Warto inwestować w hodowlę bydła mlecznego!
Doświadczeniami w prowadzeniu pracy hodowlanej dzieli się Tomasz Dutkiewicz, prezes Danko Hodowla Roślin sp. z o.o.
ROZMAWIAŁ: RYSZARD LESIAKOWSKI
Doświadczeniami w prowadzeniu pracy hodowlanej dzieli się Tomasz Dutkiewicz, prezes Danko Hodowla Roślin sp. z o.o.
Czy doświadczenie w prowadzeniu hodowli roślin można wykorzystać w pracy hodowlanej nad bydłem mlecznym?
Zarówno prowadzenie hodowli roślin, jak i zwierząt uczy systematyczności i cierpliwości. Nie ma hodowli bez lat pracy. Między pierwszą a drugą hodowlą jest zasadnicza różnica. Efektem hodowli roślin są nowe odmiany, natomiast w przypadku zwierząt hodowla opiera sią na już istniejących rasach i dąży się do doskonalenia cech potrzebnych człowiekowi. Nasza firma ma potencjał, aby hodowle roślin i bydła mlecznego mogły współistnieć i rozwijać się równocześnie.
Gdzie szybciej uzyskuje się efekty: w hodowli roślin czy bydła?
Wyhodowanie nowej odmiany rośliny zajmuje ok. 10 lat, dzięki nowym technologiom czas ten można skrócić o dwa lata, tj. do ok. 8 lat. Miarą postępu hodowlanego w przypadku bydła jest m.in. wzrost wydajności mlecznej. W 1994 r. startowaliśmy z poziomu ok. 4500 l/krowę/rok, a teraz od ok. 1800 krów doimy średnio w roku ok. 11 000 kg. Po wprowadzeniu do praktyki selekcji genomowej zakładane cele hodowlane można osiągnąć znacznie szybciej. Dzięki genomice postęp w hodowli bydła mlecznego przyspieszył dwukrotnie.
Która z hodowli jest bardziej kosztochłonna: hodowla roślin czy bydła?
Na prace hodowlane zarówno roślin, jak i bydła ponosimy duże nakłady. Nasza hodowla roślin ma 140-letnią tradycję, dzięki temu mamy zgromadzone bardzo duże zasoby genetyczne. Przekłada się to na ponoszone koszty na wyhodowanie nowej odmiany roślin, które w naszej firmie wynoszą 1–2 mln zł. Wyhodowanie nowej odmiany gatunku rośliny, której wcześniej nie mieliśmy, wiąże się z wydatkami znacznie większymi, rzędu ok. 10 mln zł, ale koszt wyhodowania każdej następnej będzie niższy. W hodowli bydła stosujemy nowoczesne technologie. Dotychczas rocznie genotypowaniu poddawaliśmy ok. 90 jałówek. Przekonaliśmy się, że warto to robić, i teraz rocznie genotypujemy ok. 300 młodych samic. Dotychczas koszt genotypowania jednej sztuki wynosił ok. 200 zł. Ponadto od 6–9 jałówek z najwyższą wyceną pozyskujemy zarodki i przekładamy do biorczyń, co kosztuje nas rocznie ok. 30 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć koszty nasienia od bardzo dobrych pod względem genetycznym buhajów. W przypadku bydła mlecznego doskonalenie genetyczne musi iść w parze z poprawą warunków dobrostanu, dlatego budujemy nowe obory. Od 2015 r. użytkujemy nowy obiekt na 200 krów w Łagiewnikach, wybudowaliśmy też oborę na 300 krów w Modzurowie, a w przyszłym roku planujemy inwestycję w Choryni, na 300 krów. Bez poprawy dobrostanu zwierząt ponoszenie wysokich nakładów na pracę hodowlaną mija się z celem. To są milionowe inwestycje, ale konieczne, ponieważ w złych warunkach nie można w pełni korzystać z potencjału genetycznego zwierząt.
Czy ponoszenie nakładów na hodowlę bydła jest opłacalne?
Na hodowli bydła chcemy zarabiać. Uzyskujemy wysoką wydajność mleczną przy dobrej płodności, co jest efektem po części pracy hodowlanej. Ponadto oferujemy materiał hodowlany. W 2017 r. sprzedaliśmy 187 jałówek cielnych i 3 buhajki do stacji unasienia oraz 8 rozpłodników do krycia naturalnego.
Czy Pana zdaniem dzięki pracy hodowlanej można zwiększyć rentowność produkcji mleka?
Moim zdaniem praca hodowlana jest jednym ze sposobów poprawy rentowności produkcji mleka. Wyhodowanie zwierząt nie tylko wysokowydajnych, ale także długowiecznych, odpornych na choroby wymion, racic itp. ogranicza koszty. Postęp hodowlany przekłada się na dwuprocentowy wzrost wydajności mlecznej krów w skali roku. Dobrze byłoby, aby rosnącej produkcyjności zwierząt towarzyszyło wydłużenie okresu użytkowania krów. Taką szansę stwarza technologia genomowa, dzięki której udało się przyspieszyć postęp cech hodowlanych trudno odziedziczalnych.
Dziękuję za rozmowę