Laboratoria mleka: spełniamy światowe standardy!
Analiza średnio co 10 sekund, ok. 7,5 mln próbek mleka rocznie i wyniki po niespełna dwóch dobach. Jaką drogę pokonuje próbka mleka i jakim wymogom podlegają laboratoria PFHBiPM, żeby wyniki były wiarygodne?
tekst i zdjęcia: Marcin Jajor
Żeby odpowiedzieć na te pytania, odwiedziliśmy laboratorium mleka PFHBiPM w Minikowie (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie średnio analizuje się ok. 1,5 mln próbek mleka rocznie. To jedno z czterech tego rodzaju laboratoriów PFHBiPM obok tych zlokalizowanych w Jeżewie Starym (woj. podlaskie), Kobiernie (woj. wielkopolskie) i Parzniewie (woj. mazowieckie). Te nowoczesne ośrodki analizują w ciągu roku, bagatela, ok. 7,5 mln próbek mleka, z czego najwięcej – ok. 2,2 mln – w Kobiernie. Część z nich, tj. ok. 10 000 pochodzi od podmiotów zewnętrznych, w tym m.in. skupujących mleko, regionalnych związków hodowców owiec i kóz czy też hodowców indywidualnych. W laboratoriach mleka PFHBiPM pojedyncza próbka analizowana jest statystycznie co ok. 10 sekund!
– Nasze laboratoria spełniają standardy opracowane przez międzynarodowe organizacje, takie jak ISO, IDF, ICAR, co pozwala zapewnić jakość badania na poziomie wiodących laboratoriów mleka na całym świecie. Niezależnie od tego, gdzie hodowca wyśle próbkę mleka, tj. do Holandii, Francji, USA czy jednego z czterech laboratoriów mleka PFHBiPM w Polsce – otrzyma bardzo podobny wynik – podkreśla Elżbieta Rybicka, kierowniczka wydziału ds. analiz laboratoryjnych PFHBiPM.
Co się dzieje z próbką?
Skrzynki z pobranymi w oborach próbkami mleka trafiają w pierwszej kolejności na stanowisko rejestracji, gdzie pracownicy laboratorium weryfikują je pod kątem dokumentacji, w tym przede wszystkim czy zadeklarowana przez zootechnika oceny liczba próbek odpowiada stanowi faktycznemu. Dane są potwierdzane w systemie informatycznym PFHBiPM FedInfo. – Jeżeli wszystko się zgadza, obora, z której pochodzą próbki, jest rejestrowana, a same próbki mleka trafiają do naszej pracowni i są przygotowywane do analizy. Dotyczy to także badań pod kątem cielności, tzw. PAG (ang. pregnancy associated glycoproteins), w przypadku których próbki otrzymują dodatkowe oznaczenie (o tym za chwilę – przyp. red.) – mówi Sławomir Ollick, kierownik laboratorium w Minikowie. Jak uzupełnia, jeśli skrzynki z próbkami docierają zbyt późno na wykonanie analizy w dniu dostawy, umieszcza się je w komorze chłodniczej, gdzie (zgodnie z procedurą) są przechowywane do następnego dnia w temperaturze od 2°C do 12°C. Bardzo ważna jest też weryfikacja jakości dostarczonego materiału. Jak przyznaje nasz rozmówca, zdarzają się pojedyncze próbki, gdzie mleko nie nadaje się do analizy ze względu na m.in. obecność krwi czy kłaczków.
– Próbki ze skrzynek wykładamy do statywów. W każdym znajduje się po 10 próbek. Następnie całość trafia do łaźni wodnej, gdzie jest podgrzewana do temperatury 40°C (+/− 2°C).
Kolejny etap to umieszczenie statywów z próbkami na automatycznym podajniku i pobranie przez aparat ok. 7 ml mleka. Większa objętość mleka, tj. ok. 30 ml, pozwala w razie konieczności na powtórzenie całej procedury lub wykonanie dodatkowych analiz – wymienia Ollick.
