Im dłużej leży, tym więcej da mleka!

– Hodowcy każdego dnia muszą się mierzyć z szeregiem wyzwań i problemów. Okazuje się, że receptą dla wielu z nich jest poprawa dobrostanu zwierząt – podkreślał dr Huw McConochie z firmy Zinpro podczas konferencji PFHBiPM „Dobrostan Zwierząt” w Minikowie (woj. kujawsko-pomorskie).

tekst i zdjęcia: Marcin Jajor

Jak mówił dr Huw McConochie, uznany specjalista w zakresie zdrowia i dobrostanu krów, skala problemów zdrowotnych z racicami jest ściśle skorelowana z komfortem zwierząt. Składa się na to przede wszystkim rodzaj materiału na legowiskach, gdzie krowa powinna przebywać co najmniej 12 godzin w ciągu doby!

Wygodne legowisko

Według eksperta nie warto oszczędzać na komforcie w obrębie stanowisk dla krów, bo to jeden z najważniejszych elementów, dzięki któremu możemy w pełni wykorzystać potencjał produkcyjny zwierząt. Jak wymieniał dr McConochie, produkcję mleka mogą ograniczyć kulawizny (o 1,8 kg/dzień) oraz krótszy czas leżenia na stanowisku, tj. 10 godzin zamiast 12,5 godzin (strata kolejnych 2,4 kg mleka/dzień). Do tego dochodzi mniejsza produkcja o 0,5 kg/dzień mleka w przypadku jałówek, które nie uzyskały optymalnej wagi w okresie wycieleniowym, a także choroby okresu przejściowego (strata 2 kg mleka/dzień). Skutek to produkcja mleka na poziomie ok. 34 kg/dzień, wobec potencjału krowy, który wynosi 41 kg mleka/dzień.
– Zwierzęta zdecydowanie preferują głębokie legowiska [15–20 cm – przyp. red.]. Doświadczenia wskazują na lepsze, w stosunku do innych rozwiązań, efekty w oborach, gdzie wykorzystywany był piasek, separat, mieszanka słomy i wapna czy też drewniane wióry. Krowy przebywały nawet do 2–3 godzin dłużej na legowiskach, co przełożyło się się na wyższą o ok. 1000 kg produkcję mleka w laktacji oraz mniej problemów z racicami i zmian w okolicach stawu skokowego – podkreślał dr McConochie.

Posadzka w oborze

Ekspert zwracał też uwagę na właściwą powierzchnię legowisk, która musi być równa. W innym przypadku krowy pomijają dane miejsce, pomimo że jest wolne. Z kolei ograniczenie swobodnego wstawania i kładzenia się zwierząt jest często związane ze zbyt niskim umieszczeniem rury karkowej oraz zbyt wysoko zamontowaną przegrodą kolanową. Nieodosobnione przypadki to również zbyt krótkie stanowiska. Ograniczając naturalne zachowania krów, przyczyniamy się do wzrostu ryzyka kulawizn.
– Wielu hodowców w trosce o komfort krów decyduje się m.in. na gumowe posadzki w oborze. Niestety takie rozwiązanie, przy mało komfortowych legowiskach, może iść w parze z dłuższym o ok. 30 minut/dobę czasem spędzonym w pozycji stojącej, co nie jest korzystne – uzupełniał dr McConochie. W jego opinii dobrze sprawdzają się natomiast gumowe posadzki przy stole paszowym, gdzie krowy spędzają ok. 4,5 godziny/dobę.

Legowisko i miejsce przy stole

– Krowa powinna odpoczywać co najmniej 12 godzin i jest to jedno z najważniejszych wyzwań współczesnego hodowcy. Dój i wszystkie zabiegi, które ograniczają czas leżenia krowy, nie powinny zajmować więcej niż 3 godziny w ciągu doby. Hodowca ma na to wpływ, projektując oborę czy zarządzając stadem – mówiła dr Katarzyna Rzewuska z Centrum Genetycznego PFHBiPM. W jej opinii dobrostan to znajomość potrzeb krów i umiejętność dostrzegania sygnałów, które mogą świadczyć o niedociągnięciach w zakresie komfortu. Jedną z najbardziej niedocenianych potrzeb jest leżenie, które nierzadko zwierzęta stawiają nawet ponad pobieranie paszy. Odpoczynek istotnie przekłada się na zdrowotność, w tym kulawizny i zapalenia wymienia.
– W moim przekonaniu dostępna dla krów przestrzeń stanowi najdroższy element ich hodowli, bo chcemy być coraz bardziej efektywni w zakresie produkcji mleka w przeliczeniu na 1 m2 obory – tłumaczyła dr Rzewuska, zwracając uwagę na nierzadko zbyt dużą obsadę krów w oborach. W obrębie legowisk z kolei należy zwrócić uwagę na całą sekwencję ruchów podczas kładzenia się i wstawania, a nie tylko tzw. wyrzut głowy. Wyznacznikiem nieprawidłowości może być m.in. zbyt długi (powyżej minuty) czas zajmowania miejsca na legowisku.

