Rodzina Anny triumfuje w rankingu według indeksu gPF
Selekcja genomowa i technologia embriotransferu przyspieszają postęp hodowlany w stadzie bydła mlecznego. Prezentujemy doświadczenia hodowcy z Wielkopolski.
tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI
Dla hodowców oceniających genomową wartość hodowlaną swoich młodych jałówek oraz interesujących się hodowlą bydła mlecznego ranking jałówek sporządzony na bazie genomowych wartości Indeksu Ekonomicznego (gIE) lub indeksu gPF jest bardzo intrygującą lekturą. W ostatnim czasie wysokie lokaty na tych listach zajmują zwierzęta z hodowli Bożeny Janowskiej ze Smogorzewa w powiecie gostyńskim. W rankingu opublikowanym na stronie internetowej Centrum Genetycznego PFHBiPM w grudniu 2020 r. (wycena 2020.3) jałówka z tej hodowli o imieniu Anna 2, po buhaju TopModel, uzyskała indeks gPF równy 150 jednostek i uplasowała się na pierwszym miejscu. Co ciekawe, w pierwszej piętnastce najlepszych jałówek w trzecim sezonie wyceny 2020 r. według indeksu gPF znalazły się jeszcze cztery jałówki z hodowli Bożeny Janowskiej: Anna 5, z indeksem gPF równym 148 jednostek zajęła szóste miejsce na liście, z kolei Anna 3 uzyskała indeks gPF na poziomie 147 jednostek, co dało jej dwunastą pozycję w rankingu z grudnia 2020 r. Anny oznaczone cyframi 2, 3 i 5 są pełnymi siostrami, urodziły się w tym samym dniu (20 lutego 2020 r.), co oznacza, że są efektem płukania i przenoszenia zarodków. Matką ich jest jałówka Anna, która przyszła na świat w czerwcu 2018 r. W grudniowym rankingu 2020 r. uplasowała się na 15. pozycji, uzyskując indeks gPF równy 146 jednostek, ale w sezonie wyceny 2019.1 indeks gPF o wartości 153 zapewnił jej pierwsze miejsce na liście (w 2020 r. nastąpiła zmiana bazy genetycznej, stąd niższa wartość indeksu gPF). Z ciekawości dotarliśmy do hodowcy tych cennych młodych samic, aby zdobyć więcej informacji.
Anna przybyła z USA jako zarodek
– Pojawienie się rodziny Anny w naszym stadzie jest wynikiem współpracy naszego gospodarstwa z Wielkopolskim Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt. W 2017 r. spółka ta, w ramach realizowanego programu hodowlanego, szukała gospodarstw, które udostępniłyby jałówki, biorczynie zarodków. Podstawowym wymogiem, który spełnialiśmy, było stado wolne od chorób IBR i BVD. Choroby te monitorujemy od wielu lat, wykonując stosowne badania – opowiada Marcin Janowski, prowadzący wraz z mamą Bożeną Janowską, bratem Józefem oraz siostrami Agnieszką i Joanną 120-hekrarowe gospodarstwo, w którym wspólnie utrzymują 100 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 10,5 tys. litrów. – W razie potrzeby pomagają nam jeszcze pracujący zawodowo brat Piotr i siostra Karolina oraz moja żona Natalia – uzupełnia rozmówca. Informuje, że w myśl zawartej umowy hodowca pokrywa koszty hormonalnego przygotowania biorczyń zarodków oraz zapewnia opiekę nad ciężarnymi jałówkami, wraz z żywieniem, i finansuje odchów cieląt urodzonych w wyniku embriotransferu. Natomiast Wielkopolskie Centrum dostarcza zarodki oraz opłaca zabieg przeniesienia ich do biorczyń. – Buhajki urodzone w wyniku embriotransferu są własnością spółki inseminacyjnej, natomiast właścicielem jałóweczek zostaje hodowca. Ponadto Wielkopolskie Centrum zastrzega sobie prawo do pierwszego płukania jałóweczek ze szczególnie wysoką genomową oceną wartości hodowlanej – wyjaśnia hodowca. Informuje, że o zakupie zarodków i wykorzystaniu technologii embriotransferu w swoim stadzie myślał znacznie wcześniej, ale barierą były wysokie koszty tego przedsięwzięcia. – W propozycji współpracy z Wielkopolskim Centrum upatrywałem możliwości zdobycia nowych doświadczeń i szansy pozyskania cennych genetycznie jałówek – konkluduje Marcin Janowski.
