Minister to ma…
Znowu zacznę od wspomnień, a właściwie od świetnego kawałka Andrzeja Rosiewicza, który śpiewał: „Ciężka jest praca górnika, niełatwa jest praca kelnera… / Tak pieśń się moja zaczyna, pieśń o zachodnich bankierach”. I faktycznie w ostatnich miesiącach wyraźnie widać, że i górnik, i kelner, i bankier mają ciężko. A ja myślę, że najciężej to ma… Minister, zwłaszcza gdy ktoś mu z biurka gwizdnie kalkulator.
tekst: Jerzy Jeżyk
Nie inaczej jest i w naszej opowieści. Odpowiedzialny za losy kraju Minister ruszył na truskawki (w końcu zgodnie z etymologią minister to sługa), zebrał co wierniejszych nauczycieli i innych przedstawicieli świata pracy. Machnął przy tym parę fotek, które wrzucił do mediów społecznościowych, ale… No właśnie! Wybiegł z ministerstwa, nie zamknął gabinetu i ktoś mu ten kalkulator… (sami Czytelnicy wiecie). Skąd moja pewność? Proszę, oto konkrety.
W zeszłym roku, w lipcu, bez wcześniejszych zapowiedzi obniżono prawie o 60% wysokość środków przekazywanych hodowcom na subsydiowanie usług związanych z oceną użytkowości mlecznej. Gdy grzecznie poprosiliśmy o spotkanie, Minister nie miał dla nas czasu. Dopiero kilka gwizdków na wystawie w Poznaniu przypomniało Mu, że w Polsce są hodowcy bydła i producenci mleka.
W odwecie grzmiał o prokuraturze i nieprawidłowościach, ale pieniędzy, zabranych de facto hodowcom, nie oddał. Oberwało się im tak, że w 2019 dostali zaledwie 42% budżetu roku 2018. Kiedy w roku bieżącym prokuratura stwierdziła, że żadnych nieprawidłowości nie ma, wydawało się nam, że hodowcy wrócą do łask. Nic bardziej mylnego, pierwsza decyzja utrzymywała dofinansowanie z poziomu 2019 r., pomimo że budżet resortu przewidywał wyższy poziom dotacji. Wystosowaliśmy kilka pism (dostępne na stronie internetowej), w których wskazywaliśmy na stały wzrost pogłowia objętego oceną i jej kosztochłonność. Pozwoliliśmy sobie zauważyć, że inne związki nie zostały dotknięte tak daleko idącymi cięciami. Tu Pan Minister srodze się oburzył i napisał, że w latach 2015–2019 z budżetu Ministra przeznaczonego na postęp biologiczny w produkcji zwierzęcej wypłacono PFHBiPM 60,62%, a 12 pozostałym podmiotom – 39,38%. W ocenie Ministra „opinię PFHBiPM podaną w piśmie z dnia 28.04.2020 r. na temat dyskryminującego sposobu traktowania hodowców bydła ras mlecznych należy uznać za niezgodną ze stanem faktycznym”. Stropiliśmy się, w końcu cyfry mówią same za siebie. Dlaczego Minister pokazuje dane od 2015 r., skoro cięć dokonał w 2019, nie wiedzieliśmy. Niezrażeni, pokornie zwróciliśmy się do ministerstwa o tabelaryczne zestawienie przekazanych dotacji, i co się okazało? W 2019 r. obcięto Federacji budżet na prowadzenie ksiąg hodowlanych o 58% w stosunku do roku 2018. Inne podmioty spotkało to samo, lecz skala obniżek wynosiła 6–14%. Podobnie z oceną wartości użytkowej, tu również zabrano nam 58%, innym – maksymalnie 12%. W 2020 r. znowu zabrano nam 58% w stosunku do roku 2018. Innym – przeważnie 6% (wyjątkiem jest jedna organizacja, której zabrano 22% – ciekawe, za co podpadli). I tak nie zmienia to sytuacji, że hodowcy bydła i producenci mleka są, w świetle przedstawionych liczb, przez ministerstwo po prostu dyskryminowani, i żadna manipulacja cyframi tego nie zmieni. Dlaczego nie widzi tego Minister? Bo zgodnie z tytułem to ma…, a właściwie nie ma kalkulatora.