Wyzwania
dla hodowli bydła

Konferencja „Narodowe Wyzwania w Rolnictwie” co roku daje szansę na spotkanie się osób, którym przyszłość polskiego rolnictwa leży na sercu. Tak było i tym razem, chociaż formuła wydarzenia została zmodyfikowana ze względu na sytuację epidemiczną. Podczas prelekcji i debat omawiano zasady funkcjonowania przyszłej wspólnej polityki rolnej i Zielonego Ładu, zmiany w dawkowaniu pestycydów i nawozów, a także zagadnienia związane z gospodarowaniem zasobami wodnymi. Nie zabrakło tematów poświęconych produkcji zwierzęcej, w tym najbardziej nas interesującej hodowli bydła mlecznego.

tekst i zdjęcia: Mateusz Uciński

Konferencja „Narodowe Wyzwania w Rolnictwie”, organizowana przez magazyn „Farmer”, to bez wątpienia jedna z najważniejszych imprez branżowych, która wpisała się już na stałe do rolniczego kalendarza. W tym roku, ze względu na obostrzenia związane z pandemią COVID-19, wydarzenie odbyło się w trybie hybrydowym. Liczbę uczestników stacjonarnych w warszawskim hotelu Sheraton ograniczono, a wszystkie wystąpienia, wykłady i dyskusje były transmitowane na żywo w Internecie. Patronat nad imprezą objęła również Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka.

Szanse i wyzwania dla rodzimego rolnictwa

Podczas inauguracji wystąpili między innymi Henryk Kowalczyk, wiceprezes rady ministrów, minister rolnictwa i rozwoju wsi, i łączący się online z uczestnikami sympozjum Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa.

W swoim wystąpieniu minister Kowalczyk podkreślił, że Europejski Zielony Ład jest szansą dla polskiego rolnictwa, a w związku z tym, że w naszym kraju zużywa się mniej nawozów i środków ochrony roślin, łatwiej będzie osiągnąć unijne cele. Jego zdaniem polskim rolnikom znacznie łatwiej będzie ograniczyć nawożenie, zużycie środków ochrony roślin czy wyłączyć część areałów z produkcji rolnej niż rolnikom z Europy Zachodniej. Zaznaczył, że widzi szansę, aby wzmocnić małe gospodarstwa poprzez przetwórstwo lokalne, na co są przewidziane środki finansowe. Sposób wdrożenia Zielonego Ładu w naszym kraju zostanie przedstawiony w Krajowym Planie Strategicznym, który był już dwukrotnie konsultowany i ma trafić do Komisji Europejskiej do końca roku.

Janusz Wojciechowski na wstępie przeprosił, że nie może osobiście uczestniczyć w konferencji, ze względu na ważne sprawy, które zatrzymały go w Brukseli. Unijny komisarz poinformował, że dwa lata temu projekt budżetu na rolnictwo dla całej Unii przewidywał 365 mld euro na 7 lat, z czego dla Polski przeznaczona była kwota 30,5 mld euro. Obecnie, po nowej propozycji przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i negocjacjach prowadzonych przez państwa członkowskie, budżet zwiększono o 22 mld euro, co oznacza 387 mld euro dla całej Unii, a dla Polski ogólna kwota wydatków na rolnictwo (która obejmuje również część z Funduszu Odbudowy) wzrosła do 34,5 mld euro. Wojciechowski podkreślił jednocześnie, że najważniejszym wyzwaniem jest w tej chwili zachowanie i rozwinięcie potencjału małych i średnich gospodarstw rodzinnych w całej Unii Europejskiej. Dla Polski, gdzie model rolnictwa opiera się na tego rodzaju gospodarstwach, będzie to miało szczególne znaczenie.

Wyczerpująco o bydle mlecznym

Tuż po inauguracji konferencja została podzielona na panele tematyczne, jeden z nich dotyczył hodowli bydła mlecznego i produkcji mleka. Moderował go Łukasz Chmielewski, redaktor magazynu „Farmer”.

