Automatyczne żywienie krów: wiele korzyści
O ile automatyzacja doju bardzo się rozpowszechniła, o tyle zainteresowanie robotami do żywienia krów jest znacznie mniejsze. Przykład hodowcy z woj. kujawsko-pomorskiego udowadnia, że jest to technologia poprawiająca rentowność produkcji mleka i przyjazna dla środowiska.
tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI
Robot Vector firmy Lely do żywienia bydła użytkuję od ośmiu miesięcy i dotychczas z tej inwestycji jestem bardzo zadowolony – relacjonuje Ryszard Słupikowski, prowadzący wraz z żoną Lucyną i synem Radosławem gospodarstwo o powierzchni ok. 217 ha, w którym utrzymują 170 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 11,8 tys. litrów mleka. Hodowca informuje, że pracę tego urządzenia pierwszy raz widział siedem lat temu podczas zwiedzania gospodarstw w Niemczech i nabrał przekonania, że ta technologia sprawdzi się w jego gospodarstwie. – Dofinansowanie do inwestycji w ramach unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014–2020 przeważyło o realizacji zamysłu zautomatyzowania żywienia w moim stadzie – wspomina hodowca. Jak informuje, zasadniczym celem zakupu robota Vector było zapewnienie krowom stabilnego żywienia, co się wiąże ze sporządzaniem jednorodnych mieszanin TMR każdego dnia przez cały rok; w praktyce to jest mało realne, zwłaszcza gdy pracę tę wykonują pracownicy najemni. – Automatyczne żywienie w znacznym stopniu eliminuje czynnik ludzki w procesie karmienia zwierząt – przekonuje rozmówca, i podkreśla, że poprawne żywienie krów w największym stopniu wpływa na wyniki produkcyjne i parametry rozrodu w stadzie bydła mlecznego.
Jak funkcjonuje technologia Lely?
Technologia automatycznego żywienia firmy Lely charakteryzuje się dużą uniwersalnością, system może obsługiwać kilka oddalonych od siebie budynków, dostarczając TMR znajdującym się w nich zwierzętom. Jak informuje hodowca z Suchorączka, robot Vector składa się z dwóch zasadniczych elementów:
- tzw. kuchni, czyli magazynu pasz objętościowych, treściwych i dodatków mineralno-witaminowych wraz z systemem do załadunku, tj. suwnicy i podwieszonego do niej chwytaka szczękowego;
- samojezdnego wózka mieszającego pasze, który sporządzony TMR dostarcza zwierzętom oraz posiada funkcję podgarniania paszy na stole paszowym.
Magazyn pasz, tzw. kuchnia, mieści się w budynku o długości 26 m, szerokości 17 m i wysokości 7 m. Ściany są ocieplone 10-centymetrową warstwą styropianu, a dach pokrywa płyta warstwowa z 15-centymetrową warstwą izolacji termicznej. W budynku wydzielona jest ogrodzona strefa do przechowywania kiszonek, pobranych z silosu za pomocą wycinaka w formie prostopadłościanu. Każdy rodzaj kiszonki, tj. z kukurydzy, traw, lucerny, młóta browarnianego, kukurydzy w formie CCM, ma ściśle określone miejsce, którego współrzędne są zaprogramowane w pamięci komputera. Nad zgromadzonymi kiszonkami znajduje się suwnica, do której podwieszony jest chwytak szczękowy z zaprogramowaną lokalizacją kiszonek.
– Chwytak może przemieszczać się wzdłuż i w poprzek budynku, jest wyposażony w system rozpoznawania wysokości składowanych kiszonek i zależnie od tego pobiera je w odpowiedni sposób w ilości zgodnej z recepturą sporządzanego TMR-u. Gdy zabraknie któregoś komponentu, to otrzymuję powiadomienie na telefon komórkowy i sporządzanie TMR-u jest przerywane do czasu uzupełniania magazynu – relacjonuje hodowca. Informuje, że kiszonki w chłodnym okresie uzupełniane są co trzy dni, a w czasie lata częściej, co dwa dni, aby ograniczyć proces samozagrzewania się konserwowanych pasz.
Trwałość kiszonek podczas przechowywania w kuchni zwiększa stabilny mikroklimat we wnętrzu budynku, który udało się stworzyć dzięki izolacji termicznej ścian i dachu. – Zależało mi na tym, aby zimą chronić kiszonki przed zmarznięciem, a latem przed zagrzewaniem. Od wielu lat podczas sporządzania kiszonek stosuję biologiczne dodatki, aby zwiększyć ich stabilność tlenową – mówi Ryszard Słupikowski.
