Komfortowa obora w Czaczu
Polscy producenci mleka coraz częściej inwestują w dobrostan krów mlecznych, korzystając jednocześnie z nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Pozytywne efekty takiego postępowania widoczne są już po kliku miesiącach – prezentujemy przykład z Wielkopolski.
tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI
W październiku ubiegłego roku oddaliśmy do użytku nową oborę przewidzianą na 500 krów. Produkcja mleka w naszej firmie jest dodatkową działalnością, specjalizujemy się w hodowli roślin. Użytkujemy łącznie ok. 7 tys. ha gruntów rolnych, wśród których jest ok. 350 ha trwałych użytków zielonych. Te naturalne uwarunkowania skłaniają do chowu bydła, stąd też w jednym z naszych oddziałów produkcyjnych utrzymujemy od lat stado liczące 500 krów mlecznych. Ferma bydła mlecznego mieści się w Czaczu w powiecie kościańskim – relacjonuje Czesław Janikowski, prezes zarządu Poznańskiej Hodowli Roślin sp. z o.o. Informuje, że spółka specjalizuje się w hodowli zbóż, roślin strączkowych, traw, facelii, gorczycy. Prowadzi zarówno hodowlę twórczą, jak i zachowawczą w trzech stacjach hodowli roślin, tj. w Wiatrowie koło Wągrowca, w Nagradowicach koło Poznania i Antoninach koło Leszna. Natomiast produkcja materiału siewnego prowadzona jest w czterech oddziałach, tj. Kobylniki, Krzemlin, Szprotawa, Nagradowice, które mieszczą się w trzech województwach: wielkopolskim, zachodniopomorskim i lubuskim. – Na polskim rynku mamy 79 odmian różnych roślin. W tym roku na Polagrze-Premiery otrzymaliśmy cztery Złote Medale za nasze odmiany, za jęczmień jary Avatar, gorczycę Gracja, łubin wąskolistny Swing i łubin żółty Goldeneye – mówi z dumą prezes. Informuje, że hodowla roślin i produkcja materiału siewnego generują ok. 75% rocznych przychodów, a pozostałe ok. 15% przypada na produkcję mleka. W spółce utrzymywane jest także zachowawcze stado konika polskiego, liczące 25 klaczy.
Priorytetem jest dobrostan
– Do jesieni ub.r. krowy na fermie w Czaczu były utrzymywane w pięciu oborach wzniesionych w latach 70. ubiegłego wieku. Budynki te są wyeksploatowane, mało funkcjonalne, mimo że wzniesiono je od początku jako obory wolnostanowiskowe, które później zmodernizowano – relacjonuje prezes. – Mankamentem starych zabudowań jest niska kubatura i nieefektywna wentylacja. Niewiele pomógł montaż kurtyn w ścianach podłużnych i otworzenie kalenic, ponieważ budynki są bardzo niskie. Ponadto eternit stanowiący pokrycie dachowe zgodnie z przepisami musi zniknąć z budynków do końca 2032 r. Nie było sensu przeprowadzanie kolejnej modernizacji budynków o przestarzałej technologii. Nieczystości są wypychane za pomocą ładowacza czołowego – nadmienia Piotr Bagiński, dyrektor Oddziału Produkcyjno-Nasiennego w Kobylnikach, któremu podlega m.in. ferma bydła mlecznego w Czaczu. Informuje, że w tych trudnych warunkach krowy produkowały średnio w roku 9600–9800 kg mleka, przy zadowalających parametrach rozrodu. Okres międzywycieleniowy w ostatnich trzech latach wahał się od 400 do 410 dni.
Rozmówcy informują, że decydując się na budowę nowej obory, postawili na zapewnienie krowom możliwie jak najlepszego komfortu. – Zanim zdecydowaliśmy się na konkretne rozwiązania, zwiedziliśmy wiele obiektów w kraju i za granicą. Zasięgnęliśmy opinii fachowców, także ze Stanów Zjednoczonych. Naszym priorytetem był dobrostan, postanowiliśmy nie oszczędzać na powierzchni i kubaturze budynku. Na dostawcę technologii i kompletnego wyposażenia wybraliśmy firmę GEA, która na etapie projektowania uwzględniła nasze wymogi – opowiada dyrektor Oddziału Poznańskiej Hodowli Roślin w Kobylnikach.
