Przeżyjmy to jeszcze raz…
Ostatni weekend czerwca 2005 r., Podlasie, Szepietowo – to tutaj zaczęliśmy pisać nowy rozdział w historii wystaw bydła hodowlanego w Polsce. Właśnie w tym miejscu odbyła się pierwsza Ogólnopolska Wystawa Bydła Hodowlanego.
tekst: Anna Siekierska
Ale geneza tych wydarzeń sięga okresu wcześniejszego. Gdy w końcówce lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, jeszcze jako pracownik OSHZ w Poznaniu, odwiedziłam takie wystawy jak w Cremonie czy w Utrechcie, zawsze bardzo mi imponowało, że tam jest prezentowane wyłącznie bydło mleczne, i to zazwyczaj licznie, z przewagą rasy HF. Marzyła mi się taka wystawa w Polsce. Gdy w połowie 2004 r. Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka po wielu latach starań przejęła prowadzenie ksiąg i w sierpniu tego roku odbyło się jedno z pierwszych posiedzeń zarządu naszej organizacji, okazało się, że podobny pomysł chodził po głowie niejednemu hodowcy – członkowi zarządu. Projekt trafił na podatny grunt i w trybie roboczym był przedstawiony pod obrady. Chodziło o organizowanie w różnych miejscach kraju specjalistycznych wystaw promujących bydło mleczne. Założeniem podstawowym było, aby każdego roku wystawa odbywała się w innym regionie. Dla niektórych osób zbyt duża odległość od miejsca wystawy krajowej, odbywającej się w Poznaniu na MTP, stanowiła największą przeszkodę do udziału w niej, a pomysł, aby wystawa „przyjechała” do nich, stwarzał im szansę zaprezentowania dorobku hodowlanego na ogólnopolskim forum. Formuła „wędrującej wystawy” spotkała się wśród hodowców z akceptacją. Przyjęto też, że na Ogólnopolskiej Wystawie Bydła Hodowlanego region będący jej gospodarzem zostanie szczególnie wyróżniony – zaprezentuje zwierzęta w ilości 50% ogólnej liczby dostępnych stanowisk. Zarząd propozycję tę zatwierdził uchwałą.
W Szepietowie była próba ogniowa
Wkrótce potem oficjalny wniosek o organizację tej wystawy, udostępnienie terenów wystawowych i infrastruktury należącej do PODR w Szepietowie złożył do zarządu Podlaski Związek Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Zarząd wniosek zaakceptował i machina przygotowań ruszyła. Dwunastoosobowy zespół selekcjonerów Działu Hodowli Bydła PFHBiPM przystąpił do działania, naboru chętnych hodowców z całego kraju i wyboru zwierząt. Widzieliśmy w oczach wielu, także kolegów z KCHZ, powątpiewanie, niektórzy wprost wyrażali zdziwienie, że taka grupka osób zabiera się za tak duże przedsięwzięcie, że to się nie może udać. Ale my, jakby natchnieni zaufaniem, którym obdarzyli nas hodowcy oraz nasz prezydent i dyrektor, nie daliśmy się zbić z tropu i postanowiliśmy dać z siebie wszystko, aby organizacyjnie stanąć na wysokości zadania. Już w czasie trwania I OWBH czuliśmy duże wsparcie członków prężnie działającego Podlaskiego Związku Hodowców Bydła. Mieliśmy opracowany scenariusz i punkt po punkcie go realizowaliśmy. I tylko my wiedzieliśmy, gdzie coś zgrzytnęło, ale na zewnątrz nie było zauważalne. Pamiętam, jak mówiono nam, że w Szepietowie wycena zawsze trwa długo, bo nie sposób pozbierać na czas hodowców, którzy mają wyjść na ring prezentować swoje zwierzęta. Czasem jeden był wywoływany przez nagłośnienie kilkakrotnie i stąd się brało opóźnienie. Ale my podczas wystawy ogólnopolskiej rangi nie mogliśmy sobie na coś takiego pozwolić. Po pierwsze, sędzia Heinrich Ruprecht był z Niemiec (wiadomo: Ordnung muβ sein), a poza tym miał nas odwiedzić, aby wręczyć zwycięzcom puchary, minister rolnictwa, dysponujący ograniczonym czasem, więc wszystko musiało pójść jak w zegarku. I poszło! Superczempion został udekorowany przez ministra kwiatowym wieńcem, a potem zaczęło się świętowanie. Gościnność gospodarzy i zwycięzców była tak wielka, że niektórzy z nas do dzisiaj pamiętają ten ból głowy. Mamy takie jedno zdjęcie zrobione w Szepietowie, na które zawsze spoglądamy z dumą, a są na nim, w otoczeniu kilkunastoosobowej grupy pracowników Działu Hodowli, minister rolnictwa, nasz prezydent i dyrektor PFHBiPM. Wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni, bo też było się z czego cieszyć. I OWBH się udała, a PFHBiPM potwierdziła w ten sposób, że jest sprawna organizacyjnie, kompetentna i że minister, powierzając hodowlę bydła mlecznego hodowcom – oddał ją w odpowiednie ręce.