Oprócz kiszonek w kuchni przechowywane są w dwóch pojemnikach dodatki mineralno-witaminowe. Natomiast pasze treściwe oraz poekstrakcyjne śruty sojowa i rzepakowa znajdują się w pięciu zewnętrznych silosach wieżowych.
W kuchni następuje sporządzanie mieszanin TMR w samojezdnym wózku mieszająco-dystrybucyjnym o zasilaniu akumulatorowym. Akumulatory ładowane są podczas napełniania wózka i mieszania komponentów TMR-u, wtedy urządzenie zasilane jest tylko z sieci. – Z akumulatorów wózek korzysta podczas przejazdów między budynkami, wysypywania TMR-u na stół paszowy i podgarniania pasz – wyjaśnia rozmówca.
Miniaturowy wóz paszowy
Wózek mieszająco-dystrybucyjny jest w zasadzie miniaturowym samojezdnym wozem paszowym o ładowności ok. 700 kg. Wyposażono go w pionowy mieszalnik ślimakowy z nożami oraz regulowany automatycznie przeciwnóż, dzięki temu pasze są nie tylko mieszane, ale także rozdrabniane.
– Rozdrabnianie kiszonek z traw i słomy wydłuża czas przygotowania mieszaniny i zmniejsza liczbę sporządzanych TMR-ów w ciągu doby, dlatego korzystniej jest zielonki dobrze rozdrobnić podczas zbioru. Również słoma powinna być już wcześniej rozdrobiona. Dzięki temu zwiększa się efektywność pracy robota – dzieli się doświadczeniem rozmówca.
Pasze są wstępie mieszane podczas napełniania wózka, co uzyskuje się dzięki wysypywaniu ich w niewielkich ilościach w różnej kolejności. Dokładne mieszanie komponentów powodują obroty ślimaka, napędzanego silnikiem elektrycznym zasilanym z sieci. Urządzenie ma też funkcję międzymieszania, co następuje po nasypaniu ok. 40% komponentów potrzebnych do sporządzenia TMR-u. Wtedy ta niewielka ilość pasz jest mieszana przez kilka minut, po czym następuje uzupełnienie do ilości zgodnej z recepturą i całość jest ponownie mieszana. – Czas międzymieszania można dowolnie programować, zależnie od uzyskiwanej struktury mieszaniny TMR – wyjaśnia rozmówca.
Gdy TMR jest gotowy, w kuchni samoczynnie otwiera się brama i wózek mieszająco-dystrybucyjny wyjeżdża z magazynu pasz i zmierza do obory. Dzięki niewielkim wymiarom, szerokości 1,6 m, jest bardzo mobilny i zwrotny. Trasę przejazdu na zewnątrz budynków wytycza płaskownik o szerokości ok. 8 cm, zamontowany do betonowego podłoża, a w oborze punktem odniesienia jest rura karkowa przebiegająca wzdłuż stołu paszowego.
– Urządzenie traci orientację na wolnej przestrzeni, gdy zalegający śnieg na trasie przejazdu zostanie ubity na śladach kół. Powstają wzniesienia, z których wózek się zsuwa i traci punkt odniesienia. Wtedy urządzenie zatrzymuje się i wysyła powiadomienie na telefon. Wózek zatrzyma się także, gdy na trasie przejazdu napotka przeszkodę. Ponowne uruchomienie wymaga usunięcia przyczyn zatrzymania – mówi hodowca.
TMR co 36 minut
Robot Vector żywi obecnie 170 krów i 90 jałówek. Aby jak najlepiej pokryć zapotrzebowanie zwierząt na składniki pokarmowe, hodowca wyróżnił osiem grup żywieniowych:
- krowy w okresie laktacji – TMR pokrywa produkcję 50 l mleka;
- krowy w okresie laktacji – TMR pokrywa produkcję 40 l mleka/dzień;
- krowy w okresie laktacji – TMR pokrywa produkcję 30 l mleka/dzień;
- krowy w okresie laktacji – TMR pokrywa produkcję 20 l mleka/dzień;
- krowy zasuszone;
- krowy zasuszone i jałówki wysokocielne na trzy tygodnie przed porodem;
- jałówki do zacielenia;
- jałówki cielne.
