Opłacalne zwierzęta gwarancją rozwoju
Głównym celem, jaki przyświeca Stadninie Koni w Dobrzyniewie sp. z o.o., jest upowszechnianie szeroko rozumianego postępu w rolnictwie, zwłaszcza postępu biologicznego, oraz zachowanie zasobów genetycznych zwierząt. Niebagatelne znaczenie w tym procesie ma hodowla bydła mlecznego, która stała się chlubą tej Spółki. Dowodzi tego fakt, że w 2021 roku zwierzęta pochodzące z Dobrzyniewa uzyskały pierwsze miejsce w rankingu stad o najwyższej średniej wartości Indeksu Ekonomicznego dla krów rasy polskiej holsztyńsko-fryzyjskiej. O tym, jak osiąga się takie sukcesy, rozmawialiśmy z Mariuszem Mellerem, głównym hodowcą w gospodarstwach Spółki.
tekst: Mateusz Uciński
Panie Mariuszu, na wstępie chciałbym pogratulować doskonałych wyników produkcyjnych i hodowlanych, które uzyskano w Stadninie Koni w Dobrzyniewie. Jaka jest, Pańskim zdaniem, recepta na tak dobre osiągnięcia?
W ubiegłym roku, jeżeli mówimy o osiągnięciach, uzyskaliśmy średnią wydajność 13 167 kg mleka, przy średnim stanie krów liczącym 973 sztuki. Jak nam się to udało? Myślę, że receptą na sukces jest konsekwentnie prowadzona od wielu lat praca hodowlana, w której umiejętnie wykorzystujemy reproduktory oraz biotechniki rozrodu, takie jak embriotransfer czy nasienie seksowane. Szczególną uwagę chciałbym zwrócić na embriotransfer, gdyż stosujemy go w naszych stadach już od wielu lat, zwłaszcza jeżeli chodzi o tzw. szpicę hodowlaną. Średnio w skali roku przekładamy 95 zarodków, ze skutecznością: ze świeżych zarodków – 68,4%, a z mrożonych – 59,2%. Jeżeli to zsumujemy, to przeciętna skuteczność takich zabiegów wynosić będzie 64,6%. Na osiągnięte wyniki w naszej hodowli na pewno ma też niebagatelny wpływ zaangażowanie całego zespołu, bo na takie rezultaty, nie ukrywajmy, pracujemy wszyscy, zarówno służba zootechniczna, jak i pozostali pracownicy z tym związani. Tylko dzięki zgraniu i wzajemnemu zaufaniu, a także dobrej atmosferze w pracy możemy osiągać sukcesy. Do tego należy wspomnieć o warunkach środowiskowych, pozwalających na wyzwolenie potencjału genetycznego utrzymywanych zwierząt, wspartych dodatkowo prawidłowym dobrostanem i odpowiednio zbilansowanym żywieniem, którego podstawą są wysokostrawne pasze objętościowe.
Jak ocenia Pan miniony rok? Nie był to raczej dla rolnictwa i hodowli bydła najlepszy czas.
Tak, zdecydowanie muszę z tym się zgodzić. W sumie już od 2020 roku obserwujemy różne perturbacje związane z epidemią koronawirusa, co z kolei przekładało się na sytuację w gospodarce, a także w rolnictwie. Nastąpiło silne rozchwianie rynku paszowego, który, jak wszyscy wiemy, jest bardzo mocno związany z opłacalnością hodowli bydła i produkcji mleka. Należy pamiętać, że w większości gospodarstw największe wydatki, bo sięgające 50–60%, stanowią koszty pasz, co z kolei ma bardzo silne odzwierciedlenie w opłacalności prowadzonych działań. W wyniku pandemii nastąpiło przerwanie łańcuchów dostaw surowców, a tym samym znaczne podwyżki cenowe, na przykład tłuszczów chronionych, poekstrakcyjnej śruty rzepakowej i sojowej, a także innych preparatów. Praktycznie nie ma komponentu paszowego, który by utrzymał swoją wartość kosztową na dawnym poziomie, wszystko poszło bardzo mocno w górę, natomiast ceny mleka w skupie nie podniosły się relatywnie w stosunku do wydatków, jakie ponosimy. Przez to cała opłacalność produkcji się „wypłaszczyła”. Dodatkowo muszę wspomnieć, że nasze gospodarstwa ulokowane są na pograniczu dwóch województw: wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego, gdzie po raz kolejny w newralgicznych momentach mocno doskwierała nam susza, co wpłynęło zarówno na ilość, jak i jakość pasz objętościowych, które, jak już wspominałem wcześniej, są dla nas kluczowe.
