ETS 2 – co to takiego?
Na łamach „HiChB” od kilku lat staramy się skupiać na faktach związanych z transformacją energetyczną. Na faktach – ponieważ dyskurs publiczny przynosi zmienne oceny odroczenia do 2028 r. rozpoczęcia obowiązywania dyrektywy ETS 2. Jedni mówią o sukcesie, inni o porażce. Ktoś powie: prawda leży po środku. My powiemy za Waldemarem Łysiakiem, pisarzem odznaczonym w tym roku Orderem Orła Białego, prawda leży tam, gdzie leży. Spróbujmy zatem wspólnie poszukać tej prawdy.
tekst: dr Michał Klimaszewski
ETS prawnie
Od strony prawnej mamy Dyrektywę 2003/87/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 13 października 2003 r. ustanawiającą system handlu przydziałami emisji gazów cieplarnianych we Wspólnocie oraz zmieniającą dyrektywę 96/61/Rady Europy. Tytuł aktu prawnego wskazujemy z dwóch powodów. Po pierwsze, szukając jakichkolwiek informacji o ETS, niezwykle trudno jest odnaleźć odniesienie do dokumentów źródłowych, pozwalających dociekliwym czytelnikom samodzielnie przestudiować treść regulacji. Po drugie, kluczem jest słowo „dyrektywa”, a więc w hierarchii źródeł prawa europejskiego akt, który nie obowiązuje bezpośrednio na terenie krajów członkowskich, ale wymaga tak zwanej implementacji do systemu prawa krajowego. Za przekroczenie terminu w jego wdrożeniu lub za niewłaściwe wdrożenie dane państwo karane jest finansowo. W praktyce to rząd musi przyjąć, a parlament przegłosować zmiany w prawie, które dodatkowo, jak każda ustawa, wymagają podpisu prezydenta. To proste zestawienie pokazuje, że wprowadzenie tych zmian w Polsce nie jest takie oczywiste.
Czym jest ETS 1
Odruchowo możemy odpowiedzieć, że jest to podstawowy pomysł Unii Europejskiej na walkę ze zmianami klimatu i ograniczenie emisji CO2. Zasada jest prosta: jeżeli jako producent paliw czy energii emitujesz dwutlenek węgla do atmosfery, to musisz za to płacić. Aby złagodzić skutki wprowadzanych od 2003 r. zmian, Unia przyznawała krajom określoną pulę uprawnień do emisji. Taki darmowy talon na emisję.
Pierwotnie liczba uprawnień była tak duża, że firmy nie przejmowały się wprowadzeniem systemu. Ich cena rynkowa oscylowała wokół kilku eurocentów za tonę. Ale system przewidywał, że liczba darmowych uprawnień będzie rokrocznie ograniczana, w związku z czym większość podmiotów w kolejnych latach zmuszona była kupować je na wolnym rynku. I tak od kilku eurocentów doszliśmy dzisiaj do 80 euro za tonę odpadu, a w szczytowym momencie cena ocierała się o 100 euro. Oczywiście producenci energii i paliw przerzucają ten koszt na końcowego odbiorcę, czyli nas. Stąd boom na tzw. energię odnawialną (słońce, wiatr, woda), która miała odciążyć system od spalania paliw kopalnych. I tu gołym okiem widzimy, że problem wymuszanej de facto karami finansowymi transformacji energetycznej jest szczególnie uciążliwy dla krajów europejskich, w których i klimat, i zapóźnienia inwestycyjne związane ze zmianą ustroju z komunistycznego na kapitalistyczny nie są sprzymierzeńcami zmian. Co więcej, dane z I kwartału 2025 r. wskazują, że UE zwiększyła emisje dwutlenku węgla w stosunku do roku poprzedniego, co pozostawiamy bez komentarza.
Obecnie wdrażane rozwiązania systemu ETS 1 obejmują sektor transportu morskiego i lotniczego, ale tylko tego, który realizowany jest na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego, czyli w skrócie krajów Unii Europejskiej plus Norwegii, Islandii, Liechtensteinu. System ETS 1 ma objąć loty do Szwajcarii i Zjednoczonego Królestwa, a zatem oczywista jest podwyżka cen biletów lotniczych.
ETS 2 – założenia
Założone przez Unię Europejską poziomy redukcji nie mogą być osiągnięte bez ingerencji w kolejne sektory, dlatego pierwotnie zaplanowano, że od 2027 r. system rozliczania (czytaj kupowania) uprawnień do emisji obejmie sektory gospodarki związane z ogrzewaniem budynków mieszkalnych i komercyjnych oraz sektor transportu drogowego. W praktyce oznacza to wzrost cen dla klientów indywidualnych i wzrost kosztów świadczenia usług transportowych, co, jak wiemy, przełoży się na wzrost cen towarów detalicznych. I tutaj twórcy ETS 2 od razu zakładali, że możliwe jest odroczenie wejścia w życie systemu z roku 2027 na rok 2028 – co, jak wiemy, dokonało się w listopadzie tego roku. Odroczenie momentu obowiązywania rozwiązań ETS 2 było skutkiem nacisku wielu krajów, nie tylko Polski. Ale podkreślmy: odroczenie systemu o rok to nie jest rezygnacja z niego.
Szczegółowe rozwiązania systemu ETS 2 na gruncie prawa polskiego nie są jeszcze znane, ale dla sektora rolniczego pojawia się realne zagrożenie…
ETS 3: nadejdę
Tym zagrożeniem jest wdrożenie systemu ETS 3. Na razie cichutko w kuluarach, czasem jakiś przeciek medialny, ale fakty są nieubłagane. Trzymanie się unijnych celów klimatycznych wymaga wejścia w kolejne sektory, bez których misterne założenia nie zostaną zrealizowane. Tym sektorem będzie rolnictwo, a szczególnie hodowla. Najpierw naczytamy się o metanie i jego zgubnych skutkach, potem o emisyjności upraw, konieczności zmiany diety i kliku tym podobnych rewelacjach po to, aby później można było napisać, że nowe regulacje wejdą w życie np. w roku 2035. Perspektywa daleka, ale kiedy nadejdzie ten czas, może się okazać, że jedyne, co da się ugrać, to jeden rok.
Podsumowanie
W przestrzeni publicznej brakuje racjonalnej dyskusji na temat skutków, jakie przyniosło rozszerzanie regulacji ETS. W sferze faktów możemy zapytać, czy globalne emisje wzrosły, czy spadły – odpowiedź: wzrosły; czy regulacje ETS skutkują podwyżką cen energii – odpowiedź: nieustanną; czy wysokie ceny energii wstrzymują polski przemysł i ograniczają nam dostęp do dóbr konsumpcyjnych w przystępnych cenach – odpowiedź: tak. Czy regulacje klimatyczne stały się elementem walki gospodarczej? Tak, ale tylko w obrębie Unii Europejskiej, ponieważ takie kraje jak USA, Chiny i Rosja tylko głoszą potrzebę walki o klimat i na tym poprzestają, ale o tym w kolejnym numerze.