Pamięć o buhajach odlana z brązu i wykuta w kamieniu
Jakkolwiek kontrowersyjne wydawać się może stawianie pomników zwierzętom i upamiętnianie ich życia kamieniami nagrobnymi, w wieloletniej historii hodowli bydła mlecznego i jej najbardziej globalnej rasy HF jest wiele buhajów, o których warto z różnych względów pamiętać.
tekst: Anna Siekierska
Kilka z nich doczekało się takiej niezwyczajnej formy zachowania pamięci.
Ikona holenderskiej hodowli – legendarny Sunny Boy
Sunny Boy NL311651443 urodził się 26 maja 1985 r. w Schalsum (Fryzja) w oborze Minne Blanksmy, który prowadził linię hodowlaną o nazwie Skalsumer. Nie da się ukryć – Sunny Boy miał bardzo ładne „papiery urodzeniowe”, ale nikt nie przypuszczał, że wyrośnie z niego taki rekordzista. W Holandii do lat 60. hodowano w zasadzie tylko rodzime zwierzęta i już wtedy ten kraj należał do czołówki hodowlanej. Jednak w latach 70. Ameryka wyprzedziła pod tym względem Holandię, spychając ją z najwyższego szczebla na środkowe szczeble hodowlanej drabiny. Potrzebą chwili było sięgnięcie po rozpłodniki zza oceanu. Ojcem Sunny Boya jest amerykański rozpłodnik Nehls Chief Crusader, syn znanego już wtedy buhaja o imieniu Pawnee Farm Arlinda Chief, urodzonego aż 23 lata wcześniej niż opisywany tutaj jego holenderski wnuk. Arlinda Chief został wspomniany nie bez kozery, co się okaże w dalszej części tego artykułu. Matką Sunny Boya była nie najmłodsza wówczas, ale stale dobrze wyglądająca Skalsumer Pietje 175, pochodząca po kanadyjskim Sheiku. Puget Sound Sheik uchodził za buhaja późno dojrzewającego, pewnie po matce Sunny Boy przekazywał tę cechę swoim córkom, które powolutku rozkręcały się jako pierwiastki, dojąc średnio 8 tys. kg mleka, w drugiej laktacji było to przynajmniej 10 tys., a w trzeciej – już 13 tys. kg. Sunny Boy pierwszą wycenę otrzymał w październiku 1989 r. Cztery i pół roku później jego indeks ekonomiczny produkcji mleka, białka i tłuszczu INET prawie się podwoił i tym samym rozpłodnik znalazł się na topie listy buhajów. Wysoki indeks dla produkcji i składu mleka oraz znakomite oceny wartości hodowlanej dla typu i budowy były powodem jego ogromnej popularności wśród hodowców. Sunny Boy zaczął być sławny na świecie. W 1994 r., gdy miał dziewięć lat, sprzedaż nasienia wyniosła już 1 mln porcji. Sunny Boy otworzył granice dla eksportu nasienia i rozsławił hodowlę holenderską na cały świat. W tych latach był najlepiej ocenionym buhajem w Holandii, ale też w innych krajach. Sławę zyskał nie tylko w środowisku rolników, trafił też do telewizji CNN, której programy emitowano w 130 krajach naszego globu. Amerykanie porównali w swojej relacji Sunny Boya do fenomenalnego koszykarza ligi NBA, co było wyrazem najwyższego uznania dla klasy tego zwierzęcia. Oczywiście chodziło o rekord produkcji buhaja i sprzedaży jego nasienia. Rekord ten, wynoszący 2,2 mln słomek, przez wiele lat nie został pobity. Jak podają holenderskie źródła, pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia co dwie minuty gdzieś na świecie rodziło się cielę, którego ojcem był ten buhaj. Minęły dobre dwie dekady, zanim holenderska hodowla znów powróciła na szczyt i ponownie liczyła się w międzynarodowym rankingu, a stało się to dzięki Sunny Boyowi. Dla holenderskiej spółdzielni Zuid-Oost Genetics, której był własnością, Sunny Boy stał się prawdziwą żyłą złota. Każda wyprodukowana dawka nasienia przynosiła 30 guldenów. Opiekun buhaja wypowiadał się o nim z niemal nabożną czcią. Twierdził, że Sunny Boy miał charakter bardzo silny, choć nie agresywny, i bardzo nie lubił zmian i hałasu. Gdy Skalsumer Sunny Boy obchodził dziesiąte urodziny, był już ikoną holenderskiej hodowli, ochranianą jak dzisiejszy celebryta, do którego dostęp miało niewiele osób. Jedyna fotografia tego buhaja została wykonana właśnie wtedy. Jego córki łatwo się cieliły, a w starszych laktacjach zadziwiały kapitalnym pokrojem, zwłaszcza jeśli chodzi o nogi i