Precyzyjna identyfikowalność to przyszłość
Wielu hodowców pamięta jeszcze czasy, kiedy do znakowania krów używano blaszanych kolczyków z wybijanym ręcznie numerem. Od tego czasu metoda identyfikacji bydła mlecznego niesamowicie się rozwinęła i została unowocześniona. O tym, jak wygląda obecnie, jakie niesie ze sobą możliwości i czego możemy się spodziewać w przyszłości, rozmawialiśmy z Andrzejem Soboczyńskim, dyrektorem sprzedaży ds. identyfikacji zwierząt w firmie Allflex Polska sp. z o.o.
Rozmawiał: Mateusz Uciński
Panie Dyrektorze, czasy identyfikacji bydła mlecznego, kiedy rolę kolczyka pełniła blaszka z ręcznie wybijanym numerem, bezpowrotnie minęły. Jak teraz wygląda nowoczesna identyfikacja tych zwierząt?
Rzeczywiście metody identyfikacji zwierząt zmieniły się na przestrzeni lat, natomiast zamysł pozostał ten sam – aby środek identyfikacyjny był trwały, niepowtarzalny i czytelny. Polski ustawodawca od 2023 roku dopuszcza kilka sposobów znakowania bydła: zwykłym kolczykiem, kolczykiem elektronicznym, kapsułką ceramiczną, a nawet transponderem wszczepialnym pod skórę. Identyfikacja zwierząt przede wszystkim ma zapewnić bezpieczeństwo żywności pochodzenia zwierzęcego. Jednocześnie, naszym zdaniem, powinna również dawać hodowcom narzędzia do codziennej pracy. Dlatego też skupiamy się nie tylko na wymogach ustawowych, ale również na potrzebach naszych hodowców. Czerpiemy wiedzę z doświadczeń naszych kolegów z zagranicy oraz bezpośrednio od producentów bydła. Jednym z pierwszych przykładów takiego działania była zmiana sposobu nadruku na kolczyku, a mianowicie pogrubienie i dodatkowy nadruk atramentowy, co zwiększyło możliwości odczytu numeru z dalszych odległości. Innym ciekawym rozwiązaniem jest możliwość poboru tkanki polegająca na pozyskaniu niewielkiej ilości materiału od zwierzęcia do celów diagnostycznych lub genotypowania, a to wszystko przy okazji obowiązkowego znakowania bydła za pomocą kolczyka. Dodam, że taką czynność może wykonać hodowca lub wykwalifikowany pracownik gospodarstwa. Pozyskujemy w ten sposób DNA w próbówce powiązanej ze zwierzęciem tym samym numerem kolczyka. Jest to bardzo ważne w różnego rodzaju programach zwalczania chorób zakaźnych, a przede wszystkim BVD.
W przypadku wykorzystywania automatyki na fermach możemy dostarczyć kolczyki elektroniczne RFID, zaprogramowane numerem urzędowym danej sztuki, które również spełniają wymogi ustawowe. Takie rozwiązanie pomaga w zarządzaniu stadem i umożliwia bardziej precyzyjną identyfikację zwierząt poprzez różnego rodzaju czytniki, czy systemy czytników, powiązane w większy system – a przecież o to wszystko w systemie identyfikacji chodzi. Z kolei wszczepialne implanty/transpondery wielkości ziarenka ryżu to metoda znana bardziej z identyfikacji zwierząt towarzyszących czy koni, stosowana, gdy zależy nam na tym, aby taki środek identyfikacji nie był widoczny. Jednak należy podkreślić, że w przypadku bydła mięsnego jest to metoda stwarzająca wiele problemów, przede wszystkim utrudnia rozbiór mięsa. Źle wszczepiony implant może ulec przemieszczeniu.
Wszystkie nasze rozwiązania spełniają normy międzynarodowe i posiadają międzynarodowe certyfikaty (ICAR), dlatego zarówno kolczyk elektroniczny, jak i implant mogą być odczytane w innym kraju, próbka DNA pobrana za pomocą kolczyka również może być badana poza granicami Polski.
Jakie jest najczęstsze zastosowanie tych systemów?
