Inwestycja dobrze przemyślana
Nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak trudno jest niekiedy spełniać marzenia, zwłaszcza gdy marzeniem jest wybudowanie nowoczesnej obory i powiększenie utrzymywanego stada. Mimo trudności ta sztuka udała się państwu Sałapom z Bidzin w województwie świętokrzyskim. Nowy budynek już stoi, krowy się doją i trzeba przyznać, że jest to inwestycja przemyślana praktycznie pod każdym względem.
tekst: Mateusz Uciński
Państwo Iwona i Robert Sałapowie przejęli gospodarstwo po rodzicach tuż po ukończeniu studiów. Początkowo hodowali w nim różny inwentarz, jednak ostatecznie postawili na bydło mleczne. Wybudowali nową oborę, która została oddana do użytku w 2004 roku. Obiekt mógł pomieścić 60 krów. W następnych latach hodowla systematycznie się rozwijała, a synowie gospodarzy ukończyli studia i aktywnie włączyli się w funkcjonowanie gospodarstwa. Znamienne jest, że kierunki, które wybrali, okazały się w tym bardzo pomocne. Krzysztof został lekarzem weterynarii, a Bartłomiej agronomem.
Jak to zwykle bywa, w miarę prowadzenia stada istniejąca infrastruktura okazała się niewystarczająca. Zapadła więc decyzja o wybudowaniu nowej obory. Proces ten od rozpoczęcia planowania budynku do jego zasiedlenia trwał prawie pięć lat, ale trzeba przyznać, że wszystkie rozwiązania zastosowane w nowej oborze zostały dogłębnie przemyślane.
Obecnie w gospodarstwie utrzymywanych jest ok. 320 krów dojnych. Bazę paszową dla nich stanowi 150 ha upraw, wśród których niepodzielnie królują kukurydza i lucerna.
Jak podkreśla pan Robert, hodowlanymi priorytetami w gospodarstwie państwa Sałapów są produkcja mleka i dobrostan zwierząt. To ostatnie zdefiniowało projekt nowej obory. Hodowcy z Bidzin swoje pomysły konsultowali z wieloma specjalistami, takimi jak chociażby zespół osławionych holenderskich „Sygnałów Krów”. Stworzenie wizji nowego budynku i jego użyteczności trwało rok. Kolejne lata zajęło zbieranie odpowiednich pozwoleń i wyjaśnianie w urzędach zawiłości projektu. Jednocześnie trwały rozmowy z firmami. Ostatecznie wyłoniono wykonawców obory oraz dostawców jej wyposażenia. 1 kwietnia 2021 roku rozpoczęły się prace budowlane, które zakończyły się 22 lutego 2022 roku. Jeszcze w tym samym miesiącu z Kietrza przyjechało 108 sztuk jałówek, a z OHZ Żołędnica 32 sztuki, tak na dobry start.
Obora spełnionych marzeń
Z ręką na sercu trzeba przyznać, że nowa obora robi wrażenie. Jest to wolnostanowiskowy obiekt o wymiarach 132 × 31 m i wysokości 12,6 m. Budynek posiada centralny stół paszowy o szerokości 5,5 m, który dzieli oborę na dwie lustrzane części. W każdej z nich znajduje się jeden podwójny rząd legowisk. Krowy przechadzają się po bezpiecznej, pełnej posadzce, ponacinanej w tzw. jodełkę, a do odpoczynku służą im odpowiednio długie legowiska z materacami słomiano-wapiennymi.
Obornik usuwany jest z obiektu za pomocą zgarniaczy łańcuchowych. Tutaj warto wspomnieć o pewnym ważnym aspekcie tego obiektu, a mianowicie – wylewka na korytarzach spacerowych ma dwuprocentowe nachylenie do środka, co sprzyja odpływowi gnojowicy, która trafia do kanału zbiorczego pod oborą, a następnie do zewnętrznego, zamkniętego zbiornika o średnicy 36 m. Naturalnie, do podanego wcześniej nachylenia dostosowane są ramiona zgarniaczy.
Obiekt jest doskonale wentylowany, co zapewniają duże otwory nawiewne o wysokości do 3,43 m, a do tego kominowy otwór wywiewny o szerokości 26 cm. Te rozwiązania dodatkowo są wspierane przez kurtyny we frontowych i tylnych częściach obory. Odpowiednio zadbano także o wodę dla utrzymywanych zwierząt. Poidła zainstalowano w dość nietypowy sposób, a mianowicie – na froncie i z tyłu budynku.
Krowy dojone są w hali udojowej typu „bok w bok“ 2 × 20 firmy Fullwood z systemem zarządzania stadem Afimilk. Co ciekawe, w kanale dojarza zainstalowano wodne ogrzewanie podłogowe, w obrębie hali zaś rury do wentylacji nadciśnieniowej. Hodowcy, zapytani, dlaczego postawili na ten typ udoju, odpowiedzieli, że w porównaniu z robotami hala jest o wiele tańsza.
Do hali przylega poczekalnia z posadzką rusztową i bramką selekcyjną. Za nią znajduje się centrum obsługi zootechniczno-weterynaryjnej z izolatką, porodówką i miejscem dla krów zasuszonych wyposażonym w oddzielny stół paszowy. Całość mieści się w osobnym budynku o wymiarach 85 × 15 m. Obora przewidziana jest dla 360 krów, wliczając w to sztuki w izolatkach i separatkach.
Wszystko zostało przemyślane
Nikogo nie zdziwi, że hodowcy z Bidzin są dumni ze swojej inwestycji. Długo na nią czekali, ale – jak wspomnieliśmy wcześniej – została gruntownie przemyślana i ma spełniać wszystkie stawiane jej wymagania. Szczególnie zadowoleni są panowie Krzysztof i Bartłomiej, którzy projektowali nową oborę i pokładają w niej ogromne nadzieje.
