OSM w Kole rośnie w siłę. Co z koncentracją przetwórstwa?
Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Kole przejęła dotychczas pięć spółdzielni mleczarskich, zwiększając tym samym swoją siłę ekonomiczną. Spostrzeżeniami o koncentracji produkcji w krajowym mleczarstwie dzieli się prezes kolskiej spółdzielni Czesław Cieślak.
tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI
OSM w Kole przejęła spółdzielnie w Ostrzeszowie, Kępnie, Grodkowie, w ubiegłym roku w Koninie, a w tym roku w Ostrowie Wielkopolskim. Czy te połączenia wymagały zaangażowania własnych środków finansowych spółdzielni?
Każde zwiększenie skali produkcji spółdzielni wiąże się ze wzrostem kosztów. Dotychczasowe przejęcia, zrealizowane nie tylko w kolskiej spółdzielni, ale także w innych spółdzielniach w Polsce, dotyczyły podmiotów o słabej kondycji ekonomicznej. Przejmowane spółdzielnie z reguły odstawały od rynku, płaciły rolnikom mniej za surowiec, zatem były to firmy, które nie mogły dalej samodzielnie funkcjonować. Konsolidowanie się spółdzielczości mleczarskiej zachodzi w Polsce od kilkunastu lat. Dzięki temu spółdzielczość w naszym kraju nie traci swojego majątku oraz utrzymuje dominującą pozycję w krajowym mleczarstwie, zarówno po pod względem skupu surowca, jak i przerobu mleka.
Z jakimi problemami, oprócz kwestii finansowych, musi się zmierzyć przejmująca spółdzielnia?
Z każdym przejęciem wiążą się nowe problemy zarówno dla firmy przejmowanej, jak i przejmującej. W większości przejmowanych spółdzielni występują mniejsze lub większe straty finansowe. W tych mleczarniach produkowane są wyroby w niewielkich ilościach albo takie, które stanowiłyby konkurencję dla wyrobów wytwarzanych w mleczarni przejmującej. Po połączeniu się spółdzielni dochodzi do specjalizacji produkcji w poszczególnych zakładach. Często wiąże się to z koniecznością modernizacji w przejmowanej firmie. Niekiedy ze względów ekonomicznych trzeba wygaszać produkcję i redukować zatrudnienie w przejętych zakładach. W procesie łączenia się spółdzielni czynnik ludzki jest często dominujący, ale to się już zmienia. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat doszło do diametralnej zmiany sytuacji na ryku pracy. Gdy przejmowaliśmy spółdzielnię w Ostrzeszowie w 2000 roku, czy później – w Kępnie i Grodkowie, znalezienie pracy w małych miejscowościach było dużym problemem i utrzymanie stanowisk pracy stawało się priorytetem w procesie łączenia się firm. W tej chwili utrzymanie miejsc pracy nie jest już najważniejszym problemem. Dzisiaj pracownik może się przekwalifikować i na pewno znajdzie pracę. Ponadto w spółdzielniach mleczarskich jest wielu pracowników w wieku przedemerytalnym i w sposób naturalny dochodzi do redukcji zatrudnienia.
Czy jest różnica w sytuacji finansowej między mleczarniami przejmowanymi kilkanaście lat temu a przejętymi ostatnio?
