Stare z nazwy, ale aż kipi od nowych technologii

Przed robotyzacją nie jesteśmy w stanie uciec, bo dzisiaj bardzo trudno jest znaleźć osoby, które chcą doić krowy i pracować zmianowo przez całą dobę. Dzięki robotom ludzie tylko nadzorują pracę, a potem mają czas na swoje życie. Inwestycja w nowoczesne technologie to wymóg czasu – mówi Piotr Reimer, prezes PR Długie Stare.

tekst i zdjęcia: Marcin Jajor, PFHBiPM
Mamy dostęp do pełnego zakresu informacji z poziomu komputera i telefonu. Każdy dzień zaczynamy od analizy danych, w tym szczególnie raportu o zdrowiu – podkreśla Aleksandra Kosik, zootechniczka na fermie Trzebiny (PR Długie Stare).

Analiza każdej grupy i krowy indywidualnie w dziesiątkach raportów; bezpośredni dostęp do danych, które są w zasięgu ręki – redakcja Hodowli i Chowu Bydła odwiedziła jedno z najbardziej zrobotyzowanych gospodarstw w Polsce. W Przedsiębiorstwie Rolnym Długie Stare, o którym mowa, pracuje 12 robotów udojowych, a docelowo ma być ich 18. Jak wygląda praca z krowami, o których na bieżąco zbierane są setki danych? Przeanalizujmy przykład obory w Trzebinach (woj. wielkopolskie).

Idziemy w roboty

PR Długie Stare gospodaruje na ok. 3000 ha i w ich obrębie od wielu lat wykorzystuje możliwości, jakie daje rolnictwo precyzyjne. Zbieranie i analiza danych w celu optymalnego przeprowadzania siewu, nawożenia czy ochrony roślin to klucz do lepszych efektów i obniżenia kosztów produkcji.

– Dzisiaj każdy ciągnik jest wyposażony w systemy nawigacji GPS, nowoczesne siewniki zapewniają optymalną głębokość wysiewu, a dzięki mapowaniu pól wiemy dokładnie, gdzie możemy użyć mniej, a gdzie więcej nawozów. Wiemy też, gdzie znajduje się dana maszyna, jaki zakres pracy wykonała i ile zużyła paliwa – wymienia Reimer.

Nowoczesnych rozwiązań i technologii nie brakuje również w produkcji zwierzęcej, która znacznie zwiększa szanse uzyskania dobrych przychodów w obliczu ograniczonych pod względem plonowania gleb V i VI klasy, jakimi dysponuje przedsiębiorstwo. Główną działalność stanowi produkcja mleka od łącznie ok. 1200 krów (pogłowie bydła w całym przedsiębiorstwie to 3000 szt.). Średnia wydajność zwierząt to 11 700 kg mleka od krowy na rok, z czego najlepsze wyniki są uzyskiwane w obrębie fermy w Niechłodzie z wydajnością ok. 14 000 kg mleka od krowy na rok. To właśnie tam w 2012 r. powstała pierwsza obora z automatycznym systemem doju. Rozwiązanie zdało egzamin i teraz pracuje tam 8 robotów udojowych.

– Wynika to z oszczędności kosztów pracy, znakomitych efektów produkcyjnych i wysokich standardów w zakresie dobrostanu. Krowy mają zapewniony swobodny ruch i doją się wtedy, kiedy same mają na to ochotę. Nie ma też konieczności ich przeganiania, co w przypadku tradycyjnych systemów doju generuje dodatkowy stres. Nie mieliśmy wątpliwości, że należy iść dalej w kierunku doju automatycznego – argumentuje Reimer.

W całym przedsiębiorstwie roboty pracują w dwóch zakładach produkcyjnych: w Niechłodzie i nowo wybudowanej oborze w Trzebinach. W dwóch pozostałych dój odbywa się wyłącznie z wykorzystaniem tradycyjnych hal udojowych. Jak wylicza Reimer, gdyby nie roboty, w samym tylko Niechłodzie konieczna byłaby praca ok. 10 dojarzy, podczas gdy dzisiejsza załoga do obsługi 400 krów to 4 osoby nadzorujące pracę robotów oraz 2 zootechników. – Obory z halą udojową a robotem udojowym to dwa różne światy także ze względu na efektywne zarządzanie stadem – dodaje prezes PR Długie Stare, podając za przykład zasiedloną w lutym bieżącego roku oborę w Trzebinach, gdzie docelowa obsada ma wynieść ok. 250 krów, w tym 200 dojnych.