wymię, zachwycały też wytrwałością laktacji i dojrzałością. Później okazało się też, że Sunny Boy jest mistrzem, jeśli chodzi o długowieczność córek – których w 2007 r. tylko w samej Holandii żyło 1109, a ich życiowa produkcja przekraczała 100 tys. kg mleka. Sunny Boy przez 12 lat swojego życia robił niezrównane wrażenie, był rozpłodnikiem światowej sławy i miał wielki wpływ na globalną populację bydła mlecznego. Wyceniony został na 218 191 córkach w 22 572 stadach w kraju swojego urodzenia. To absolutny rekord, do tej pory nie został pobity przez żadnego innego rozpłodnika. W Polsce Skalsumer Sunny Boy był ojcem buhajów, a jego wycena opiera się na danych o 635 córkach w 254 stadach.
Sunny Boy miał 77 synów, testowanych w Holandii. Najbardziej znany był czarno-biały Eastland Cash, buhaj także bardzo popularny – sprzedano ponad 1,3 mln porcji jego nasienia. Sunny Boy jest też dziadkiem ze strony matki innego holenderskiego buhaja, bardzo słynnego czerwono-biało umaszczonego Kiana. Magiczną granicę sprzedaży 1 mln porcji nasienia Kian przekroczył w 2008 r. W Polsce również był chętnie stosowany. Jego córki można było spotkać na ringach wystawowych w naszym kraju – że wspomnę tu Idę z hodowli p. S. Zalewskiej z Sikory na Podlasiu, zaprezentowaną w drugiej laktacji w 2009 r. w Szepietowie.
Odlany z brązu pomnik tego wspaniałego rozpłodnika stoi przed budynkiem będącym siedzibą holenderskiej spółdzielni hodowlanej CRV w Arnhem.
Kamienne nagrobki potomków protoplastów rasy HF
W Stanach Zjednoczonych, kolebce hodowli bydła rasy HF, zapewne niejeden rozpłodnik doczekał się swojego pomnika. Jednak równie, moim zdaniem, ciekawą formą zatrzymania w pamięci buhajów, które znacząco przyczyniły się do rozwoju tej rasy, są kamienie nagrobne, które można spotkać w Walton, centrum dystrybucyjnym firmy inseminacyjnej ABS Global.
S-W-D Valiant US1650414, urodzony w 1973 r., był synem buhaja o imieniu Pawnee Farm Arlinda Chief. Chief jest więc tym wspólnym przodkiem, który łączy historię Valianta i wcześniej opisanego kultowego holenderskiego buhaja zwanego Skalsumer Sunny Boy, jego wnuka. Matka Chiefa – Beauty – jako cielna krowa została zakupiona w 1962 r. do stada Arlinda w Północnej Karolinie (z Nebraski) i śmiało można powiedzieć, że ten zakup był komercyjnym strzałem w dziesiątkę. Beauty nie tylko świetnie produkowała mleko – bo w tamtych latach wydajność laktacyjna przekraczająca 10 tys. kg to był nie lada wyczyn nawet w USA – ale też wydała na świat buhaja, który zapisał się na kartach historii całej rasy. Arlinda Chief był jednym z najbardziej płodnych buhajów w dziejach rasy HF. Jego geny można znaleźć u ponad 14% współcześnie żyjących w amerykańskiej populacji krów rasy HF. Z całą pewnością ten buhaj, oprócz legendarnych samców RORA Elevation i Osborndale Ivanhoe, może być uznany za jednego z trzech ojców, założycieli rasy HF w Ameryce Północnej. S-W-D Valiant był jednym z lepszych synów Chiefa. Do dzisiaj jest wyceniany na 36 156 córkach w ponad 8 tys. stad w USA. Użycie tego buhaja w inseminacji było na tyle masowe, że w badaniu przeprowadzonym przez naukowców Uniwersytetu w Minnesocie, oceniającym częstotliwość występowania rozpłodników w dwupokoleniowych rodowodach 600 losowo wybranych samic urodzonych w 1990 r., znalazł się on na trzeciej pozycji, zaraz po samcu o imieniu Elevation i swoim ojcu Arlinda Chiefie. Niestety, tak wielka popularność niektórych rozpłodników ma też swoje ciemne strony. Okazało się bowiem, już w erze technologii genomowej, że Chief jako nosiciel wprowadził do populacji genetyczną wadę, której powodem jest mutacja genu APAF1, określana jako haplotyp HH1. W tym przypadku kojarzenie krowy mającej w rodowodzie Chiefa z buhajem, który jest stwierdzonym nosicielem HH1, skutkuje wczesnym spontanicznym poronieniem u samicy. Dlatego tak ważne jest używanie narzędzi genomicznych do diagnozowania nosicielstwa genetycznych schorzeń także u samic.
