To był dobry rok dla kukurydzy
Jest plon, będzie pasza. Trzeba tylko postawić na optymalny termin zbioru – podkreślali specjaliści podczas Narodowego Dnia Kukurydzy w Rogożewie.
tekst i zdjęcia: Marcin Jajor
Czterdzieści różnych lokalizacji na terenie całego kraju. Analizy zawartości suchej masy w materiale przeznaczonym do zakiszania oraz zalecenia dotyczące optymalnego terminu i techniki zbioru. Tak w skrócie można podsumować Akcję Kukurydza, którą kolejny raz zorganizowała PFHBiPM na terenie całego kraju. Spotkania odbyły się w terminach od 19 sierpnia do 19 września br. O pierwsze wnioski dotyczące bieżącego sezonu nasza redakcja zapytała ekspertów podczas jednej z akcji, która odbyła się w ramach IV Narodowego Dnia Kukurydzy w Rogożewie (woj. wielkopolskie) pod koniec sierpnia br., organizowanej przez Hodowlę Roślin Smolice oraz Polską Federację Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Różne warunki, różne gleby
– W bieżącym roku byliśmy świadkami przyspieszonej wegetacji roślin ze względu na znaczną ilość opadów. Ograniczyły ją dopiero wysokie temperatury w lipcu. W większości przypadków możemy mówić o dobrych plonach w Wielkopolsce, i w tym roku paszy nie powinno zabraknąć. Tym bardziej że za namową doradców wielu hodowców postanowiło nieco zwiększyć areał upraw kukurydzy, co mogło zniwelować straty związane z ryzykiem suszy – mówił Jakub Sierszulski, doradca żywieniowy PFHBiPM. Jak dodał, oprócz samego plonu kluczowe znaczenie z punktu widzenia żywienia krów ma wartość pokarmowa kiszonek, którą w znacznej mierze determinuje termin zbioru. Decydującym kryterium jest tu zawartość suchej masy w roślinie. W analizowanych podczas spotkania w Rogożewie kiszonkach spotkaliśmy się z dość dużą rozbieżnością wyników, tj. zawartość suchej masy materiału przeznaczonego na kiszonkę z kukurydzy mieściła się w zakresie od ok. 28% do nawet 39% (wg stanu na 29 sierpnia br.).
– Decydujący wpływ miały na to warunki klimatyczne w całym okresie wegetacji roślin, w tym przede wszystkim opady. Drugi czynnik to gleba, która może być mniej lub bardziej zasobna w składniki pokarmowe. O ile przeciętnie możemy mówić o nieco lepszych glebach w rejonie, w którym się znajdujemy, o tyle z nieco mniej zasobnymi glebami mamy do czynienia m.in. w woj. łódzkim, gdzie analizowany materiał w ramach Akcji Kukurydza 28 sierpnia cechował się zawartością sm. w granicach 31–33% – komentował Sierszulski.
Maszyna nie zawsze na czas
Jak dodał specjalista z PFHBiPM, w ostatnich latach hodowcy dokonali ogromnego progresu i coraz bardziej świadomie podchodzą do terminu zbioru materiału. Zamiast więc przysłowiowego oka, podstawowym kryterium stała się zawartość suchej masy kukurydzy.
– W poprzednich latach bazowaliśmy na własnej ocenie organoleptycznej, ale w tym roku postanowiliśmy przyjechać i dokładnie sprawdzić zawartość suchej masy roślin. Tym bardziej że w tym sezonie liście nie schną i cały czas pozostają zielone – mówił Franciszek Waleński, który na Akcję Kukurydza do Rogożewa przyjechał ze swoim zięciem Mateuszem Krzyżoszczakiem. Rolnicy hodują 20 krów mlecznych o przeciętnej wydajności mlecznej ok. 32 kg na krowę rocznie i łącznie uprawiają 25 ha w miejscowości Magdalenki (woj. wielkopolskie), w tym na 5 ha kukurydzę przeznaczoną na kiszonkę.