Posłużę się tutaj przykładami innych krajów, gdzie programy zwalczania chorób zakaźnych przy użyciu kolczyków do poboru tkanki przyniosły pozytywne rezultaty. Kolczyki elektroniczne RFID również przysłużyły się do większej transparentności przemieszczeń. Programy takie najczęściej prowadzone są odgórnie na poziomie krajowym i wtedy spełniają swoją funkcję. Przykładem mogą być kraje wolne od BVD, gdzie profilaktyka i wyszukiwanie zwierząt trwale zakażonych odbywało się w sposób ciągły przez kilka lat. Metoda pozyskiwania materiału genetycznego za pomocą kolczyka umożliwia badania zwierząt już od pierwszego dnia życia. Procedury opracowane przez laboratoria zasilają centralne bazy danych w sposób automatyczny, co umożliwia znacznie szybszą reakcję. Użyteczność, wygoda i wartość dodana dla hodowców spowodowały, że korzystają oni z tej metody już nie tylko w celu zwalczania chorób, ale i genotypowania czy śledzenia pochodzenia zwierząt.
Dodam również, że niektóre kraje poszły o krok dalej i weryfikują pochodzenie i wiarygodność mięsa za pomocą pobranego DNA.
Zapewnienie bezpieczeństwa żywności jest jednym z zadań instytucji państwowych, a takie rozwiązania umożliwiają pełną kontrolę, dodatkowo technologia RFID daje możliwość wiarygodnego śledzenia przemieszczeń.
Jaki wpływ mają te systemy na dobrostan zwierząt? Jak jest z ich inwazyjnością?
Wszystkie środki identyfikacji zgodnie z rozporządzeniem ministra powinny być łatwe do założenia. Muszą być także jak najmniej inwazyjne. Dąży się do ograniczenia liczby środków identyfikacyjnych do minimum ustawowego, a co za tym idzie funkcjonalność takich kolczyków musi być znacznie większa. Przykładem są kolczyki elektroniczne RFID z możliwością poboru tkanki DNA, które mogą znacznie wspomagać zarządzanie stadem i bezpośrednio wpływać na dobrostan zwierząt.
Ku jakim rozwiązaniom zmierza identyfikacja krów?
Wszystko zmierza w stronę precyzyjnej identyfikowalności poprzez kolczyki elektroniczne RFID. Integrując je z większością systemów zarządzania, otrzymujemy narzędzie ułatwiające codzienną pracę w gospodarstwie. Oczywiście nie możemy zapomnieć o tym, co w obecnym świecie jest najważniejsze – o pozyskiwaniu danych. Genotypowanie i programy profilaktyczne wydają się przyszłością hodowli, i w tym pomagają kolczyki do poboru tkanek.
W jakim stopniu, Pana zdaniem, hodowcy korzystają z nowoczesnych systemów identyfikacji?
Niestety, większość hodowców w Polsce jeszcze uznaje identyfikację jako coś, co narzuca ustawodawca, i dlatego wybiera najprostszą metodę identyfikacji, czyli zwykły kolczyk urzędowy. Widzimy natomiast coraz większe zainteresowanie nowszymi metodami w przypadku większych hodowców lub w gospodarstwach, które zainwestowały w nowe technologie. Dziś, gdy czas jest dla każdego bardzo istotny, systemy zarządzania i monitoringu zwierząt stają się coraz bardziej popularne.
Widzimy również znaczny wzrost świadomości hodowców w odniesieniu do genetyki zwierząt i chorób zakaźnych, przede wszystkim BVD.
Gdyby puścił Pan wodze fantazji, to jak może wyglądać identyfikacja bydła w przyszłości? Niedawno czytałem o projekcie rozpoznawania krów na podstawie łat na sierści. Brzmi troszkę jak science fiction, a jednak…
Jeszcze niedawno mi się wydawało, że zbadanie DNA pobranego ze steka na talerzu umożliwi wskazanie zwierzęcia, jego rasy i miejsca, z którego pochodził ten kawałek mięsa, za science fiction, a sam dzisiaj zajmuję się sprzedażą takich rozwiązań.
Wracając do metody „przyszłości”, to uważam, że jeżeli technologia pozwala na rozpoznawanie ludzi na podstawie twarzy i odblokowanie telefonu, to najprawdopodobniej w niedługim czasie wykorzystamy to w identyfikacji zwierząt. Nie skupiałbym się natomiast na formie identyfikacji ani na metodach rozpoznawania zwierząt, ale na całym ekosystemie śledzenia i zarządzania zwierzętami. Wyobrażam sobie system, który pozwoli na identyfikowanie zwierzęcia nie tylko na każdym etapie jego życia, ale również po uboju przez niezależne od nikogo rozwiązania, które zapewnią nam bezpieczeństwo żywności i jednocześnie dobrostan zwierząt.