Jak informuje hodowca, krowy w okresie laktacji produkujące ok. 50 l mleka dziennie otrzymują w ciągu doby sześć mieszanek TMR, a dla drugiej grupy laktacyjnej, produkującej 40 l dziennie sporządzanych jest siedem mieszanek TMR na dobę. Krowy o niższej wydajności oraz zasuszone i jałówki otrzymują paszę z mniejszą częstotliwością. Rozmówca informuje, że w ciągu doby dla wszystkich grup żywieniowych robot sporządza i zadaje 40 mieszanin TMR, czyli co ok. 36 minut. Hodowca chwali dużą precyzję sporządzanych mieszanin według zaprogramowanych receptur. Robot posiada podwójny system odważania komponentów. Najpierw potrzebną ilość kiszonek odmierza chwytak i wrzuca do wózka mieszającego, który wyposażony jest w wagę.
Vector rozpoznaje brak TMR-u na stole paszowym
Robot Vector jest urządzeniem aktywnym, analizuje sytuację na stole paszowym i dostosowuje do niej swoje działanie. Samojezdny wózek ma zaprogramowaną lokalizację poszczególnych grup żywieniowych, zlokalizowanych wzdłuż stołu paszowego. Podczas przejazdu po stole paszowym podgarnia paszę i za pomocą lasera mierzy średnią grubość warstwy rozsypanej mieszaniny TMR.
– Grubość tej warstwy ustawiamy w komputerze dla każdej grupy żywieniowej, w przypadku krów jest to 8 cm. Gdy średnia grubość warstwy TMR-u jest mniejsza, to urządzenie otrzymuje sygnał o konieczności sporządzenia mieszaniny i wózek udaje się do kuchni w celu jej przygotowania. Po wymieszaniu TMR-u przyjeżdża do obory i rozsypuje paszę dla grupy, gdzie wcześniej stwierdzony był jej niedobór – opowiada Ryszard Słupikowski. Wyjaśnia, że w sytuacji jednoczesnego niedoboru pasz w grupie krów produkcyjnych i grupie jałówek, priorytet otrzymania paszy mają krowy w okresie laktacji. Z kolei, gdy wszystkie grupy żywieniowe mają na stole paszowym dostateczną ilość TMR-u, wózek wraca do kuchni i przez 20 minut trwa ładowanie akumulatorów, po czym kieruje się do obory i monitoruje sytuację na stole paszowym.
Prosta obsługa i bezpieczna praca
Zdaniem hodowcy robot Vector jest nie tylko funkcjonalny, ale także prosty w obsłudze. Można nim sterować zarówno za pomocą komputera, jak i telefonu komórkowego. Aplikacja na urządzenia mobilne komunikuje się ze wszystkimi elementami systemu: samojezdnym wózkiem, suwnicą czy chwytakiem, i umożliwia sterowanie tymi urządzeniami. – Programowanie receptur dziennych dawek pokarmowych nie jest skomplikowane – nadmienia rozmówca.
Hodowca wskazuje także na bezpieczne użytkowanie całego urządzenia. Przemieszczający się wózek mieszająco-dystrybucyjny po napotkaniu przeszkody natychmiast się zatrzymuje. W kuchni miejsce pracy suwnicy i chwytaka jest ogrodzone i wejście do tej strefy jest możliwe przez furtkę po ich wyłączeniu. System bezpieczeństwa obejmuje także bramy wjazdowe, których otworzenie wymaga ustawienia suwnicy i chwytaka w pozycji parkowania, w przeciwnym razie włączy się alarm, a praca urządzeń będzie zatrzymana.
Wiele korzyści w zgodzie z ekologią
Często sporządzany i podgarniany TMR zachęca zwierzęta do pobierania paszy. – Po wprowadzeniu automatycznego żywienia dzienne spożycie suchej masy pasz zwiększyło się o 2,5 kg w przeliczeniu na sztukę. Jednocześnie dzienna wydajność mleczna od krowy wzrosła o ok. 3 l. Przewidujemy, że w skali roku średnia mleczność krów wzrośnie o ok. 1,2 tys. l i osiągnie poziom ok. 13 tys. l od krowy. Pasze stosujemy takie same, jak przed montażem robota żywieniowego – relacjonuje hodowca. W jego opinii stabilizacja żywienia uzyskana dzięki powtarzalności sporządzanych mieszanin TMR korzystnie wpływa nie tylko na mleczność krów, ale także na ich zdrowotność i płodność. – Po ostatnim badaniu cielności uzyskaliśmy skuteczność pierwszej inseminacji na poziomie ok. 60% – nadmienia rozmówca.
