Konferencja w Polanicy-Zdroju o zdrowiu krów
Patrząc na skalę występowania chorób racic w Polsce, widać olbrzymi potencjał poprawy – podkreślała dr Katarzyna Rzewuska z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka podczas pierwszego dnia obrad plenarnych XXVI Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Polanicy-Zdroju.
autor: Marcin Jajor
Tegoroczna edycja spotkania w Polanicy odbyła się pod hasłem „Zdrowa krowa – zdrowe mleko”. Niestety, w tym zakresie jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Jak w rozmowie z nami podkreślał prof. Jan Twardoń z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, przewodniczący komitetu organizacyjnego konferencji w Polanicy-Zdroju – o ile lekarze weterynarii docierają i skutecznie poprawiają status zdrowotny zwierząt w wielu średnich i dużych stadach, co skutkuje m.in. znaczną redukcją zużycia antybiotyków, o tyle ze zdecydowanie gorszą sytuacją mamy do czynienia w mniejszych stadach krów.
– Stanowią ogromne wyzwanie, bo niestety nie dysponują tak profesjonalnym doradztwem. Dużej roli w edukacji upatrują w ośrodkach doradztwa rolniczego, ale też w lekarzach medycyny weterynaryjnej. Idziemy w kierunku profilaktyki, zapobiegania i edukacji, a nie terapii zwierząt. Nie liczy się to, ile podamy leków, ale to, o ile mniej krów trzeba będzie leczyć – zaznaczał prof. Twardoń.
W tym kontekście eksperci z Polskiej Federacji zarówno podczas obrad plenarnych, jak i praktycznych warsztatów mówili o raportach RW-1 i RW-2, m.in. z punktu widzenia oceny stanu zdrowotnego stada, o profilaktyce mastitis, wpływie żywienia krów na rozród, zrównoważonym rolnictwie oraz zdrowiu racic w aspekcie sygnałów krów.
W spotkaniu uczestniczyło łącznie ponad 200 specjalistów, naukowców, przedstawicieli firm, zootechników i lekarzy weterynarii, z czego ok. 50 wzięło udział w praktycznych warsztatach. Całość zorganizowała Katedra Rozrodu z Kliniką Zwierząt Gospodarskich UP we Wrocławiu przy współudziale Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka oraz Polskiego Towarzystwa Nauk Weterynaryjnych – Sekcja Fizjologii i Patologii Przeżuwaczy, Komitetu Nauk Weterynaryjnych i Biologii Rozrodu PAN, Dolnośląskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej i Teatru Zdrojowego w Polanicy-Zdroju.
Kondycja krów do poprawki
– Na optymalne wskaźniki rozrodu mają wpływ trzy główne obszary. Należą do nich prawidłowe żywienie, zarządzanie rozrodem i dobrostan krów – wskazywał Arkadiusz Kaźmierczak. Jak mówił, jako doradca żywieniowy bardzo często trafia do gospodarstwa, w którym spotyka się z tzw. zaklętym kręgiem. Zaczyna się od wysokiego BCS, który prowadzi do spadku pobrania suchej masy, następnie deficytu energetycznego i – będących jego skutkiem – chorób metabolicznych. Konsekwencją tego wszystkiego jest zła reprodukcja. Kaźmierczak powoływał się na badania naukowe, w których 84% zdrowych zwierząt wykazywało ruję do 65. dnia laktacji, podczas gdy wystąpienie jednej jednostki chorobowej obniżało ten wskaźnik do 80%, a w przypadku dwóch jednostek – do 70,7%. Najbardziej negatywnym wpływem cechowały się: trudny poród (70,5%), ketoza (77,7%) i metritis (stan zapalny macicy; 63,7%). Zwracał też uwagę, że na pobranie suchej masy, produkcję mleka, wskaźniki rozrodu i status immunologiczny zwierząt ogromny wpływ mają kondycja ciała i jej zmiany w okresie okołoporodowym. W zasuszeniu i w momencie porodu powinna mieścić się w zakresie 2,75–3,5 BCS.
– Jako doradca w swojej praktyce bardzo często spotykam się ze zbyt mocną kondycją krów, która nierzadko wynosi 3,75–4,24 BCS. Jeśli ocena znacznie przekroczy 3,5, musimy się liczyć z dużym spadkiem pobrania, co jest przyczynkiem do pozostałych problemów okresu okołoporodowego – mówił Kaźmierczak.