W Minikowie – podwójne święto
Ogólnopolskie wystawy odbywały się w zasadzie w terminie regionalnej wystawy (z jednym wyjątkiem, o czym później), bez ingerencji w część dotyczącą innych gatunków zwierząt gospodarskich, a te imprezy zyskiwały na prestiżu ze względu na wielkość ekspozycji bydła mlecznego i jej rangę. Tak więc w 2006 r., 1 i 2 lipca na terenie Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie miała miejsce II OWBH. Ponoć tradycyjnie w dniu zwózki zwierząt i ostatnich przygotowań w Minikowie padało, a w dniu wyceny była piękna pogoda. Tak było i wtedy. Jakby natura się dostosowała do podwójnie uroczystego nastroju tych dni, gdyż właśnie od 1 lipca 2006 r. PFHBiPM otrzymała od ministra rolnictwa uprawnienia do wykonywania oceny użytkowości bydła mlecznego. Od tego dnia staliśmy się dużym, liczącym ponad 1000 pracowników podmiotem odpowiedzialnym i za hodowlę, i za ocenę. Mało która organizacja hodowców w Europie ma tak szerokie kompetencje. W podwójnie podniosłej atmosferze obchodzili swoje hodowlane święto właściciele najpiękniejszych krów i jałowic, które przywieźli z całego kraju do Minikowa. Ambicje regionalnego związku hodowców zaspokoił superczempionat, który zdobyła krowa z OHZ Osięciny. Ośrodek ten wtedy po raz pierwszy zaprosił profesjonalnego fittera z Niemiec, on zajął się pielęgnacją zwierząt i ich przygotowaniem do prezentacji na ringu. Wszyscy z zainteresowaniem przyglądaliśmy się wtedy, co pod dyktando Dietera robili pracownicy z Osięcin. Chodzili jak po sznurku i bez przerwy coś podgarniali, zamiatali, poprawiali na specjalnie skonstruowanych z dużej ilości słomy oraz trocin stanowiskach, dorzucali do koryt siano i inne pasze, wymieniali wodę w poidłach, na komendę wyprowadzali zwierzęta na trening w chodzeniu. Wszystkie osięcińskie sztuki były dokładnie ostrzyżone, z pozostawioną sierścią na linii grzbietu, którą rano przed wyceną fitter postawił „na irokeza” i usztywnił specjalnymi lakierami. Zapachniało w Minikowie Europą, ba – Ameryką i Kanadą też, bo takie obrazki widzieliśmy do tej pory np. w Toronto. Jak się później okazało, wszystkie te zabiegi dały efekty, bo nie tylko superczempion poszedł do Osięcin. Zaczęliśmy się wtedy poważnie zastanawiać, jak duży w sukcesie odniesionym przez OHZ Osięciny był udział tej pielęgnacji i strzyżenia. Raz rzucone ziarno zakiełkowało w umysłach wielu z nas i już nie mogliśmy przestać o tym myśleć.