Spółdzielnie są własnością rolników i to od nich najczęściej pochodzą pomysły albo o połączeniu się z większym podmiotem, albo o przejściu do innej spółdzielni, która lepiej płaci za surowiec. W przypadku naszych wcześniejszych przejęć, tj. mleczarni z Ostrzeszowa, Kępna i Grodkowa, co miało miejsce na początku XXI wieku, problemem była oferowana rolnikom niska cena za surowiec. Było to konsekwencją ponoszonych kosztów i słabego spieniężania produktów. Mleczarnie nie były bardzo zadłużone, ale ich działalność przynosiła starty. Rolnicy zorientowali się, że jeśli ich spółdzielnie będą dalej tak zarządzane, to stracą nie tylko zyski z produkcji mleka, ale także odbiorcę mleka i udziały w spółdzielni. Niebezpieczeństwo to motywowało rolników do szukania podmiotu, który zagwarantuje wyższą cenę za surowiec i dalsze funkcjonowanie zakładu. Znacznie trudniejsza sytuacja jest w przejętej w ubiegłym roku spółdzielni w Koninie. OSM Konin po ponad 10-letniej współpracy z wiodącym partnerem OSM w Łowiczu została pozbawiona bazy surowcowej, rynku zbytu, środków finansowych oraz odnotowała ogromne zadłużenie. Jedynym rozwiązaniem było znalezienie innego partnera. Konin jest oddalony o ok. 20 km od Koła, asortyment produkcji w obu mleczarniach się uzupełniał, co przemawiało za połączeniem tych spółdzielni. Obecnie jesteśmy na drodze do oficjalnego połączenia się. OSM w Koninie, z uwagi na duże zadłużenie, prowadzi obecnie postępowanie restrukturyzacyjne w sądzie. Spółdzielnię tę oficjalnie przejmiemy po zakończeniu postępowania, które prawdopodobnie zakończy się w tym roku. Jednakże zgromadzenia przedstawicieli spółdzielni zarówno w Kole, jak i w Koninie podjęły uchwały o połączeniu się. Na tej podstawie od 1 lipca 2018 roku zarząd OSM w Kole jest jednocześnie zarządem OSM w Koninie. Zatem OSM w Kole odpowiada za to, co się dzieje w zakładzie w Koninie. Mamy już odpowiedź z UOKiK, który wyraża zgodę na przejęcie OSM w Ostrowie Wielkopolskim. Spółdzielnia ta ma nieduże zadłużenie, praktycznie nieliczące się, ale ilość skupowanego surowca zmniejszyła się o 50% w wyniku niskich cen płaconych rolnikom. Dostawcy przeszli do innych spółdzielni, w tym także znaczna część do spółdzielni w Kole. Pozostali dostawcy mleka do spółdzielni w Ostrowie Wielkopolskim wymusili połączenie z kolską spółdzielnią w drodze zmiany dwóch zarządów.
Na jakich zasadach doszło do połączenia spółdzielni?
Wszystkie dotychczasowe przejęcia odbyły się na zasadach spółdzielczych. W praktyce oznacza to, że po połączeniu rolnicy z przejętych mleczarni stali się pełnoprawnymi członkami kolskiej spółdzielni. W naszej spółdzielni obowiązuje jeden cennik skupu mleka, zatem rolnicy z przejętych mleczarni otrzymują za surowiec zapłatę według takich samych zasad, jak dotychczasowi członkowie OSM w Kole. Dostawcy mleka do Ostrowa Wielkopolskiego od lipca br. otrzymują zapłatę wg kolskiego cennika, zatem kilka miesięcy wcześniej przed oficjalnym potwierdzeniem połączenia w sądzie. Można powiedzieć, że dotychczasowi kolscy spółdzielcy dzielą się efektami swojej pracy z rolnikami z przejętych mleczarni. Jednak z drugiej strony, to właśnie dzięki połączeniom OSM w Kole ma silną pozycję na rynku.
Jakie względy przemawiały za przejęciem OSM w Ostrowie Wielkopolskim?
Spółdzielnia w Ostrowie Wielkopolskim na pierwszy rzut oka sprawia dobre wrażenie, budynki są zadbane, ale pod względem technologii przetwórstwa mleka prezentuje poziom sprzed 20–30 lat. Problemem jest także niewielki skup i przerób surowca. Spółdzielnia skupowała dziennie ok. 30 tys. litrów mleka, z czego 70% odsprzedawano jako tzw. mleko przerzutowe. W mleczarni nie inwestowano od dłuższego czasu w przetwórstwo mleka. O jej przejęciu zdecydował zamiar umocnienia pozycji OSM w Kole na rynku surowcowym w regionie wcześniej przejętych spółdzielni, tj. Ostrzeszowa, Grodkowa i Kępna. Zakład w Ostrowie Wielkopolskim wpisuje się w strategię budowy naszej bazy surowcowej i nie chcieliśmy dopuścić, aby na naszym terenie usadowił się obcy podmiot. Ponadto skupujemy mleko także z rejonu Rawicza, Kalisza, sięgamy również na Śląsk. Nadmienić trzeba, że inne spółdzielnie zabiegały o przejęcie OSM w Ostrowie Wielkopolskim, ale rolnicy z tej mleczarni opowiedzieli się za OSM w Kole. Traktujemy to przejęcie jako inwestycję w przyszłość, ponieważ zainteresowani jesteśmy dalszym rozwojem naszej bazy surowcowej.
