Automatyzacja w oborach powszechnieje

Hodowcy coraz częściej inwestują w najnowsze technologie doju i utrzymania zwierząt w modernizowanych i rozbudowywanych oborach – prezentujemy przykład z Wielkopolski.

tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI

Trzy lata temu zdecydowaliśmy się na rozbudowę wolnostanowiskowej obory wzniesionej w 2007 r., przewidzianej na 60 krów z przychówkiem i wyposażonej w halę udojową typu „rybia ość” (2 × 5). Po zmianach stado miało się zwiększyć ponad dwukrotnie i zamierzaliśmy je obsłużyć dotychczasowymi siłami naszej rodziny. Aby temu sprostać, zainwestowaliśmy w dwa roboty udojowe GEA Monobox oraz automatyczny system usuwania nieczystości –  opowiada Walenty Przybył prowadzący wraz z żoną Mariolą i synem Mikołajem 100-hektarowe gospodarstwo w Brzeziu, w którym utrzymują obecnie 140 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 11,5 tys. l mleka.

Hodowcy informują, że w swoim gospodarstwie wykorzystywali wszystkie technologie dojenia krów. Po przejęciu w 1997 r. 16-hektarowego gospodarstwa 11 krów, o średniej rocznej wydajności ok. 6 tys. l mleka, dojono za pomocą dojarki bańkowej. Zwierzęta w tym czasie były utrzymywane w oborze uwięziowej, którą rozmówcy w 2000 r. rozbudowali dla 40 krów i wyposażyli w dojarkę przewodową. Kolejnym etapem rozwoju gospodarstwa była budowa w 2007 r. wspomnianej obory wolnostanowiskowej.

Schemat rozbudowanej obory na 140 krów z przychówkiem, wyposażonej w dwa roboty udojowe funkcjonujące w systemie wolnego ruchu mlecznic

Funkcjonalny budynek

Obora, wzniesiona 14 lat temu, ma stalową konstrukcję nośną. Stalowe krokwie opierają się na słupach nośnych rozstawionych co 3,6 m oraz na podłużnych ścianach grubości 40 cm. Podpory, wykonane ze stalowych rur o średnicy 150 mm, ustawione są wzdłuż krawędzi przejazdowego stołu paszowego oraz osi podłużnej podwójnych boksów legowiskowych i wzdłuż krawędzi przyściennych boksów do leżenia. Dzięki takiemu rozmieszczeniu słupy nośne nie zmniejszają funkcjonalności budynku, w którym krowy dojne mają do dyspozycji rząd podwójnych boksów legowiskowych i rząd boksów przyściennych. Boksy, typu głębokiego, wypełnione są materacem wapniowo-słomianym. W budynku przewidziano także kojce dla młodzieży i krów zasuszonych, które się mieszczą wzdłuż podłużnej ściany obiektu (schemat).
– Systematycznie zwiększaliśmy produkcję mleka, rosła wydajność mleczna i liczebność stada. Po 10 latach użytkowania obory wolnostanowiskowej okazała się ona za mała. Z funkcjonalności tego budynku byliśmy zadowoleni, zapewniał zwierzętom dobrostan, i postanowiliśmy go rozbudować – relacjonuje Walenty Przybył.

Sprawna wentylacja kalenicowa z możliwością regulowania szerokości szczeliny kalenicowej zapewnia dobry mikroklimat w budynku

Troska o mikroklimat

Rozbudowa polegała m.in. na przedłużeniu dotychczasowej obory o ponad 43 m, zachowano jej dotychczasowy układ konstrukcyjny i technologiczny. Podobnie jak w pierwotnej wersji, podłużne ściany są murowane, wykonano w nich podłużne otwory nawiewne. – Choć w nowej części obory otwory w ścianach podłużnych są większe niż w starej, to i tak podczas letnich upałów nie zapewniają wystarczającej wymiany powietrza. Gdybym dzisiaj budował nową oborę, to byłaby ona typu otwartego, z kurtynami – opowiada hodowca. Wyjaśnia, że w dobudowanej części obory nie mógł zastosować kurtyn na całej wysokości ściany podłużnej, ponieważ stara i nowa część budynku różniłby się warunkami mikroklimatycznymi. Wtedy zwierzęta przebywałyby tam, gdzie miałyby lepszy komfort. Sytuacja taka byłaby przyczyną rywalizacji w stadzie i tłoku w jednej części obory, a druga część byłaby niechętnie zasiedlana. – Konflikty socjale w stadzie nie wpływają pozytywnie na mleczność krów – konkluduje hodowca.