Wystarczy kilka sekund
Mleko z fiolek jest pobierane za pomocą dwóch pipet. Podobnie jak inne laboratoria PFHBiPM, ośrodek w Minikowie jest bowiem wyposażony w sprzęt typu CombiFoss. To urządzenie, które łączy zintegrowane ze sobą dwa aparaty, tj. MilkoScan FT+ i Fossomatic FC. Pierwszy z nich wykorzystuje zjawisko absorpcji promieniowania podczerwonego przez mleko. Jak tłumaczy nasz rozmówca, spektometria w średniej podczerwieni – bo o niej mowa – polega w dużym uproszczeniu na „prześwietlaniu” mleka za pomocą promieniowania podczerwonego, a następnie odczytaniu przez aparat właściwej dla danego parametru długości fal widma (w określonym spektrum). W ten sposób uzyskuje się wiele informacji jednocześnie, tj. procentową zawartość tłuszczu, białka całkowitego, kazeiny, laktozy, suchej masy oraz poziom mocznika. Do tego dochodzi również oznaczenie zawartości w mleku acetonu i kwasu betahydroksymasłowego. Ich zawartość jest jedną ze składowych usługi oferowanej hodowcom przez PFHBiPM w ramach oceny wartości użytkowej. Mowa o symbolu „K!” w raportach wynikowych, świadczącym o podwyższonym poziomie ciał ketonowych, tj. prawdopodobieństwie ketozy.
Drugi aparat, tj. Fossomatic FC, pozwala określić liczbę komórek somatycznych w mleku. – W tym przypadku mleko jest łączone z barwnikiem, który wybarwia znajdujące się w nim komórki somatyczne. Następnie mieszaninę przepuszcza się przez cienką szczelinę w kuwecie przepływowej i prześwietla światłem. Ostatni etap to zliczanie komórek somatycznych w danej próbce mleka przez zaawansowany układ optyczno-elektroniczny. Wszystko to w zaledwie kilka sekund! – obrazuje Ollick. Dodaje, że tak uzyskane wyniki są bardzo wiarygodne. – Od wielu lat bazujemy na najwyższej jakości certyfikowanych materiałach odniesienia. Nastawy krzywej kalibracyjnej praktycznie się nie zmieniają, co oznacza, że trudno o bardziej rzetelną analizę – zwraca uwagę ekspert.
Analizy PAG
Jedną ze stosunkowo nowych analiz, które – podobnie jak w innych laboratoriach PFHBiPM – są wykonywane w Minikowie, jest wykrywanie w danej próbce mleka obecności glikoprotein ciążowych (PAG). Te charakterystyczne białka produkowane są przez łożysko i występują tylko w trakcie ciąży, a także krótko po jej zakończeniu. Dzięki PAG możemy wykryć niecielne krowy w stadzie, a tym samym ograniczyć straty związane z wydłużonym okresem międzywycieleniowym.
– Przeciętnie w każdym z laboratoriów PFHBiPM wykonujemy ok. 60 000 testów PAG, co daje łącznie ok. 240 000 tego rodzaju analiz rocznie. Warto podkreślić, że zainteresowanie nimi ze strony hodowców zdecydowanie rośnie. Liczba testów PAG zwiększa się z roku na rok – podkreśla Elżbieta Rybicka.
Procedury i kontrola
– Wydajność CombiFoss to ok. 600 analiz pojedynczej próbki w zakresie wszystkich parametrów w ciągu godziny. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że jako laboratorium akredytowane mamy do spełnienia szereg wymogów, które polegają na bieżącym sprawdzaniu poprawności dokonywanych analiz. Dlatego w Minikowie badamy przeciętnie ok. 500 próbek mleka na godzinę, co przy pracy na dwie zmiany oznacza analizę do ok. 10 000 próbek mleka na dobę i 140 000 w przeliczeniu na miesiąc – wylicza Ollick.
Na czym polega wspomniana kontrola jakości? Jedna z podstawowych procedur polega na wykorzystywaniu próbek kontrolnych (wewnętrznych materiałów odniesienia) o znanych parametrach, tzw. pilotów, które umieszcza się w urządzeniu co 100 próbek (w praktyce co ok. 10 minut). – Dzięki nim operator kontroluje, czy uzyskane wyniki są poprawne i mieszczą się w wartościach wyznaczonych przez standardy opisane w normach ISO. W ten sposób sprawdzana jest krótkookresowa stabilność analizatora, a więc czy nie ma żadnych niepokojących odchyleń od normy – mówi Ollick.