Przy tym samym potencjale genetycznym w oborach zrobotyzowanych uzyskujemy wyższe wydajności w stosunku do obór z halami udojowymi. Różnica wynosi nawet do 3000 kg mleka od krowy/rok – mówią przedstawiciele PR Długie Stare (od lewej): Witold Glapa, Piotr Reimer i Kacper Strzelczyk.

Dwa stoły paszowe

Budynek ma 120 m długości, 38 m szerokości i 14 m wysokości w kalenicy. Posiada lekką konstrukcję ze stalowych dwuteowników, opartą na słupach nośnych rozmieszczonych w osi podwójnych rzędów legowisk co 5 m. Świeże powietrze napływa do obory poprzez otwory nawiewne o wysokości do 5 m, które są zlokalizowane nad zabudowanym murkiem o wysokości 50 cm. Otwory są regulowane automatycznie kurtynami na podstawie danych z czujników deszczu, temperatury i wiatru. Dzięki zamontowanym dwóm pogodynkom kurtyny po obu stronach mogą pracować niezależnie. Zastosowany system zwijania pozwala na wlot powietrza zarówno od dołu, jak i od góry, przy czym przez większość czasu wykorzystywany jest ten drugi sposób. Dodatkowo w otworach nawiewnych znajduje się siatka zabezpieczająca.

Obora ma 2 stoły paszowe, wyposażone na całej długości w zatrzaskowe drabiny paszowe.

Integralną częścią systemu wentylacji grawitacyjnej są podłużne szczeliny w obrębie dwuspadowego świetlika o szerokości 4 m w kalenicy budynku. Docelowo w oborze mają się też znaleźć wentylatory, które będą wspomagały wentylację grawitacyjną.

Inwestor zdecydował się na 2 boczne stoły paszowe o szerokości 4 m, dzięki którym krowy mają bardzo dobry dostęp do paszy. W części produkcyjnej sąsiadują z korytarzami paszowymi o szerokości 3,5 m. Dalej znajdują się 3 rzędy podwójnych legowisk o szerokości 5,2 m, przedzielone 2 korytarzami spacerowymi o szerokości 3,5 m.

Cała powierzchnia obory składa się z 4 sekcji, w tym największa z 3 robotami udojowymi dla krów w okresie laktacji. Czwarty robot przewidziano na potrzeby jałówek cielnych, które oswajają się z automatycznym dojem, oraz krów zasuszanych. Do tego dochodzi separatka, porodówka i grupa krów po wycieleniu, gdzie zwierzęta przebywają pod szczególnym nadzorem przez 10 dni od porodu.

Obora z 4 robotami udojowymi ma 120 metrów długości, 38 metrów szerokości i 14 m wysokości. Inwestycja pochłonęła ok. 13 mln zł.

Komfort i profilaktyka racic

Poza kojcami dla krów w okresie okołoporodowym, gdzie znajduje się głęboka ściółka, oraz okolicy robotów udojowych z podłogą rusztową, krowy spacerują po posadce pełnej. Nieczystości są zbierane przez łącznie 3 roboty Lely Discovery Collector. Gnojowica najpierw trafia do kanałów poprzecznych o głębokości 1,5 m, a następnie jest przepompowywana do zewnętrznego zbiornika na gnojowicę o pojemności 5500 m3. Każdy robot ma 4 różne trasy, które pokonuje co godzinę, a zatem nie ma miejsca w oborze, w którym gnojowica zalega dłużej niż 4 godziny.

– Bazując na doświadczeniach z obory w Niechłodzie, zrezygnowaliśmy ze zgarniacza na rzecz robotów, które zbierają gnojowicę. Z kolei legowiska z materiałem w postaci mieszanki słomy i wapna, które trzeba było uzupełniać, zostały zastąpione materacami wodnymi – komentuje Reimer.

