Pytają o mocznik w mleku
„Witam, przyszyły dziś wyniki z udoju (PFHBiPM) i mam problem z mocznikiem, gdzie jest on na poziomie ok. 100, a nawet niektóre sztuki poniżej. W tamtym miesiącu było normalnie ok 220. Treściwa jest cały czas ta sama, ten sam skład. Pasza objętościowa tak samo. Jaki może być powód tak gwałtownego spadku?” – pyta hodowca na jednej z grup społecznościowych na Facebooku.
Tekst: Radosław Iwański
Inni pospieszyli mu z odpowiedzią. Wiele z nich jest bardzo trafionych.
Producent mleka, który zadał pytanie nie napisał jaką metodą jest robiona ocena, a to może okazać się kluczowe w udzieleniu jemu, wyczerpującej i co najważniejsze trafnej odpowiedzi.
„Na ratunek” hodowcy pospieszył także doradca Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Hodowczyni Sylwia Mościcka zauważa właśnie, że rodzaj metody wykorzystywanej do oceny wartości użytkowej bydła może mieć znaczenie w interpretacji poziomu mocznika w mleku. Jeżeli hodowca korzysta w metody AT4, to nie wolno zapominać, że mleko pobierane z próbnych dojów w tej metodzie pochodzi rannego lub wieczornego doju (naprzemiennie). Mościcka sugeruje zmianę metody.
„Zawsze możesz przejść na A4 i mieć brane próby rano i wieczorem” – napisała w komentarzu.
Tymczasem zawartość mocznika w mleku reaguje szybko na zmiany żywienia, a także zmienia się z upływem czasu pomiędzy karmieniem a dojem, może się zmieniać znacznie w ciągu doby, co ma związek z czasem podania pasz wysokobiałkowych.
Do podobnych wniosków doszedł Arkadiusz Kaźmierczak z PFHBiPM, zwracając uwagę hodowcy na ten fakt.
Poza tym, doradca Polskiej Federacji mówiąc wprost prosi hodowcę, żeby przyjrzał się podawanym paszom, które mogą różnić się jakością od tych zadawanych wcześniej.
„Sianokiszonka w balotach – bardzo duża zmienność materiału w poszczególnych partiach, bardzo często nie są poukładane pokosami czy gatunkami (trawa, lucerna). Jeśli jest żywienie TMR bardzo często liczba krów na grupie żywieniowej się zwiększa, a w paszowozie rośnie np. tylko kiszonka z kk, bo wrzucana na końcu i łatwo nią ilość TMR wyrównać do liczby krów – poziom białka w dawce rozcieńcza się i mocznik niski. Może zmiana pryzmy kukurydzy” – wymienia przyczyny Arkadiusz Kaźmierczak.
To tylko kilka przyczyn.
O zawartości mocznika w mleku i informacjach zawartych w Raportach Wynikowych szeroko pisał dr Krzysztof Słoniewski w numerze 5 „Hodowli i Chowu Bydła” w ubiegłym roku.
Słoniewski przypominał m.in. o tym, że wnioskowanie na temat poprawności lub niepoprawności żywienia energetyczno-białkowego sformułowane na podstawie zawartości mocznika w mleku jednej krowy nie ma sensu! Mówiąc bardziej naukowo, jeśli chcielibyśmy przewidywać nadmiar/niedostatek białka w żwaczu na podstawie zawartości mocznika w mleku u jednej krowy, to takie przewidywanie będzie obarczone tak dużym błędem, że praktycznie bezużyteczne. To po co w ogóle zawracamy sobie tym głowę? Ano dlatego, że im więcej jest krów w poprawnie żywionej grupie, tym bardziej średnia zawartość mocznika w ich mleku zbliża się do wspomnianej idealnej krzywej. W dużej grupie krów jedne sztuki zawyżają mocznik, a inne go zaniżają. W rezultacie im więcej krów, tym mniej wspomniana średnia jest obciążona wpływami poszczególnych osobników. Na tej podstawie wprowadzono zalecenie, aby oceniając równowagę energetyczno-białkową w żwaczu, brać pod uwagę średnią zawartość mocznika w mleku co najmniej 10 krów otrzymujących takie same (a przynajmniej bardzo podobne) żywienie.