Zarząd z ministrem
Bardzo prawdopodobny jest przełom w hodowli bydła mlecznego w Polsce. Krzysztof Jurgiel zapowiedział – podczas posiedzenia zarządu PFHBiPM – że zorganizuje w resorcie rolnictwa spotkanie w sprawie genotypowania samic.
Tekst i zdjęcia: Radosław Iwański
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Krzysztof Jurgiel był gościem zarządu Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka podczas posiedzenia w dniu 17 kwietnia br. Ministrowi towarzyszył Krystian Popławski, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii. Temat spotkania mógł być tylko jeden – przyszłość hodowli bydła mlecznego w Polsce w obliczu zbliżającej się liberalizacji rynku usług hodowlanych w Unii Europejskiej.
– Jesteśmy uznaną organizacją w świecie, w prowadzeniu oceny wartości użytkowej bydła reprezentujemy poziom europejski i na tym polu nie mamy czego się wstydzić, niestety w hodowli bydła mamy zapóźnienia i odstajemy od światowej czołówki – zaznaczył na wstępie swojego wystąpienia Leszek Hądzlik, prezydent PFHBiPM. Podkreślił, że musi dojść do szerokiej współpracy w dziedzinie hodowli pomiędzy Polską Federacją, reprezentującą hodowców bydła mlecznego, a resortem rolnictwa i jemu podległymi instytucjami naukowymi, w tym przede wszystkim z Instytutem Zootechniki w Balicach.
Prezydent PFHBiPM zwrócił uwagę, że Federacja, nie oglądając się na innych, poniosła już duże wydatki na poprawę sytuacji hodowlanej bydła rasy holsztyńsko-fryzyjskiego. Zainwestowała duże środki finansowe w rozwój hodowli bydła, tworząc własne Centrum Genetyczne i Laboratorium Genetyki Bydła – bez żadnego wsparcia z jakiejkolwiek strony – dążąc do zniwelowania kilkuletniego zapóźnienia hodowlanego.
Mimo tych starań i obniżenia ceny za usługę genomowania samic nadal nie została zbudowana własna, polska baza referencyjna żeńskiej populacji bydła mlecznego, na podstawie której można by było wprowadzać nowe cechy użytkowe do oceny jego wartości hodowlanej.
– Sami robimy dużo. Obniżyliśmy cenę za genotypowanie, a to spowodowało, że Instytut Zootechniki zrobił to samo. Dobrze, rynek działa. Obecnie genotypowanie dla Ośrodków Hodowli Zarodowej należących do KOWR jest tańsze niż dla pozostałych hodowców, bo ten ośrodek nie pobiera od nich pieniędzy za wyliczanie wartości hodowlanej. Nie możemy dzielić hodowli bydła na państwową i prywatną, nie możemy tego robić – apelował Leszek Hądzlik. – Chcemy, żeby wszyscy hodowcy także mieli taką możliwość. Jeśli Instytut Zootechniki odstąpi od pobierania opłaty za walidację danych i wyliczenie wartości hodowlanej samic od hodowców, to sprawi, że genotypowanie będzie tanie i stanie się powszechne.
Dr hab. Krzysztof Słoniewski uzupełnił wystąpienie prezydenta PFHBiPM.
– Słabe wykorzystanie informacji genomowej w hodowli bydła jest naszą krajową bolączką. Nie możemy sobie pozwolić na bardzo małe wykorzystanie osiągnięć genomiki. Nie możemy stać się odbiorcą postępu hodowlanego produkowanego gdzie indziej, nie u nas – przekonywał dr Słoniewski. – Mamy niedostateczną liczbę cech ocenianych genetycznie. Hodowla wysoko postawiona ocenia obecnie
50–60 cech. U nas o wiele mniej. To odbija się na zainteresowaniu naszym materiałem hodowlanym, zarówno męskim, jak i żeńskim. W Polsce producenci mleka wykorzystują tylko 30% nasienia buhajów urodzonych u nas. Reszta to import. To mówi samo za siebie – podsumował kierownik Wydziału Badań i Rozwoju PFHBiPM.
