Co z tą długowiecznością krów?
W ostatnich latach bardzo wiele pisze się o długim użytkowaniu krów. Średni okres użytkowania krów mlecznych w spółkach skarbu państwa wynosi 2,7 roku, czyli w wieku 4,7 roku zwierzęta te są likwidowane. To dobrze czy źle?
tekst: Jerzy Żółkowski
Decyzje o długości użytkowania krów są podyktowane względami ekonomicznymi. Najczęstszą przyczyną brakowania jest jałowość, choroba racic czy choroba wymion. Doskonale pamiętam, jak w latach mojej młodości długo utrzymywane były krowy dawane córkom w posagu. Wielokrotnie spotykałem się z przypadkami, że w gospodarstwie utrzymywane były zwierzęta kilkunastoletnie, dające po kilka litrów mleka dziennie. Pytałem: po co taką krowę jeszcze trzymać? Ona od dawna nie chce się zacielić i daje tylko kapkę mleka. Odpowiadano mi, że to krowa od mojej matuli i ona ma u nas tzw. dożywocie. To krowa „posażna”. Kierowano się zatem sentymentem, a nie ekonomią.
W Szwajcarii w rodowodach krów rasy brown swiss zaznaczano określonym stemplem, gdy krowa uzyskała życiową wydajność 80 tys., a innym stemplem, gdy uzyskała 100 tys. litrów mleka. Długość użytkowania krów rasy brown swiss wynosi ponad 6 lat.
Obecnie, po wprowadzeniu na dużą skalę nasienia seksownego, znam szereg gospodarstw, w których rodzi się 70–80% cieliczek, np. w ZZD Kołbacz. Pozwala to na zupełnie inne spojrzenie na długość użytkowania krów. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym skracaniu użytkowania tych zwierząt jest korzystna cena w skupie do rzeźni. W gospodarstwie, z którym współpracuję od prawie 30 lat, sprzedano ostatnio 6 krów przy wadze żywej 735 kg, uzyskując po 8 tys. złotych za krowę, tj. 22 zł za kilogram wagi ciepłej. W tym gospodarstwie przeciętna wydajność mleczna 148 krów w 2021 roku wyniosła 11,752 kg. Krowy, które dają mniej niż 15 l mleka dziennie i nie są cielne, przeznacza się na rzeź. Krowy, które dość często mają problemy ze zdrowiem wymion, nie są zacielane i są dojone do 15–16 l mleka dziennie (cena mleka 2,35 zł/kg).
Polmlek, sprzedając krowę za 8 tys. złotych, może kupić jałówkę cielną w granicach 8–9 tys. złotych (Kołbacz 8200 + VAT).
Pragnę też podzielić się moim poglądem na temat postępowania z cielakiem i krową po wycieleniu. Jestem zdecydowany, aby cielę pozostawało z matką przez 2–3 dni, ssąc siarę 8–9 razy dziennie, nie dojąc krowy. Hodowca, który nie widzi w oczach krowy rozpaczy, gdy odbierany jest jej cielak, nie zasługuje na mój szacunek. Pracując w Unijnej Komisji „Dobrostanu”, namawiałem Duńczyków, aby wprowadzili taki obowiązek – bez skutku.
Mam negatywny pogląd na temat wlewania siary sondą do żołądków cieląt po 3–4 l. Jest to sprzeczne zarówno z naturą, jak i z „enzymem amylazy”. Wydziela się ona przy odruchu ssania wraz ze śliną. Wlewanie można zastosować, gdy cielę nie chce ssać lub gdy krowa na to nie pozwala. W RZD SGGW Obory cielę pozostaje z krową ok. 48 godzin. Przeprowadziłem badanie nad wpływem pozostawiania cielaka z krową przez 3 tygodnie i 3 duże „dodajanie” krowy. Badanie wykazało pozytywny wpływ takiego postępowania na zdrowie krowy. Jeszcze 3 tygodnie po jej wycieleniu mleko miało „lipny” skład kwasów tłuszczowych, nie mówiąc o doskonałych przyrostach cieląt (praca magisterska Agaty Petryk nagrodzona II nagrodą PTZ Lublin).
Podczas wielokrotnego pobytu w Holandii spotkałem w kilku gospodarstwach praktykę pozostawania cielaka z krową przez 2–3 dni. Propozycję Unii Europejskiej, aby trwało to 3 tygodnie, uważam za przesadną. Popieram zakaz przewozu cieląt poniżej 26. dnia życia. Odporność bierna przekazana przez łożysko i siarę ustaje po ok. 21 dniach życia. Od tego czasu powstaje odporność czynna.