Trzeba przyznać, że hodowcy ze Smogorzewa dopisało szczęście. W 2017 r. umowa została zrealizowana, rozmówca przygotował biorczynie, do których przełożono cztery zarodki dostarczone przez spółkę inseminacyjną. Efektem embriotransferu były trzy ciąże, i w czerwcu 2018 na świat przyszły trzy jałóweczki. Po zgenotypowaniu okazało się, że wśród nich jest rewelacyjna sztuka, wspomniana Anna. Samica jest efektem pracy amerykańskich hodowców, jej ojcem jest buhaj AltaRobson, a matką Pen-Coll SS Bethe. Anna do Polski trafiła jako zarodek zakupiony przez Wielkopolskie Centrum.
– Wraz z Anną na świat przyszła jej pełna siostra, ale ustępowała jej pod względem genowej wartości hodowlanej. Natomiast Anna uzyskała w pierwszym sezonie wyceny 2019 r. nie tylko najwyższy indeks gPF wśród jałówek, ale także wysoki indeks TPI w wycenie amerykańskiej, który wyniósł 2817. Zakupem Anny zainteresowała się zagraniczna firma hodowlana z przedstawicielstwem w Polsce. Odpowiedź mogła być tylko jedna: najlepszych sztuk w stadzie się nie sprzedaje, nawet nie pytałem, ile byliby skłonni za nią zapłacić – relacjonuje Marcin Janowski.
Potomstwo Anny
Oczywiście Anna została objęta programem hodowlanym WCHiRZ, w wieku ok. 12 miesięcy pokryto ją nasieniem dwóch buhajów, były to: TopModel z hodowli niemieckiej i Harper z hodowli amerykańskiej. Następnie udało się od niej wypłukać 11 pełnowartościowych zarodków, które jako żywe przełożono do jałówek biorczyń, u sześciu z nich stwierdzono ciążę. Biorczynie wycieliły się w lutym 2020 r., na świat przyszło pięć jałóweczek i jeden buhajek. Jałóweczki otrzymały po matce imiona Anna 2, Anna 3, Anna 4, Anna 5 i Anna 6. Jedna z nich, Anna 4, wkrótce po narodzinach padła. Na podstawie testu genetycznego ustalono, że buhaj Harper jest ojcem Anny 6, a ojcem pozostałych żyjących jałówek – buhaj TopModel. Zatem Anny 2, 3 i 5 są pełnymi siostrami. Wyniki genotypowania wykazały, że lepsze potomstwo dał buhaj TopModel. Jego córki we wspomnianym rankingu jałówek z grudnia 2020 r. zajęły czołowe lokaty, a Anna 6 po Harperze z indeksem gPF równym 136 jednostek uplasowała się na odległym 552. miejscu.
– Aby uzyskać topowe potomstwo, trzeba mieć dużo szczęścia w doborze par rodzicielskich. To swoista loteria, nie wszystkie kojarzenia wieńczą się spektakularnym sukcesem – mówi rozmówca. Jako kolejny przykład podaje potomstwo siostry Anny skojarzonej z buhajem Harper w 2019 r. Od tej jałówki udało się wypłukać 14 zarodków, z których dziewięć jako żywe przeniesiono do jałówek biorczyń, a pięć zarodków zamrożono. Z transplantacji dziewięciu żywych zarodków udało się uzyskać pięć ciąż, a z zarodków zamrożonych trzy ciąże. W sumie siostra Anny wydała na świat na początku 2020 r. trzy buhajki i pięć jałówek, z których jedna tuż po porodzie padła. – Córki po siostrze Anny nie okazały się rewelacyjnymi sztukami, uzyskały w wycenach w 2020 r. indeksy gPF na poziomie 130–135 jednostek. Z pewnością będą dobrymi mlecznicami i ich obecność pozytywnie wpłynie na wartość genetyczną stada – mówi hodowca. Wyjaśnia, że na temat urodzonych w jego gospodarstwie w wyniku embriotransferu byczków nie wypada się wypowiadać, ponieważ są one własnością Wielkopolskiego Centrum.
Rozmówca interesuje się nie tylko transplantacją zarodków, ale także innymi nowoczesnymi metodami rozrodu bydła. – Jeśli wystąpią problemy z pozyskaniem zarodków od cennych sztuk, to szansę na potomstwo daje jeszcze technologia pozyskiwania oocytów i ich zapłodnienie w warunkach laboratoryjnych. Zarodki wyhodowane w laboratorium są następnie przenoszone do biorczyń. Według mojego rozeznania technologia ta jest dostępna w Wielkopolsce – informuje Marcin Janowski.