W Opolu-Bierkowicach prawie popłynęliśmy
Kolejna edycja OWBH, trzecia z kolei, zawitała na Opolszczyznę. Zapowiadała się imponująco, bo przygotowano 180 stanowisk dla bydła. Ale… Tu właściwie po raz pierwszy przekonaliśmy się, jakie znaczenie ma współpraca z tzw. organizatorem technicznym i jego solidne podejście do uzgodnień. Niby wszystko było przyklepane, przedstawiciele organizatora technicznego ze zrozumieniem kiwali głowami i pilnie notowali nasze uwagi podczas spotkań organizacyjnych, obiecując, że wszystko będzie tak przygotowane, jak sobie tego życzy Polska Federacja. Między innymi uzgodniono, że zwózka zwierząt rozpocznie się w czwartek, aby bydło jadące z dalszych stron kraju mogło się zaaklimatyzować i odpocząć po trudach podróży. Później to się stało normą na tej rangi wystawach. Gdy zespół selekcjonerów zjawił się w Bierkowicach do południa w czwartek poprzedzający wystawę, czekało nas spore rozczarowanie. Atmosfera stała się nerwowa. Urządzenia udojowe nie były gotowe, myjka dla zwierząt nie dość, że daleko, to jeszcze nie działała, woda do poideł dla krów niedoprowadzona. A na placu boju dwoił się i troił jeden pracownik tej instytucji, starając się „wszystko zabezpieczyć”. Efekt był taki, że gdy pod wieczór zjechał ze zwierzętami pierwszy hodowca i zobaczył stan przygotowań, to na klęczkach go prosiłam, by wyładował bydło i został, bo chciał wracać do domu. Całości dopełniła pogoda. Deszcz lał prawie bez przerwy od czwartku do soboty. Jak założyłam kalosze tego dnia, zdjęłam je dopiero w niedzielę, a powstałe wtedy odciski na stopach mam do tej pory. Zalewało stanowiska dla zwierząt, a każda przywieziona ilość słomy na ściółkę błyskawicznie znikała. Sytuacja była na tyle nie do opanowania, że byliśmy zmuszeni poprosić miejscowego hodowcę, aby zrezygnował z przywiezienia dwóch jałówek, bo musiałyby stać po kolana w wodzie. Nie lepiej było z przygotowaniem ringu. Nawiezione trociny nasiąkały wodą i dosłownie rozjeżdżały się pod ciężarem własnym i każdego, kto na nie wszedł. Jednak prośby przerażonych selekcjonerów na górę dotarły i zostały wysłuchane, bo w sobotę na wycenę zaświeciło słonko. Teren jako tako obeschnął i jakoś wszystko dalej potoczyło się zgodnie z planem. Nieoceniona okazała się także pomoc, jakiej przez cały czas udzielali nam członkowie Okręgowego Związku Hodowców Bydła w Opolu. Na wystawie dopisał nawet minister, który wręczył zwycięzcom puchary i uścisnął im dłoń. I to chyba były ostatnie uściski, które rozdał „zwykłym” ludziom, bo w poniedziałek został z hukiem odwołany ze stanowiska.
Jak wędrująca wystawa zatoczyła krąg
W połowie lipca 2008 r. Ogólnopolska Wystawa Bydła Hodowlanego dotarła do centralnej Polski. Gościny hodowcom tym razem udzielił Łódzki Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Bratoszewicach. Na IV OWBH wprowadziliśmy dwie nowości organizacyjne. Wspomniałam wcześniej, że od 2006 r. dojrzewaliśmy do tego, aby pielęgnację bydła wystawowego upowszechnić i udostępnić wszystkim hodowcom. Pod koniec 2007 r. zarząd PFHBiPM podjął decyzję o zorganizowaniu szkoleń dla naszych pracowników, z których miał być utworzony zespół pielęgnacyjny. Z wielką energią i przy wsparciu członków zarządu przystąpiliśmy do realizacji tego pomysłu. Spółka Polska Federacja zakupiła podstawowy profesjonalny sprzęt do strzyżenia i pielęgnacji bydła. Udało się wyłonić z terenu całego kraju osoby zainteresowane wykonywaniem takiej usługi i przeszkolić je najpierw w zakresie oceny typu i budowy. A potem, w styczniu i w lutym 2008 r., dwie grupy formującego się zespołu pielęgnacyjnego odbyły po dwa szkolenia: jedno w ZD IZ w Kołbaczu, a drugie w OHZ Dębołęka. Instruktorzy przyjeżdżali do nas z Niemiec i z Walii, a my chłonęliśmy przekazywaną przez nich wiedzę jak gąbki. Uczyliśmy się podstaw oprowadzania na ringu, żywienia podczas przygotowania do wystawy i na wystawie, podejścia do zwierząt i różnych trików ułatwiających ich trening oraz, oczywiście, prawidłowej pielęgnacji i strzyżenia przed prezentacją na ringu. Tak więc wszyscy hodowcy uczestniczący w IV OWBH, którzy chcieli, aby ich sztuki zostały przygotowane przez nowo wyszkolonych pracowników PFHBiPM, mogli skorzystać z naszej usługi. Na wystawie wymogiem stało się od tego roku przygotowanie odpowiedniej ilości stanowisk do pielęgnacji bydła, dobrze oświetlonych, wyposażonych w podłączenia prądowe o określonej mocy, utwardzonych i łatwych do utrzymania w czystości. W przeddzień i w noc poprzedzającą wycenę wszechobecny turkot maszynek nikogo już nie dziwił. Wszystkie zwierzęta były pięknie przygotowane, co nie uszło uwagi węgierskiego sędziego. Był on rok wcześniej na Europejskich Warsztatach Sędziowskich, które Polska Federacja zorganizowała w ramach członkostwa w EHRC jesienią 2007 r., na dzień przed Krajową Wystawą Zwierząt Hodowlanych w Poznaniu, i potrafił docenić postęp, który w tej dziedzinie dokonał się niemalże skokowo i był zauważalny. Drugą nowością na IV OWBH w Bratoszewicach było wprowadzenie do regulaminu oceny i nagradzania hodowców dwóch honorowych tytułów superczempiona: w kategorii krów i w kategorii jałówek. Dla mnie osobiście Ogólnopolska Wystawa w Bratoszewicach zawsze będzie się kojarzyć z jej superczempionem w kategorii krów, przepiękną dziewięcioletnią krową Nedą 25, która ten tytuł zdobyła dla OHZ Dębołęka sp. z o.o.