– Dla lepszej higieny materace są 2 razy w tygodniu posypywane wapnem w ilości średnio ok. 0,5 kg/legowisko (ok. 500 kg/tydzień). O ile w Niechłodzie liczba komórek somatycznych w mleku wynosi średnio ok. 250 000/ml mleka, w przypadku fermy w Trzebinach nie przekracza 100 000/ml mleka. Trzeba jednak dodać, że duża w tym zasługa nowego środowiska i nadal niepełnej obsady zwierząt – mówi Witold Glapa, główny hodowca w PR Długie Stare.

Wanny do kąpieli racic znajdują się przy wyjściu z robotów udojowych. Kąpiele są przeprowadzane raz w tygodniu.

Kolejną zmianą w Trzebinach w stosunku do Niechłodu są wanny do kąpieli racic, które przewidziano jeszcze na etapie projektu. Znajdują się przy wyjściach z robotów udojowych. Kąpiel jest przeprowadzana raz w tygodniu. Wannę opuszcza się jednym przyciśnięciem guzika, a następnie automatycznie napełnia, opróżnia i myje. Istotną różnicą jest też możliwość separacji krów. Wystarczy kilka kliknięć i wybrane zwierzęta trafiają do separatki, przykładowo w celu przeprowadzana inseminacji czy korekcji racic. Zgodnie z przyjętą procedurą ta ostatnia dotyczy systemowo wszystkich krów przed zasuszeniem raz na ok. 2 miesiące.

– Bardzo dużym udogodnieniem w Trzebinach są zatrzaskowe drabiny paszowe, które znajdują się na całej długości obory. Pozwalają na indywidualne unieruchomienie krowy, co niweluje stres związany z przeganianiem krów – dodaje Kacper Strzelczyk, który wraz z Aleksandrą Kosik pełnią funkcję zootechników na fermie w Trzebinach.

Krowy leżą na materacach wodnych z warstwą pianki lateksowej o grubości 4 cm. Ciekawostką może być rura kolanowa, która również jest wypełniona wodą.

Główne narzędzie: smartfon

Krowy doją się średnio 3,7 razy/dobę (pierwiastki) i 3,3 razy/doba (wieloródki), ale niektóre sztuki oddają mleko nawet pięciokrotnie w ciągu doby. Zwierzęta spędzają w boksie przeciętnie 7 minut i doją się z prędkością 2,5 kg mleka/min. W oborze pracują roboty Lely Astronaut A5 wyposażone w hybrydowe ramię z pneumatycznym siłownikiem i elektrycznymi podzespołami, które zdaniem zootechników w Trzebinach pomagają bardzo precyzyjnie nakładać kubki udojowe. Ramię generuje też mniej hałasu. Bardziej przystępny wizualnie wydaje się również interfejs, choć oczywiście wszystko zależy od indywidualnych preferencji danego użytkownika.

– Dane o krowach są wczytywane do systemu nie tylko przy okazji wizyty zwierzęcia w robocie. Aktualizacja może następować nawet co ok. 20 minut. W przypadku hali udojowej znamy tylko takie parametry, jak ilość udojonego mleka, jego przewodność i aktywność krów. Dlatego prawie wszystko, co dzieje się ze zwierzętami, musi zdiagnozować oborowy. W przypadku robotów mamy dostęp do pełnego zakresu informacji z poziomu komputera, ale też telefonu – mówi Kosik. Jak dodaje, w swojej pracy nie ignoruje żadnych komunikatów. W pierwszej kolejności skupia się na krowach, które mają zbyt długą przerwę między dojami, czy też zwierzętach wyznaczonych danego dnia do inseminacji i zasuszenia. Szczególnie wnikliwie analizuje raporty o zdrowiu. Algorytm wskazuje na krowy, u których istnieje zwiększone ryzyko potencjalnych problemów zdrowotnych. Opiera się na temperaturze mleka, która najczęściej pokrywa się z temperaturą wewnętrzną ciała krowy, aktywności ruchowej czy odchyleń w zakresie wagi zwierząt (wagi są umieszczone w robotach). Do tego dochodzi przewodność mleka mogąca sygnalizować infekcje wymienia. Z punktu widzenia efektywnego żywienia bardzo praktyczne są natomiast dane o średnim czasie spożywania i przeżuwania paszy.