Trzeba przyznać, że rozmówca dołożył dużo starań, aby zapewnić krowom dobry mikroklimat w oborze. W jego opinii sprawdziło się nieocieplone pokrycie dachowe z płyt włóknisto-cementowych (EuroFala). – Po 10 latach użytkowania obory z tym pokryciem nic złego się nie działo, zimą po wewnętrznej stronie nie skraplała się para wodna. Dlatego w dobudowanej części zastosowałem także EuroFalę, tym bardziej że metr kwadratowy jest trzy razy tańszy niż płyta obornicka – relacjonuje rozmówca. Informuje, że w nowej części obory funkcjonuje wentylacja kalenicowa, ze szczeliną wywiewną typu kominowego. Szczelina kalenicowa ma szerokość 50 cm, na jej krawędziach zamontowane są osłony z blachy o wysokości 50 cm, które tworzą komin wywiewny. Światło szczeliny można zasłonić obrotową przepustnicą, wykonaną z płyty poliwęglanowej, sterowaną za pomocą linek.

Rozmówca informuje, że kominowa szczelina wywiewna zapewnia latem, podczas upałów lepszą wymianę powietrza, niż szczelina w kalenicy zakryta łukowatym świetlikiem. – Mogłem porównać oba systemy. W starej części obory świetlikiem zakryta była szczelina kalenicowa, a w nowej kominowa. Po pół roku zdemontowałem świetliki i teraz w całej oborze jest szczelina kominowa – relacjonuje hodowca. Informuje, że możliwość zasłonięcia światła szczeliny kalenicowej za pomocą przepustnicy obrotowej sprawdza się zwłaszcza podczas mrozów. Wtedy wymiana powietrza jest wolniejsza i przy pełnej obsadzie krów w oborze utrzymuje się temperatura w granicach zera stopni, nawet gdy na zewnątrz mróz dochodzi do -20°C. W takich warunkach w oborze nie zamarza woda w poidłach, mimo że nie mają elektrycznych grzałek, oraz nie zamarza powierzchnia posadzek i funkcjonują zgarniaki odchodów.
W oborze, oprócz sprawnej wentylacji, ruch powietrza podczas letnich upałów wzmagają wentylatory. – Wysokie temperatury w okresie lata krowy bardzo źle znoszą. Dlatego zamierzamy zamontować system zraszania krów, który będzie współpracował z wentylatorami – nadmienia Walenty Przybył.

Barierki uniesione i odchylone nie przeszkadzają podczas zadawania TMR-u na stół paszowy

Spełnione warunki dobrostanu

W rozbudowanej oborze krowy w okresie laktacji mogą wypoczywać w komfortowych boksach legowiskowych, wyścielonych materacem wapniowo-słomianym. Ściółka jest uzupełniana co 2–3 tygodnie mieszaniną sporządzoną w wozie paszowym w następującej proporcji: 3 części wapna, 1 część słomy i 1,5 części wody. Spodnia warstwa materaca o grubości ok. 10 cm zawiera więcej wapna (5 części) i jest ubita za pomocą zagęszczarki budowlanej. – Stosujemy wapno renomowanej firmy, jest to skała wapienna odpowiednio zmielona. Rodzaj skały i rozdrobnienie wpływają na walory użytkowe. Zbyt gruba frakcja osiada na dnie kanałów na gnojowicę, zmniejszając ich objętość – nadmienia hodowca.

W oborze panują bardzo dobre warunki dla żeńskiej młodzieży i krów zasuszonych. Zwierzęta te przebywają w przyściennych kojcach grupowych ścielonych słomą. Z każdego kojca mogą wyjść na zewnętrzny okólnik i przebywać na świeżym powietrzu.

