Ranking buhajów prawdę powie
Hodowcy ciągle muszą sobie uświadamiać, że zakup nasienia nie jest kosztem takim jak koszt żywienia, lecz inwestycją w obniżenie kosztów produkcji. Oszczędności na zakupie nasienia są pozorne! – mówi dr Tomasz Krychowski z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
tekst: Radosław Iwański
„Hodowla i Chów Bydła” po raz kolejny publikuje analizę wyników wartości hodowlanej samców rasy PHF. Dlaczego te wyniki są bardzo istotne dla hodowców bydła i producentów mleka?
Hodowla bydła mlecznego – bez znaczenia, w którym zakątku świata: w Europie czy też w Ameryce Północnej – bazuje na najlepszym z możliwych wyborze buhajów na ojców przyszłego pokolenia samic i wyborze krów do dalszej hodowli.
Wybór buhajów, które dadzą nam nową generację jałówek czy też młodych buhajków, również jest bardzo istotny. Hodowcy na całym świecie czekają na wyniki oceny wartości hodowlanej samców i samic, nie tylko na swoje krajowe, ale także na te robione na skalę międzynarodową.
Dlaczego wartość hodowlana zwierząt ma dla nich ogromne
znaczenie?
Obecnie w hodowli bydła i produkcji mleka obniżenie kosztów produkcji jest rzeczą najważniejszą. Producenci raczej nie mogą liczyć na duży wzrost cen mleka, muszą zabiegać o marże dla siebie poprzez obniżenie kosztów jego produkcji.
Rozumiem, że chodzi o obniżanie kosztów produkcji mleka poprzez wywieranie ciągłej presji hodowlanej i dążenie do posiadania coraz doskonalszych zwierząt?
Hodowcy mogą obniżać koszty produkcji poprzez selekcję zwierząt, które będą mniej chorować, będą bardziej płodne i łatwiej się wycielać czy też szybciej dawać mleko, po prostu będą łatwe w chowie. Wartość hodowlana zwierząt właśnie o tym mówi. Na nią składają się wartości liczbowe, które opisują cechy zwierząt, zarówno te produkcyjne, jak i funkcjonalne. W związku z tym, że genomika pozwala obliczać wartości hodowlane dla coraz nowszych cech, postęp genetyczny i przez to dążenie do obniżania kosztów produkcji stał się nieodzownym elementem życia każdego producenta mleka.
Czy wartości hodowlane zwierząt stały się już najważniejszym narzędziem do zarządzania produkcją?
Jeśli chodzi o hodowlę bydła, to bezwzględnie jest to narzędzie, którego rola jest coraz większa, gdyż genomika pozwala otrzymać wartość hodowlaną samic i samców coraz bardziej precyzyjną dla coraz większej ilości cech. Przecież nie ma aż tak dużych różnic w cenie pomiędzy nasieniem dobrym a gorszym pod względem wartości hodowlanej. Różnica 30 czy 40 zł w cenie nasienia jest żadna, jeżeli spojrzymy na to, jakie wartości określonych cech oferują hodowcom buhaje o najwyższej wartości hodowlanej. Inwestycja w nasienie samców o wysokiej wartości hodowlanej na pewno się zwróci. Hodowcy ciągle muszą sobie uświadamiać, że zakup nasienia nie jest kosztem takim jak koszt żywienia, lecz inwestycją w obniżenie kosztów produkcji. Oszczędności na zakupie nasienia są jedynie pozorne!
Od kilku lat wspólnie z dr Agnieszką Nowosielską, szefową działu Hodowli Polskiej Federacji, dajecie hodowcom bardzo wiele radości, rozbierając na czynniki pierwsze każdy sezon wyceny wartości hodowlanej buhajów. Co najbardziej rzuca się w oczy z ostatniej wyceny?
Po raz pierwszy średnia wartość hodowlana polskich buhajów genomowych obniżyła się o jeden punkt w stosunku do tej wartości w przedostatniej ich wycenie. Postęp genetyczny, który przyniosła ze sobą genomika, zaczyna zwalniać w Polsce. Oczywiście jest to związane z tym, że w Polsce za mało inwestujemy w genomikę.
W genomikę samców i samic?
W tym momencie mówimy o samcach. Jeżeli my nie inwestujemy w genomowanie, to mimo że genomika jest wspaniałym narzędziem selekcyjnym, postępu nie ma. Z braku inwestycji w genomowanie bydła kurczy się baza samców urodzonych w Polsce. Zaczynają w niej dominować buhaje pochodzące z importu, które zostały zakupione przez polskie spółki hodowlano-inseminacyjne. Numerem jeden wśród polskich buhajów, którego nasienie jest dostępne u polskich podmiotów, jest hiszpański buhaj. Jego pozycja na liście rankingowej wśród wszystkich rozpłodników, polskich i niepolskich, nie jest wysoka. Ma on przed sobą ponad 30 samców, których nasienie jest importowane do naszego kraju.
Niemcy czy Francuzi nie pozwoliliby sobie na to?
Oni inwestują w swoją hodowlę, także przy pomocy swoich rządów. Gdy genomika wchodziła do hodowli, wszyscy tak postępowali, żeby odpowiednio na tę rewolucję się przygotować. Efekty widoczne są dzisiaj. U nas na liście „polskich buhajów” w pierwszej dziesiątce tylko jeden z nich jest urodzony w Polsce. Brakuje nam presji selekcyjnej w linii męskiej bydła mlecznego.
Polscy hodowcy użytkują takie samce, jakie mogą użytkować, a przed naszą hodowlą ciągle jest długa droga?
Mimo wszystkich przeciwności, o których rozmawialiśmy, idziemy naprzód. Widać to po wartości hodowlanej polskich samic. Szkoda, że udział w tym postępie polskich samców jest połowiczny.
Dziękuję za rozmowę.