– Te dane niemal natychmiast pozwalają wychwycić ewentualne problemy z chorobami metabolicznymi, w tym ketozę czy kwasicę żwacza. Tym bardziej że zestawiamy je z innymi parametrami, w tym ze stosunkiem tłuszczu do białka. Wszelkie odstępstwa od normy są sygnalizowane w raporcie o zdrowiu – zwraca uwagę Strzelczyk.

Nasi rozmówcy bardzo wnikliwie śledzą też aktualny status krów pod kątem reprodukcji, która w dużej mierze decyduje o opłacalności produkcji mleka. Tu przydaje się m.in. przejrzysty wykres, na którym umieszczone są krowy w rui, po inseminacji i cielne z uwzględnieniem dnia laktacji i skali produkcji mleka. Raportów i analiz jest jednak znacznie więcej. Wszystko pod ręką, wystarczy kliknąć.

Gnojowica jest zbierana przez 3 roboty. Potem trafia do zewnętrznego zbiornika o pojemności  5500 m3.

Spożycie i przeżuwanie paszy

Zwierzęta mają do dyspozycji PMR na produkcję 33 kg mleka. Jest zadawany raz dziennie, a następnie co 2 godziny podgarniany automatycznie robotem Lely Juno (w obrębie dwóch stołów paszowych). Główne komponenty dawki pokarmowej to kiszonka z kukurydzy, kiszonka z traw i lucerny, młóto browarniane, wysłodki buraczane oraz kiszone ziarno kukurydzy. Do tego dochodzi pasza treściwa, na którą składa się mieszanka zbożowa z siemieniem lnianym oraz poekstrakcyjną śrutą rzepakową i poekstrakcyjną śrutą sojową. Dodatkowo zwierzęta są premiowane w robotach udojowych, gdzie pobierają średnio 5 kg paszy treściwej/szt. (maksymalnie 7 kg/szt.). Mają do dyspozycji 2 rodzaje pasz z 19- i 24-procentową zawartością białka ogólnego. Zootechnicy monitorują ilość pobranej paszy treściwej, ale mogą też w razie konieczności zmieniać porcję jednym kliknięciem.

– Taka automatyzacja ułatwia pracę podczas zasuszania krów, bo system sam stopniowo redukuje ilość pobranej przez zwierzęta paszy oraz liczbę dojów do maksymalnie 2 razy/dobę. To pozwala na bezpieczne zasuszenia krów przy wydajności ok. 20 kg mleka/dobę – zaznacza Glapa.

Warto też uzupełnić, że PR Długie Stare od 5 lat kosi kukurydzę przeznaczoną na kiszonkę w technologii Shredlage, stosując sieczkę o długości 4 cm (przy dobrym rozdrobnieniu ziarniaków). Tym samym całkowicie zrezygnowano z obecności słomy w dawce pokarmowej krów. Struktura PMR jest monitorowana okresowo za pomocą sit paszowych przez samych zootechników. Do tego dochodzi oferowana przez doradztwo żywieniowe regularna analiza składu chemicznego pasz objętościowych oraz weryfikacja kału pod kątem potencjalnych strat skrobi. Zgodnie z wynikami, które uzyskaliśmy podczas naszej wizyty, przeciętna krowa w oborze w Trzebinach spożywa paszę przez ok. 333 minut/dobę i przeżuwa nieco ponad 600 minut/dobę.

– Oznacza to, że zwierzęta przeciętnie przez ok. 6 i 12 godzin odpowiednio pobierają i przeżuwają paszę. Ciekawostką może być to, że wieloródki jedzą o ok. 30 minut krócej, ale za to kilkadziesiąt minut dłużej przeżuwają – dodaje Glapa.

Sampler do próbek mleka podłączony do robota udojowego.

Dalsze plany

– Naszym celem w nowej oborze w Trzebinach jest uzyskanie wydajności ok. 14 000 kg mleka z krowy na rok pod koniec przyszłego roku (aktualnie średnia wydajność wynosi 37 kg mleka z krowy na dobę – przyp. red.). Będziemy dążyć do tego, by w perspektywie kolejnych 10 lat wszystkie krowy mleczne w naszym przedsiębiorstwie były dojone za pomocą robotów – zapowiada Reimer.