Zawartość suchej masy roślin kukurydzy przywiezionych do Rogożewa (wg analiz wykonanych na stanowisku PFHBiPM 29 sierpnia br.) wykazała, że znaczna ich część już osiągnęła optymalną zawartość suchej masy, tj. 32–35%, i nadawała się do zbioru lub kukurydziane żniwa będzie można zaplanować w ciągu kilku kolejnych dni. W przypadku naszych rozmówców analiza wskazała 38%, co oznacza około sześciodniowy poślizg terminu, w którym roślina powinna zostać zebrana, żeby uzyskać optymalne parametry paszy. Jak zwracał uwagę Sierszulski, w obliczu wysokich temperatur i bardzo słonecznych dni przyjęty wzrost zawartości suchej masy materiału średnio o 0,5% na dzień może być zdecydowanie większy, co rodzi błąd w oszacowaniu optymalnego terminu zbioru. Częstym problemem jest też dostępność maszyny, która nie zawsze jest na czas.
– Niestety, pomimo dużej świadomości hodowców w zakresie zawartości suchej masy nikt nie jest w stanie dokładnie przewidzieć pogody, a zapisów trzeba dokonać nierzadko na długo przed szacowanym terminem zbioru – mówił Sierszulski. Potwierdzają to hodowcy, z którymi rozmawialiśmy. Jednak, jak podkreślali podczas rozmowy w trakcie zbioru, są bardzo zadowoleni z plonu i zawartości ziarna w materiale.
– Szacuję, że zawartość suchej masy materiału na kiszonkę nie odbiega aż tak bardzo od normy, bo próba dotyczyła pojedynczych roślin, a te w głębi pola okazały się mniej dojrzałe – komentował Krzyżoszczak. Dzięki wskazówkom uzyskanym podczas Akcji Kukurydza rolnik ostatecznie zdecydował się na zbiór na początku września.
Uwaga na mykotoksyny
Jak mówił doradca żywieniowy PFHBiPM Błażej Zielonka podczas Narodowego Dnia Kukurydzy w Rogożewie, zbyt wysoka zawartość suchej masy (powyżej 35%) zdecydowanie utrudnia ubicie i zwiększa ryzyko fermentacji wtórnej. Taka kiszonka będzie się zagrzewała, co może odbić się na wydajności mlecznej krów. Straty może w znacznej mierze zniwelować skrócenie długości sieczki (jednocześnie zapewniające dobre rozdrobnienie ziarniaków), precyzyjne podejście do ubijania (trzeba wykorzystać cięższy sprzęt), a także polewanie materiału wodą, ewentualnie wodą z dodatkiem melasy. Z kolei na późniejszym etapie, a więc gdy po ok. 3–4 tygodniach otworzymy pryzmę/silos z nową kiszonką – wiele rezerw w dalszym ciągu tkwi w technice wybierania paszy, która niekiedy pozostawia wiele do życzenia. Jednym z bardzo poważnych zagrożeń, o których musimy pamiętać, są mykotoksyny, tj. wtórne metabolity grzybów.
– Mogą być obecne w paszy, pomimo tego, że na pierwszy rzut oka nie dostrzegamy w pryzmie/silosie żadnych oznak pleśni – zwracał uwagę Zielonka, zachęcając do wzięcia pod uwagę weryfikacji ich obecności podczas analizy chemicznej paszy w laboratorium. Straty w dużym zakresie może też ograniczyć umiejętne dobranie dodatków kiszonkarskich. Szczegółowo o zakiszaniu kukurydzy pisaliśmy w numerach 8 i 9/2024 „Hodowli i Chowu Bydła”.
