Ożywiona dyskusja podczas Forum Genetycznego w Poznaniu
Wygłoszone podczas poznańskiego forum prelekcje dały nowe spojrzenie na wykorzystanie nowoczesnych technologii w pracy hodowlanej i były okazją do wymiany doświadczeń i spostrzeżeń. Zatem co szczególnie nurtowało uczestników konferencji? – na zadawane pytania odpowiadali prelegenci oraz prowadzący spotkanie, dr Tomasz Krychowski i prof. Tomasz Strabel.
TEKST I ZDJĘCIE: RYSZARD LESIAKOWSKI
Czy finalny produkt mleczarni będzie wpływał na wartość indeksu ekonomicznego? Czy mleko w proszku, będące przedmiotem obrotu międzynarodowego i jako masowy produkt, może obniżyć wartość tego indeksu?
Nie sądzę, aby przykładowo ilość produkowanego sera obniżała wartość indeksu ekonomicznego. Jednak warto uwzględnić, w jaki sposób skupowane mleko jest wykorzystywane. Producent serów dojrzewających zainteresowany jest wysoką zawartością suchej masy, a dla producenta mleka spożywczego nie będzie to priorytetem. Dzięki współpracy mleczarni z Centrum Genetycznym możliwe byłoby opracowanie indeksów dla różnych rodzajów produkcji. Możemy opracować indeks specjalnie dla produkcji sera albo dla produkcji świeżego mleka. Wtedy mleczarnie produkujące ser mogłyby kupować surowiec od hodowców prowadzących selekcję krów w odpowiednim kierunku.
Czy indeks ekonomiczny będzie uwzględniał wielkość stada? Inny koszt produkcji mleka jest w stadzie utrzymującym 500–100 krów i inny w stadach liczących 20–50 krów.
Jeśli tworzymy jeden indeks ekonomiczny, to uwzględniamy strukturę wielkości stad w Polsce, ale dotyczy on wszystkich stad. W przyszłości, jeśli okazałoby się, że uwarunkowania ekonomiczne spowodowałyby inne spojrzenie na ekonomikę produkcji mleka, to w indeksie jest wiele parametrów, które można łatwo zmieniać. Możliwe byłoby utworzenie narzędzia na stronie internetowej Centrum Genetycznego, na której hodowcy mogliby sami wprowadzać podstawowe dane o swoim gospodarstwie, np. wielkość stada, średnia wartość produkcji. Wtedy wartości w indeksie dopasowałyby się do stada hodowcy. Problem z tego typu rozwiązaniami, które były już wypróbowane w wielu krajach, jest taki, że ranking odnosi się praktycznie tylko do tego konkretnego gospodarstwa. Zatem nie można porównać swoich zwierząt ze zwierzętami sąsiada. Dlatego wiele krajów zdecydowało się na tylko jeden indeks, aby możliwe było porównywanie i tworzenie rankingu zwierząt w kraju. Porównanie wyników z innymi stadami jest bardzo ważne w genetyce.
Dowiedzieliśmy się, że można utworzyć indeks, uwzględniając specyfikę produkcji mleczarni, to znaczy, czy jest ona bardziej nastawiona na produkcję serów, czy mleka. Czy indeks będzie uwzględniał żywienie? Bo wiemy, że wpływa ono na skład mleka.
Bardzo ważną częścią modelu ekonomicznego jest żywienie. Informowałam o tym, jak liczymy wagę ekonomiczną dodatkowego kilograma mleka, i tak samo obliczymy wagę ekonomiczną dodatkowego kilograma białka i tłuszczu mlecznego. Uwzględniamy, ile dodatkowej paszy, ile dodatkowych megadżuli energii trzeba krowie dostarczyć, aby wyprodukować dodatkowy kilogram białka lub tłuszczu. Zatem koszty żywienia są istotną częścią indeksu ekonomicznego.
Wiemy, że cenniki mleczarni ulegają w ciągu roku częstym zmianom. Czy indeks ekonomiczny będzie w ciągu roku ewoluował zależnie od tego, jak zmienia się zapłata za surowiec?
Indeks ekonomiczny jest tak skonstruowany, że istnieje możliwość wprowadzania zmian, i to codziennie. Indeks jest po to, aby selekcjonować młode zwierzęta, które będą produkować mleko w przyszłości. Indeks nie służy do selekcjonowania zwierząt, które już produkują. W przypadku cen mleka uwzględnione są średnie wartości z kilku lat i przewidywane wartości w przyszłości, np. na rok do przodu. Nie jest ważne, aby to była cena na dzisiaj, ponieważ wyselekcjonowane młode zwierzęta będą produkowały mleko znacznie później. Jeśli indeks miałby służyć do tego, którą krowę zatrzymać w stadzie, a którą wybrakować, to należałoby opracować inną aplikację. Na stronie internetowej można byłoby wprowadzać aktualne ceny mleka – ale byłoby to inne narzędzie.
