Kosów Lacki stawia na rozwój
Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Kosowie Lackim to zakład średniej wielkości, ale z naprawdę dużymi ambicjami i jasno wytyczonym kierunkiem rozwoju. Mleczarnię odwiedziliśmy w trakcie poważnej modernizacji, o której ze szczegółami opowiedział nam prezes Zarządu Spółdzielni Andrzej Minarczuk.
TEKST I ZDJĘCIA: MATEUSZ UCIŃSKI
Mleczarnia w Kosowie Lackim to zakład z tradycjami, który dwa lata temu świętował swoje 90-lecie, co stawia go w szeregu najstarszych placówek tego rodzaju w Polsce. Od trzech lat zarządza nim Andrzej Minarczuk, który, będąc prawnikiem, już wcześniej wspomagał swoją pomocą kosowski zakład, jednak, jak sam przyznaje, po wygraniu konkursu i zajęciu fotela prezesa musiał się jeszcze wiele nauczyć.
– Przez parę lat obsługiwałem tę spółdzielnię jako prawnik i wydawało mi się, że wiele, o ile nie wszystko, wiem o mleczarstwie – wspomina prezes Minarczuk. – Jednak muszę przyznać, że kiedy zacząłem tutaj pracować i zarządzać, spotkałem się z tak wieloma nieprzewidywalnymi sytuacjami życiowymi, że trudno to opisać. Zwłaszcza że był to 2016 rok i nawet nie dołek, a potężny dół w branży mleczarskiej, kiedy ceny pikowały, a rolnicy ledwo wiązali koniec z końcem. Ale muszę zaznaczyć, że był to czas, kiedy najbardziej objawiała się lojalność rolników wobec mleczarni, bo tylko ona zapewniała możliwość zbytu surowca. Teraz sytuacja się zmieniła, płacimy naszym dostawcom prawie 1,40 zł netto za litr mleka, podnieśliśmy stawkę za październik o 5 gr, jednak na rynku, moim zdaniem, warunki robią się coraz trudniejsze. Nadzieje na wyższe ceny mleka, rozbudzone wśród polskich i europejskich hodowców przez suszę, nie sprawdziły się. W naszym zakładzie dynamika jest cały czas wzrostowa, na suszy ucierpiały najmniejsze gospodarstwa, a więksi dostawcy byli i są na nią przygotowani ze swoimi bazami paszowymi, zwłaszcza że jesień jest w tym roku wybitnie łaskawa. Pogłoski o znacznym spadku ilości mleka okazały się przedwczesne, jednak oczekiwania hodowców zostały rozbudzone, a tymczasem ceny produktów mleczarskich zaczęły spadać – zaznacza Andrzej Minarczuk.
Od tradycji do nowoczesności
Jak już wspomnieliśmy, mleczarnia w Kosowie Lackim ma za sobą wieloletnie doświadczenie na mleczarskim rynku. Została zawiązana w 1926 roku i początkowo funkcjonowała w innym miejscu, tylko na potrzeby Kosowa. W takim kształcie istniała do 1939 roku i wybuchu wojny, podczas której, niestety, została praktycznie całkowicie zniszczona. Po wojnie podjęto decyzję o jej odbudowie, ale już w innej lokalizacji, właśnie tej, gdzie mieści się funkcjonujący do dzisiaj zakład. Budowano go blisko 8 lat, ale już w 1962 roku uruchomiono w nim produkcję serów dojrzewających, a następnie masła. W 1984 roku zaczęto produkcję serków twarogowych w nowo przekazanym do użytkowania budynku twarożkarni o zdolności przerobowej 40 000 litrów mleka na dobę. Sześć lat później, w 1990 roku, oddano do użytku nowy dział galanterii. Podjęto produkcję jogurtów, serków smakowych, śmietany i śmietanki. Powiększono magazyny chłodnicze i dojrzewalnie serów. Produkcja serów dojrzewających została zwiększona do 6 ton dziennie. Najwięcej dostawców mleka, bo aż ponad 3000, Spółdzielnia miała w latach 80., co skutkowało rozbudową zakładu i bazy transportowej, dzięki czemu w warunki nowego ustroju politycznego i gospodarczego zakład wszedł w miarę zmodernizowany. Rok 2004 (wejście Polski do Unii Europejskiej) przyniósł mleczarni nowe wyzwania, gdyż trzeba było dość stary zakład dostosować do wymogów panujących na zachodnich rynkach. Udało się tego dokonać, uzyskano pozwolenia na export, jednak nowa sytuacja wymuszała dalsze modernizacje i przeobrażenia zakładu. Zrezygnowano z galanterii mlecznej, a w 2012 roku utworzono dział zagęszczania serwatki. W zakładzie postawiono przede wszystkim na sery długodojrzewające, i to właśnie na nie przeznacza się ponad 60 procent mleka przetwarzanego w mleczarni. Oprócz tego produkuje się masło i twarogi. Od kilku lat OSM w Kosowie Lackim stara się zwracać ku produktom tradycyjnym, a wytwarzane w niej twarogi otrzymały certyfikat „Jakość i Tradycja”, co jest powodem do prawdziwej dumy, gdyż aby otrzymać taki dokument, trzeba wykazać się co najmniej 50-letnim doświadczeniem w produkcji tego typu serów. Należy także wspomnieć o nowości w ofercie zakładu, czyli serach typu fitness, o obniżonej zawartości tłuszczu, które cieszą się coraz większą popularnością wśród konsumentów, a także o serach prozdrowotnych, zawierających kwasy omega. Wizytówką mleczarni jest ser wędzony „Jubilat”.