Przed czym jeszcze powinniśmy się zabezpieczyć? Obok powyższych problemów nowe unijne regulacje prawne niosą ze sobą nowe wyzwania. Warto przypomnieć, że ich celem jest wyraźne wskazanie na związki hodowców i na to, że to one powinny prowadzić programy hodowlane. Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego, które liberalizuje unijny rynek w tym zakresie, mówi wyraźnie, że hodowcy bydła mlecznego będą decydowali, od kogo zakupią usługi związane z hodowlą i chowem bydła, w tym także te skupiające się na prowadzeniu ksiąg hodowlanych. Zaostrzy się konkurencja. Czy nasz rynek zainteresuje zagraniczne podmioty? Np. niemieckie? Czy wiążą się z tym jakieś zagrożenia? Owszem, ponieważ może dojść do rozdrobnienia programów hodowlanych. Trzeba zaznaczyć, że wtedy będą one mało efektywne, ponieważ będą obejmowały małe liczby samic. O zgrozo, może także dojść do tego, że na tej samej populacji krów będą obowiązywały różne programy, proponowane przez różne organizacje. Trudno, aby w takiej sytuacji były one chociaż w małym stopniu skuteczne. Z czasem zanikną, a firmy, które je wprowadzą, zostaną przejęte przez inne podmioty, także te zagraniczne. Mimo to mogą się znaleźć w Polsce hodowcy, którzy będą chcieli z nich skorzystać. Jeśli tak by się stało, wtedy w naszym kraju będą realizowane obce programy hodowlane. Małe podmioty, nieporównywalne z PFHBiPM, mogą konkurować niską ceną. A to zwykle oznacza niższą jakość usług. Hodowcy po jakimś czasie zorientują się, że za niską cenę otrzymują słabej jakości usługi, ale raczej nie powstrzyma to napływu nowych firm hodowlanych na rodzimym rynku. Trzeba temu przeciwdziałać. Jak? Przede wszystkim nie dopuścić do rozdrobnienia programów hodowlanych.
A czy Polska w świetle nowego prawa może obronić się przed napływem niskiej jakości usług wykonywanych w zakresie oceny wartości użytkowej bydła mlecznego? Oczywiście że tak. Ich jakością – a ta jest bardzo wysoka. Usługi świadczone przez inne podmioty, konkurencyjne dla Polskiej Federacji, powinny być co najmniej na poziomie obecnie realizowanym. Taka jakość powinna być zagwarantowana prawnie. Chodzi nie tylko o poziom usługi, ale także o ilość badanych parametrów w ocenie użytkowej bydła, a w hodowli – ilość ocenianych cech. Im program większy, tym efektywniejszy i wiarygodniejszy. Nie możemy tworzyć wojewódzkich programów selekcji bydła tylko po to, żeby z programów regionalnych wziąć pieniądze.
Dlatego kluczowe jest powiększenie bazy referencyjnej DNA samic oraz wprowadzenie szeroko genomiki do naszych gospodarstw mlecznych. Do tego, nie ukrywajmy, przydałoby się wsparcie z budżetu państwa.
Po przedstawieniu obaw związanych z nową unijną regulacją i omówieniu ewentualnych zagrożeń wynikających z jej wprowadzenia przyszła pora na dyskusję.
– Nasi hodowcy żądają taniego genomowania, i liczymy na wsparcie z budżetu państwa. Nie oczekuję dziś odpowiedzi od pana ministra. Chcemy jak najszybciej doprowadzić do współpracy. Chcemy odbić się od dna i potrzebujemy w tym zakresie pomocy – powiedział prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
– Kierownictwo resortu rozmawiało na ten temat – zapewniał zgromadzonych minister Krzysztof Jurgiel.
Nasi pracownicy, którzy zajmują się tym tematem, rozmawiali o omawianych tu zagrożeniach – akcentował Krystian Popławski. – Są na polskim rynku dwa duże podmioty w zakresie hodowli, czyli PFHBiPM oraz Instytut Zootechniki, i to one mają nadal odgrywać najważniejszą rolę w tym zakresie.
– Dmuchamy na zimne. Zależy nam na dobru polskiej hodowli i polskich hodowców. Nie chcemy, aby genotypowanie bydła stało się kością niezgody w polskiej hodowli – mówił Hądzlik.
– To nie jest przypadek, że współpraca z polską nauką źle wygląda. Instytucje naukowe nie wspierały nas i nadal nie wspierają, a próba dzielenia polskiej hodowli jest nieporozumieniem. Powinniśmy napisać wspólny program genomowania dla polskiego bydła holsztyńsko-fryzyjskiego. Bez tego nie nadrobimy straconego czasu. Musimy zwiększyć zakres genotypowania samic, żeby zahamować import nasienia buhajów o niskiej wartości hodowlanej – apelował Ryszard Bober z zarządu PFHBiPM.
– Musimy sprostać nowemu prawu – skonstatował Krzysztof Jurgiel. – Nową ustawę hodowlaną, dostosowującą nasze prawo do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego, chcemy na początku maja skierować do prac rządowych. Jesienią powinna wejść w życie, po głosowaniu w Sejmie. Dlatego zorganizuję spotkanie w ministerstwie wspólnie z ośrodkami hodowli zarodowej należącymi do skarbu państwa i naukowcami z Instytutu Zootechniki, żeby wspólnie wypracować działania hodowlane dla przyszłości polskiej hodowli.
– Chcemy współpracować z Instytutem Zootechniki – zapewnił Leszek Hądzlik, dziękując tym samym ministrowi rolnictwa za wsparcie postulatów hodowlanych. – Wspieranie postępu hodowlanego jest najtańszym wspieraniem hodowców i hodowli bydła mlecznego.