Do przeprowadzania zwierząt przez stół paszowy z części boksowej do kojców dla krów zasuszonych i odwrotnie hodowca zastosował ciekawe rozwiązanie (zdjęcia). W dużym uproszczeniu, są to dwa szlabany zamontowane przy bramkach wykonanych w drabinie paszowej. Długość szlabanów można regulować, ponieważ stanowią je dwie rury stalowe włożone jedna w drugą. Opuszczone szlabany pełnią funkcję barierek przepędu, krowy nie rozchodzą się po stole paszowym. Po przeprowadzeniu zwierząt na drugą stronę bramki w drabinie paszowej są zamykane, a szlabany unoszone i odchylane na boki, tak aby nie wystawały na stół paszowy. – To bardzo funkcjonalne i proste rozwiązanie – ocenia rozmówca.

Panel sterujący robotem udostępnia także wszystkie informacje o krowach w stadzie – informuje Mikołaj Przybył

Komfortowa porodówka

Hodowca zadbał także o komfortową porodówkę, która została dobudowana do głównego obrysu obory, wraz z pomieszczeniami na roboty udojowe, kojec zabiegowy i zaplecze socjalno-techniczne. W porodówce krowy przebywają na słomie, dostęp naturalnego światła i świeżego powietrza zapewnia niezabudowana ściana podłużna, wyposażona w kurtynę. Bliskie sąsiedztwo robotów udojowych umożliwia łatwe ich wykorzystanie do zdajania siary, która jest odseparowana od mleka handlowego. Porodówka wyposażona jest w przejazdowy stół paszowy. – Troska o krowy zasuszone i w okresie okołoporodowym decyduje o przyszłej laktacji. Aby ograniczyć stres poporodowy, samice wprowadzamy na porodówkę co najmniej trzy tygodnie przed wycieleniem, tutaj otrzymują TMR przewidziany dla krów w okresie laktacji – mówi rozmówca.

Po rozbudowie obora stanowi zwarty obiekt dla wszystkich grup krów, zapewniający im bardzo dobre warunki bytowania. – W listopadzie ubiegłego roku pracownicy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przeprowadzili audyt dobrostanu w naszej oborze i nie stwierdzili uchybień – informuje hodowca. Dowodem dużej troski hodowców z Brzezia o zwierzęta są także dwie 100-tysięczne krowy, które wyhodowali.

Walenty Przybył prezentuje urządzenie do oddzielania siary i mleka karencyjnego

Dobra zdrowotność racic

Rozmówcy zadbali o wygodę i efektywność pracy w rozbudowanej oborze, tym bardziej że liczebność stada znacznie wzrosła. Zmiana dotyczyła przede wszystkim systemu doju i czyszczenia korytarzy spacerowych. Pierwotnie obornik był z nich usuwany na płytę obornikową za pomocą ciągnikowego ładowacza czołowego. Teraz zastąpiły go zgarniaki łańcuchowe, które uruchamiają się automatycznie co dwie godziny. Korytarze spacerowe wykonane są jako pełne posadzki z ryflowaną powierzchnią. Pod robotami udojowymi, w separatce, w tzw. poczekalni, oraz w miejscach montażu poideł wannowych znajduje się posadzka ażurowa, pod którą gromadzona jest w kanałach gnojowica.

Nieczystości z korytarzy spacerowych zgarniane są do poprzecznego kanału, przebiegającego wzdłuż jednej ze ścian szczytowych budynku. Następnie grawitacyjnie spływają do studni zbiorczej o pojemności 70 m³, skąd raz w tygodniu gnojowica jest przepompowywana do zewnętrznego zbiornika o objętości 1500 m³. – Ponadto co dwa tygodnie, a latem co tydzień, wszystkie kanały przykryte betonowymi rusztami są płukane gnojowicą ze studni zbiorczej. W ten sposób nie dopuszczamy do nawarstwiania się kożucha unoszącego się na powierzchni. Tworzą go cząsteczki słomy – wyjaśnia hodowca. Podkreśla, że czystość na korytarzach spacerowych zapewnia dobrą zdrowotność racic, która w oborach wyposażonych w roboty udojowe jest kluczowa. – Kulejąca krowa prędzej podejdzie do stołu paszowego, niż wejdzie do boksu udojowego – mówi rozmówca. Informuje, że w jego stadzie korekcja racic jest wykonywana raz w miesiącu, przed zasuszaniem krów, i dodatkowo u pozostałych krów, jeżeli jest taka konieczność. Ponadto co dwa tygodnie krowy po doju przez dwie kolejne doby przechodzą przez wannę wypełnioną płynem dezynfekcyjnym.