Dr Tomasz Krychowski, PFHBiPM

Pierwszym prelegentem był dr Tomasz Krychowski z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, który przedstawił problemy współczesnej hodowli bydła i produkcji mleka, już na samym początku mocno akcentując, że Polska jest bardzo silnym producentem tego surowca w Europie. Rodzima populacja krów mlecznych wynosi ok. 2,3 mln  sztuk, w tym ponad 800 tys. pod kontrolą użytkowości mlecznej, zaś produkcja mleka osiąga poziom 14 mld litrów rocznie, co stawia nasz kraj na trzecim miejscu w Europie pod względem produkcji mleka i wielkości pogłowia. Jednak trzeba pamiętać o nowych wymaganiach w stosunku do hodowli bydła mlecznego, gdyż hodowcy szukają sposobów na obniżenie kosztów produkcji, aby utrzymać rentowność, zaś konsumenci mają coraz większe wymagania. Dotyczą one ilości i jakości produktów mlecznych oraz ich pochodzenia. Dodatkowo chcą, aby mleko pochodziło od „szczęśliwych i zdrowych krów”. Oczekiwania konsumentów dotyczą nie tylko dobrostanu i warunków chowu, ale także wpływu zwierząt na środowisko, zwłaszcza na produkcję gazów cieplarnianych. Dr Krychowski podkreślił, że biorąc pod uwagę te wymagania, należy położyć nacisk na nowe kierunki w selekcji bydła mlecznego. Uważa, że produkcyjność bydła pozostanie na mniej więcej tym samym poziomie, ale zwiększony zostanie postęp genetyczny w zakresie cech funkcjonalnych, takich jak płodność, długowieczność, odporność na schorzenia i choroby, łatwość chowu – jako cech, które będą odpowiadały za dobrostan, zmniejszenie kosztów produkcji i mniejsze wydawanie środków weterynaryjnych. W polskich programach hodowlanych brakuje nowych cech, takich jak zdrowotność racic i wymion, wykorzystanie paszy, produkcja gazów cieplarnianych itp. Umożliwiłyby one zoptymalizowanie doskonalenia polskiej populacji bydła, zwiększenie konkurencyjności naszej hodowli oraz poprawę efektywności ekonomicznej. Odpowiedzią na to zapotrzebowanie jest genotypowanie zwierząt i stworzenie silnej bazy referencyjnej samic do oceny nowych cech, na przykładzie Niemiec, Francji czy Irlandii. Założenia te powinny być w Polsce zrealizowane jak najszybciej, ale wymaga to współpracy wszystkich organizacji hodowlanych i wsparcia finansowego ze strony rządu. Zdaniem dr. Krychowskiego przyszłość polskiej hodowli bydła będzie ściśle związana z dobrostanem zwierząt, gdyż utrzymanie poziomu konsumpcji produktów pochodzenia zwierzęcego zawsze będzie uzależnione od tego czynnika, a dobry wynik ekonomiczny stada zależy od stanu zdrowotnego bydła. Jednocześnie prelegent podkreślił, że polscy hodowcy nieraz pokazali, że są zdolni w szybkim czasie nadrobić dystans dzielący ich od czołówki europejskiej produkcji mlecznej.

Grzegorz Kędzierski, dyrektor zarządzający Pellon sp. z o.o.

Kolejne wystąpienie należało do Grzegorza Kędzierskiego, dyrektora zarządzającego Pellon sp. z o.o., który przekonywał, że elektromobilność w oborze jest szansą na sprostanie wymogom Zielonego Ładu. Podkreślił, że warto zastanowić się nad alternatywnym rozwiązaniem dla swoich obór, zwłaszcza w czasach, kiedy proces przygotowywania dawki pokarmowej dla bydła pochłania duże ilości paliwa, co przy obecnych stawkach za litr oleju napędowego generuje spore koszty. Rozwiązaniem może się okazać automatyczny system karmienia bydła. Owszem, jest to duży wydatek, jednak w perspektywie czasu może przynieść spore oszczędności i w dużym stopniu usprawnić codzienną obsługę stada, zwłaszcza że systemy automatycznego karmienia zwierząt wykorzystują energię elektryczną, którą można wyprodukować na miejscu za pośrednictwem coraz częściej pojawiających się w gospodarstwach instalacji fotowoltaicznych.

Dr n. wet. Sebastian Smulski z Katedry Chorób Wewnętrznych i Diagnostyki Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu

