TMR na temperatury powyżej 30°C – jak to robią młodzi hodowcy?

Zapytaliśmy młodych hodowców, których krowy są objęte oceną wartości użytkowej PFHBiPM, jak przygotowują paszę dla zwierząt w czasie wysokich temperatur oraz jakie są ich żywieniowe patenty na stres cieplny, w tym na etapie przygotowania TMR-u.

tekst: Michał Krukowski

Konserwant i ochrona przed opadami

W gospodarstwie państwa Strusów w Brzozowie-Kolonii (woj. mazowieckie) utrzymywane jest ok. 140 sztuk krów dojnych z wydajnością 14 625 kg za 2024 r. Podstawą hodowli jest dobra pasza, którą właściciele podają stadu. Z rozmowy z Jakubem Strusem wynika, że w upalne dni ciężko utrzymać dobrą temperaturę paszy, tak aby zwierzęta pobierały ją równie chętnie, co w okresach bez ryzyka stresu cieplnego, choć mają i na to sposób. Jaki?

Jakub Strus: Przy wysokich temperaturach staramy się robić tak, aby ściana w silosie była równomiernie pobierana. Wtedy kiszonka jest krócej wystawiona na promieniowanie słoneczne i wysokie temperatury, które powodują niechciane przez nas zagrzanie. Drugim elementem dobrze zrobionego TMR-u na sezon letni jest ochrona kiszonek przed dużą ilością wody z opadów. W czasie upałów nagromadzona woda powoduje, że kiszonka zaczyna się grzać jeszcze w silosie, a co za tym idzie – nie da się już wtedy skutecznie zapobiec grzaniu TMR-u na stole paszowym. Następnym krokiem jest podanie konserwantu – sorbinianu potasu, który stosujemy kilka lat i jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Środek ten wykorzystujemy zgodnie z zaleceniami żywieniowca z PFHBiPM, ponieważ ilość produktu trzeba dostosować do ilości paszy, jaką zadajemy krowom. W upalne dni ważne jest podgarnianie paszy na stole. U nas robimy to podgarniaczem z systemem ślimakowym, dzięki czemu pasza w oborze się nie zbija, tylko napowietrza. Minusem tego systemu jest fakt, że przerzucany przez ślimak TMR staje się coraz bardziej suchy. Obecnie robimy jeden wóz paszowy, który ma wystarczyć na cały dzień. Wiemy jednak, że w wysokich temperaturach najlepszym rozwiązaniem dla krów byłoby rozrabianie wozu z rana i wieczora – zwierzęta dostawałyby wówczas świeżą paszę częściej i chętniej ją pobierały.

Stół paszowy w gospodarstwie państwa Strus z Brzozowa

Dwa razy dziennie

Państwo Stróżyńscy prowadzą w województwie wielkopolskim rodzinne gospodarstwo rolne przekazywane z pokolenia na pokolenie, nastawione na produkcję mleka. Pracują całą rodziną, w której skład wchodzą rodzice – Andrzej i Barbara oraz ich synowie: Marcin i Damian – mój rozmówca. Marcin zajmuje się głównie hodowlą, a Damian – polem, parkiem maszynowym i usługami. Stado liczy ok. 400 sztuk bydła, z czego ok. 180 sztuk to krowy mleczne. Najnowszym sukcesem hodowlanym jest osiągnięcie średniej rocznej wydajności powyżej 15 000 l mleka od sztuki. Jak się obchodzą z TMR-em?

Damian Stróżyński

Damian Stróżyński: Latem w naszym gospodarstwie postępujemy z TMR-em trochę inaczej niż zimą. Przede wszystkim mieszamy go dwa razy dziennie, w równych odstępach czasowych po to, żeby na stole paszowym leżała cieńsza warstwa, która nie ma takiej tendencji do zagrzewania się, jak ma to miejsce w przypadku jednokrotnego zadawania. Staramy się także częściej podgarniać TMR, poruszać, choć nie tak, by go wysuszać. Mamy do tego podgarniarkę ślimakową własnej produkcji, która obniża jego temperaturę. Zauważyliśmy też, że ważne jest to, co się dzieje pod TMR-em, czyli podłoże, na który jest zadawany. Ten, który leży na betonie, nagrzewa się znacznie szybciej niż TMR, który zadajemy na płytki lub glazurę. Ważna jest także odpowiednia wentylacja, choć nasza obora jest stosunkowo niska, co ogranicza nam pole do popisu, jeśli chodzi o ruch powietrza. Posiadamy w niej cztery wentylatory pionowe, umiejscowione nad przejściem pomiędzy legowiskami a stołem paszowym. Skierowane są one jednak lekko w stronę legowisk, żeby nie wiały na TMR i go nadmiernie nie wysuszały. 

Reklama