Transformacja energetyczna

Ministerstwo Środowiska i Klimatu przekazało do publicznych konsultacji projekt Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu.

tekst: dr Michał Klimaszewski

Projekt Krajowego Planu to aktualizacja dokumentu z 2019 roku, który wyznacza planowane działania władzy publicznej w horyzoncie czasowym do roku 2030. Dokument ten jest niezwykle istotny z kliku powodów.

  • Po pierwsze, stanowi realizację przepisów Rozporządzenia UE 2018/1999 o zarządzaniu unią energetyczną, a zatem jego zapisy będą oceniane pod kątem unijnej polityki środowiskowej.
  • Po drugie, wyznacza planowane działania i cele państwa Polskiego w obszarze transformacji sektora energetycznego, produkcji, transportu i rolnictwa.
  • Po trzecie, wskazuje, na co będą wydawane środki publiczne, i to nie byle jakie, bo idące, uwaga, w setki miliardów złotych, czyli inaczej rzecz ujmując: jakie koszty transformacji zostaną poniesione przez podatnika.

Pełna analiza dokumentu wiąże się z lekturą 600 stronic, co oznacza, że na zapoznanie się z całością zdecydują się przede wszystkim osoby z branży, a do przestrzeni publicznej będą kierowane jedynie wybrane fragmenty mające przekonać o słuszności założeń i samego projektu. Szkoda, bo jak napisałem wcześniej, przygotowana strategia zakłada potężne nakłady finansowe oraz szereg zobowiązań nałożonych na podmioty publiczne, przedsiębiorców oraz gospodarstwa domowe.

Jaki jest Plan?

Przechodząc do merytorycznej analizy Planu, należy wspomnieć o kilku założeniach. Główne działania przewidziane przez projekt mają dotyczyć następujących obszarów tematycznych:

  • obniżenia emisyjności,
  • efektywności energetycznej,
  • bezpieczeństwa energetycznego,
  • wewnątrzunijnego rynku energii,
  • zagadnień związanych z badaniami, innowacyjnością i konkurencyjnością.

Adresatem działań mają być wytwórcy energii i ciepła, firmy transportowe, producenci z wybranych branż, sektor rolniczy oraz gospodarstwa domowe.

W sektorze energetycznym planowane jest odejście od węgla i zastąpienie go: odnawialnymi źródłami energii (OZE), atomem (nie tylko tym zgrupowanym w SMR-ach, ale i wielkoskalowe elektrownie jądrowe), oraz wykorzystanie gazu ziemnego, biomasy i różnych biokomponentów. Te założenia nie dziwią, bo podobnie prezentowany był tzw. miks energetyczny w latach 90. Tylko jego realizacja zupełnie się nie powiodła.

Pewne obawy nasuwają propozycje z obszarów transportu i budowlanego (w tym gospodarstw domowych). W projekcie możemy znaleźć zapis, według którego planowane jest od 2027 roku objęcie wspomnianych branż nowym systemem handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. Jednym słowem: będziemy płacić za ponadnormatywne korzystanie z paliw kopalnych (ropa, węgiel). Albo… i tu nasuwa się drugie rozwiązanie – ograniczymy swoje potrzeby osobiste, biznesowe związane z korzystaniem z określonych rodzajów dóbr czy usług.

Co do OZE, znalazłem jeszcze kilka ciekawych sformułowań, jak na przykład to, że prawnie zostanie „nałożony obowiązek stosowania instalacji fotowoltaicznych na budynkach, sukcesywnie dla poszczególnych typów budynków nowych i istniejących”. Czyli po raz kolejny rozwiązaniem ma być cudowny przepis prawa, który – nie wahajmy się tego powiedzieć – będzie wymuszał na nas przyjęcie określonych rozwiązań, czytaj: poniesienie kosztów.

Przypomnę, że prawo już zobowiązuje naczelne i centralne organy państwa oraz jednostki samorządu terytorialnego powyżej 50 000 mieszkańców do wykorzystania we flocie elektrycznych pojazdów samochodowych. Według Planu udział tych pojazdów we flocie ma wynieść docelowo 30%. Kolejny tego typu przykład znajdziemy przy transporcie zbiorowym w miastach powyżej 100 000 mieszkańców. Obligatoryjnie zakłada się nabywanie jedynie autobusów zeroemisyjnych (elektrycznych lub wodorowych).

Science czy fiction?

Aby postawić kropkę nad i w zakresie transportu, zacytuję fragment Planu, który przewiduje, że „Istotnym kierunkiem działań będzie także podnoszenie świadomości społeczeństwa i promowanie przyjaznych środowisku sposobów kształtowania i zaspokajania potrzeb transportowych”. W jakim kierunku ma być podnoszona Państwa świadomość? W kierunku ruchu pieszego i rowerowego. Nie żartuję, ale to nie koniec, bo w mojej ocenie (podkreślam: nie żartuję, a wątpiących odsyłam na str. 35 Planu) absolutnym hitem komunikacji miejskiej jest technologia „innowacyjnej mobilności powietrznej”. Plan zakłada świadczenie regularnych usług przewozu towarów i osób (finalnie bez pilota na pokładzie) z wykorzystaniem statków powietrznych jako element uzupełniający funkcjonalność transportu miejskiego. Tego nawet George Lucas w „Gwiezdnych wojnach” nie wymyślił.

Kropla w morzu

Ale dość żartów, wróćmy do tego, co ważne dla branży rolniczej. Na szczęście redukcja gazów cieplarnianych w rolnictwie jest trudna, ze względu – co podkreślają sami autorzy – na „ograniczoną wciąż wiedzę co do zmian możliwych do wprowadzenia”. Oczywiście emisje dwutlenku węgla w sektorze rolniczym mają wymiar marginalny, uwaga koncentruje się na metanie. Co więcej, autorzy słusznie zauważają, że sektor ten ma ograniczone możliwości redukcji emisji z uwagi na charakter procesów biologicznych oraz konieczność zachowania bezpieczeństwa żywnościowego. Dlatego uznano, że realizacja Planu Strategicznego Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023–2027 jest wystarczającym rozwiązaniem z punktu widzenia Planu w dziedzinie Energii i Klimatu. A przewidziany tam system płatności rocznych i wsparcia inwestycyjnego stanowi wystarczające narzędzie motywacji dla rolników.

Oczywiście nie sposób w jednym artykule zawrzeć wszystkich spostrzeżeń, nasuwających się po lekturze całości materiału, ale widząc kierunek rozwiązań – wymuszanych nie poprzez dorobek naukowy, technologiczny czy biznesowy, ale nakazem i sankcją prawną – pozwalam sobie wyrazić jedną wątpliwość. Otóż wykonanie w Polsce Krajowego Planu w zakresie Energii i Klimatu ma służyć realizacji celu UE – czyli ograniczeniea emisji gazów cieplarnianych o 55% w stosunku do poziomu z roku 1990. Według ostatnich danych 27 krajów UE odpowiada za 7% światowej emisji dwutlenku węgla. Powstaje zasadne pytanie: czy wysiłek, a nawet wyrzeczenia społeczeństw oraz poniesione koszty są adekwatne do uzyskanego celu??? I to w sytuacji, gdy według naukowców działalność człowieka odpowiada za 1% globalnej emisji CO2.
Odpowiedź pozostawiam Czytelnikom. 

Reklama

Nadchodzące wydarzenia