Przedstawicielka PFHBiPM nawiązała też do rozważanego obecnie przez wielu hodowców przejścia z uwięziowego na wolnostanowiskowy system utrzymania krów. Oprócz oczywistych barier, jakimi są wysokie koszty i formalności, pojawia się także lęk przed nieznanym. – Obok nacisku społecznego oraz zapewnienia lepszego dobrostanu, w rozmowach z hodowcami wybrzmiewa chęć zwiększenia efektywności i warunków pracy. Ci, którzy przeszli transformację, mówią, że „nie wróciliby już do tamtego” czy „mają mniej pracy fizycznej” – zwracała uwagę dr Rzewuska.

Uwaga na okres przejściowy

O dobrostanie krów wypowiedziała się również dr hab. Paulina Jawor z UP we Wrocławiu, która skupiła się na okresie przejściowym. – Fizjologia zwierzęcia nie stoi po jego stronie. Jednym z głównym problemów, z jakimi musi się zmierzyć hodowca, jest ograniczenie pobrania suchej masy w ostatnich 3 tygodniach przed wycieleniem – mówiła dr hab. Jawor. Zjawisko to rodzi ryzyko wielu zaburzeń metabolicznych i idzie w parze z gorszym funkcjonowaniem układu immunologicznego krowy. Co zrobić, żeby ograniczyć problemy? Według prelegentki w pierwszej kolejności powinnyśmy przywiązywać większą wagę do kondycji krów przed wycieleniem, tj. zbyt wysoka potęguje ograniczenie pobrania s.m. w okresie przejściowym i zwiększa ryzyko występowania porażenia poporodowego, ketozy, mastitis, zapalenia macicy, problemów z płodnością i racicami, zatrzymania łożyska oraz przemieszczenia trawieńca.

Kolejna kwestia to dostęp do stołu paszowego, który w okresie przejściowym powinien wynosić co najmniej 0,6 m/krowę, a optymalnie – 0,8 m/krowę. Znaczenie ma także m.in. ograniczenie zmian między grupami/kojcami, zmniejszenie zagęszczenia zwierząt, dobry dostęp do wody czy niwelowanie zjawiska stresu cieplnego. W przypadku tego ostatniego istotna jest prędkość ruchu powietrza, która powinna mieścić się w zakresie od 0,8 do 1,5 m/s, a dla krów w okresie okołoporodowym 1,8–2,8 m/s. Ale uwaga: parametr ten należy mierzyć na wysokości krowy!

Monitoring zwierząt

Zdaniem prelegentki bardzo ważne jest też monitorowanie i wyłapywanie potencjalnie chorych zwierząt. Należy zwrócić szczególną uwagę m.in. na krowy, które:
– nie spieszą się do doju i idą na końcu grupy;
– nie podchodzą do stołu paszowego po zadaniu świeżej porcji paszy;
– leżą apatyczne na legowiskach i mają zimne uszy (może być to objaw hipokalcemii lub wstrząsu);
– mają wyciek z nosa (surowiczy, śluzowy lub ropny) i przyspieszony oddech;
– jest u nich obecny nieprawidłowy wypływ z dróg rodnych;
– mają zbyt zapadnięte doły głodowe lub nadmierne wypełnione (jako objaw przemieszczenia trawieńca w lewo lub w prawo);
– wydalają nieprawidłowy kał (zbyt zbity, rozluźniony, obecność pęcherzyków powietrza, krwi, niestrawione cząstki).

Tylko jeśli spełniamy warunki

O dobrostanie krów mówi się też w kontekście ekoschematów. Jak podczas konferencji zaznaczał Bartłomiej Lubiński z KPODR, ideą wsparcia w ich ramach jest zrekompensowanie dostosowania obór do podwyższonych norm dobrostanu. – Rolnicy bardzo często pytają o to, ile mogą zyskać, ale nie zawsze zwracają należytą uwagę na szereg podstawowych norm, które się z tym wiążą – mówił Lubiński. Ekspert, przedstawiając wszystkie warianty w ramach dobrostanu bydła mlecznego, wyszczególniał wszystkie formalności. Kluczowy dokument to m.in. plan poprawy dobrostanu, który hodowca sporządza z doradcą i składa do 31 lipca (w roku złożenia wniosku o przyznanie płatności). Jak podkreślał przedstawiciel KPODR, ekoschematy są dobrowolne i należy się na nie zdecydować dopiero wówczas, kiedy jesteśmy pewni, że spełniamy wszystkie podstawowe warunki.

Organizatorem konferencji Dobrostan Zwierząt była PFHBiPM przy współpracy z KPODR w Minikowie. Spotkanie współfinansowano z Funduszu Promocji Mleka. 