Szerokie korytarze spacerowe
Nową oborę stanowią dwa połączone ze sobą budynki, w jednym mieszczą się legowiska dla krów w okresie laktacji, a w drugim poczekalnia, hala udojowa oraz pomieszczenia techniczne i socjalno-biurowe.
Obora dla krów ma stalową konstrukcję, słupy nośne rozstawione co 6,2 m. Wewnętrze podpory konstrukcji dachu ustawione są w osi podwójnych boksów legowiskowych, zatem nie zmniejszą funkcjonalności wnętrza budynku. Pokrycie dachowe wykonano z płyty warstwowej z 6-centymetrową warstwą termoizolacyjną. W kalenicy dachu znajduje się szczelina wywiewna o szerokości 3 m, zakryta półkolistym świetlikiem z przezroczystych płyt poliwęglanowych. Wysokość budynku w kalenicy wnosi 13,26 m, przy szerokości 38,7 m i długości 144,9 m. Podłużne ściany o wysokości do okapu 4,7 m są typu otwartego, nad murkiem o wysokości 0,5 m znajduje się niezabudowana przestrzeń o wysokości 3,7 m z zamontowaną siatką ochraniającą przed dostępem ptaków. W chłodne i wietrzne dni otwory w ścianach podłużnych są zasłaniane za pomocą kurtyn, którymi steruje automatycznie stacja pogodowa.
We wnętrzu obory znajduje się stół paszowy o szerokości 5,6 m, przebiegający wzdłuż podłużnej osi budynku (patrz schemat). Dostęp do niego umożliwiają krowom korytarze spacerowe o szerokości 5 m. – Jest to o 1 m więcej niż wynosi wymiar standardowy, zależało nam na zapewnieniu komfortu zwierzętom podczas pobierania paszy. Zadbaliśmy także o wygodne picie wody z poideł, zamontowane są one w przejściach między boksami legowiskowymi o szerokości 5,6 m. Z uwagi na szersze korytarze spacerowe długość naszej obory zwiększyła się o ok. 6 m, a szerokość o 2 m w porównaniu do obowiązujących standardów – wyjaśnia dyrektor.
Z każdej strony stołu paszowego mieści się rząd podwójnych boksów legowiskowych o łącznej długości 5,2 m oraz rząd legowisk przyściennych długości 3,2 m.
Boksy o szerokości 1,2 m wyścielone są materacem słomiano-wapniowym. – Ściółkę na legowiskach uzupełniamy raz w tygodniu, mieszaninę sieczki ze słomy, wapna magnezowego i wody sporządzamy w wozie paszowym – wyjaśnia Hanna Nowak, pełniąca funkcję kierownika produkcji zwierzęcej na fermie bydła w Czaczu. W jej opinii materac słomiano-wapniowy zapewnia zwierzętom nie tylko bardzo dobry komfort, ale także higienę, z uwagi na bakteriobójcze właściwości wapna magnezowego (wysokie pH).
W oborze korytarze spacerowe dla krów wykonano jako posadzki pełne z betonu o ryflowanej powierzchni. O ich czystość dbają cztery zgarniaki linowo-łańcuchowe, które uruchamiają się automatycznie co cztery godziny. Nieczystości zagarniane są do kanału poprzecznego przebiegającego w połowie długości budynku. Następnie przedostają się do tzw. studni zbiorczej, w której są mieszane i ponownie tłoczone rurociągiem zwrotnym do kanału poprzecznego w celu jego przepłukania, aby zapobiec powstawaniu osadu.
Natomiast w poczekalni mieszczącej się w budynku dobudowanym do obory w połowie jej długości krowy przebywają na posadzce ażurowej, zakrywającej kanały na gnojowicę, także z systemem automatycznego przepłukiwania. – Po zapełnieniu studni zbiorczej gnojowica jest przepompowywana do dwóch kortenów o łącznej pojemności ok. 5300 m³. Zbiorniki te użytkujemy od przeszło 10 lat, obsługiwały dotychczas stare budynki. W tym roku wybudujemy nowy korten o pojemności ok. 5300 m³ – informuje Piotr Bagiński.