W moim przekonaniu światowa rasa bydła holsztyńsko-fryzyjskiego zamyka się w jednej rodzinie. Krowy są coraz bardziej delikatne, a brakowanie stada jest na poziomie trzydziestu kilku procent. Moim zdaniem słaba zdrowotność współczesnych krów jest wynikiem dużego spokrewnienia. Czy możliwe jest dalsze doskonalenie genetyczne tej rasy i szukanie coraz lepszych cech?
Faktycznie, populacja bydła rasy hf jest zinbredowana, prowadzona selekcja dotyczyła głównie cech produkcyjnych, a dopiero od niedawna objęła cechy zdrowotne. Jednak selekcja jest nadal możliwa, ponieważ jest zmienność. W Pana stadzie nie wszystkie krowy mają taką samą płodność i nie wszystkie krowy są brakowane w ten sam sposób. Jeśli jest zmienność, to jest możliwość selekcji. Czyli mimo że buhaje były selekcjonowane od wielu lat i liczba przodków jest niewielka, to nadal mamy zmienność w tej populacji.
Uzupełnienie prof. Strabla: Inbred wpływa na obniżenie produkcyjności i pogorszenie cech funkcjonalnych. Zamierzamy obliczyć, o ile spadnie produkcyjność krów, gdy wskaźnik inbredu wzrośnie o 1%. Zinbredowanie jest negatywną stroną intensywnej selekcji, która jest prowadzona na całym świecie. Problem inbredu oznacza w praktyce koszt, jaki ponosimy prowadząc selekcję. Na szczęście straty z tytułu depresji inbredowej są mniejsze niż korzyści z postępu genetycznego. Dlatego nie rezygnuje się z ostrości selekcji, tylko podejmowane są starania ograniczenia strat. Sposobów na ich ograniczenie jest wiele. Ważny jest odpowiedni dobór. Na stronie internetowej Centrum Genetycznego przy buhaju jest informacja, czy można spodziewać się po nim bardziej zinbredowanych córek. Ponadto warto korzystać z dobrych programów do kojarzeń. Problem inbredu rośnie i będzie rósł, i nie ma od tego odwrotu, ale można go ograniczyć dzięki posługiwaniu się odpowiednimi narzędziami, które Centrum Genetyczne będzie systematycznie udostępniać hodowcom.
Ketoza kojarzy się z błędami żywieniowymi. Jaka jest odziedziczalność tej choroby? Czy buhaje przekazują geny odpowiedzialne za ketozę?
Ketoza jest schorzeniem metabolicznym, powiązanym z warunkami środowiskowymi. Niemniej niektóre krowy są bardziej podatne na występowanie tego schorzenia. Tak jak występują predyspozycje do występowania schorzeń infekcyjnych, tak samo są predyspozycje do schorzeń metabolicznych. Na świecie prowadzi się już ocenę wartości hodowlanej w zakresie ograniczenia występowania ketozy. Wyniki badań naukowych przekonują, że można skutecznie prowadzić pracę hodowlaną w kierunku ograniczenia występowania schorzeń metabolicznych. Poziom odziedziczalności tej cechy w Polsce dotychczas nie jest obliczony. W Centrum Genetycznym jesteśmy przed opracowaniem metodyki i dokonaniem stosownych obliczeń. Dopiero wtedy będziemy mogli rozmawiać o odziedziczalności predyspozycji do występowania ketozy w polskiej populacji bydła rasy hf. Mówiąc o schorzeniach, najczęściej zwracamy uwagę na czynniki środowiskowe. Pierwotnie tak się mówiło o zapaleniach wymion, że to są schorzenia infekcyjne, a jednak prowadzenie selekcji w kierunku zwiększenia odporności na mastitis przynosi efekty. Jest to cecha obecna w indeksach na całym świecie. Podobna sytuacja była w przypadku zdrowotności racic. Projekty prowadzone na świecie wykazały, że można doskonalić zwierzęta w kierunku zwiększenia odporności na schorzenia racic. Jest to cecha odziedziczalna i możliwa do włączenia do indeksów hodowlanych.
Uzupełnienie dr. Janusza Jarmozika z Kanady, obecnego na forum: Dwa lata temu hodowcy w Kanadzie wprowadzili rutynową ocenę wartości hodowlanej dla ketozy zarówno genetycznej, jak i genomowej. Ponadto w Kanadzie prowadzimy ocenę występowania przemieszczenia trawieńca u bydła rasy hf. Mówiąc o ketozie, mamy do czynienia z dwoma postaciami tej choroby, tj. kliniczną i podkliniczną. Postać kliniczna jest rejestrowana przez hodowców w ramach oceny użytkowości mlecznej, co jest odnotowywane w bazie danych. Natomiast podkliniczna ketoza jest określana na podstawie wskaźnika beta-hydroksymaślanu (BHB), i także rejestrowana w ramach oceny użytkowości. Odziedziczalność klinicznej ketozy u krów utrzymywanych w Kanadzie wynosi ok. 5%, ale jednocześnie jest duża zmienność genetyczna tej cechy, co umożliwia prowadzenie selekcji. W Kanadzie prowadzona jest także ocena kondycji krów, którą w modelu dla ketozy wykorzystuje się jako tzw. indykator, czyli uzupełniającą informację w celu zwiększenia dokładności oceny występowania tego schorzenia.