Państwa zwierzęta uzyskały pierwsze miejsce w rankingu stad o najwyższej średniej wartości Indeksu Ekonomicznego dla krów rasy polskiej holsztyńsko-fryzyjskiej. Indeks ten w przypadku Stadniny Koni Dobrzyniewo wynosi 1139 zł. Jak Wam się udało to osiągnąć i jak wykorzystujecie go w swojej pracy hodowlanej?
Indeks Ekonomiczny wprowadzony został w 2020 roku i od tego czasu bacznie obserwujemy jego wskazania. Przyznam, że sam od wielu lat śledzę wyniki amerykańskiego indeksu selekcyjnego Net Merit (NM$), który także pokazuje opłacalność. Teraz, śledząc obydwa indeksy, widzimy korelację między nimi i swego rodzaju zazębienie dostarczanych informacji. Muszę tu jednocześnie podkreślić, że Indeks Ekonomiczny jest bardzo ważnym narzędziem w pracy hodowlanej. Z tego chociażby względu, i nie ma tu czego ukrywać, że wszyscy żyjemy ze sprzedaży swoich towarów, dlatego tylko opłacalne zwierzęta pozwolą nam na dalsze funkcjonowanie i rozwój.
Wyznacznikiem powodzenia w hodowli bydła jest prawidłowy rozród w stadzie. Jak wygląda to w Dobrzyniewie?
Rozród jest kluczowy w każdej hodowli, nie jesteśmy w tej kwestii wyjątkiem. Zdajemy sobie sprawę, że jest to motor napędowy dla produkcji mleka. W 2021 roku uzyskaliśmy średnio 375 dni okresu międzywycieleniowego. Zaakcentować muszę, że mówimy w tym momencie o całej hodowli bydła mlecznego w Stadninie Koni w Dobrzyniewie, na którą składają się trzy farmy: Dobrzyniewo, Glesno oraz Mrozowo. Kiedy spojrzymy indywidualnie na te gospodarstwa, to w Dobrzyniewie okres międzywycieleniowy wyniósł 389 dni, w Gleśnie – 382 dni, a w Mrozowie – 369 dni, co jest jednym z najniższych wyników w kraju. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że długość tego okresu jest kluczem do osiągania dużych wydajności mlecznych i musi on wynosić poniżej 400 dni. Z kolei jeżeli spojrzymy na wiek pierwszego wycielenia, to średnio wyniósł on 702 dni dla całej Spółki, czyli 23,1 miesiąca, przy rozkładzie: 699 dni w Dobrzyniewie, 722 dni w Gleśnie i 694 dni w Mrozowie. To niezwykle ważne, aby wartości te oscylowały w okolicach 22–24 miesięcy. Musimy sobie zdać sprawę, że stada muszą być gotowe na obniżanie okresu międzywycieleniowego poprzez prawidłowe żywienie jałowizny. Jeżeli będziemy nieprawidłowo prowadzić jałówki, to obniżanie czasu pierwszego wycielenia przyniesie efekt odwrotny do zamierzonego. Skończyć się to może obniżeniem produkcji i zwiększeniem brakowania zwierząt. Warto wspomnieć w kontekście naszej hodowli także o wykorzystaniu nasienia. W 2021 roku na krowę zużyliśmy przeciętnie 2,2 porcji, a na jałówkę 1,65 porcji, przy zastosowaniu nasienia seksowanego. W Stadninie Koni w Dobrzyniewie zauważyliśmy, że pula genetyczna mocno nam się zawęziła i musimy bardzo intensywnie pracować nad poziomem inbredu w stadzie. Musimy tym zarządzać, w czym pomagają nam programy do kojarzeń. Zwracamy baczną uwagę na rodowód buhaja i jego wartość hodowlaną, patrząc na indeksy krajowe oraz zagraniczne. Zakup nasienia traktujemy jako inwestycję, która owszem jest kosztem, ale chcemy, aby te zwierzęta funkcjonowały u nas jak najdłużej. Tylko krowy o sprawdzonych wartościach genetycznych zapewnią nam taką możliwość.