Innym amerykańskim buhajem, któremu poświęcono kamienny nagrobek znajdujący się w miejscowości Walton, był Southwind Bell of Bar-Lee US1964484. Zakupiony został do stacji inseminacyjnej w połowie lat 80. XX w. z Yoemans Sandy Dale Farms Ltd. W swoim rodowodzie ze strony matki ma S-W-D Valianta i jego wielkiego ojca Arlinda Chiefa. Ale to za sprawą męskiej linii historia tego buhaja sięga aż do panteonu rasy HF, gdzie – trzymając się mitologii – figuruje holsztyński Zeus, czyli Osborndale Ivanhoe US1189870, urodzony w 1952 r. Do dziś we krwi około 10% krów mlecznych płynie krew jednego ze 100 synów lub ponad 5 tys. córek buhaja Ivanhoe. W tych latach na rynek hodowlany wkroczyła nowa technologia umożliwiająca tak masowe zastosowanie cennego rozpłodnika – sztuczna inseminacja. To właśnie Osborndale Ivanhoe, pradziadek Southwinda, był pierwszym buhajem, którego nasienie sprzedawano poza granice Ameryki. Wzrost wydajności w dekadę po przyjściu na świat Ivanhoe spowodował konieczność wyhodowania krów o większej ramie, z bardziej pojemnymi płucami i dłuższym przewodem pokarmowym oraz z wyżej zawieszonym wymieniem. Opisywanymi wówczas zaletami tego buhaja, które przekazywał na potomstwo, były pokaźny kaliber i wysoko położone wymiona u córek. To z tych powodów Osborndale Ivanhoe był bardzo poszukiwanym samcem, zarówno w USA jak i za granicą. Ceny porcji nasienia osiągały niebotyczną wartość nawet 12 tys. dolarów i jeszcze na początku lat 80. nasienie tego buhaja sprzedawane było w cenie 1,5 tys. dolarów za dawkę. Ze względu na intensywne wykorzystanie go w hodowli stał się jednym z pięciu najbardziej wpływowych buhajów rasy holsztyńsko-fryzyjskiej i jest również nazywany ojcem współczesnej rasy holsztyńskiej. W 1989 r. stwierdzono, że za jego sprawą do populacji została wprowadzona wada genetyczna BLAD, a jeden z jego synów, Penstate Ivanhoe Star, zapisał się też, mimo potężnych zasług hodowlanych, jako nosiciel innej genetycznej choroby – CVM, którą odziedziczył po swojej matce. Masowe wykorzystanie ich potomstwa w latach 90. w hodowli holsztyńsko-fryzyjskiej na całym świecie spowodowało wysoki stopień chowu wsobnego, co zaowocowało wzrostem liczby nosicieli homozygotycznych. W momencie odkrycia dziedziczenia nosicielami mutacji BLAD było 15% buhajów i 6% krów hodowlanych w Stanach Zjednoczonych. Jednak te defekty genetyczne nie przeszkadzały w intensywnym użytkowaniu tychże buhajów i dzięki temu w inseminacji pojawiło się mnóstwo fantastycznych rozpłodników. Warto wspomnieć, że Osborndale Ivnahoe występuje też w rodowodzie amerykańskiego osobnika o imieniu RORA Elevation i kanadyjskiego zwanego Hanoverhill Starbuck, który był tak ceniony, że sklonowano go dwa lata po jego śmierci. Dla przykładu Carlin-M Ivanhoe Bell, ojciec Southwinda, miał przetestowanych 1,2 tys. synów. Southwind dał się poznać jako buhaj przekazujący wysoką produkcję mleka, a jego córki były nie tylko wysokowydajne, ale także długowieczne. To zapewne z tych powodów zapisał się w swojej rodzimej stacji jako jeden z bestsellerów ze sprzedażą nasienia w ilości 1,2 mln dawek – osiągnięcie to wyryto w kamieniu.