Ile będzie wynosił dzienny skup surowca w całej firmie i jakie kierunki produkcji będzie rozwijać OSM w Kole po przejęciu OSM w Ostrowie Wielkopolskim?
Przejęcie Ostrowa Wielkopolskiego nie zwiększy znacząco ilości skupowanego surowca, jest to ok. 3% dobowego skupu. Podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu z dniem 1 sierpnia br. produkcji niektórych wyrobów w tym zakładzie, tj. mleka w folii, kefiru, maślanki. Produkty te wytwarzamy w Kole i nie ma ekonomicznego uzasadnienia ich produkcja w podległym zakładzie. Trudno powiedzieć, jaki będzie los innych tamtejszych produktów, ponieważ urynkowiliśmy ceny zbytu gotowych wyrobów. Mówiąc obrazowo, wyroby ostrowskiej mleczarni zdrożały o ok. 10%. Teraz oczekujemy rekcji rynku. Czas pokaże, jakie produkty będą wytwarzane w Ostrowie Wielkopolskim. Prawdopodobnie zdecydujemy się na modernizację jednej linii produkcyjnej w tym zakładzie, ale o szczegółach nie chciałbym mówić. Natomiast w Kole prowadzimy politykę wyspecjalizowanej produkcji na dużą skalę, dziennie skupujemy ok. 1 mln litrów mleka. Specjalizujemy się w trzech produktach, tj. proszkach mlecznych różnego typu, produkujemy dużo masła oraz serka wiejskiego. Taką politykę prowadzimy od 30 lat, wchodzimy w dużą skalę produkcji na najwyższym jakościowym poziomie, aby sprostać konkurencji na rynkach światowych. Około 50% naszej produkcji eksportujemy. W Kole utrzymamy dotychczasową strukturę produkcji, ale systematycznie zwiększamy moce przerobowe. Postawiona 10 lat temu proszkownia osiągnęła swoją maksymalną wydajność i prawdopodobnie zdecydujemy się na budowę kolejnej. Zamówienia z zagranicy na różnego rodzaju proszki mleczne przekraczają dwukrotnie nasze zdolności produkcyjne. Natomiast mamy możliwości zwiększenia produkcji masła, którego miesięcznie produkujemy nawet ok. 1300 ton. W ostatnim czasie w kolskim zakładzie zwiększyliśmy dwukrotnie zdolności produkcyjne serka wiejskiego oraz zainwestowaliśmy w zwiększenie produkcji galanterii mlecznej, w tym kefirów, śmietan i maślanek.
Jakie obroty osiągnęła kolska spółdzielnia w ubiegłym roku?
W ubiegłym roku nasz obrót wynosił 770 mln zł, i był o 100 mln zł większy niż w 2017 roku, tj. więcej o ok. 18%. Wspomnieć trzeba, że w 2018 roku cena mleka w proszku osiągnęła poziom najniższy w historii. Mleka w proszku produkujemy rocznie ok. 30 tys. ton i ok. 99% tej produkcji eksportujemy. Z powodu spadku cen mleka w proszku w 2018 roku nasze przychody były niższe o ok. 60 mln zł w porównaniu do 2017 roku. W tym roku nasze obroty prawdopodobnie osiągną poziom ok. 900 mln zł.
Jakie korzyści OSM w Kole uzyskała z dotychczasowej koncentracji produkcji?
Dzięki przejęciu pięciu spółdzielni mleczarskich systematycznie zwiększamy skup i przerób mleka, tym samym umacniamy swoją pozycję na rynku. W 1992 roku, kiedy objąłem w spółdzielni funkcję prezesa, kolski zakład przerabiał rocznie ok. 64 mln litrów mleka, w ubiegłym roku przerobiliśmy 314 mln litrów, a w tym roku przerobimy ok. 360 mln litrów. Rosnąca skala przerobu umożliwiła inwestowanie w nowoczesne technologie. Po 2000 roku nasz zakład pod względem technologii produkcji zmienił się diametralnie. Mamy obecnie w Kole najnowocześniejsze linie produkcyjne, dzięki temu przerób mleka w przeliczeniu na pracownika zwiększył się pięciokrotnie. Proszkownia jest bardzo nowoczesną linią, możemy produkować różne rodzaje proszków mlecznych, tj. mleka odtłuszczone, pełne, natłuszczane, instant, aglomerowane, z dodatkiem witamin. Trzeba podkreślić, że rozwój naszej spółdzielni był możliwy dzięki zdobyciu zaufania konsumentów na rynku wewnętrznym i poza granicami naszego kraju. Budujemy markę naszej firmy dzięki ofercie produktów najwyższej jakości, która jest potwierdzana licznymi wyróżnieniami i nagrodami.