Hodowca wskazuje na kolejne korzyści automatycznego żywienia: Dotychczas dwa ciągniki wykorzystywane do sporządzania TMR-u zużywały dziennie ok. 35 l paliwa o wartości ok. 165 zł. Teraz tego wydatku nie ponoszę, ponieważ robot ma napęd elektryczny, a potrzebną energię elektryczną pozyskuję z instalacji fotowoltaicznej o mocy 14 kW, zamontowanej na dachu kuchni. Moc ta pokrywa roczne zapotrzebowanie całego systemu automatycznego żywienia na energię elektryczną.
Oszczędności dotyczą także kosztów pracy. – Napełnienie tzw. kuchni na tydzień żywienia zwierząt zajmuje 10 godzin, a pozostałe czynności związane z ich karmieniem wykonuje robot. Zanim go zakupiliśmy, jeden pracownik sporządzał TMR w wozie paszowym, pracując przez siedem dni w tygodniu po 8 godzin, czyli tygodniowo jest to 56 godzin. Dzięki automatycznemu żywieniu oszczędzam tygodniowo 46 roboczogodzin, czyli ponad 5,5 dniówki – wylicza korzyści hodowca z Suchorączka.
Automatyczne żywienie zmienia także wizerunek produkcji mleka w aspekcie ekologicznym, co nabiera coraz większego znaczenia. Wyeliminowanie paliwa z procesu przygotowania i dystrybucji TMR-u z pewnością służy ochronie klimatu. Cenna jest także znaczna redukcja hałasu, dotychczas wytwarzanego przez ciągniki i inne maszyny z silnikami spalinowymi wykorzystywanymi do żywienia bydła mlecznego.
Warto korzystać z unijnych programów
Pytamy o koszt automatycznego żywienia oferowanego przez firmę Lely i produkowania energii elektrycznej na potrzeby tego systemu. – Cała inwestycja kosztowała ok. 1,2 mln zł netto. Robot Vector pochłonął ok. 530 tys. zł netto, na budynek, tzw. kuchnię, wydałem ok. 380 tys. zł netto. Zamontowana na jej dachu instalacja fotowoltaiczna o mocy 14 kW kosztowała ok. 60 tys. zł netto. Na zewnętrzne silosy na pasze treściwe oraz utwardzenie powierzchni wokół tzw. kuchni wydałem ok. 230 tys. zł – odpowiada rozmówca. Informuje, że otrzymał 500 tys. zł refundacji, ponieważ inwestycja była realizowana w ramach działania „Modernizacja gospodarstw rolnych” unijnego programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014–2020. Zatem na realizację tej inwestycji hodowca z własnych środków zaangażował ok. 700 tys. zł.
– Z robota żywieniowego Vector jestem bardzo zadowolony, dotychczas nie przytrafiała się żadna awaria. Korzyści ekonomiczne wynikające z funkcjonowania tego systemu żywienia przerosły moje oczekiwania, które dodatkowo zwiększa instalacja fotowoltaiczna – podsumowuje Ryszard Słupikowski. Informuje, że w najbliższym czasie stado krów będzie liczyło nie 170, a ok. 270 krów, co umożliwi budowa jałownika, który zasiedli młodzież obecnie utrzymywana w oborze wraz z krowami. Hodowca zamierza także w najbliższym czasie powiększyć moc instalacji fotowoltaicznej o kolejne 26 kW, i dzięki temu gospodarstwo pod względem produkcji energii elektrycznej będzie samowystarczalne.
Rozwój tego gospodarstwa jest godny uznania, tym bardziej że Lucyna i Ryszard Słupikowscy rozpoczynali gospodarowanie 27 lat temu na 25 ha, na których utrzymywali w oborze uwięziowej 30 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 6,5 tys. l mleka. Wkrótce stado powiększy się dziewięciokrotnie, a mleczność podwoi. Na uwagę zasługuje prowadzona w gospodarstwie praca hodowlana, w którą bardzo się angażuje syn Radosław. Zadowalającym wynikom produkcji mleka towarzyszą także laury zdobywane na wystawach zwierząt hodowlanych w Minikowie, w których prezentowani hodowcy z Suchorączka uczestniczą od kilkunastu lat.