby trwało ok. 1,5 godziny. Pracownik Federacji wszystkie czynności związane z próbnym udojem wykonał w maseczce ochronnej i rękawiczkach jednorazowych. – Rękawiczki zakładam na wcześniej zdezynfekowane dłonie, które ponownie dezynfekuję po zdjęciu rękawiczek – mówi zootechnik oceny. Nadmienia, że podczas rozmowy z hodowcą stara się zachować zalecany 1,5-metrowy dystans, aby minimalizować ryzyko zakażenia koronawirusem.
Pytamy hodowcę, czy jego zdaniem wizyty pracownika Federacji w gospodarstwie są dużym zagrożeniem dla jego zdrowia i domowników. – Zakażenia koronawirusem nie można w stu procentach wyeliminować, ale przestrzeganie zaleceń sanitarnych ryzyko to znacznie ogranicza. Wizyta zootechnika oceny w gospodarstwie, wyposażonego w środki higieniczne, jest o wiele mniejszym zagrożeniem niż pobyt w sklepie, a co jakiś czas zakupy wszyscy musimy zrobić – odpowiada Bartosz Jakubowski. Hodowca informuje, że wyniki z próbnych udojów wykorzystuje do zarządzania stadem, zwłaszcza są one pomocne w bieżącym monitorowaniu poprawności żywienia. Ponadto pobrane próbki mleka służą do przeprowadzania testów PAG, których wyniki potwierdzają lub wykluczają ciążę u samic. W tym gospodarstwie jest to jedyna metoda badania cielności.
Polska Federacja dokłada wszelkich starań, aby zapewnić bezpieczeństwo sanitarne hodowcom, producentom mleka i swoim pracownikom. Przestrzeganie zaleceń sanitarnych z pewnością nie ułatwia naszego codziennego funkcjonowania, ale obecnie jest to jedyna metoda powstrzymania rozwoju pandemii koronawirusa.