Na jakie cechy w doborze do kojarzeń najbardziej zwracacie uwagę?
W pierwszej kolejności na cechy produkcyjne, takie jak zawartość białka oraz tłuszczu, ponieważ są to parametry cenotwórcze w rozliczeniu z podmiotami skupującymi surowiec. Dodatkowo bardzo ważnymi cechami dla nas są płodność oraz długowieczność, ponieważ patrząc z perspektywy wielu lat, trendy genetyczne ulegały stopniowemu pogorszeniu w wyniku jednostronnej selekcji w kierunku wydajności mleka, a teraz selekcja genomowa pozwala nam odwrócić to niekorzystne zjawisko i musimy to wykorzystać.
Na co ukierunkowujecie swoją hodowlę?
Stawiamy na zwierzęta funkcjonalne, które będą się charakteryzowały wysoką produkcją życiową, zapewniającą rentowność, co pozwoli nam dalej się rozwijać.
Co poczytujecie sobie za największy sukces w swojej pracy hodowlanej?
Ogromną satysfakcję sprawia nam udostępnianie innym naszych osiągnięć hodowlanych w postaci jałówek, pierwiastek czy buhajów, które się bardzo sprawdzają w warunkach terenowych, zarówno w gospodarstwach indywidualnych, jak i w większych hodowlach. Pozwala to naszym partnerom na osiąganie bardzo dobrych wyników produkcyjnych, rozwój ich gospodarstw, a także na podniesienie opłacalności ich biznesu. W ubiegłym roku sprzedaliśmy prawie 400 sztuk żeńskiego materiału hodowlanego i chcemy to dalej rozwijać, żebyśmy mogli ten postęp hodowlany, który u nas się tworzy, przekazywać na populację masową.
Z jakimi problemami w prowadzeniu hodowli borykacie się najczęściej?
Najważniejsze dla nas w tej chwili jest utrzymanie w ryzach kosztów prowadzenia naszej hodowli. Tak jak wspominałem wcześniej, po skutkach pandemii i wzroście cen teraz do tego dochodzi jeszcze niepewność związana z trwająca wojna w Ukrainie, a także obawy związane z coraz bardziej spekulacyjnym rynkiem. W stosunku do tego cena oferowana za mleko jest zdecydowanie niewspółmierna. Kluczowe jest teraz w naszej pracy utrzymanie opłacalności produkcji, co jest bardzo trudnym zadaniem!
Jakie plany SK Dobrzyniewo sp. z o.o. stawia sobie na przyszłość?
Przede wszystkim chcemy się skoncentrować na dalszym i bardzo intensywnym rozwoju działu bydła mlecznego i jego centralizacji, gdyż tylko w ten sposób można osiągać rentowność produkcji przy jednoczesnym minimalizowaniu jej kosztów. Chcielibyśmy wybudować nowoczesną porodówkę, oborę produkcyjną i budynek dla młodzieży hodowlanej, ale aktualna sytuacja na rynku budowlanym nie bardzo skłania do tego typu posunięć. W każdym razie plany inwestycyjne mamy przygotowane i jak tylko pozwolą na to warunki, rozpoczniemy realizację naszych projektów.