Obecnie w zakładzie skupowanych jest 180 tys. litrów mleka dziennie. Większość surowca spółdzielnia stara się przerobić sama, chociaż zdarzają się sytuacje, że jest on odsprzedawany dalej. Mleko do spółdzielni odstawia prawie 700 dostawców. Średnia roczna ilość oddanego przez nich surowca wynosi ok. 90 tys. litrów. Dystrybucja produktów mleczarni odbywa się poprzez hurtownie i markety, aczkolwiek prezes Minarczuk nie ukrywa, że zależałoby mu także na wstawieniu wyrobów z Kosowa na półki w dużych sieciach handlowych. Przeszkodą w tym zamierzeniu są zbyt małe ilości produkowanych serów, których dostawy, aby zaspokoić zapotrzebowanie hipermarketów, musiałyby zdecydowanie wzrosnąć. Dlatego właśnie pierwszymi produktami testowanymi na tego typu rynku są wspomniane wcześniej sery prozdrowotne, których wyrób jest w stanie sprostać oczekiwaniom sieci.
W trosce o konsumenta
Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Kosowie Lackim czujnie trzyma rękę na rynkowym pulsie i stara się wychodzić naprzeciw potrzebom potencjalnych klientów. Pierwszym z takich działań było przestawienie produkcji na mleko uzyskiwane od krów karmionych paszami bez udziału GMO. Rozpoczęło się to we wrześniu, i do końca roku obowiązuje tzw. okres przejściowy, w którym dostawcy mleka dostosowują swoje hodowle do nowych warunków żywienia zwierząt. Początkowo – co przyznaje Andrzej Minarczuk – wielu hodowców podchodziło do nowej sytuacji z dużą rezerwą w związku ze skomplikowanymi procedurami jej towarzyszącymi, ale ostatecznie wszystko idzie bardzo sprawnie, a mleczarnia zapewniła swoim dostawcom dopłatę w wysokości 5 gr do litra mleka. Znacznie poważniej sytuacja wyglądała, kiedy władze OSM rozpoczęły walkę ze zbyt wysokim poziomem komórek somatycznych w dostarczanym surowcu.
– Szczerze mówiąc, mało brakowało, a wywieziono by mnie na taczkach – opowiada z uśmiechem prezes Minarczuk. – Wszystko zaczęło się na jesieni ubiegłego roku, kiedy koniunktura była rewelacyjna i rolnikom wydawało się, że mleczarnia kupi każdą ilość surowca, który wyprodukują. I kupowaliśmy, lecz pojawiały się coraz większe problemy z mikrobiologią i komórkami somatycznymi. Kontrole, które przeprowadziliśmy, wykazały, że w wielu gospodarstwach jakość surowca jest, delikatnie mówiąc, nieodpowiednia. Dlatego postanowiliśmy zaostrzyć naszą politykę w tej kwestii. Ciekawostką jest to, że nasze kontrole wykazały także dużą obecność wody w skupowanym mleku. Niestety, jako że sytuacje takie powtarzały się wielokrotnie, zmuszeni byliśmy wprowadzić potrącenia za złą jakość mleka. Zaowocowało to protestem ok. 40 rolników, przeważnie małych dostawców, bo z tymi większymi, posiadającymi stada pod oceną wartości użytkowej bydła i potrafiącymi z jej wyników korzystać, nie było takiego problemu. Mimo nerwowej atmosfery konsekwentnie robiliśmy swoje, i chociaż kilku małych dostawców odeszło, to muszę przyznać, że jakość mleka zdecydowanie się poprawiła. W naszym przypadku, kiedy produkujemy sery długodojrzewające, jakość surowca odgrywa kluczowe znaczenie. Nasi rolnicy to zrozumieli, za co im bardzo dziękuję.