Jubileuszowa V OWBH w 2009 r. odbyła się w Sielinku w Wielkopolsce. To jak do tej pory jedyne miejsce, gdzie ogólnopolską wystawę organizowano w terminie innym niż wystawa regionalna, a więc cały obiekt był przeznaczony wyłącznie dla bydła i ich właścicieli. Dzięki temu osoby obsługujące krowy miały noclegi na miejscu, bo dojazdy w takim wypadku stanowiły dla hodowców dużą niedogodność. Wielkim plusem Centrum Wystawienniczo-Szkoleniowego w Sielinku jest też to, że jałówki i krowy stoją w pawilonach, pod dachem, więc żadna pogoda im niestraszna. Na V OWBH honoru wielkopolskich hodowców godnie broniła RSP Lubiń, która zdobyła wszystkie możliwe nagrody w kategoriach krów rasy PHF. Zabrakło im rąk i musieli pożyczać ludzi do wyprowadzenia zwierząt podczas wyboru superczempiona. To był właściwie dla RSP Lubiń łabędzi śpiew, gdyż już wtedy była ona w likwidacji i tylko kwestią czasu było zniknięcie z mapy polskiej hodowli tego renomowanego ośrodka. Oczywiście, produkcja mleka nadal w Lubiniu się odbywa, ale do hodowlanych tradycji już tam się nie przywiązuje wagi.
Warto w tym miejscu powiedzieć, że praktycznie na Sielinku wyczerpały się możliwości lokalizacyjne naszej wystawy. Nie było już więcej w kraju takich miejsc, gdzie można by pokusić się o zorganizowanie kolejnego ogólnopolskiego wydarzenia tej rangi z odpowiedniej wielkości ekspozycją bydła i w godziwych warunkach dla zwierząt i ludzi. A tymczasem po głowach niektórych działaczy związków hodowców chodziły nieco abstrakcyjne pomysły, jakby ktoś uwierzył, że na jakimkolwiek dość dużym płaskim terenie można urządzić taką wystawę. To właśnie dlatego, aby utrzymać odpowiednio wysoki poziom organizacyjny ogólnopolskich wystaw, w tamtym okresie zostały określone i spisane „Warunki organizacji Ogólnopolskiej Wystawy Bydła Hodowlanego” (później stanowiące załącznik do uchwały zarządu PFHBiPM), w których zaistniał wyraźny podział odpowiedzialności organizacyjnej i finansowej między tzw. organizatorem technicznym, czyli ośrodkiem doradztwa rolniczego lub inną instytucją, a PFHBiPM. Jednym z najważniejszych (a trudnych do wypełnienia) warunków stawianych przed organizatorem technicznym było dysponowanie stałym zadaszonym ringiem do prezentacji zwierząt. W ten sposób możliwa lokalizacja kolejnej ogólnopolskiej wystawy była tylko jedna: w 2010 r. powróciliśmy do Szepietowa. Tam odbyła się VI edycja Ogólnopolskiej Wystawy Bydła Hodowlanego. I to była ostatnia OWBH organizowana co roku. W porozumieniu ze związkami innych gatunków zwierząt gospodarskich zostało bowiem ustalone, że krajowe wystawy będą się odbywać co dwa lata, na przemian z wystawami ogólnopolskimi. I tak przeszliśmy na dwuletni cykl organizacji ogólnopolskich wystaw.
