Najważniejsze są potrzeby hodowców
Wprowadzenie testów cielności PAG było bardzo złożonym przedsięwzięciem. Jak do tego doszło i z czym trzeba było się zmierzyć, a także jakie korzyści przyniesie hodowcom ta usługa opowiada Ewa Kłębukowska, dyrektor ds. Oceny PFHBiPM
Rozmawiał: Mateusz Uciński; Zdjęcie: Archiwum PFHBiPM
Mateusz Uciński: Co zadecydowało o wprowadzeniu oznaczania cielności z mleka do wachlarza usług świadczonych przez PFHBiPM?
Ewa Kłębukowska: Najważniejszą rolę odegrała tu opinia i potrzeba hodowców, którzy doskonale orientują się, co dzieje się na rynku mleka i usług z nim związanych, także poza granicami naszego kraju. Tam dowiedzieli się, że takie możliwości istnieją i są świadczone podobne usługi przez firmy niemieckie, francuskie czy nawet czeskie, i doszli do wniosku, że w Polsce byłoby to bardzo potrzebne. Dlatego wyszliśmy naprzeciw ich potrzebom, uważając, że pozwoli nam to rozszerzyć podstawową ofertę oceny na większą grupę hodowców, a także zwiększy zainteresowanie wszystkimi usługami, które świadczymy dla producentów mleka na terenie całego kraju.
Na jakie korzyści może liczyć hodowca decydujący się na testy cielności z mleka?
– Największym atutem tej usługi jest to, że hodowca bardzo szybko po pokryciu krowy może zbadać jej stan. Już od 28 dnia po inseminacji lub kryciu naturalnym hodowca, wykorzystując badanie cielności z próbek mleka, może sprawdzić, czy badana krowa jest cielna, czy nie. Wiedzę taką może wykorzystać w swoim stadzie, co z kolei przekłada się na ograniczenie kosztów. Główna oszczędność wynika ze zidentyfikowania krów nieskutecznie pokrytych, które jak najszybciej należy ponownie pokryć. Kolejna korzyść jest taka, że badanie to praktycznie nie wymaga żadnego wysiłku i nie powoduje stresu zarówno u krów, jak i u samego hodowcy. Otrzymuje on informację z próbki mleka, nie musi wzywać lekarza, ponosić kosztów takiej wizyty, może ją pobrać tak naprawdę w każdej chwili – zarówno przy okazji próbnego doju, jak i w momencie, który uzna za najbardziej stosowny. Zaznaczyć trzeba, że cena wykonania tych testów będzie porównywalna do badań weterynaryjnych, a może nawet niższa.
Testy cielności PAG będą wykonywane w ramach oceny wartości użytkowej bydła. Czy są oddzielną, autonomiczną usługą?
– Jest to oddzielna usługa. Naturalnie, hodowca – tak jak wspominałam – będzie miał dwie możliwości: typować krowy do badania na podstawie próbek mleka pobranego podczas próbnego doju lub samodzielnie pobrać próbkę mleka od krowy, która tego potrzebuje, by następnie wysłać do naszego laboratorium, gdzie będzie ona przebadana. Co za tym idzie, usługa dedykowana jest dla wszystkich hodowców bydła mlecznego, nie tylko tych objętych oceną. Oczywiście, dla tych ostatnich cena będzie zdecydowanie niższa. Wynika to chociażby z kwestii używania materiałów takich jak fiolki, stosowane zarówno przy testach PAG, jak i w próbnym udoju, a także kosztów pobrania i wysyłki próbki do laboratorium. Tak naprawdę koszty, które poniesie hodowca pod oceną, ograniczają się do ceny wykorzystanych odczynników laboratoryjnych. Wyniki badań PAG nie będą odnotowywane w raportach wynikowych wysyłanych tuż po próbie, a stanowić będą oddzielny dokument, poprzedzony informacją SMS o tym, że są już dostępne w poczcie e-mail. Naturalnie, wyniki te będą mogły być przesyłane drogą elektroniczną, jeśli hodowca wyraził na to wcześniej zgodę.
Jak wyglądało wdrożenie tej usługi?
– Ponieważ są to badania przeprowadzane na specjalistycznym sprzęcie, innym od tego, na którym prowadzona jest standardowa analiza składu mleka, musieliśmy oszacować koszt tej usługi, a także korzyści dla hodowcy. Po tej analizie ekonomicznej decyzję o wdrożeniu usługi podjęło Prezydium PFHBiPM. Następnym etapem było logistyczne przygotowanie się do świadczenia tego typu badań, aby ich wyniki były w jak największym stopniu dokładne, miarodajne i przypisane do konkretnej sztuki. Zakupiliśmy odpowiedni sprzęt i testowaliśmy go przez ponad półtora roku, aby w jak największym stopniu sprawdzić wiarygodność tej metody. Próbowaliśmy także wyeliminować na każdym etapie świadczenia tej usługi błędy, które mogłyby się ewentualnie pojawić. Po okresie testów rzeczywiście jesteśmy pewni, że wynik, który uzyskamy, w 98% – jak podaje IDEXX, dostarczyciel technologii – będzie wynikiem wiarygodnym. Muszę zaznaczyć, że testy prowadziliśmy najpierw w jednym laboratorium, by potem rozszerzyć je na pozostałe jednostki, sprawdzając każdy etap: od momentu, kiedy próbka została pobrana, do finalnego wyniku. Tak więc usługa była testowana także przez zootechników na terenie całego kraju.
Jaki jest odzew na te testy w terenie?
– Powiem szczerze, że oczekiwania hodowców są bardzo duże. Już od pewnego czasu dopytywali się, na wszystkich spotkaniach i wystawach, kiedy wprowadzimy tę usługę, więc nie chcielibyśmy zawieść pokładanych w nas nadziei. Dlatego chcemy najpierw pokazać ją hodowcom, żeby się z nią oswoili, i przez pierwszy kwartał przyszłego roku będziemy świadczyć ją bezpłatnie. Tak aby się zapoznali z jej założeniami do optymalnego planowania i zlecania badań. Oczywiście pomożemy im w tym, nasze oprogramowanie będzie podpowiadało zootechnikowi, które sztuki kwalifikują się z racji wycielenia do pobrania próbek. Niestety, w tym okresie, kiedy usługa będzie nieodpłatna, będziemy musieli ustalić limity liczby sztuk, które przebadamy, bo niemożliwe byłoby z technicznego i organizacyjnego punktu widzenia przebadanie wszystkich proponowanych przez hodowców zwierząt. Przyznam, że sami jesteśmy bardzo ciekawi, jak przebiegnie to wszystko już w praktyce, ale jednocześnie bardzo nas to motywuje.
Jestem pewien, że tak przygotowana usługa nie zawiedzie oczekiwań. Dziękuję za rozmowę.