Ilon – buhaj symbol z Osowej Sieni
Nieco inna historia jest związana z jedynym w Polsce pomnikiem buhaja umieszczonym w przestrzeni publicznej. I choć rzecz działa się w środowisku bardzo silnie zrośniętym z hodowlą bydła, to wpływ upamiętnionego na pomniku byka był raczej tylko lokalny i ma wydźwięk symboliczny. Niedaleko miejscowości Wschowa (woj. lubuskie) znajduje się Osowa Sień, gdzie od 1945 r. działa przedsiębiorstwo zajmujące się działalnością rolniczą, zwłaszcza hodowlą krów mlecznych. W czasach powojennych gospodarstwo przechodziło różne restrukturyzacje, a od 1953 r. był to Państwowy Ośrodek Hodowli Zarodowej, przekształcony w 1993 r. i działający współcześnie jako Hodowla Zwierząt Zarodowych Osowa Sień sp. z o.o.; dziś to jedno z czołowych przedsiębiorstw administrowanych przez KOWR. To do tego ośrodka, jako jednego z dwóch w Polsce (drugim był ówczesny POHZ w Dębołęce), w latach 1974–1977, a więc gdy zapadły decyzje o początku procesu doskonalenia krajowej populacji bydła czarno-białego (tzw. holsztynizacji), sprowadzono ze Stanów Zjednoczonych i z Kanady 200 jałowic cielnych rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. Bydło dotarło do Osowej Sieni w dwóch transzach, pierwsza partia jałowic wylądowała na terminalu cargo lotniska na warszawskim Okęciu w 1974 r. Właśnie w łonie swojej matki, cielnej jałówki, pojawił się w Osowej Sieni buhaj Ilon, którego pomnik można dzisiaj podziwiać na przedmieściach Wschowy. Trafił do wychowalni młodzieży w gospodarstwie Osowa Sień i jako dorastający byk zwrócił uwagę bardzo dobrym eksterierem. Pracownicy POHZ i współpracujący z nim specjaliści uczyli się wtedy tej nowej rasy, jaką był HF. Postanowiono, że Ilon pozostanie w oborze jako buhaj do naturalnego krycia na tzw. punkcie kopulacyjnym. Wkrótce okazało się, że świetnie radził sobie w przełamywaniu oporów mających problemy z rozrodem krów, gdyż 97% samic, które pokrył, wydawało na świat potomstwo. W taki sposób ugruntował swoją pozycję reproduktora stadnego. Jednak próby dotarcia do szczegółowych informacji dotyczących pochodzenia Ilona spełzły na niczym. W przedsiębiorstwie nie zachowały się żadne wskazówki o jego rodowodzie. Jeden z emerytowanych pracowników Osowej Sieni, pamiętający Ilona, wspominał, że jego matka (amerykańska krowa) nie została nigdy matką buhajów, tak więc i status jej syna jako oficjalnego reproduktora nie został potwierdzony. Jednak jego córki, wcielane do stada, zostały zapamiętane jako bardzo dobre mlecznice. Szkoda, że nie zachowały się dokumenty o tym świadczące, a jedyne zapiski hodowlane prawdopodobnie uległy zniszczeniu podczas przenoszenia siedziby firmy z dworku w Osowej Sieni do wyremontowanego pałacu w Przyczynie Górnej. Tak czy inaczej, buhaj Ilon „działał” w oborze prawdopodobnie około pięciu lat. Ówczesny dyrektor POHZ w Osowej Sieni, charyzmatyczny Edmund Apolinarski, zainspirowany podczas podróży po Stanach Zjednoczonych, zaproponował wzniesienie Ilonowi, który uchodził już wtedy za symbol płodności, pomnika. Projekt zaczęto realizować jeszcze za życia buhaja, który stał się naturalną matrycą do wykonania gipsowego odlewu swojej sylwetki. Snujący wspomnienia emerytowany pracownik POHZ mówił o dość skomplikowanej konstrukcji