OSM w Kosowie Lackim dopłaca również 2 gr do litra mleka tym dostawcom, których stada objęte są oceną, ponieważ – jak zaznacza pan Minarczuk – tam gdzie występuje ta usługa, zmniejsza się liczba problemów, poza tym, co ma niebagatelne znaczenie, pracownicy PFHBiPM edukują hodowców, co przekłada się zarówno na ich świadomość i umiejętności, jak i na wyniki produkcyjne.
Kto się nie rozwija, ten się cofa
Spółdzielnia stale się rozwija. W 2017 roku udało się zakupić 4 ha ziemi przylegającej do jej terenu, co pozwoliło na znaczne modernizacje. Zainwestowano w budowę nowego magazynu nabiałowego o powierzchni 2200 m2, dzięki któremu zdecydowanie usprawni się praca mleczarni. Budynek w chwili obecnej przechodzi odbiory techniczne i zostanie oddany do użytku pod koniec bieżącego roku. To jednak nie koniec zmian, ponieważ w następnej kolejności planowane jest zakupienie do nowego obiektu maszyn do tarcia, plasterkowania i wiórowania sera.
– Może niektórych zdziwi kierunek, w którym powiększamy nasz zakład, może powinniśmy zacząć od innych kwestii, ale postanowiliśmy w pierwszej kolejności zająć się otoczeniem, które pozwoli na zwiększenie możliwości wytwórczych czy produkcyjnych zakładu, a także na uzyskanie pozwolenia na eksport poza Unię Europejską – zapewnia prezes Minarczuk. – W zeszłym roku udało nam się odrestaurować magazyn mleka, wymieniamy tanki, które były stare i przeciekały, nie mówiąc już o problemach z mikrobiologią mleka. Skoro wymagamy od rolników, to sami tez musimy być w tych kwestiach w porządku. Złożyliśmy także wniosek o dosprzętowienie zakładu, które polegać będzie na zakupie profesjonalnej maszyny do pakowania sera, a także nowego sprzętu do naszej twarożkarni. Planujemy także modernizację kotłowni, ponieważ niektóre jej elementy pochodzą jeszcze z połowy ubiegłego wieku. Inwestycje te planujemy przeprowadzić w ciągu najbliższych dwóch – trzech lat, a zakończy je budowa nowej serowni. Finansujemy je dzięki wsparciu unijnemu, bez którego nic byśmy nie zrobili.
Jak widać, rozmachu inwestycyjnego OSM w Kosowie Lackim można tylko pozazdrościć i mocno trzymać kciuki, aby wszystkie ambitne plany udało się zrealizować w 100 procentach. Korzystając z okazji, zapytaliśmy także prezesa Spółdzielni o to, jak widzi przyszłość rynku mlecznego w Polsce i funkcjonowania takich zakładów, jak ten, którym kieruje.
– Uważam, że w miarę upływu czasu nastąpi coraz większa konsolidacja rynku mleczarskiego w Polsce, bo to jest tak naprawdę nieuniknione – konstatuje Andrzej Minarczuk. – I zaznaczam, że nie jestem jej przeciwnikiem, jednak, moim zdaniem, powinna się ona odbywać na zasadach partnerskich. Nie takich, że większy zakład wchłania mniejszy podmiot, narzucając swoje warunki i zasady. Widziałbym to tak, że średnie spółdzielnie, takie jak nasza, rozmawiają ze sobą i konsolidują swój rynek lokalny. Każdy z nas co innego produkuje i możemy się wzajemnie wzmacniać. To nie musi być tak, że rynek zdominują trzy czy cztery zakłady. Wiele przykładów pokazuje, że mając taki potencjał jak nasz i odpowiednio inwestując, można bez problemu utrzymać się na rynku. Dlatego jestem zwolennikiem świadomej konsolidacji – dogadywania się pomiędzy prezesami średnich i mniejszych spółdzielni mleczarskich, aby uzupełniać się na rynku albo konkurować ze sobą na przyzwoitych, dżentelmeńskich zasadach! – akcentuje prezes OSM w Kosowie Lackim.
Miejmy nadzieję, że właśnie tak będzie wyglądał w przyszłości rynek mleczarski w naszym kraju i znajdzie się na nim miejsce nie tylko dla gigantów, ale i dla tak ambitnych i rozwojowych podmiotów, jak mleczarnia w Kosowie Lackim, której jeszcze raz życzymy powodzenia w realizacji planów i czekamy z niecierpliwością na wieści z postępów w ich realizacji.