Większa odporność i strawność
– Kukurydza wygląda dobrze, jest zielona i wysoka. Cechuje ją też dobre zaziarnienie kolb. Stąd w tym roku hodowcy nie powinni narzekać ani na ilość, ani na jakość kiszonki. Dlatego sezon należy uznać za udany – mówiła Magdalena Bojarczuk z HR Smolice. – Co prawda – kontynuowała – w moim regionie kukurydza miała trudny start, bo brakowało wody, a dodatkowo w maju mieliśmy do czynienia z niskimi temperaturami, to jednak rośliny nadgoniły dzięki opadom deszczu w czerwcu. Problemem jest jednak cały czas dystrybucja opadów, bo o ile na jednym polu spadł deszcz, o tyle tuż obok roślinom brakuje wody. Zdaniem Bojarczuk w tym roku z lepszą sytuacją w zakresie opadów mieliśmy do czynienia na Kujawach i w Wielkopolsce, a nieco gorszą na wschodzie i w południowo-zachodniej Polsce. Z pierwszymi zbiorami kukurydzy na kiszonkę nasza rozmówczyni spotkała się na terenie woj. wielkopolskiego. Odbyły się w połowie sierpnia br. i dotyczyły odmiany SM Giewont (FAO 260), przy zawartości suchej masy na poziomie 32%.
– W przypadku odmian kiszonkowych w ostatnim czasie coraz większe znaczenie odgrywa strawność roślin, którą analizujemy w laboratoriach PFHBiPM. Trzeba tu postawić na kompromis, bo im mniej włókna w roślinach, tym istnieje większe ryzyko ich wylegania – zaznaczyła Bojarczuk. Specjalistka zwracała też uwagę na jeszcze inny ważny trend w hodowli kukurydzy, tj. uodparnianie roślin na niekorzystne warunki środowiskowe, w tym przede wszystkim na okresowe niedobory wody i słabsze stanowiska glebowe.
W Rogożewie firma zaprezentowała łącznie na poletkach 42 odmiany, w tym szczególnie polecaną przez Bojarczuk odmianę SM Giewont, która – jak wymieniała – jest bardzo wysoka, z dużą kolbą i ulistnieniem z długo utrzymującym się efektem stay green.
Nawozy dolistne – nie za późno!
– W bieżącym sezonie kukurydza od samego początku miała dość dobre warunki – mówił dr Paweł Kazikowski z firmy BASF Polska. W kontekście ostatnich lat zwracał jednak uwagę na narastający problem zwalczania chwastnicy jednostronnej. To chwast należący do grupy roślin ciepłolubnych, który ze względu na chłodniejsze maje często zaczyna wschodzić, dopiero gdy kukurydza osiąga fazę 4, 6 czy 8 liści.
– Kukurydzę powschodowo należy odchwaszczać do 8. liścia. Potem zwalczanie chwastnicy jest zdecydowanie trudniejsze, a przy obecnych przepisach zarejestrowanie nowych substancji jest trudne i długotrwałe. Generalnie jednak rolnicy dobrze radzą sobie z odchwaszczaniem kukurydzy – przyznał dr Kazikowski z firmy.
Z kolei, jak zwracał uwagę Robert Nowak z firmy ADOB, rolnicy bardzo często spóźniają się także z nawożeniem roślin kukurydzy, która buduje swój potencjał plonotwórczy już 5.–6. liścia, i to właśnie wtedy potrzeby rośliny są największe.
– Z naszego punktu widzenia ten rok był bardzo dobry, bo rolnicy zaczęli coraz bardziej doceniać znaczenie mikroelementów, w tym takich pierwiastków, jak cynk czy bor, ale również chętniej wykorzystują mieszanki mikroelementów. Oczywiście, ze względu na bazę paszową bardzo ważny jest plon, ale kluczowa jest też wartość pokarmowa kukurydzy. Jeśli roślina będzie w odpowiedni sposób nawożona, rolnicy będą taniej i efektywniej produkować mleko – dodał Nowak.
Wstrzelenie się w termin nie było łatwe!
O podsumowanie bieżącego sezonu zapytaliśmy też trzy inne firmy: Bayer, Lallemand i Limagrain. Według Wojciecha Pieczewskiego z firmy Bayer bieżący sezon zdominowała dyskusja na temat terminu siewu. Szczególne obawy budziła kukurydza siana bardzo wcześniej, tj. przed 15 kwietnia, ze względu na przymrozki w niektórych regionach kraju.