powstawania tej instalacji. To był już początek lat 80. ubiegłego stulecia. Ukończoną statuę, będącą wiernym powiększeniem naturalnej sylwetki Ilona, wykonaną z betonu, trzeba było jednak aż przez rok przechowywać w stodole, bo zawirowania historyczne i konsekwencje stanu wojennego uniemożliwiły osadzenie pomnika na zaplanowanym miejscu – wysokim cokole znajdującym się przy drodze z Osowej Sieni do Wschowy, w miejscu zniszczonej po wojnie dziękczynnej wieży poświęconej znienawidzonemu przez Polaków kanclerzowi Bismarckowi. Dopiero w czerwcu 1982 r. nastąpiło odsłonięcie pomnika buhaja, górującego nad okolicą. Od początku istnienia pomnik wzbudzał wiele emocji i kontrowersji, przez kilka lat był nawet pilnowany przez myśliwych, aby nie został zniszczony. Dziś wrósł już w krajobraz, stał się nawet przedmiotem mitów i lokalnych legend. Dla spółki Hodowla Zwierząt Zarodowych Osowa Sień buhaj Ilon to do tej pory symbol upowszechnienia rasy HF w naszym kraju, kojarzony jest z prototypem rozpłodnika tej cennej rasy. Monument z wizerunkiem Ilona stanowi główny motyw logotypu HZZ Osowa Sień sp. z o.o.
Bezimienny buhaj, łączący przeszłość z dniem dzisiejszym
Verden – miasto leżące w Dolnej Saksonii (Niemcy) – jest bardzo silnie związane z hodowlą zwierząt gospodarskich. Tutaj znajduje się siedziba VIT w.V., spółdzielni zrzeszającej wszystkie związki hodowców zwierząt, świadczącej dla nich różnorodne usługi, takie jak prowadzenie bazy informatycznej dla ksiąg hodowlanych, realizacja innowacyjnych projektów we współpracy z wyższymi uczelniami, rozwój oceny użytkowości poszczególnych gatunków i ośrodka obliczeniowego szacującego wartości hodowlane dla bydła mlecznego i mięsnego, świń, koni, owiec i kóz.
W Verden mieści się też siedziba Masterrind GmbH, firmy kontynuującej działalność znanej u nas organizacji hodowlanej RPN (Rinderproduktion Niedersachsen Vertriebs GmbH), zajmującej się hodowlą i unasienianiem bydła oraz obrotem materiałem hodowlanym tego gatunku, a także produkcją, dystrybucją i eksportem nasienia buhajów ras mlecznych i mięsnych, obejmującej swoim zasięgiem przez ponad 30 lat obszar kraju związkowego Dolna Saksonia. Masterrind nie zmienia przez lata profilu swojej działalności, a jedynie znacznie zasięg terytorialny. O tym, jak ważną rolę pełniła RPN już w latach 80. ubiegłego wieku dla rolników korzystających z jej usług, może świadczyć rzeźba buhaja odlana z brązu, którą w 1986 r. ufundowało 46 lokalnych związków RPN. Do dziś postument rozpłodnika wita klientów i pracowników firmy w jej progach. Trudno powiedzieć, czy jakiś konkretny osobnik posłużył za wzór do wykonania pomnika, ale patrząc na sylwetkę buhaja z dumnie podniesioną głową, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że fundatorzy pomnika już ponad trzy dekady temu chcieli zaakcentować wiarę w misję, do której została powołana ich organizacja, oraz siłę opartą na solidnych podstawach hodowli rolników w niej zrzeszonych. Dość powiedzieć, że prowadzony tu program hodowlany jest drugim co do wielkości w Niemczech i będzie realizowany przez Masterrind dalej samodzielnie, niezależnie od nowej wielkiej grupy hodowlanej Phönix, rozpoczynającej w 2021 r. działalność u naszych zachodnich sąsiadów.