Dojarnia karuzelowa
Zlokalizowanie poczekalni i dojarni w połowie długości obory znacząco ułatwia organizację przemieszczania krów podczas doju. W budynku mieści się 500 boksów legowiskowych, podzielonych na cztery sektory, każdy liczy 125 zwierząt. – Dój odbywa się grupowo, przy pełnej obsadzie w grupie będzie 125 krów. Organizację przemieszczania się krów z obory do poczekalni ułatwia system uchylnych bramek, które wytyczają bezkolizyjne trasy komunikacyjne. Ponadto stół paszowy wyposażony jest w tzw. hydrauliczny most, którego uniesione podesty tworzą korytarz przepędowy – wyjaśnia pani kierownik produkcji zwierzęcej.
Poczekalnia wyposażona jest w automatyczny naganiacz, usprawniający wchodzenie zwierząt do dojarni. Naganiacz ma też funkcję czyszczenia posadzki szczelinowej w obie strony.
Krowy dojone są w zewnętrznej dojarni karuzelowej na 40 stanowisk udojowych. Dój jest w znacznym zakresie zautomatyzowany. Rolą dojarza jest wyczyszczenie strzyków, wykonanie dippingu przedudojowego i założenie kubków udojowych na strzyki. Następnie dój przebiega automatycznie. Po ustaniu spływu mleka z wymienia następuje dipping poudojowy strzyków w kubkach udojowych, następnie aparaty udojowe są samoczynnie zdejmowane oraz dezynfekowane i płukane wodą. – Ten system zapewnia bardzo dobrą rutynę doju, ponieważ wiele czynności przebiega bez udziału człowieka, który jest najbardziej zawodnym ogniwem podczas doju – mówi Piotr Bagiński. – Pozytywne efekty tego systemu doju już są widoczne. Dezynfekcja aparatów udojowych po zakończonym doju każdej krowy zapobiega rozprzestrzenianiu się patogenów odpowiedzialnych za mastitis. Obecnie liczba komórek somatycznych w mililitrze udojonego mleka wynosi ok. 230 tys. W starej oborze dużym problemem było uzyskanie normy do 400 tys. komórek somatycznych w mililitrze mleka – nadmienia Hanna Nowak. Informuje, że obecnie w oborze nie ma jeszcze pełnej obsady. 310 krów w ciągu około dwóch godzin doją trzy osoby, z których dwie pracują bezpośrednio w dojarni, a jedna steruje ruchem krów w oborze podczas doju. Mlecznice dojone są dwa razy dziennie, co łącznie trwa około czterech godzin. – Gdy uzyskamy pełną obsadę, liczba osób zaangażowanych do doju nie zmieni się, z pewnością czas doju nieco się wydłuży – nadmienia dyrektor.
Funkcjonalny program do zarządzania stadem
Hala udojowa współpracuje z kilkoma urządzeniami, które wspólnie tworzą funkcjonalny system zarządzania stadem. Transpondery szyjne służą nie tylko do identyfikacji zwierząt, ale także umożliwiają bieżące monitorowanie aktywności ruchowej krów, czasu pobierania paszy i wypoczywania oraz przeżuwania. Zebrane informacje są analizowane, a powiadomienia o odstępstwach od naturalnego zachowania wysyłane na komputer lub urządzenie przenośne. – Kontrola czasu pobierania paszy i intensywności przeżuwania umożliwia bardzo wczesne wykrycie zaburzeń zdrowotnych zanim nastąpi spadek mleka. Dzięki temu można szybko podjąć leczenie. Ponadto podwyższona aktywność ruchowa wraz ze spadkiem przeżuwania dowodzą, że krowa jest w rui. Analiza tych dwóch parametrów zwiększa szansę na wykrycie rui i skuteczne pokrycie – relacjonuje Hanna Nowak. Podkreśla, że w nowej oborze dąży się do pozyskiwania ciąż przede wszystkim z rui naturalnych, aby ograniczyć do niezbędnego minimum zużycie preparatów hormonalnych.
Trzeba przyznać, że do monitorowania zdrowia krów hodowcy na fermie w Czaczu dołożyli wielu starań. Każda krowa po wydojeniu jest automatycznie ważona. – Niepokojący jest nadmierny spadek masy ciała na początku laktacji, a gdy się ona kończy, szybkie przybieranie na wadze wróży kłopoty po wycieleniu. Kontrola kondycji krów jest jednym z elementów zapobiegania zaburzeniom metabolicznym – mówi pani kierownik. Na fermie w Czaczu zadbano także o zdrowotność racic. Krowy po przejściu przez wagę przechodzą także przez dwie wanny: pierwsza jest wypełniona wodą, a druga roztworem dezynfekcyjnym. W ten sposób racice są myte i dezynfekowane. – Wanny są automatyczne, to znaczy samoczynnie jest wymieniana woda i roztwór dezynfekcyjny – nadmienia dyrektor. Chwali także automatyczną bramkę selekcyjną, która umożliwia skierowanie wydojonych krów do obory lub kojców zabiegowych, np. w celu przeprowadzania inseminacji lub leczenia.