Posadzki korytarzy spacerowych nie tylko powinny być czyste, ale także chronić krowy przed urazami z powodu poślizgnięć. O to także zadbali rozmówcy z Brzezia, na betonowych powierzchniach posadzek są odciśnięte lub wycięte kwadraty, których krawędzie zwiększają przyczepność racic.

W opinii hodowców system usuwania nieczystości funkcjonuje bez zarzutu i, co ważne, jest bezobsługowy. Zatem najbardziej uciążliwą pracę udało się zautomatyzować, co wraz z automatycznym dojem czyni produkcję mleka znośnym zajęciem.

Budynek porodówki ma ścianę podłużną otwartą z zamontowaną kurtyną i siatką przeciw ptakom

Wszystkie czynności w jednym kubku udojowym

– Przyjrzeliśmy się pracy wielu robotów udojowych różnych firm i nasze największe zainteresowanie wzbudziły urządzenia firmy GEA. Robot Monobox zaimponował mi sprawnością zakładania kubków udojowych na strzyki. Ponadto wszystkie czynności związane z dojem odbywają się w jednym kubku udojowym. Po nałożeniu na strzyk następuje jego mycie, przedzdajanie, dój właściwy i dezynfekcja poudojowa. Po zakończonym doju cztery kubki udojowe są dezynfekowane i płukane – relacjonuje hodowca. – Dezynfekcja międzyudojowa wraz z dojem ćwiartkowym pozytywnie wpływają na zdrowotność wymion – uzupełnia pani Mariola Przybył. Jak informują rozmówcy, zawartość komórek somatycznych w mililitrze mleka odstawianego do mleczarni oscyluje wokół 200 tys. Krowy wchodzą do boksu udojowego przeciętnie 2,8 razy na dobę, a najlepsze mlecznice, produkujące dziennie ok. 60 l mleka – 4,5 razy.

Hodowcy chwalą pomysł producenta na ułatwienie dostępu do ramienia zakładającego kubki udojowe, co uzyskano dzięki obniżeniu posadzki w pomieszczeniu serwisowym o 1 m w stosunku do poziomu zamontowania robotów udojowych. Umożliwia to wykonywanie czynności serwisowych ramienia zakładającego kubki udojowe w pozycji stojącej, nie trzeba się schylać.

Do porodówki krowy wprowadzane są trzy tygodnie przed spodziewanym wycieleniem

Roboty udojowe w systemie wolnego ruchu krów

– O ile na producenta robotów udojowych zdecydowaliśmy się szybko, o tyle wiele rozterek mieliśmy w kwestii wyboru systemu, w jakim mają one funkcjonować. Sytuację utrudniała duża elastyczność firmy GEA, która oferuje swoje urządzenia zarówno w systemie ruchu wolnego krów, jak i kierowanego – opowiadają Mikołaj i Walenty Przybyłowie. Jak informują, po zwiedzeniu kilku obór funkcjonujących w obu systemach zdecydowali się na system ruchu wolnego krów. W ich opinii zapewnia on zwierzętom większy komfort, ponieważ stwarza mniej stresowych dla nich sytuacji.

– W każdym stadzie są krowy, które same nie wejdą do boksu udojowego. Jeśli taka krowa znajdzie się w poczekalni, to zanim będzie wprowadzona do robota udojowego, może minąć kilka godzin, w tym czasie zwierzę nie ma dostępu do paszy i legowisk. W systemie wolnym do takich sytuacji nie dochodzi, ponieważ krowy w całej oborze mogą dowolnie się przemieszczać – mówi Mikołaj Przybył. – Każdy system ma mankamenty. W systemie wolnym dochodzi do blokowania boksu udojowego przez krowy bez pozwolenia na dój, które mają ochotę na paszę treściwą. Komputer takim krowom paszy nie udostępni, ale zanim zwierzę wyjdzie z boksu udojowego, trwa to chwilę. W tym czasie mogłaby być dojona krowa z pozwoleniem na dój – uzupełnia Walenty Przybył.

