USA: Demokraci uważają mleko krowie w szkolnych stołówkach za „dietetyczny rasizm”
Czasami pojęcie poprawności politycznej wymyka się spod kontroli i przybiera absurdalne wręcz oblicza. Nawet, jeżeli stoją za tym logiczne przesłanki, to niestety efekt końcowy przypomina groteskę. Tak jest w przypadku zaopatrzenia szkolnych stołówek w krowie mleko, które nagle zaczęło przeszkadzać frakcji amerykańskich Demokratów.
Dziesiątki demokratów w Izbie Reprezentantów domagają się, aby Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych zaoferował w szkolnych przerwach na lunch produkty niemleczne, takie jak chociażby mleko sojowe. Zwolennicy tych działań argumentują, że uczniowie ras innych niż biała często cierpią na nietolerancję laktozy w nieproporcjonalnie wysokim stopniu, a oferowanie w menu mleka bez laktozy jest zdecydowanie niewystarczające.
– Nasza nieuwaga wobec skutków zdrowotnych nietolerancji laktozy i alergii na nabiał w połączeniu z niemal wyłączną ofertą nabiału dla uczniów z mniejszości jest wręcz podręcznikowym przykładem dietetycznego rasizmu – napisało ostatnio ponad 30 Demokratów z Izby Reprezentantów do USDA Equity Commission, żądając by Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych i inne podmioty federalne, w tym Kongres, podjęły natychmiastowe działania naprawcze.
Według Boston Children’s Hospital nietolerancja laktozy nieproporcjonalnie dotyka społeczności kolorowych, w tym 80% Czarnych i Indian amerykańskich oraz 90% Azjatów. Objawy nietolerancji laktozy różnią się w zależności od poziomu tolerancji i ilości spożywanego nabiału. Objawy obejmują nudności, pokrzywkę, bóle brzucha, wymioty, biegunkę lub wstrząs anafilaktyczny, utrudniający oddychanie.
Nie wiadomo jak dalej potoczą się losy krowiego mleka w amerykańskich szkołach, ale biorąc pod uwagę dość szeroką strukturę rasową uczniów, może z tym być różnie i niewykluczone, że już wkrótce w szkolnych stołówkach na stałe zagoszczą różnego rodzaju „mleczne zamienniki”. Niepokój budzi zdecydowanie fakt, że przez wiele lat, nie stanowiło to problemu, a obecnie staje się niemalże problemem numer 1 w szkolnej dietetyce. Czyżby tak aktywne o ostatnich latach lobby wegańskie znalazły nową furtkę dla promocji swoich produktów? Czas pokaże…