Jak dodał, porównywalną wagę do żywienia w zakresie parametrów rozrodu krów ma także ich dobrostan, na co Polska Federacja zwraca szczególną uwagę. Efektem tego jest powstanie indeksu Moje Stado, tj. syntetycznego wskaźnika charakteryzującego jakość pracy wykonanej przez hodowcę w stadzie. Jak twierdzi ekspert, znajdują się w nim podobszary związane z żywieniem i dobrostanem, które idą w parze z wysoką wydajnością krów i stabilnością ekonomiczną gospodarstwa.
Mobilna krowa to zdrowa krowa
– O dobrostanie i wynikach produkcyjnych krów w dużej mierze decyduje ich lokomocja, na co niestety wielu hodowców zwraca uwagę dopiero przy przejściu na automatyczny systemem doju krów. Wcześniej bardzo często nikt nie myśli o dezynfekcji racic, a przeznaczone do tego wanny nie znajdują się w optymalnej lokalizacji – zaznaczała dr Katarzyna Rzewuska z Centrum Genetycznego PFHBiPM.
Zarówno podczas warsztatów, jak i swojego wystąpienia skupiła się na sygnałach krów, tj. koncepcji zbudowanej wokół „diamentu”, w którego centrum znajduje się zdrowie. Możemy je osiągnąć poprzez znajomość i odpowiadanie na potrzeby zwierząt w obrębie paszy, wody, światła, powietrza, odpoczynku oraz przestrzeni. Według specjalistki odzwierciedleniem całości warunków utrzymania krów jest ocena ich mobilności, dlatego do wspomnianych obszarów, tworzących „diament sygnałów krów”, warto dodać kolejne cztery filary warunkujące zapewnienie zdrowia racic, tj.:
1) jakość rogu – obejmuje profilaktyczną korekcję racic (trzy razy do roku/miesiącu), uwzględnienie racic w doborach do kojarzeń, możliwość pobierania paszy przez wszystkie krowy jednocześnie o każdej porze dnia i nocy oraz suche i czyste legowiska;
2) higiena – uwzględnia dbałość o posadzki, które powinny być czyste i suche, optymalną wentylację oraz cotygodniowy program kąpieli racic i monitoring infekcji;
3) ograniczenie obciążenia racic podczas stania i poruszania się – obejmuje zapewnienie miękkiego i głębokiego legowiska, minimalizowania czasu stania do maksymalnie 2,5 godz. dziennie, bezstresowej obsługi i przestrzeni umożliwiającej swobodę ruchów;
4) wczesne i efektywne leczenie – opiera się m.in. na umiejętnym wykonywaniu korekcji racic i niezwłocznym leczeniu każdej krowy w przypadku wystąpienia infekcji. Kluczowe jest też odpowiednie miejsce do wykonywania korekcji i interwencji.
Jak wyliczała dr Rzewuska, w ramach projektu „CGen korekcja”, realizowanego przez PFHBiPM w 2023 roku, 44% krów miało zarejestrowane minimum jedno schorzenie racic z listy zawartej w „ICAR atlas zdrowia racic”.
– Patrząc na skalę występowania chorób racic w Polsce, widać olbrzymi potencjał poprawy, zarówno sytuacji zdrowotnej zwierząt, jak i ekonomicznej hodowców – mówiła specjalista z Polskiej Federacji.
Rozród u kulawych krów
Do kulawizn w kontekście relacji między dobrą opieką weterynaryjną a rekordową produkcją mleka nawiązywali też lek. wet. Michał Hądzlik i lek. wet. Sławomir Koźmiński. Jak mówił ten pierwszy, krowy mają bardzo duży potencjał do produkcji mleka, ale bardzo często trafiają na warunki, które nie pozwalają go wykorzystać. Dlatego musimy bardzo precyzyjnie zarządzać stadem, zaczynając już od cieląt.
– Badania wykazały, że cielęta, które w pierwszych tygodniach życia wykazywały wyższe przyrosty, osiągają wcześniej dojrzałość płciową i wykazują się wyższą wydajnością mleczną (400–1,3 tys. kg mleka więcej w pierwszej laktacji) – mówił lek. wet. Hądzlik.