Rozmówcy informują, że za pomocą robotów dojone jest całe stado, dotychczasowa hala udojowa nie jest użytkowana i będzie przeznaczona na pomieszczenie gospodarcze. Zmiana systemu doju nastąpiła z dnia na dzień. Z relacji hodowców wynika, że ok. 80% krów nauczyło się korzystać z boksów udojowych w ciągu tygodnia, pozostałe trzeba było wprowadzać. Obecnie w stadzie takich mlecznic jest ok. 10%. – Sztuk, które samodzielnie się nie doją, jest coraz mniej, ponieważ prowadzimy selekcję stada. Zwracamy też uwagę na szybkość oddawania mleka. Niektóre sztuki doją się nawet 17 minut. Program wykazał 13% krów, które doją się dłużej niż 8 minut. W tym roku będą one wybrakowane. Mamy wystarczającą liczbę jałówek na remont – mówi hodowca. Informuje, że celem selekcji na szybkość oddawania mleka jest zwiększenie dobowej wydajności pozyskiwania surowca przez roboty udojowe. Obecnie jeden robot pozyskuje w ciągu doby ok. 2,1 tys. l mleka. Im urządzenie udoi więcej mleka w przeliczeniu na dobę, tym szybciej się zamortyzuje. Hodowcy informują, że na dwa roboty udojowe Monobox wydali ok. 1 mln zł.

Wydajność mleczna krów, szybkość oddawania mleka i zdrowotność racic wpływają na efektywność pozyskiwania mleka w robotach udojowych – informują Walenty i Mikołaj Przybyłowie

Automatyczny dój ułatwia organizację pracy

Roboty udojowe nie tylko eliminują pracę fizyczną podczas doju, ale także zmieniają charakter pracy w oborze. – Teraz więcej czasu mamy na zarządzanie stadem i obserwację zdrowotności zwierząt. Monobox ma funkcję monitorowania występowania zapaleń wymienia na podstawie pomiaru przewodności elektrycznej mleka ćwiartkowego – mówi pani Mariola Przybył. Syn Mikołaj, zajmujący się w gospodarstwie m.in. inseminacją, chwali dużą skuteczność systemu wykrywania rui. Z kolei senior podkreśla duże znaczenie modułu monitorującego czas pobierania paszy we wczesnym wykrywaniu zaburzeń zdrowotnych. Jak wyjaśnia, program wysyła alerty o zagrożonych sztukach i dzięki szybkiej interwencji udaje się zwierzęciu pomóc, zanim wystąpi choroba.
– Roboty udojowe zmieniły charakter naszej pracy w oborze, ale to nie oznacza, że możemy do niej nie wchodzić przez kilka dni. Automatyczny dój umożliwia elastyczne zaplanowanie pracy, ale wszystkie rutynowe czynności muszą być wykonane. Ponadto urządzenia wymagają nadzoru. Pamiętać trzeba o ich regularnym serwisie – podkreślają hodowcy. Informują, że roboty Monobox serwisowane są raz na kwartał, silikonowe gumy strzykowe wymienia się co 1,5 tys. udojów. Pytamy o awaryjność tych urządzeń. – W ciągu trzech lat użytkowania nie mieliśmy większych kłopotów, zdarzały się drobne rzeczy. Można powiedzieć, że są to urządzenia bardzo mało awaryjne. 80% usterek jest usuwanych zdalnie – odpowiada rozmówca.

Uzyskiwany w tym gospodarstwie poziom wydajności mlecznej krów rzędu 11,5 tys. l/rok/krowę przy okresie międzywycieleniowym 375 dni dowodzą, że hodowcy z Brzezia w pełni korzystają z możliwości, jakie daje współczesna technologia w zarządzaniu stadem krów. Mało tego, zamierzają nadal doskonalić swój warsztat pracy. – Dzięki pracy hodowlanej, doborowi buhajów i ostrej selekcji zamierzamy uzyskać wyrównane stado wysokomlecznych krów, przystosowanych do doju automatycznego – mówi Walenty Przybył. 

Nadchodzące wydarzenia