To jednak dopiero początek. W ramach przyjętych procedur raz w miesiącu przeprowadzana jest także tzw. kontrola krzywej kalibracyjnej na podstawie certyfikowanych materiałów odniesienia. Te ostatnie są dostarczane zarówno przez Laboratorium Referencyjne Krajowego Centrum Hodowli Zwierząt, jak i wiele innych kluczowych ośrodków laboratoryjnych w Europie. Wykonywana jest analiza, a uzyskane wyniki są porównywane z tymi dostarczonymi wraz z materiałem. Oprócz wyżej wymienionych wcześniej kontroli spójności pomiarowej, laboratorium w Minikowie jest też zobowiązane do wzięcia udziału w tzw. badaniach biegłości. Jak tłumaczy Ollick, tak samo jak w poprzednim przypadku konieczny jest zakup materiału odniesienia, który musi pochodzić od certyfikowanego dostawcy (na zgodność z normą – przyp. red.). Próbki poddawane są analizie, ale tym razem niedostarczana jest informacja o prawidłowych parametrach. Wyniki wysyła się do ośrodka będącego organizatorem badań i to on sprawdza, czy uzyskane wartości mieszczą się w określonych ramach. – Zakupujemy materiał odniesienia od różnych certyfikowanych dostawców i wykonujemy tego rodzaju badania bardzo regularnie. Warto podkreślić, że wszystkie laboratoria PFHBiPM uzyskują w nich dobre i bardzo dobre wyniki – zwraca uwagę Ollick.
Certyfikat ICAR!
Szczególne znaczenie mają badania biegłości organizowane na zlecenie ICAR-u, czyli Międzynarodowego Komitetu ds. Kontroli Użytkowości Zwierząt (ang. International Committee for Animal Recording), a więc organizacji, która wyznacza kierunki i normy w zakresie oceny wartości użytkowej krów mlecznych na całym świecie. Daje ona możliwość porównania się ze wszystkimi innymi czołowymi laboratoriami mleka. To szansa na weryfikację i potwierdzenie stosowanych metod i dokładności prowadzonych analiz. W związku z pozytywnymi wynikami kontroli PFHBiPM może od 2010 r. posługiwać się prestiżowym certyfikatem ICAR.
– Jakość analiz mleka, postępowanie z próbką, jej transport czy konserwowanie mleka. Wszystkie te, a także wiele innych elementów w zakresie analizy mleka są ujednolicone w skali świata. Jeśli zatem wyślemy próbkę mleka do laboratorium z certyfikatem ICAR w Polsce, Holandii, na Tajwanie, Australii czy w Afryce – należy się spodziewać, że wynik w każdym z nich będzie bardzo podobny. To efekt badań biegłości, w których biorą udział laboratoria z całego świata – mówi Elżbieta Rybicka.
Jak dodaje, wysoki poziom jakości badań oraz wiarygodność wyników potwierdzają także inne certyfikaty, w tym m.in. Polskiego Centrum Akredytacji. Akredytacje udzielane przez PCA są powszechnie uznawane w Europie i na świecie. Jest to związane z porozumieniami o wzajemnym uznawaniu wyników akredytowanej działalności (EA MLA, ILAC MRA, IAF MLA), których sygnatariuszem jest PCA (dokładny opis wszystkich certyfikatów znajdziesz na www.pfhb.pl
w zakładce „Laboratoria”).
Nowe życie fiolki
Po wykonaniu wszystkich analiz próbki mleka są przechowywane aż do wczytania wyników w systemie FedInfo. Następnie trafiają do zmywalni, gdzie są myte i poddawane wstępnemu procesowi suszenia. Kolejny etap to stanowisko dozowania. Tu we fiolkach automatycznie umieszczany jest specjalny konserwant z barwnikiem, tj. błękitem patentowym.
– To on nadaje charakterystyczną barwę mleku we fiolce, bo sam środek konserwujący jest bezbarwny. Chodzi o to, żeby zootechnik oceny miał pewność, że za każdym razem dana próbka mleka będzie się nadawała do analizy, tj. nie ulegnie skwaszeniu – mówi przedstawiciel laboratorium w Minikowie. Po dozowaniu dana fiolka trafia do ostatecznego suszenia, które trwa ok. trzy godziny, oraz kapslowania. Tak przygotowana, może ponownie trafić do obory. Cykl próbki się zamyka.