Mazowiecka wydajność!
Krowa wysokowydajna to skarb każdego gospodarstwa. Takimi zwierzętami może się pochwalić rodzina państwa Stelęgowskich z Kudelczyna. Gościliśmy u niej nieraz, ale podczas ostatniej wizyty byliśmy świadkami nie lada wyczynu. Jedna z krów podczas jednego doju oddała ponad 38 litrów mleka i – jak zapewniali nas jej właściciele – to nie jest odosobniony przypadek. Właśnie o takich mlecznicach i wysokiej wydajności w 2019 r. rozmawialiśmy z Piotrem Stelęgowskim.
tekst i zdjęcia: Mateusz Uciński
Zanim przejdziemy do omawiania obecnej sytuacji w tej doskonałej hodowli, przypomnijmy kilka faktów. Pan Tadeusz Stelęgowski zarządza gospodarstwem od kwietnia 1986 r., kiedy przejął je od rodziców. Wtedy jeszcze nie było wyspecjalizowane, oprócz krów hodowano w nim także owce, konie i trzodę chlewną. W połowie lat 90. skoncentrowano się na hodowli bydła mlecznego, dlatego podjęto kroki mające na celu dostosowanie istniejącej zabudowy do nowego profilu prowadzonej hodowli. W 1997 r. stado zostało objęte oceną wartości użytkowej. W nowym stuleciu hodowla się rozrastała, obiekt wyposażono w dojarkę przewodową na 26 stanowisk i zgarniacz obornika. W 2002 r. wybudowano oborę przeznaczoną dla około 40 krów, razem z halą udojową i zbiornikiem na mleko. Od tego momentu nastąpiło sukcesywne powiększanie stada. Jałówki kupowano między innymi na Żuławach. Jednak w gospodarstwie starano się nie trzymać cieląt, koncentrowano się głównie na krowach mlecznych.
Kolejnym punktem zwrotnym był rok 2016, kiedy państwu Stelęgowskim udało się, po wielu perturbacjach, oddać do użytku nową, przestronniejszą oborę. Budynek ma wymiary 34 × 42 m i może pomieścić około 180 krów. Nie ma w nim hali udojowej (wykorzystywana jest ta ze stojącej nieopodal starej obory typu „rybia ość” 2 × 10) ani żadnych pomieszczeń socjalnych, dzięki czemu maksymalnie zwiększono przestrzeń, w której utrzymywane są krowy. Zwierzęta użytkują rzadko spotykane legowiska pokryte ściółką słomiano-wapienną, które zdecydowanie zdają egzamin, krowy bardzo chętnie na nich leżą. Obecnie w obydwu obiektach utrzymywanych jest około 420 sztuk bydła, łącznie z młodzieżą. Dojonych jest około 260 krów. Zaplecze paszowe dla hodowli stanowi 180 ha gruntów (ponad 70 ha własnych, reszta dzierżawiona), obsadzanych głównie kukurydzą (110 ha) i trawą (70 ha). Jak zaznacza pan Tadeusz, pasze objętościowe, którymi karmione są zwierzęta, pozyskiwane są we własnym zakresie, a pasze treściwe i dodatki mineralne dokupywane w zależności od potrzeb. Gospodarzy z Kudelczyna w prowadzeniu hodowli bardzo aktywnie wspomagają synowie, bliźniacy Piotr i Paweł. Jeden z nich zajmuje się hodowlą, a drugi pracami związanymi z produkcją roślinną. Taki podział obowiązków zdaje egzamin i przynosi wymierne efekty, co z dumą podkreśla Tadeusz Stelęgowski.
Wydajne „Skarby”
Inwestycje w gospodarstwo poczynione przez rodzinę Stelęgowskich powoli zaczynają się zwracać, a nawet procentować. Niezbitym na to dowodem są stale rosnące wydajności krów w gospodarstwie. Nie ukrywamy, że powodem naszej redakcyjnej wizyty była właśnie jedna z takich mlecznic.
Krowa Ula jest obecnie w czwartej laktacji, przyjechała do gospodarstwa w Kudelczynie będąc w pierwszej laktacji, czyli w hodowli Stelęgowskich jest od prawie czterech lat. Została zakupiona w Niemczech jako wycielona pierwiastka. Co jest w niej szczególnego? Jak nie trudno się domyślić, są to dzienne mleczne wydajności – w przypadku Uli naprawdę imponujące. Po porodzie kształtowały się na poziomie 76 l, następnie – 90 l, a obecnie uzyskuje się od niej 85 l białego surowca dziennie. Podczas bytowania w Kudelczynie Ula dochowała się potomstwa – byczków. Obecnie została pokryta nasieniem seksowanym.
Jak zaznacza gospodarz, nie była w szczególny sposób żywiona czy wyróżniana w swoim stadzie. O tak doskonałych parametrach decydują jej uwarunkowania genetyczne. Ojcem mlecznicy jest buhaj Alta Baxter. Praktycznie nie było i nie ma z nią żadnych problemów. Jedyne co przychodzi do głowy panu Piotrowi, gdy wspomina okres jej hodowli, to jedna chybiona inseminacja, którą trzeba było powtórzyć.