– Kiedy skończyliśmy z bratem studia, zaczęliśmy myśleć, co tu zrobić ciekawego w tym rejonie – wspomina pan Krzysztof. – Ustaliliśmy, że najefektywniejsze będzie wybudowanie nowej obory. Takiej, która będzie spełniała najwyższe standardy w hodowli krów. Nie ukrywam, że zagraliśmy jednocześnie dość ostro, bo zdecydowaliśmy się na ponadtrzykrotne zwiększenie obsady. Aby to wszystko było ekonomiczne, potrzebujemy bardzo efektywnych krów, takich, jakie mają chociażby w Danii czy Holandii. Ta obora może nam na to pozwolić – na efektywne wykorzystanie dostępnych zasobów.
– Poza tym to dopiero początek – dodaje pan Bartłomiej. Dzięki temu, że nie zamontowaliśmy robotów, które w pewien sposób ograniczają, mamy możliwość dalszego rozwoju. Ale warunkiem tego rozwoju jest naprawdę topowa obora. Taka, w której może będzie przy doju trochę więcej pracy, ale i widoczne efekty. Do tego przy małej dostępności pasz objętościowych musimy maksymalnie je wykorzystywać, aby krowy były maksymalnie produkcyjne. A takie zwierzęta są tam, gdzie dostęp do stołu jest olbrzymi.
– Decyzje, jakie podejmowaliśmy, miały za zadanie przede wszystkim poprawę warunków bytowania tych krów – kontynuuje pan Krzysztof. Przede wszystkim zależało nam na uniknięciu bytowania zwierząt na głębokiej ściółce. W trakcie przygotowania inwestycji zastanawialiśmy się, jaka obora będzie spełniała najnowsze wymagania i pozwoli nam efektywnie wykorzystywać paszę i przeznaczać ją przede wszystkim na produkcję mleka. Zdecydowaliśmy się na oborę w systemie dwurzędowym, gdzie każda krowa ma minimum 70 cm dostępu do stołu paszowego. Tym, co jest moim zdaniem ewenementem w skali naszego kraju, jest zastosowanie dwuprocentowego pochylenia posadzki i ramion zgarniaczy, co pozwala na dodatkowe osuszenie obszaru w okolicy końca legowisk, gdzie zazwyczaj leży ogon krowy. To skutkuje tym, że zwierzę może nim, po zamoczeniu w gnojówce, przenosić różnego rodzaju bakterie na wymiona, czego chcieliśmy uniknąć. U nas tego problemu nie ma, całość odchodów płynnych spływa do środka. Inną ciekawostką techniczną, która ma zapewnić dobrostan, jest ilość wentylacji na głównej oborze hodowlanej. Mamy boczne kurtyny (w nich otwór na 3,4 m), które otwierają się do góry. Do tego mamy możliwość otwierania obydwu ścian szczytowych do poziomu minimum 3,5 m poprzez stosowanie bram rolowanych, sterowanych ręcznie. W oborze głównej znajduje się także świetlik otwarty typu kominowego. Wracając jeszcze do etapu projektowania tej obory. Podczas naszych pierwszych rozważań zastanawialiśmy się, czy zastosować roboty, czy halę udojową. Nie ukrywam, że nasze ambicje są bardzo duże i chcemy się dalej rozwijać, dlatego w naszym mniemaniu roboty do doju tych 320 sztuk kosztowałyby znacznie więcej niż hala udojowa. Tak naprawdę, biorąc pod uwagę chęć powiększania naszego stada i inwestycje w halę udojową, mamy świadomość, że może ona doić równie dobrze 300, jak i 600 zwierząt. Pozostaje tylko kwestia czasu i odpowiedniego wyposażenia hali. My używamy hali firmy Fullwood, z systemem zarządzania stadem Afimilk, który czuwa nad dobrostanem i wykrywaniem rui, a jego częścią składową są pedometry. Po pół roku użytkowania tego systemu jestem z niego niesamowicie zadowolony, gdyż większość pokryć odbywa się właśnie po obserwacji rui przez system.
– W naszej oborze zdecydowaliśmy się na legowiska kryte materacem słomiano-wapiennym, żeby zapewnić jak największy komfort naszym krowom – dodaje pan Bartłomiej. – Legowiska są przygotowane według proporcji: słoma – wapno – woda w stosunku 1 : 4 : 3. Najlepsza do ścielenia legowisk okazała się słoma jęczmienna, na której jest najwygodniej naszym zwierzętom.
Jak podkreślali panowie Krzysztof i Bartłomiej, ich cele produkcyjne i hodowlane są bardzo ambitne, ale na razie tym, co najbardziej zaprząta ich głowę, jest poradzenie sobie ze stale rosnącymi ratami kredytu, bo przed prawami ekonomii nie można uciec. Dlatego gospodarstwo musi jak najszybciej dochować się pełnej obsady stada, zapełnić wszystkie stanowiska w oborze i rozpocząć udoje.
Hodowcy w dalszej perspektywie myślą o zakupie dodatkowych gruntów i stopniowej modernizacji maszyn. Czy to im się uda? Patrząc na ich ogromną wiedzę, prawdziwy zapał, wsparty jednak chłodną logiką i dokładnymi kalkulacjami, jesteśmy pewni, że tak! Jakkolwiek by patrzeć, nie mylił się ten, kto powiedział, że do odważnych świat należy, a inwestycja państwa Sałapów jest tego jaskrawym dowodem! Gratulujemy!