Kolejny powrót OWBH do Sielinka i Szepietowa
Kolejna, VII Ogólnopolska Wystawa Bydła Hodowlanego w maju 2012 r. gościła ponownie w wielkopolskim Sielinku. To właśnie na tej wystawie po raz pierwszy wprowadzone zostały podwyższone standardy bezpieczeństwa weterynaryjnego, nawiązujące do przyjętych w drodze uchwał zarządu PFHBiPM projektów programów zwalczania dwóch chorób powodowanych przez wirusy IBR/IPV i BVD-MD. Wszystkie zwierzęta zgłaszane przez hodowców na tę wystawę musiały być przebadane i wolne od tych chorób. Obowiązywała tu samodyscyplina wewnętrzna, tzn. wyznaczony pracownik Działu Hodowli otrzymywał wyniki z PIW w Puławach, kontaktował się z hodowcą i podczas zwózki zwierząt kontrolował, czy przywiezione sztuki spełniają określone warunki. Urzędowy lekarz weterynarii opiekujący się wystawą nie mógł umieścić tych jednostek w warunkach weterynaryjnych, bo jednostki te nie są zwalczane z urzędu. Tak więc wspólna odpowiedzialność hodowców i Federacji była w tym momencie kluczowa. Metoda „ring wolny od IBR i BVD” zastosowana na VII OWBH przyjęła się i obowiązuje do dziś na naszych wystawach i na wystawie krajowej, co więcej, została przeniesiona także na wiele wystaw regionalnych.
W regulaminie oceny zwierząt pojawiło się też novum, tj. wprowadzono wybór trzeciego superczempiona spośród krów ras innych niż PHF. Od tej pory właściciele jerseyów, krów polskich czerwonych, simentalskich, montbeliardów, rodzimych ras chronionych i innych, których księgi są prowadzone w Polsce, mogli się cieszyć tym honorowym tytułem na równi z hodowcami holsztyno-fryzów.
Z tamtej wystawy utkwił mi w pamięci pewien fakt. Z województwa mazowieckiego przyjeżdżał na wystawy ogólnopolskie i krajowe pewien młody entuzjasta prezentowania dorobku swojego stada, zapisanego mu przez ojca. Dużo rozmawialiśmy, bo ten hodowca chciał się wiele dowiedzieć: drążył, jakie linie buhajów dostępnych na rynku warto zastosować, aby poprawić pokrój, nie tracąc na produkcji, kiedy pokryć kandydatkę na wystawę, aby pokazać ją na ringu w najkorzystniejszym i bezpiecznym dla niej momencie, w końcu, jak wyeksponować plusy krowy podczas prezentacji przez prawidłowe jej prowadzenie. Wyjaśniałam najdrobniejsze szczegóły, podziwiając, że znajdował czas na studiowanie wydawanych przez Federację poradników dla hodowców poświęconych tej tematyce. Do dziś śmieję się na wspomnienie, jak tłumaczyłam Łukaszowi przez telefon, jak ma podciągnąć fałd skóry i skręcić go na policzku krowy, aby jej głowa od strony sędziego wydawała się bardziej sucha i delikatniejsza. Zrozumiał to, co więcej, potrafił zastosować w praktyce. Dość powiedzieć, że w Sielinku jego krowa, piękna pierwiastka po jednym z najlepszych synów włoskiego Mtoto (po Shottle), zdystansowała wszystkie inne krowy i uzyskała tytuł czempiona. Łukasz długo nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Nie mógł wyjść z szoku, że pobił renomowane ośrodki zarodowe i słynne hodowle. Wielu ludzi mu serdecznie gratulowało tego sukcesu. Bo przecież nie samym chlebem człowiek żyje, igrzyska też są potrzebne. Jego krowa zjeździła potem rekordową ilość wystaw, wycieliła się sześć razy, dała piękne córki, które też chodziły po ringach, została krową EX i co najważniejsze: pozwoliła uwierzyć swojemu właścicielowi, że perełki mogą być w każdym, nawet niewielkim stadzie, trzeba je tylko zauważyć i poświęcić im więcej uwagi, a to potem zaprocentuje. Okazuje się, że 11 pobytów na wystawach nie zaszkodzi krowie, gdy człowiek potrafi nią umiejętnie się zaopiekować.