Na fermie w Czaczu w nowym obiekcie zastosowano energooszczędny system schładzania udojonego mleka połączony z odzyskiwaniem ciepła, wykorzystywanego do podgrzewania wody zużywanej do pojenia krów lub mycia hali udojowej. Schłodzone mleko przechowywane jest w zewnętrznym zbiorniku silosowym o pojemności 25 tys. litrów.
Dobry mikroklimat
Hodowcy na fermie w Czaczu zatroszczyli się o dobry mikroklimat w całym nowym obiekcie. W oborze i poczekalni funkcjonuje sprawna wentylacja kalenicowa. W obu budynkach świeże powietrze napływa przez duże otwory nawiewne wykonane w podłużnych ścianach budynku. W chłodne dni mogą być one zasłonięte kurtynami, którymi automatycznie steruje stacja pogodowa, analizująca temperaturę, wilgotność i prędkość wiatru. Zużyte powietrze z budynków wyprowadza szczelina kalenicowa zakryta świetlikiem. Izolacja termiczna dachu zapobiega zimą skraplaniu się pary wodnej na jego wewnętrznej powierzchni, a podczas upałów ogranicza wzrost temperatury we wnętrzu pomieszczeń od rozgrzanej blachy pokrycia dachowego. Ponadto w upalne dni stacja pogodowa uruchamia w oborze 12 poziomych wentylatorów o średnicy 5 m, podczas doju w poczekalni ruch powietrza wzmagają dwa poziome wentylatory o średnicy 4 m. W hali udojowej funkcjonuje mechaniczna wentylacja nadciśnieniowa. Zamontowane wentylatory zasysają powietrze z zewnątrz, wzrost ciśnienia wewnątrz dojarni powoduje wyparcie zużytego powietrza przez otwarte wrota.
W poczekalni i oborze jest widno dzięki świetlikom zakrywającym szczeliny kalenicowe i dużym otworom w podłużnych ścianach budynków. Ponadto w oborze zamontowano 50 energooszczędnych lamp ledowych, których intensywnością świecenia automatycznie steruje program świetlny. W okresie jesienno-zimowym produkcję mleka stymuluje przedłużenie dnia świetlnego do 16 godzin na dobę dzięki włączeniu pełnej mocy oświetlenia. Po czym w nocy przez 8 godzin na dobę intensywność świecenia lamp zmniejsza się do 30%, wtedy w oborze panuje półmrok, co umożliwia krowom pobieranie paszy ze stołu paszowego.
Żywienie grupowe
– Jednym z założeń budowy nowej obory było utrzymanie dotychczasowego systemu żywienia krów, tj. pełnym TMR-em. Był to jeden z czynników, który zaważył na tym, że nie zdecydowaliśmy się na roboty udojowe. Ich funkcjonowanie opiera się na wabieniu zwierząt do boksu udojowego z dodatkiem paszy treściwej, co powoduje, że jest to żywienie w systemie PMR – relacjonuje Piotr Bagiński. Na fermie w Czaczu krowy w okresie laktacji podzielone są na trzy grupy:
- tzw. grupa fresh – obejmuje samice świeżo wycielone i do 21. dnia po porodzie;
- grupa I – TMR sporządzany jest na 45 l mleka;
- grupa II – krowy kończące laktację, TMR pokrywa produkcję
20 l mleka.
Natomiast wśród krów zasuszonych wyróżniono samice w okresie zasuszenia właściwego, który zaczyna się średnio na ok. 50 dni przed planowanym porodem i kończy na trzy tygodnie przed wycieleniem. Odrębną grupę stanowią samice będące w okresie od 21. dnia przed porodem do chwili wycielenia. – W sumie na fermie mamy pięć grup żywieniowych i dla każdej sporządzamy oddzielny TMR – relacjonuje Hanna Nowak. Informuje, że krowy w laktacji otrzymują TMR dwa razy dziennie, który systematycznie podgarnia na stole paszowym robot GEA FRone. Krowy zasuszone żywione są raz dziennie.
