(NIE)KOCHANE BLIŹNIAKI

Podwójne narodziny nie zawsze są szczęściem. Hodowcy bydła mlecznego zdecydowanie wolą, gdy rodzi się jedno cielę, bo krowa, ze względu na budowę macicy, jest zwierzęciem jednopłodowym. Ciąża mnoga obarczona jest więc ryzykiem – i dla matki, i dla potomka.

Jedno cielę na rok – ta zasada wciąż obowiązuje. Hodowcy boją się bliźniąt. I słusznie – problemem jest już nadmierne obciążenie matki, ale prawdziwe komplikacje zaczynają się, gdy rodzi się para –byczek (układ chromosomów płci XY) i jałówka (układ XX). Podczas rozwoju płodowego różnicowanie płciowe rozpoczyna się we wczesnym etapie rozwojowym. Pierwsze w kierunku różnicowania się płci startują płody męskie – już około 8.–42. dnia ciąży, płody żeńskie – dopiero około 70. Oznacza to, że w przypadku ciąży bliźniaczej różnopłciowej pierwszy rozwija się byczek. Podczas różnicowania się w kierunku płci męskiej powstaje męski układ rozrodczy i jest to sygnał dla mózgu, by startować z produkcją męskich hormonów. Te przechodzą do krwioobiegu, a w przypadku ciąży mnogiej różnopłciowej –z krwioobiegu brata do krwioobiegu bliźniaczki – siostry. Męskie hormony zaburzają różnicowanie się żeńskiego układu rozrodczego. Teoretycznie każde z bliźniąt ma własny krwioobieg. Ale to tylko teoria. W praktyce między naczyniami powstają połączenia – anastomozy – i krew bliźniąt się miesza. W próbce krwi zarówno jałówki, jak i byczka znajdziemy układ chromosomów XX oraz XY (jest to tzw. chimeryzm leukocytarny – XX/XY). W konsekwencji rodzi się bezpłodna jałówka z niedorozwiniętymi narządami płciowymi. Stopień zaburzenia zależy od czasu, kiedy powstały anastomozy – im później (bliżej różnicowania w kierunku płci żeńskiej), tym lepiej i ty mniejsze ryzyko odchyleń. W 10% przypadków ciąż mnogich jest szansa, że anastomozy nie powstaną i jałówka będzie płodna. W teorii nadawałaby się do rozrodu, jednak w praktyce hodowcy odradzają takie posunięcie ze względu na skłonność do ciąż mnogich.

Ciąże mnogie często kojarzymy wyłącznie z problemem jałówki nienadającej się do dalszej hodowli. Problem jest jednak bardziej złożony, bo… dotyczy też krowy, dla której taka ciąża jest podwójnym obciążeniem. Dobrze więc, jeśli hodowca od początku wie o bliźniętach i ma

czas na odpowiednią reakcję. Kluczowe jest dostarczenie ciężarnej samicy większych ilości wapnia – potrzebnego do budowy kośćca dwójki cieląt. W przeciwnym razie organizm matki pobierze potrzebne składniki ze swoich kości. W praktyce wielu hodowców podaje krowom w ciążach bliźniaczych przed wycieleniem bolusy do żwacza, by zmniejszyć ryzyko późniejszych powikłań okołoporodowych (zatrzymania łożyska, zapalenie macicy – metritis, ketozy czy przemieszczenia trawieńca – temu sprzyja bowiem podwójna wolna przestrzeń w jamie brzusznej). Sam poród także może (choć nie musi) być trudniejszy.

Jeśli cielęta ułożone są prawidłowo, akcja porodowa zwykle przebiega sprawnie – choćby ze względu na niższą masę urodzeniową cieląt średnio o 25%).

Mimo że ciąż bliźniaczych jest dziś więcej, problem wciąż nie ma dużej skali. Bliźnięta mogą powstać poprzez zapłodnienie dwóch komórek jajowych przez dwa plemniki – wtedy mówimy o bliźniętach dwujajowych – albo przez podział jednej prawidłowo zapłodnionej komórki jajowej, wtedy mamy bliźnięta jednojajowe. Większość ciąż bliźniaczych u bydła jest dwujajowa i powstaje w wyniku podwójnej owulacji (ciąże jednojajowe u bydła stanowią zaledwie 6% ciąż bliźniaczych).

U ras mlecznych ciąże bliźniacze to około 2–4%, a u ras mięsnych nie przekraczają 1%. Odziedziczalność skłonności do ciąży mnogiej jest bardzo niska (0,024–0,1). Częściej

bliźnięta pojawiają się u wieloródek niż pierwiastek, a samo urodzenie bliźniąt zwiększa ryzyko kolejnej ciąży mnogiej o 8–12%.

Więcej o problemie ciąż mnogich piszemy w najnowszym – 11/2025 wydaniu „HiChB”. Zapraszamy do lektury.