Skoro koncentracja przetwórców mleka jest sposobem na rozwój i poprawę efektywności, to wizja 5–6 dużych spółdzielni mleczarskich w Polsce jest bardzo odległa?
Moim zdaniem koncentrację w przetwórstwie mleka powinniśmy przeprowadzić 20 lat temu albo jeszcze wcześniej. Dzięki temu sieci handlowe nie miałyby takich możliwości wykorzystywania swojej przewagi, do czego dochodzi obecnie. Mnogość firm na rynku sprzyja rywalizacji ze szkodą zarówno dla rolników, jak i dla spółdzielni mleczarskich. Najlepszym dowodem jest obecne załamanie na rynku masła, którego cena zbytu spadła o ok. 40%, natomiast sieci handlowe mają bardzo wysoką marżę, dochodzącą nawet do 100%. Po 30 latach od przemian w 1989 roku wydawałoby się, że sytuacja w krajowym mleczarstwie już się wyklarowała. Mam na ten temat inne zdanie. Nawet największe zakłady muszą dbać o swój rozwój i wzrost przychodów, ponieważ na wolnym rynku nic nie jest zagwarantowane. Problemy ekonomiczne dotykają nie tylko małych spółdzielni, a ostatnie wydarzenia dowodzą, że utrata płynności finansowej zagraża także spółdzielniom średniej wielkości. Można zatem przypuszczać, że koncentracja w przetwórstwie mleka będzie nadal postępowała, i procesy te powinny zachodzić możliwie jak najszybciej. Moim zdaniem w ciągu najbliższych 10 lat w Polsce powinno być 4–5 wiodących firm mleczarskich, które będą produkowały głównie na potrzeby sieci handlowych i eksportu. Kilkanaście firm średniej wielkości może zadowolić się lokalnymi rynkami. Pozostaje też produkcja niszowa dla bardzo małych przetwórców.
Co hamuje koncentrację w przetwórstwie mleka – ambicje prezesów czy przywiązanie rolników do swojej spółdzielni?
Moim zdaniem słabość nadzoru właścicielskiego w spółdzielniach mleczarskich jest główną przyczyną powolnej koncentracji w polskim mleczarstwie. W praktyce oznacza to, że rolnicy, członkowie spółdzielni, nie czują się jej właścicielami. Takie sytuacje zdarzają się nawet w kolskiej spółdzielni i, co dziwne, dotyczy to także członków rady nadzorczej. Jest to główna przyczyna powolnej koncentracji. Kolejną przyczyną jest postawa zarządów i pracowników, ponieważ zgoda na połączenie wiąże się ze zmianą dotychczasowego statusu i często likwidacją stanowisk pracy. W przejętej spółdzielni nie ma rady nadzorczej i większość jej dotychczasowych członków nie ma już wpływu na losy połączonych mleczarni. Czynnik ludzki w największym stopniu hamował procesy integracyjne w krajowym mleczarstwie, co jest stratą dla krajowej spółdzielczości mleczarskiej i dla rolników.
Dlaczego koncentracja w przetwórstwie mleka jest tak ważna dla krajowego mleczarstwa?