Jak zaznaczali podczas konferencji eksperci, w oborach najlepiej sprawdzają się tzw. głębokie legowiska. Materiał na nich musi być wyrównany, a krowa powinna mieć pełną swobodę kładzenia się i wstawania. Im dłużej zwierzęta leżą, tym mniej mają problemów zdrowotnych, w tym z racicami.

Jacek Kalak

Obora z grubą kroplą

Dobrostan krów stanowi jeden z najważniejszych priorytetów dla Magdaleny i Jacka Kalaków z miejscowości Gorzupia (woj. wielkopolskie), którzy podczas spotkania w Minikowie przedstawili swoje gospodarstwo i najważniejsze rozwiązania zastosowane w oborze z niespełna 260 stanowiskami dla krów dojnych. Dzięki dobrej organizacji pracy i zapewnionemu krowom komfortowi po ok. 2,5 roku od zasiedlenia obory zwierzęta zwiększyły średnią wydajność mleczną
z ok. 9500 l/szt./rok do ok. 13 200 l/szt./rok.
– Staramy się, żeby krowy w początkowym etapie laktacji miały możliwie dużo miejsca. W ich przypadku zachowujemy ok. 15–20% wolnych legowisk. To bardzo ważne dla pierwiastek, które dopiero uczą się nowego środowiska i muszą mieć dobry dostęp do stołu paszowego – podkreślał Kalak. W prezentacji mówił m.in. o wygodnym legowisku i prewencji w zakresie stresu cieplnego.

Krowa na separacie

Hodowcy postawili na legowiska ścielone separatem, bo ich zdaniem takie rozwiązanie ogranicza pracochłonność i koszty, a jednocześnie jest bardzo komfortowe dla krów. Materiał jest uzupełniany raz w tygodniu. Ponadto podczas doju (3 razy dziennie na karuzelowej hali udojowej z 40 stanowiskami) puste stanowiska są wyrównywane i posypywane wapnem w ilości ok. 30–40 kg/dzień/oborę.
– Separat to rewelacyjne rozwiązanie, które idzie w parze z dobrą zdrowotnością krów. Przeciętna LKS w naszym stanie nie przekracza 200 000/ml mleka, a krowy przebywają na legowisku przez ok. 60–65% doby – zwracał uwagę Kalak.

System schładzania

Bardzo ważnym elementem decydującym o komforcie krów jest też odpowiedni mikroklimat. Budynek ma 65 m długości, 36 m szerokości i 12 m wysokość w kalenicy. Otwory nawiewne w ścianach bocznych mają do 3,7 m wysokości. Do tego dochodzi system wentylatorów sufitowych, które podobnie jak kurtyny pracują na podstawie danych z tzw. pogodynki. Startują od temperatury 13°C.
– W 2023 r. wentylatory włączyły się już 1 stycznia! Zaskoczyło mnie to i poszedłem sprawdzić, czy przypadkiem nie popsuł się sterownik. Mam wątpliwości, czy sam wpadłbym na to, żeby uruchamiać system w środku zimy – komentował Kalak.

Kalakowie zainwestowali też w system schładzania krów. Opiera się na dyszach, które dają grube krople, i wentylatorach z silnikami szybkoobrotowymi. Całość załącza się, począwszy od temperatury 22°C, i pracuje w cyklach, tj. co 10 minut, w tym 30 sekund woda i 10 minut suszenie, a przy upałach – co ok. 5 minut (30 sekund woda i 5 minut suszenie). Efekt to brak różnic w parametrach produkcyjnych stada zimą i latem (o oborze Kalaków piszemy też w tekście Daj się krowie napić! Patrz: str. 42.).


Problemy z racicami zaczynają się już u jałówek!

Jak podkreślał dr Huw McConochie, z kulawiznami boryka się nawet 25–30% krów i w wielu przypadkach problemy te zaczynają się już na etapie odchowu jałówek. Wynikają z zakłóceń we wzroście i rozwoju, który trwa do 30. miesiąca życia. W tym czasie podłoże, z którego korzystają zwierzęta, nie może być zbyt twarde. Ważne jest też optymalne zaspokojenie potrzeb pokarmowych młodzieży, w tym na składniki mineralne wspomagające prawidłowy rozwój rogu racicy.
– Im więcej w tym czasie zwierzęta ćwiczą, tym lepiej! Jałówki lubią się bawić i ta zabawa wpływa pozytywnie na rozwój kości i ich wzmocnienie. Bardzo ważne jest też występowanie chorób. Jałówki, które miały problemy z układem oddechowym, w większym zakresie borykają się z ochwatem – mówił ekspert.
Problem stanowią też choroby zakaźne, w tym Dermatitis digitalis (DD). Pojawia się nawet u 70% jałówek, które przed wycieleniem przebywały w brudnym i wilgotnym środowisku. – Takie jałówki mogą podczas pierwszej laktacji produkować nawet o ok. 350 kg mniej mleka! – podkreślał dr Huw McConochie.

Reklama

Nadchodzące wydarzenia