Czego uczy Szkoła Zimowa?

Co roku wczesną wiosną odbywa się w Zakopanem konferencja o nazwie „Szkoła Zimowa Hodowców Bydła”. Celem, jaki od lat przyświeca organizatorom, jest wymiana informacji i pobudzanie dyskusji między pracownikami uczelni i instytutów badawczych a hodowcami i wszystkimi, którzy na co dzień zajmują się bydłem. W tym roku Szkoła obchodziła jubileusz 30-lecia.

tekst: Krzysztof Słoniewski, zdjęcia: Sebastian Mucha

Trochę o historii

Od samego początku konferencję organizuje Uniwersytet Rolniczy w Krakowie. Pomysł tej imprezy zrodził się w trakcie obrad nieformalnego, ale istniejącego już niemal pół wieku Profesorskiego Klubu Hodowców Bydła. To szacowne grono, zrzeszające „profesorów od bydła”, powierzyło organizację corocznych konferencji profesorowi Janowi Szarkowi, którego energii i wytrwałości Szkoła zawdzięcza pomyślne trwanie przez dziesięciolecia. Początkowo konferencja była pomyślana głównie jako forum, na którym młodzi adepci nauk zootechnicznych mieli prezentować swoje prace, ale także nawiązywać osobiste kontakty, których rola w każdej branży jest nie do przecenienia.

Z czasem Szkoła ewoluowała w kierunku forum, na którym pracownicy naukowi i praktycy wymieniają się doświadczeniami i dyskutują o problemach, jakie stoją przed chowem i hodowlą bydła. Te problemy się zmieniają, ale ich nie ubywa, więc Szkole nigdy nie brakowało tematów do omówienia. Profesor Joanna Makulska, która obecnie przejęła kierowanie Szkołą, otwierając obrady, słusznie podkreśliła, że zootechnika jest nauką praktyczną. Żeby dobrze funkcjonowała, konieczny jest dwukierunkowy przepływ informacji i inspiracji, zarówno od nauki do praktyki, jak i w drugą stronę.

W tym kontekście trzeba wspomnieć, że PFHBiPM regularnie wspiera kolejne spotkania Szkoły, uznając korzyści, jakie płyną dla hodowców bydła ze współpracy ze środowiskiem naukowym. Organizatorzy jubileuszowej konferencji docenili ten fakt i przekazali prezydentowi Hądzlikowi i dyrektorowi Kautzowi stosowny dyplom oraz pamiątkową ozdobę. Przedstawiciele PFHBiPM odwzajemnili się i podarowali organizatorom grawerton, a także złożyli gratulacje z okazji jubileuszu Szkoły.

O genetyce i hodowli

Referenci z naszej organizacji zdecydowanie zdominowali sesję „Genetyka bydła – gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy?”. Dr hab. Sebastian Mucha, dyrektor Centrum Genetycznego PFHBiPM, przedstawił informację o wdrażaniu jednostopniowej oceny wartości hodowlanej w Polsce. Dr Katarzyna Rzewuska, także pracująca w Centrum Genetycznym, omówiła znaczenie zdrowia racic dla produkcyjności i dobrostanu krów mlecznych. W tym kontekście wskazała na znaczenie genetycznego doskonalenia tej cechy i opisała prace, jakie PFHBiPM realizuje w tym celu. Dyskutantów, którzy zabierali głos po tych wystąpieniach, interesowała głównie perspektywa rozpoczęcia oceny wartości hodowlanej bydła mlecznego dla nowych cech, zwłaszcza związanych ze zdrowiem zwierząt, oraz spodziewana modyfikacja indeksów hodowlanych.

Małe rasy – duży kłopot?

W trakcie obrad Szkoły dużo uwagi poświęcono użytkowaniu i hodowli tych ras bydła, które są liczebnie niewielkie, a z racji umiarkowanej wydajności mlecznej nie mogą konkurować z rasami przystosowanymi do intensywnej produkcji. Sytuację takich ras w Polsce przedstawił profesor Witold Chabuz. Podkreślił, że utrzymanie „małych ras” ma duże znaczenie z punktu widzenia ochrony cennych genów, które w „dużych rasach” są eliminowane w wyniku intensywnej selekcji.