Najbliższe plany to budowa obory, która będzie lustrzanym odbiciem istniejącego budynku w Trzebinach zarówno w zakresie konstrukcji, jak i zastosowanych rozwiązań, z tą różnicą, że będzie przeznaczona wyłącznie dla krów produkcyjnych, tj. bez kojców porodowych czy części socjalnej. Ma się w niej znaleźć docelowo 6 robotów udojowych, a zatem w obu budynkach będzie ich łącznie 10. Przedsiębiorstwo ma już za sobą wszystkie formalności, wybrano też wykonawcę i realizowane są prace przygotowawcze (według stanu na październik br.). Oddanie gotowej inwestycji i tym samym powiększenie pogłowia bydła do ok. 1500 krów (na bazie własnego materiału hodowlanego) planowane jest na jesień 2025 r.

– Inwestycja związana nie tylko z automatyzacją pracy, ale i koncentracją hodowli ustabilizuje nasze wyniki finansowe i pozycję na rynku ze względu na niższe koszty pracy i bardzo wysoką efektywność produkcji mleka w stosunku do obór ze standardowym systemem doju. Wszystko dzięki ograniczeniu kosztów jednostkowych – mówi Reimer. Jak dodaje, inwestowanie w mleko zawsze się opłaci, choć ze względu na znaczne wahania stawek w skupach mleka, na zwrot kosztów trzeba będzie nieco dłużej poczekać. 


Patrzymy w przyszłość

Niezależnie od danych, które dostarczają roboty, naszym rozmówcom trudno sobie wyobrazić organizację pracy w oborze bez oceny wartości użytkowej krów mlecznych. Próby pobierane są automatycznie i umieszczane w samplerze podłączonym do robotów udojowych.

– Robot dostarcza nam bardzo dużo informacji indywidualnych od krowy, ale pod kątem analizy parametrów produkcyjnych w zakresie całego stada w dużym stopniu opieramy się na raportach PFHBiPM. Bardzo przydatne są też dane dotyczące krów z LKS powyżej 200 000/ml mleka w poszczególnych grupach oraz w raporcie RW-8 – mówi Kacper Strzelczyk.

Ważnym narzędziem, które z kolei na co dzień wykorzystuje Glapa, jest program SOL. Jak zaznacza, pomaga mu w podejmowaniu decyzji m.in. w zakresie selekcji zwierząt przeznaczonych do dalszej hodowli, w tym pod kątem transferu zarodków, bo w jednym miejscu oferuje dane z kilku pokoleń wstecz. Jestem dumny z tego, że w ostatnich dwóch latach po raz pierwszy w historii PR Długie Stare sprzedało buhaje do spółek inseminacyjnych. Z kolei rodzące się cielęta w Trzebinach znajdują się w czołówce w zakresie wartości Indeksu Ekonomicznego i PF. To efekty kilkudziesięciu lat pracy – zaznacza Glapa.

Praca hodowlana i dobre parametry reprodukcyjne w obrębie stad pozwalają PR Długie Stare na sprzedaż materiału hodowlanego w liczbie ok. 100 jałówek rocznie, choć oczywiście obecna skala tego rodzaju transakcji jest mniejsza ze względu na proces zasiedlania nowej obory w Trzebinach.

Gospodarstwo ma także spore osiągnięcia w zakresie wspomnianego embriotransferu, bo jego skuteczność sięga nawet 75%. Zarodki przenoszone są od dawczyń o wysokim potencjale genetycznym, selekcjonowanych na podstawie oceny genomowej, której poddawane są wszystkie zwierzęta. To pozwala na uzyskanie większej liczby potomstwa od wybitnych krów, zapładnianych wysokiej jakości nasieniem. Ocena genomowa związana jest też z produkcją mleka A2A2.

– Co prawda nie ma jeszcze rynku dla tego mleka, ale to tylko kwestia czasu, bo analogicznie jak było z mlekiem produkowanym przez krowy żywione wyłącznie paszami „bez GMO”, któregoś popołudnia ktoś może wpaść na pomysł, że będzie skupował tylko mleko A2A2. Jesteśmy na to przygotowani, tym bardziej że produkcja takiego mleka nie generuje dodatkowych kosztów. Nie ma też wpływu na wydajność zwierząt – podkreśla Reimer.

Reklama

Nadchodzące wydarzenia