Czy Bear Grylls wyprzedził swoje czasy?
Bear Grylls, znany miłośnik sztuki przetrwania, alpinista i podróżnik dał się poznać jako osoba organoleptycznie próbująca wszystkiego. Owady, w tym karaluchy, stanowiły dla niego cenne źródła białka w miejscach niedostępnych dla przeciętnego mieszkańca naszego globu. Dziś o podobnej ekwilibrystyce żywieniowej mówi się w kontekście całej populacji.
Tekst: Michał Krukowski
Mleko z karaluchów?
Hiszpański dziennik „La Razon” informuje, że mleko z karaluchów trafi już niedługo na listę tzw. superfoods. Tamtejsza Wyższa Rada ds. Badań Naukowych, która zrzesza m.in. naukowców z Międzynarodowej Unii Krystalografii propaguje, że mleko z karaluchów jest około czterokrotnie bardziej odżywcze od konwencjonalnego, krowiego mleka. Jest też bogate w proteiny i witaminy z grupy B. Przewidują, że za kilka lat ta forma żywienia będzie kluczowa w kontekście wyżywienia ludzkości.
Jak to powstaje?
Do produkcji tego substytutu nadają się owady z grupy Diploptera punctata. Rodzą żywe młode, które odżywiając się mlekiem matki wytwarzają w swoich ciałach płyn przekształcający się w kryształki białkowe.
Indyjski instytut biologii i komórek macierzystych zsekwencjonował geny odpowiedzialne za wytwarzanie kryształków białka w mleku z karaluchów, by następnie laboratoryjnie uzyskać syntetyczne „mleko”, bez konieczności wyciskania wielu tysięcy sztuk insektów dla pozyskania niewielkiej ilości mleka. Powstają więc możliwości produkcji tego tworu w próbówkach, zupełnie tak samo jak mięso wołowe czy z kurczaka.