Inne zwierzęta również potrafią się odwdzięczyć za opiekę i dobre traktowanie. Śladem Uli podąża już krowa w drugiej laktacji o imieniu Biedna3, pochodząca z hodowli państwa Lisieckich. Po porodzie podczas jednego dnia oddała 86 l mleka, co wbrew imieniu czyni ją bardzo majętną krową. Takich zwierząt w Kudelczynie jest więcej, 70 l udojonych od sztuki w ciągu dnia staje się powoli normą.
Duży krok do przodu
To ogromna przyjemność odwiedzać ponownie gospodarstwa, w których się już kiedyś było, można zaobserwować, jak duże zmiany się w nich dokonały. Podczas naszej poprzedniej wizyty w gospodarstwie, mimo serdeczności hodowców, wyczuwało się pewne napięcie, spowodowane obawami o powodzenie inwestycji w nową oborę i zawirowaniami związanymi z żywieniem zwierząt paszami bez GMO. Teraz, kiedy wszystko się ułożyło, hodowcy, mimo ograniczeń związanych z epidemią, optymistycznie patrzą na rozwój swojej hodowli. Nie ma czemu się dziwić, wyniki oceny wartości użytkowej za 2019 r. jednoznacznie pokazały, jak bardzo rozwinęło się gospodarstwo w ostatnich latach. Stelęgowscy zamknęli miniony rok średnią wydajnością 13 281 kg mleka, co uplasowało ich stado na pierwszym miejscu wśród stad o przeciętnej liczbie krów mlecznych 150,1–300,0 sztuk. Należy przypomnieć, że za 2016 r. wydajność wyniosła 10 900 kg mleka, zatem mamy do czynienia z naprawdę fantastycznym efektem pracy hodowlanej. Jak doszło do takiej poprawy?
Piotr Stelęgowski uważa, że jest to wynik odpowiedniej genetyki i dobrej selekcji w stadzie.
– Kiedy kupowaliśmy pierwiastki, to z większą wydajnością udojową, tak od 35 l wzwyż – wspomina pan Piotr. – A krowy, które nie mieściły się w tym limicie, były sprzedawane z gospodarstwa, na ogół do dalszej hodowli. Można powiedzieć, że przeprowadziliśmy poważny remont naszego stada.
Oprócz wspomnianych zabiegów, w dawkach żywieniowych zwiększono ilość białka, aby wspomóc wydajność utrzymywanych krów. Jednak młody hodowca podkreśla, że kluczem do sukcesu jest starannie przeprowadzona selekcja w stadzie.
– Trzeba zwracać uwagę na wszystkie czynniki, jakie obserwujemy w swojej hodowli – zaznacza pan Piotr. – Staramy się pozbywać ze stada sztuk z podwyższonym poziomem komórek somatycznych i dzięki temu ich średnia ilość w naszym stadzie wynosi 145 000. Nie trzymamy krów mających problemy z zacieleniem. Podobnie jest z krowami chorującymi na mastitis, opornymi na leczenie. Takim sztukom dajemy jedną szansę, jeżeli zapalenia powracają, krowy eliminowane są ze stada. Muszę zaznaczyć, że od początku roku mieliśmy tylko pięć przypadków takiego zapalenia, i zostały one bez problemu wyleczone.
W stadzie co tydzień jest przeprowadzane płukanie kopyt, a co miesiąc – robiona korekcja racic. W każdą sobotę jest prowadzony rozród, krowy badane są na potwierdzenie cielności w 70. i 240. dniu ciąży. Po porodzie, w 20. dniu, odbywa się badanie sprawdzające, czy macice są czyste i nie występują problemy poporodowe. Jeśli zwierzę do 60. dnia nie pokazuje rui, jest ustawiane do krycia. Hodowcy z Kudelczyna korzystają z informacji udostępnianych przez PFHBiPM. Trudno się temu dziwić, gdyż hodowla jest pod oceną od 1997 r. i – jak podkreślają – trudne byłoby prowadzenie stada bez konkretnej wiedzy o nim i o każdej ze sztuk. W zarządzaniu stadem wykorzystywane są comiesięczne, bardzo pomocne, wyniki użytkowności mlecznej, które dostarczają wiedzę, w jakim kierunku iść, by osiągnąć zamierzony cel.
Skoro o celu mowa, to trzeba przyznać, że jest on bardzo ambitny. Pan Piotr deklaruje, że jeszcze w 2020 r. chciałby osiągnąć średnią wydajność roczną ze stada na poziomie 14 000 kg mleka, i właśnie pod tym kątem prowadzi swoją hodowlę.
Hodowcy mają poważne plany inwestycyjne. Zamierzają wybudować halę udojową 2 × 20, przylegającą do starej obory, która również przejdzie gruntowną modernizację. Planują także powiększyć stado do 300 sztuk dojnych.
Patrząc, jak rozwijają swoją hodowlę, jesteśmy pewni, że, na przekór wszelkim przeciwnościom, dopną swego – czego im z całego serca życzymy!