Duże zainteresowanie wzbudził wykład Tomasza Krychowskiego. Jak wskazał, we Francji jest ponad 50 lokalnych ras bydła, które są objęte ochroną. Prelegent przedstawił też strategię, jaką państwo francuskie i związki hodowców realizują w celu zachowania takich ras. Tej tematyki dotyczyło także wystąpienie gościa ze Słowacji, profesora Petera Chreneka, który mówił o ochronie bioróżnorodności bydła w tym kraju. Zwracał przy tym uwagę na znaczenie tzw. banku genów, w którym gromadzi się zamrożone w ciekłym azocie nasienie buhajów ras zagrożonych, ale także oocyty pobrane od samic oraz próbki tkanek szczególnie cennych osobników.

Małe rasy wywołały dużą i ożywioną dyskusję. Zwracano przede wszystkim uwagę na fakt, że dotacja, jaką otrzymują hodowcy tych ras, nie może być jedynym argumentem skłaniającym do utrzymywania takich zwierząt. Konieczne jest skuteczne ulokowanie na rynku produktów wytwarzanych z mleka i mięsa, które uzyskuje się od ras zagrożonych. Jeśli utrzymanie zwierząt ras zagrożonych nie będzie miało fundamentów ekonomicznych, wówczas wycofanie dotacji pociągnie za sobą likwidację lwiej części populacji tych ras.

Dobrostan bydła na cenzurowanym

Rolnictwo w ogóle, produkcja zwierzęca w szczególności, a utrzymanie bydła w stopniu wyjątkowym są przedmiotem krytyki w środkach masowego przekazu. Jednym z głównych zarzutów dotyczących produkcji zwierzęcej jest negatywny wpływ współczesnych systemów utrzymania i użytkowania na dobrostan zwierząt. Mimo że krytyka ta jest w wielu wypadkach niesprawiedliwa, a czasem oparta na jawnie fałszywych założeniach, nie można przechodzić nad nią do porządku dziennego. Wpływa ona bowiem na konsumentów mleka, ale także na decydentów politycznych. Dlatego organizatorzy Szkoły słusznie zrobili, organizując specjalną sesję poświęconą tej tematyce, zatytułowaną „Społeczno-prawne aspekty relacji człowiek–zwierzę”.

Pierwsze zaprezentowane w trakcie sesji wystąpienie było zatytułowane „Czy dobrostan zwierząt jest tylko listkiem figowym dla hodowców bydła?”. Profesor Hanna Mamzer, która wystąpiła z tym wykładem, nie ukrywała, że jego tytuł jest świadomie prowokacyjny. Mówczyni relacjonowała zapatrywania wielu naukowców i działaczy społecznych, którzy zajmują się ochroną praw zwierząt. Poglądy te były z pewnością odległe od przekonań i doświadczeń większości uczestników Szkoły Zimowej. Wszystkie jednak zostały przedstawione spokojnie, jako tezy do dyskusji, a nie pewniki do przyjęcia „na wiarę”.

Przeciwwagą dla wspomnianych poglądów było wystąpienie Agnieszki Antczak, pracownicy PFHBiPM. Prezentowała ona punkt widzenia ludzi, którzy na co dzień pracują ze zwierzętami. Wspierała się przy tym także własnym doświadczeniem, zdobytym przez wiele lat, które spędziła na zarządzaniu dużymi stadami bydła mlecznego i mięsnego. Prelegentka podkreślała przede wszystkim, że wiele przekonań ludzi na temat dobrostanu zwierząt opiera się na fałszywych przesłankach. W rezultacie działania podejmowane „dla dobra zwierząt” czasem wręcz dokładają im cierpień. Akcentowała ponadto, że współczesna krowa mleczna nie jest „dzikim zwierzęciem umieszczonym w sztucznych warunkach”. Trwająca od setek pokoleń selekcja nie tylko zwiększyła wydajność krów, ale także zmieniła ich potrzeby.

Znakomitym uzupełnieniem wspomnianych wystąpień był referat Pawła Czarneckiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Okiem prawnika spojrzał on na relacje, jakie zachodzą między ludźmi a zwierzętami gospodarskimi. Omówił odpowiedzialność administracyjną i karną, jaka grozi w przypadku niewłaściwego traktowania zwierząt. Sporo czasu poświęcił także środkom prawnym, jakich hodowca może użyć w przypadku nieuzasadnionych zarzutów pod swoim adresem w celu ochrony swojej własności i swojego dobrego imienia. Ten temat na pewno wart jest osobnej publikacji w „Hodowli i Chowie Bydła”.

Podstawowa nauka…

W artykule nie przedstawiono wszystkich tematów poruszonych w trakcie konferencji. Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule, warto jednak wskazać na naukę wynikającą z dotychczasowej działalności Szkoły – podstawą sukcesu każdej działalności jest dobry pomysł i wytrwałość w jego realizacji. 