Wewnętrzne spożycie mleka w Polsce jest na niskim poziomie, tj. ok. 200 litrów na przeciętnego Polaka. Zatem ok. 8 mld litrów skupowanego mleka pokrywa nasze potrzeby, a skupujemy ok. 11,5 mld litrów, ok. 30% mleka musimy wyeksportować. Ponadto do Polski przywożone są produkty mleczarskie z Zachodu, bo tam też jest nadprodukcja. Dlatego ważne jest poszukiwanie rynków trzecich poza UE. Eksport z dużych zakładów umożliwia egzystowanie mniejszym firmom na rynku krajowym i jest szansa, że rolnicy będą mogli zwiększać produkcję mleka. Zatem duże firmy, realizujące zamówienia eksportowe, stabilizują krajowy rynek wewnętrzny i są motorem napędowym rozwoju polskiego mleczarstwa. W poszukiwaniu nowych rynków zbytu eksporterzy produktów mleczarskich zdani są przede wszystkim na siebie, ponieważ pomoc ze strony państwa jest w tym zakresie niewielka. Obecnie w Polsce popierane są przede wszystkim mikro-, małe i średnie firmy. Jednak one nie są w stanie zapewnić znaczącego eksportu. Nasza firma eksportuje miesięcznie ok. 2,5 tys. ton proszku mlecznego do Afryki lub do Azji i osiąga roczny obrót ok. 0,22 mld euro. Według polskich przepisów to klasyfikuje nas do grupy bardzo dużych firm. Tymczasem w porównaniu do firm Nestle, Danone, Fonterra, Arla Foods, Müller, operujących na rynkach światowych, nasza spółdzielnia jest przysłowiowym mikrusem. Moim zdaniem nadszedł czas, aby zrewidować klasyfikację firm pod względem wielkości. Podmiot, który nie uzyskuje rocznego obrotu rzędu miliarda euro, nie powinien być zaliczany do wielkich firm. Tymczasem światowi potentaci uzyskują roczne obroty rzędu dziesiątek miliardów euro. Siła ekonomiczna potentatów w mleczarstwie jest ponad sto razy większa niż siła naszej spółdzielni, a musimy z nimi konkurować na światowych rynkach.
Jak państwo mogłoby wspierać proces koncentracji produkcji w krajowym mleczarstwie?
Jak już powiedziałem, eksport korzystnie wpływa na rozwój krajowego mleczarstwa, stabilizuje rynek wewnętrzny oraz umożliwia rozwój gospodarstw rolnych. Zatem dzięki eksportowi rozwija się cała branża. Kolska spółdzielnia mleczarska eksportuje mleko w proszku od 30 lat i systematycznie buduje swój wizerunek. Pozyskaliśmy zaufanie swoich partnerów handlowych i zdobyliśmy niektóre rynki zagraniczne. Kwestia cenowej przewagi była dla nas istotna jeszcze kilka lat temu, i za tonę mleka w proszku uzyskiwaliśmy ceny niższe o 100–200 euro niż przetwórcy z Zachodu. Obecnie większość naszych odbiorców z Afryki czy Azji płaci ceny nie tylko równe, a niekiedy wyższe, niż uzyskują firmy z Niemiec czy Francji. W mojej ocenie uzasadnione byłoby wsparcie polskich eksporterów ze strony państwa w postaci pomocy na promocję i reklamę produktów mleczarskich w krajach docelowych, do których docierają nasze produkty. Tworzone przy ambasadach agencje rozwoju i przedsiębiorczości nie podjęły dotychczas praktycznej działalności. Wspieranie eksportu produktów mleczarskich z pewnością przyczyniłoby się do przyspieszenia koncentracji w krajowym przetwórstwie mleka.
Czy tegoroczne upały i susza miały wpływ na ilość skupowanego mleka przez OSM w Kole?
W kolskiej spółdzielni jeszcze nie obserwujemy skutków tegorocznej suszy. Niemniej podczas czerwcowych upałów, gdy temperatura dochodziła do ok. 35°C, skup mleka zmniejszył się o ok. 5%. Obecnie, gdy temperatura jest na normalnym poziomie w naszym klimacie, nie notujemy spadku w ilości skupowanego mleka. Jednak w kraju nawet 13 województw jest dotkniętych suszą, dlatego plony mogą być niższe o ok. 20%. Wpłynie to na koszt pasz dla bydła oraz na koszt surowca, ponieważ rolnicy będą oczekiwali wyższej zapłaty. Możliwe, że w tym roku po raz pierwszy od wielu lat nie odnotujemy w Polsce wzrostu produkcji mleka. Zadecydują o tym przede wszystkim zbiory kukurydzy na kiszonkę.
Dziękuję za rozmowę.