Czy można skrócić czas oczekiwania na wynik z genotypowania jałówek? Wielu hodowców stosuje nasienie seksowane, rodzi się dużo jałówek, dla których może brakować miejsca. W związku z tym w młodym wieku u jałóweczek trzeba przeprowadzić selekcję. Gdy czas oczekiwania na wynik genotypowania jest długi, to mamy pewne trudności w odchowie młodzieży.
Każdy dzień, w którym nie można podjąć decyzji selekcyjnej, kosztuje. Dlatego chcielibyśmy zwiększyć w Polsce częstość wyceny genomowej i dążyć do takich standardów, jakie są w Europie Zachodniej. W opinii obecnej na sali przedstawicielki Instytutu Zootechniki, problemem w Polsce jest mała liczba genotypowanych jałówek – im więcej zgenotypowanych zwierząt, tym częściej można przeprowadzać stosowne obliczenia.
Indeks rodowodowy buhajka hodowlanego otrzymujemy po rejestracji wycielenia krowy, co odbywa się raz w miesiącu, podczas próbnego doju. Czy jest możliwość rejestrowania narodzin buhajka w programie SOL i czy indeks rodowodowy mógłby być obliczany w systemie tygodniowym, tak jak dla jałóweczek? Czy łączenie danych z Centrum Genetycznego i SOL jest możliwe?
Takie tygodniowe obliczenia możemy prowadzić, tylko potrzebujemy danych. W Centrum Genetycznym musimy wiedzieć, że taki buhajek się urodził, a informacje mogą pochodzić z SOL. Technicznie jest możliwe połączenie danych z Centrum Genetycznego i SOL, jest to kwestia niedalekiej przyszłości.
Czy jest możliwość otrzymania wyniku z samego genotypowania i niełączenia go z indeksem rodowodowym?
Federacja otrzymuje obliczoną genomową wartość hodowlaną z Instytutu Zootechniki. Nie mamy dostępu do informacji o bezpośredniej wartości hodowlanej, będącej sumą wyników markerów.
Uzupełnienie dr. Janusza Jarmozika: Bezpośrednia wartość hodowlana, czyli genomiczny komponent wartości hodowlanej, charakteryzuje się mniejszą dokładnością niż genomowa wartość hodowlana, która uwzględnia także indeks rodowodowy. Zatem lepiej selekcjonować zwierzęta w oparciu o genomową wartość hodowlaną.
Jaka jest cena genotypowania we Francji?
We Francji za genotypowanie jałówki hodowca płaci 30–40 euro i nie otrzymuje wsparcia finansowego z organizacji hodowlanej. Ten wydatek jest opłacalny dla rolnika, ponieważ w wyniku genotypwania całego stada uzyskuje rocznie od krowy ok. 25 euro korzyści. Dla realizującego ten program i odnoszącego korzyści cena za genotypowanie nie jest problemem. Zatem trzeba zainwestować w postęp hodowlany, aby później zyskać więcej. Korzyścią jest to, że hodowca wcześnie poznaje wartość hodowlaną swoich zwierząt i często sztuka po przeciętnych rodzicach otrzymuje najlepsze geny. Zatem, wiedząc, które sztuki są najwartościowsze, można większą uwagę zwrócić na nie podczas odchowu i w efekcie uzyskać lepsze krowy.
Czy we Francji stwierdzono zależność między indeksem rodowodowym a indeksem genomicznym? Czy na podstawie indeksu rodowodowego można wyłonić najlepsze jałówki?
Z doświadczenia mogę powiedzieć, że jest taka zależność. Gdyby jej nie było, to wykonywana przez nas dotychczas praca nie miałaby sensu – a tak nie jest. Jednak nie ma sensu porównywanie tych dwóch wskaźników. We Francji hodowcy genotypujący całe stada nie przywiązują wagi do indeksów rodowodowych, ponieważ uzyskują znacznie dokładniejszą informację. Zdaniem dr. Stefana Rensinga korelacja między indeksami rodowodowymi a genomowymi wartościami hodowlanymi wynosi 50–60%. Prelegent z Niemiec potwierdził opinię Giroda odnośnie do znacznie większej precyzji genomowych wartości hodowlanych niż indeksów rodowodowych.
Dzisiaj dowiedziałem się, że są kolczyki umożliwiające hodowcy pobranie materiału hodowlanego i wysłanie go do laboratorium. Jak to w praktyce funkcjonuje?
Hodowca otrzymuje kolczyki, które zakłada cielęciu, i jednocześnie pobiera tkankę, i sam ją wysyła do laboratorium. Gdy hodowca rozpoczyna program i do programu wchodzi duża liczba cieląt, wtedy do gospodarstwa przyjeżdża specjalista, który pomaga w wykonaniu tej czynności. Po tym instruktażu rolnik wszystkie czynności wykonuje samodzielnie. Obecnie pobieranie tkanek nie różni się od zakładania zwykłego kolczyka.