– Okazało się, że rośliny bardzo dobrze sobie poradziły, nawet pomimo długich i nierównych wschodów, które zaobserwowaliśmy. Oczywiście były regiony, że brakowało wody, ale generalnie rozkład opadów był na tyle dobry, że kukurydza na większości upraw wygląda bardzo dobrze. Może nie będzie rekordowych plonów, ale na pewno hodowcy powinni mieć do dyspozycji dobrą paszę o wysokiej wartości energetycznej – mówił Pieczewski. Jak kontynuował, potwierdziły to analizy poziomu skrobi. Tylko w nielicznych przypadkach odmian materiał zawierał mniej niż 30% tego składnika. To jednak w głównej mierze od terminu zbioru zależy, czy będzie w pełni wykorzystany przez krowy.
– Niestety, w tym roku nieco w błąd mógł wprowadzić przyspieszony o co najmniej dwa tygodnie względem ubiegłego okres wegetacji. W dużej części kraju kukurydza optymalny poziom zawartości suchej masy osiągnęła już na koniec sierpnia br. Wielu rolników, sugerując się kalendarzem, zbierało materiał o zawartości suchej masy w całej roślinie przekraczającej 40%, tym bardziej że przez ostatnie dwa tygodnie sierpnia roślina nadzwyczaj szybko dojrzewała – mówił Pieczewski. Podkreślił też, że w przeciwieństwie do lat poprzednich dobrze na ten moment (początek września – przyp. red.) wyglądają również uprawy kukurydzy sianej bardzo późno, tj. po mieszankach traw czy lucernach.
Odmiany kiszonkowe dobrze się bronią
– Możemy mówić o dobrych plonach i satysfakcjonującym udziale skrobi, jednak wiele zależało od stanowisk na polach. Biorąc to pod uwagę, widoczna jest dość duża zmienność. Kukurydza uprawiana na mniej zasobnych glebach szybciej dojrzewała i tam wpływ niedoboru wody był większy – mówił Marek Skwira z firmy Limagrain. W większości lokalizacji, w których firma analizowała zawartość suchej masy swoich odmian, materiał na kiszonkę był zebrany na początku września, w tym pierwsze kukurydziane żniwa odbyły się już na początku sierpnia w woj. dolnośląskim. Z kolei w przypadku roślin będących jeszcze na polach zawartość suchej masy przekraczała we wspomnianym terminie 40%. – Oczywiście dysponując takim materiałem, rolnicy decydują się na zakiszacze, a do ubicia starają się wykorzystywać cięższy sprzęt. Niestety, takie kiszonki będą dalekie od ideału – mówił Skwira. Według niego na nieco spóźniony termin zbioru (przy zawartości sm. powyżej 35%) miały wpływ bardzo szybkie dojrzewanie roślin w ciągu upalnej końcówki sierpnia, ale też dostępność usług planowanych dużo wcześniej zgodnie z kalendarzem.
– Warto podkreślić, że w tym roku zauważalna była bardzo istotna różnica między odmianami typowo kiszonkowymi a uniwersalnymi czy podwójnego zastosowania. Te pierwsze, z efektem stay green, mimo wszystko dobrze broniły się przed suszą – komentowała Skwira.
Postaw na zakiszacze
Jak z kolei zaznacza Sławomir Walasek z firmy Lallemand, na terenie wschodniej Polski, w tym w woj. podlaskim (wg stanu na 3 września br.), ok. 40% materiału przeznaczonego na kiszonkę z kukurydzy jest już skoszone i udało się to zrobić w większości przypadków przy zawartości suchej masy na poziomie ok. 35%. Według niego z nieco niższą zawartością wody w materiale trzeba było się liczyć w północnej części Podlasia, gdzie niektóre uprawy nawiedziła susza. W zupełnie innej sytuacji są rolnicy, którzy siali kukurydzę po trawach. W takich przypadkach na zbiór trzeba jeszcze poczekać co najmniej 2–3 tygodnie.
– Warto podkreślić, że hodowcy coraz częściej widzą korzyści ze stosowania zakiszaczy. W przypadku kiedy spóźnimy się ze zbiorem i materiał zawiera powyżej 35% sm., szczególnie postawiłbym na mieszankę bakterii heterofermentatywnych. Są prekursorami fermentacji mlekowej i octowej, które hamują rozwój pleśni i grzybów oraz poprawiają stabilność kiszonki – zalecał Walasek.