Współpraca buduje przyszłość
Dobre wyniki genomowej oceny córek Anny po buhaju TopModel, tj. Anny 2, 3 i 5, skłaniają do pozyskania od nich potomstwa drogą embriotransferu. – Nastąpi to w pierwszym kwartale 2021 r., kiedy samice osiągną wiek ok. 12 miesięcy. Wielkopolskie Centrum zdecyduje o doborze buhajów do tych sztuk i o tym, czy wszystkie będą poddane embriotransferowi – nadmienia rozmówca. Informuje, że współpraca z wielkopolską spółką inseminacyjną rozwija się i nie ogranicza się tylko do potomstwa Anny. W styczniu 2020 r. hodowca ze Smogorzewa przygotował kolejną grupę jałówek biorczyń do transplantacji zarodków, pochodzących z polskich stad hodowlanych, dostarczonych przez Wielkopolskie Centrum. Z sześciu przełożonych zarodków uzyskano cztery ciąże, urodziły się trzy jałóweczki i jeden buhajek. – W grudniu ubiegłego roku od tych sztuk pobrano materiał genetyczny w celu określenia genomowej wartości hodowlanej. Teraz czekamy na wyniki z laboratorium – nadmienia hodowca.
– Współpracę z Wielkopolskim Centrum bardzo cenię. Ze swojej strony dokładam maksimum starań, aby wywiązać się z zawartej umowy. W zamian otrzymuję jałówki z embriotransferu o wysokiej wartości hodowlanej, a to przybliża mnie do celu, jakim jest zarodowe stado bydła mlecznego i oferowanie rolnikom młodzieży hodowlanej o wysokich walorach użytkowych – mówi Marcin Janowski. Podkreśla, że genotypowanie i transplantacja zarodków są bardzo efektywnym orężem w doskonaleniu bydła.
Hodowla z tradycjami
Z pewnością decyzja Wielkopolskiego Centrum o podjęciu współpracy z gospodarstwem Janowskich w zakresie transplantacji zarodków była motywowana wcześniejszymi pozytywnymi doświadczeniami. – Hodowlą bydła zajmujemy się od trzech pokoleń. Odkąd pamiętam, matki buhajów były zawsze w naszym gospodarstwie, utrzymywali je dziadek i tato. Obaj angażowali się w działalność gminnego koła hodowców bydła, tato między innymi współorganizował gminne wystawy bydła w Piaskach w latach 1995 i 1997 – opowiada hodowca. Nadmienia, że po tragicznej śmieci taty, co się zdarzyło, gdy miał 16 lat, wspólnie z 14-letniem wówczas bratem dzielili obowiązki szkolne i w gospodarstwie, liczącym wtedy ok. 50 ha i 45 krów. – Ponadto mama zajmowała się w tym czasie czwórką młodszego rodzeństwa – wspomina rozmówca. Trzeba nadmienić, że Marcin Janowski wraz z bratem Józefem przyczynili się nie tylko do znacznego rozwoju rodzinnego gospodarstwa, ale także zdobyli wyższe wykształcenie rolnicze: jeden jest agronomem, a drugi zootechnikiem.
Zdobyte w rodzinnym gospodarstwie doświadczenie, poparte teorią, oraz otwartość na nowe technologie dają ogromną siłę w realizacji planów. – Chcemy poprawić warunki utrzymania naszych krów, które obecnie przebywają w wolnostanowiskowej oborze, wzniesionej w 1998 r. przez tatę. W tym czasie była to jedna z pierwszych tego typu obór w Wielkopolsce. W międzyczasie stado znacząco powiększyliśmy i zrobiło się ciasno. Tymczasowym rozwiązaniem jest dostawienie hali łukowej, pełniącej funkcję zadaszonego okólnika, a docelowo zamierzamy wybudować nową oborę z dwoma robotami udojowymi – opowiada Marcin Janowski. W jego opinii poprawa dobrostanu zaowocuje wzrostem średniej rocznej wydajności mlecznej krów do poziomu 11–12 tys. litrów mleka. Konsekwencją wyższej mleczności i poprawy warunków utrzymania jest wzrost wydajności życiowej krów. – Naszym celem jest użytkowanie krów przez cztery, pięć laktacji i osiągnięcie przeciętnej wydajności życiowej 45–50 tys. litrów mleka. Jest to możliwe, przykładem są dwie 100-tysięczne krowy, które wyhodowaliśmy. W naszym stadzie w zasadzie nie ma kulejących sztuk, jest to efekt prowadzonej od ponad 20 lat selekcji. Ponadto prowadzimy ostrą selekcję na zdrowotność wymion. Zauważyłem, że jeśli babka i matka były podatne na zapalenie wymienia, to z reguły w kolejnym pokoleniu mastitis jest problemem – opowiada hodowca. Podkreśla, że długowieczne krowy o zadowalającej wydajności mlecznej są efektem zarówno prowadzonej pracy hodowlanej, jak i dobrych warunków utrzymania.