Następna, VIII Ogólnopolska Wystawa, zorganizowana po dwóch latach (w 2014 r.), po raz trzeci odbyła się w Szepietowie. Była wyjątkowa, ponieważ towarzyszyła jej Podlaska Szkoła Młodych Hodowców, prowadzona przez hiszpańskiego hodowcę i sędziego Jaume Serabassa. To młodzież przygotowała znakomitą większość jałówek ze stad podlaskich hodowców i potem prezentowała je na ringu podczas wyceny konkursowej. W niedzielę do południa, oprócz tradycyjnego pokazu zwycięskich zwierząt, swoje umiejętności w prezentowaniu jałowic na ringu pokazali młodzi hodowcy.
Minikowo znowu weszło do gry
W 2015 r. dwa ośrodki doradztwa rolniczego – Kujawsko-Pomorski i Łódzki – z którymi już wcześniej Polska Federacja współpracowała przy organizowaniu ogólnopolskich wystaw, wykonały na swoich obiektach inwestycje polegające na budowie stałego zadaszonego ringu do prezentacji zwierząt, otoczonego również krytym miejscem dla publiczności. To spowodowało, że te dwa regionalne związki hodowców mogły znów się ubiegać o przygotowanie ogólnopolskiej wystawy bydła. Na 2016 r. wniosek złożyli hodowcy z województwa kujawsko‑pomorskiego, tak więc IX Ogólnopolska Wystawa Bydła Hodowlanego odbyła się znów w Minikowie. Tłumy ludzi zwiedzały towarzyszące jej targi rolnicze, wystawy maszyn i sprzętu oraz stragany z produktami i wyrobami regionalnymi, ale jak zawsze największe emocje łączyły się z wyceną i prezentacją bydła mlecznego. Holenderski sędzia jako pierwszy, po wprowadzeniu trzeciego superczempiona wśród krów ras tzw. kolorowych, przerwał już prawie ugruntowany tryb wyboru krowy jersey na najpiękniejszą i wskazał na superczempiona w tej kategorii krowę rasy simentalskiej o imieniu Cindy vel Zośka z wielkopolskiej Stadniny Koni w Pępowie. Ależ to była radość!
Jubileusz obchodzony tam, gdzie to się zaczęło
W zasadzie to było oczywiste, że jubileuszową X Ogólnopolską Wystawę Bydła Hodowlanego hodowcy z Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka będą chcieli obchodzić na swoim terenie. Przecież to tu się zaczęło pisanie tej historii, więc to był jakby powrót do korzeni. PODR, mający tę prestiżową imprezę już po raz czwarty na swoim terenie, doszedł bez mała do organizacyjnej perfekcji, a z jego pracownikami rozumieliśmy się już prawie w lot. Chcąc wyjątkowo uroczyście zaakcentować ten jubileusz i nagrodzić jak najwięcej hodowców wystawiających swoje zwierzęta, wprowadziliśmy w regulaminie możliwość wyboru w każdej kategorii dwóch wiceczempionów, jeśli tylko grupa była odpowiednio liczna. Rozdano więc 3 tytuły superczempiona, 15 tytułów czempiona i 23 tytuły wiceczempiona. Rywalizacja tradycyjnie była bardzo zacięta. Wielu hodowców było zadowolonych i jak zawsze nie wszyscy się czuli docenieni. Cóż, na czele stawki może stanąć tylko jedno zwierzę. Ale emocje z ringu nie były przenoszone na grunt towarzyski, więc jak zwykle świętowano w miłej i pogodnej atmosferze.
Żegnając się przed rozjechaniem się do domów, nikt z nas nie przypuszczał, że 2020 r. przyniesie nową rzeczywistość, która wywróci nasze życie do góry nogami i nie pozwoli się nam spotkać na jakiejkolwiek wystawie. Rozpoczęte w styczniu 2020 r. prace nad organizacją kolejnej, XI OWBH zatrzymało ogłoszenie światowej pandemii koronawirusa. Wprawdzie ostatnie miesiące tego roku tchnęły w nas wszystkich trochę optymizmu, że być może wrócimy do dawnej aktywności, ale czy tak faktycznie będzie? Z kimkolwiek z hodowców rozmawiałam, każdy tęskni za wystawami, bo przecież liczy się nie tylko rywalizacja na ringu, ale spotkania, rozmowy, zabawa… Wystawa to dla hodowców też czas świętowania i relaksu.