Z kolei – jak udowadniał na konkretnych przykładach lek. wet. Koźmiński – krowa mająca problemy z poruszaniem się rzadziej podchodzi do stołu paszowego i gorzej manifestuje ruję. Kulawizna wpływa m.in. na obniżenie odsetka ciąż (PR – pregnancy rate). Spadek o 10 punktów procentowych przekłada się na straty rzędu ok. 300 euro/sztukę. Co gorsza, każdy kolejny przypadek kulawizny odpowiada za wydłużenie okresu międzyciążowego o ok. 20 dni (każdy dzień to strata ok. 8 euro/szt.). Z kolei same straty mleka z tytułu kulawizn (choć trudno je jednoznacznie określić) mogą wynosić od kilku do kilkudziesięciu kilogramów mleka na krowę.
– Kulawiznom bardzo często towarzyszy subkliniczna kwasica, a występujące wówczas rozszerzenia naczyń krwionośnych sprzyjają rozwojowi stanów zapalnych, w tym wymienia. Dodatkowo kulawiznom towarzyszy ból, który jest silnym stresorem modulującym układ odpornościowy – mówił lek. wet. Koźmiński.
Ile milionerek w stadzie?
– Podstawą i wyjściem do jakichkolwiek decyzji w gospodarstwach mlecznych powinny być wyniki z oceny wartości użytkowej krów mlecznych. Niestety, nadal sporo hodowców sięga po nie po czasie albo w ogóle ich nie analizuje – mówiła Aneta Neneman z PFHBiPM. Jak dodała – istnieje też przekonanie, że doradcy dysponują jakąś magiczną różdżką i przy okazji swojej wizyty całkowicie rozwiążą problem zapaleń wymienia w stadzie.
Specjalistka zwróciła szczególnie uwagę na informacje o tym, jaka liczba krów w danym okresie laktacji ma określoną liczbę komórek somatycznych w mleku. Daje to bardzo dobry pogląd na stan zdrowotny naszego stada. Mamy też informację w RW-1 o LKS w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Bardzo obrazowe są dane o szacowanych stratach mleka z powodu wysokiego poziomu LKS. Dla przykładu w gospodarstwie z 46 krowami (przy dziennej produkcji 28 kg mleka/krowę i cenie mleka 2 zł/kg) wzrost średniej LKS do 400 tys./ml mleka powoduje spadek wydajności mlecznej krów o 5%, a co za tym idzie – roczną stratę 39,1 tys. zł. Analogicznie przy LKS 800 tys./ml i 1,5 mln/ml mleka strata wzrasta odpowiednio do 78,2 tys. zł i 254,1 tys. zł!
Popraw odporność krów
– Szczególnie cenne w raporcie RW-1 są dane o tym, ile krów w stadzie ma powyżej 1 mln LKS. Niestety, z bardzo dużym prawdopodobieństwem zwierzęta te zarażają inne krowy i jeśli mamy ich dużo, powyżej 5%, to trudno oczekiwać poprawy sytuacji w stadzie – nawiązywał dr Sebastian Smulski z UP w Poznaniu.
W obliczu ograniczonej efektywności skutecznego leczenia mastitis przy udziale antybiotyków, która maleje na przestrzeni ostatnich lat, pewnym rozwiązaniem w ich przypadku może być immunomodulacja. To nic innego jak wzmacnianie naturalnej odporności organizmu krowy, na które składa się stosowanie preparatów zawierających substancje stymulujące układ odpornościowy, takie jak beta-glukan, lizozym czy interleukiny. Ekspert nawiązywał m.in. do szczepień, które powinny być wykonywane w przypadku zdrowych sztuk, w tym głównie jałówek.
– W stadach, gdzie jest duży problem z bakterią E. coli, zwłaszcza w tych, gdzie jest niski poziom LKS, szczepienia zmniejszają nasilenie objawów. Niestety, w przypadku gronkowca złocistego naukowcy nie są już tak zgodni – zaznaczał dr Smulski. Powoływał się m.in. na badania, zgodnie z którymi do 120. dnia laktacji nie było różnicy w występowaniu zapaleń wymienia u sztuk szczepionych i nieszczepionych, choć u tych pierwszych zaobserwowano redukcję nasilenia objawów klinicznego mastitis i wyższą wydajność mleczną.
– Szczepieniom przeciwko mastitis powinny towarzyszyć działania weryfikujące poprawność działań na hali udojowej, jakość legowisk, poprawność żywienia czy wolny status stada dla ważnych chorób zakaźnych. Z kolei całość działań powinna się opierać na ocenie poziomu prewalencji danego patogenu – apelował dr Smulski.