Hodowcy na fermie w Czaczu zadbali o komfort zwierząt podczas pobierania pasz i wody. Składają się na to wspomniane szerokie korytarze spacerowe, podgrzana woda w poidłach w okresie zimowym oraz zatrzaskowa drabina paszowa zamontowana na stole paszowym. – Taka drabina paszowa wydziela każdej krowie przestrzeń do pobierania TMR-u, zatem krowy będące najniżej w hierarchii stada mają dostęp do paszy. Ponadto zatrzaskowa drabina paszowa umożliwia unieruchamianie zwierząt – wyjaśniają rozmówcy.
Stanowisko za ok. 30 tys. zł
– Na fermie w Czaczu produkujemy mleko, tutaj krowy się cielą i odchowujemy żeńską młodzież do wieku pół roku. Następnie jałówki są przewożone do odległego o 10 km gospodarstwa w Starym Białczu, gdzie są odchowywane i utrzymywane do stwierdzenia cielności. Jako cielne jałówki wracają na fermę w Czaczu – opowiada dyrektor Oddziału Poznańskiej Hodowli Roślin w Kobylnikach. Wyjaśnia, że w nowej oborze utrzymywane są krowy w okresie laktacji, natomiast krowy zasuszone i cielące się przebywają w starych zabudowaniach. – Do nowej obory trafiają wyłącznie zdrowe zwierzęta. Prowadzimy bardzo ostrą selekcję, zwłaszcza w zakresie zdrowotności wymion. Nową oborę zasiedlamy sukcesywnie, obecnie doimy w niej ok. 310 krów – nadmienia pani kierownik. Rozmówcy informują, że w ubiegłym roku zakupili 80 cielnych jałówek z wiodących w kraju spółek hodowlanych, aby skrócić okres dochodzenia do pełnej obsady. – W listopadzie bieżącego roku w nowej oborze powinniśmy uzyskać pełną obsadę. Liczymy, że z tytułu poprawy dobrostanu w 2020 r. wydajność krów na fermie w Czaczu wzrośnie o ok. 10% i osiągnie poziom ok. 11 tys. kg mleka średnio od krowy. Naszym celem jest średnioroczna wydajność rzędu 12 tys. kg mleka. Po trzech miesiącach od zasiedlenia nowego obiektu obserwujemy tendencję wzrostową w produkcyjności krów – mówi Piotr Bagiński.
Pytamy o koszty budowy nowej obory na fermie w Czaczu. – Dotychczas na wzniesienie obory wraz z poczekalnią, halą udojową, zapleczem socjalno-biurowym i wyposażeniem tych budynków wydaliśmy ok. 15 mln zł. Budowa tych obiektów to wydatek ok. 10 mln zł, a wyposażenie pochłonęło ok. 5 mln zł – informuje prezes Poznańskiej Hodowli Roślin. Z tej wypowiedzi wynika, że jedno stanowisko dla krowy dojnej utrzymywanej w nowej oborze w Czaczu kosztowało ok. 30 tys. zł (15 000 000/500). Uwzględniając uzyskiwaną obecnie średnią roczną wydajność krów rzędu 9800 kg mleka i 20-letni okres użytkowania nowego obiektu, każdy litr wyprodukowanego mleka jest obciążony kwotą ok. 0,15 zł (30 000/20 = 1500; 1500/9800 = 0,153).
Powstanie nowoczesna ferma
Czesław Janikowski informuje, że utrzymywanie na fermie w Czaczu krów zasuszonych i cielących się w starych zabudowaniach jest okresem przejściowym. – Będziemy dalej inwestowali. Mamy już projekty budowy nowej obory dla krów zasuszonych, porodówki, nowego jałownika i zadaszenia budek dla cieląt. Stare zabudowania zostaną zburzone. Naszym zamysłem jest stworzenie nowoczesnej fermy dla bydła mlecznego – mówi prezes. Informuje, że z uwagi na utrzymującą się suszę realizacja tych planów się przedłuży.
Budowa nowych obiektów dla bydła mlecznego, spełniających dobrostan zwierząt w jak najszerszym zakresie, jest zgodna z oczekiwaniami konsumentów, którzy coraz częściej tego się domagają.