Kwestię stada wolnego od chorób wirusowych i tego, jak ona rzutuje na przyszłość hodowli, podjął w swojej prelekcji dr n. wet. Sebastian Smulski z Katedry Chorób Wewnętrznych i Diagnostyki Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Już na wstępie zaznaczył, że od wszystkich tego typu chorób nie uwolnimy się nigdy, jednak celem dla hodowców powinno być znaczne ograniczenie BVD i IBR, gdyż udział wyników wykazujących przeciwciała przeciw tym schorzeniom przekracza 50–60%. Mocno zaakcentował, że walka z chorobami wirusowymi nie należy do łatwych, m.in. ze względu na trudności z wyeliminowaniem wirusów ze środowiska. Odnosząc się do wirusowej biegunki bydła i chorób błon śluzowych (BVD-MD), podkreślił, że należy zapomnieć o stereotypach mówiących, że BVD można rozpoznać na podstawie objawów klinicznych. Trwale zakażone (PI), a więc stanowiące zagrożenie dla innych krów i młodzieży w stadzie, mogą być krowy bez objawów, wręcz wystawowe. Charakterystyczna biegunka występuje tylko wtedy, gdy wirus przedostaje się do czystego stada podczas jego pierwszego wtargnięcia albo przy ponownym wtargnięciu po uwodnieniu stada. Wtedy objawy są bardzo silne. Większy problem dotyczy stanów podklinicznych, gdyż symptomy, które wtedy się pojawiają, są zróżnicowane i trudno je sklasyfikować. Zdaniem prelegenta znaczne ograniczenie występowania tej choroby jest możliwe dzięki skutecznym programom zwalczania, czego dowodzi przykład krajów skandynawskich, mających powyżej 90% stad wolnych od BVD, w których w latach 70. rozpoczęto badania w tym kierunku i wprowadzono odpowiednie programy. Odnosząc się do kwestii zakaźnego zapalenia nosa i tchawicy (IBR-IPV), ekspert podkreślił, że bardzo łatwo rozprzestrzenia się ono w stadzie, gdyż szerzy się drogą aerogenną i poprzez krycia. Na zakażenie wrażliwe jest bydło w każdym wieku, a przyczyną utrzymywania się choroby w stadzie mogą być zwierzęta szczepione i ozdrowieńcy. Istotne znaczenie w szerzeniu się choroby ma trwałe zakażenie – gospodarstw ze stwierdzonymi wynikami, czyli osobnikami seropozytywnymi, jest ok. 60–70%. Aby wyeliminować tę chorobę ze stada, niezbędne jest wykonanie badań. Tego rodzaju testy nie są kosztowne, a więc łatwo dostępne dla każdego hodowcy. Należy zbadać wszystkie zwierzęta i wyeliminować te, które mają przeciwciała. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy odsetek krów zakażonych jest nieduży, stanowi 3–5%. Popularniejszym sposobem są szczepienia. W międzyczasie należy wykonać badania, aby stwierdzić, które sztuki są ponownie zakażone. Kluczowe w leczeniu wspomnianych chorób, w opinii dr. Smulskiego, byłoby badanie materiału biologicznego na obecność tych wirusów podczas wykonywania innych popularnych badań.

Dr hab. inż. Marcin Pszczoła z Katedry Genetyki i Podstaw Hodowli Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu

Temat wpływu hodowli bydła na emisję gazów cieplarnianych przedstawił dr hab. inż. Marcin Pszczoła z Katedry Genetyki i Podstaw Hodowli Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Zaprezentował dane, z których wynikało, że w USA rolnictwo odpowiada za ok. 9% emisji metanu. W Europie jest to ok. 10%, w tym ok. 3% pochodzi z fermentacji jelitowej, 5% – z emisji z gleb, 2% – z zarządzania odchodami. Rozwiązaniem może być utrzymanie hodowli bydła przy jednoczesnym obniżeniu poziomu produkcji metanu. Za takim sposobem przemawiają nie tylko czynniki ekologiczne, ale także ekonomiczne, ponieważ na produkcję metanu krowy zużywają 2–12% energii z paszy. Ekspert zwrócił uwagę na kilka sposobów ograniczania poziomu emisji metanu, związanych z samą pracą hodowlaną. Pierwszym jest wzrost produkcyjności, gdyż roczna produkcja metanu (na krowę) rosła na przestrzeni lat. Równocześnie wyższa była wydajność krów, więc produkcja tego gazu na kilogram mleka ostatecznie jest niższa. Kolejnym rozwiązaniem może być wzrost długowieczności krów, produkują one metan jeszcze przed rozpoczęciem pierwszej laktacji, zaciągając w ten sposób pewien dług wobec środowiska. Dług ten spłacany jest produkcją mleka w kolejnych latach – czyli im dłużej krowa żyje, tym na większą liczbę lat rozłożony jest początkowy dług i sumarycznie w ciągu życia ilość wyprodukowanego mleka i ilość metanu będzie mniejsza. Niezwykle ważne jest również wykorzystanie paszy, bo im lepsze jej przyswajanie, tym mniejsze występują straty energii, więc postęp hodowlany skutkujący lepszym wykorzystaniem paszy przyniósłby korzyść nie tylko dla hodowli, ale także dla środowiska. Kolejną możliwość ograniczenia emisji metanu może dać selekcja bezpośrednia. Jednak do tego konieczne jest wcześniejsze wykonanie pomiarów. Prelegent zaznaczył, że testowane są również szczepionki powodujące zmniejszenie populacji metanogenów w żwaczu.

Przyszłość należy do genetyki

Ostatnim punktem panelu poświęconego hodowli bydła mlecznego była debata, w której udział wzięli dr Tomasz Krychowski z PFHBiPM; dr Dariusz Piątek, przewodniczący Rady Programowej PFHBiPM; dr hab. inż. Marcin Pszczoła z UP w Poznaniu; dr Jarosław Jędraszczyk, wiceprezes zarządu, dyrektor ds. hodowlano-produkcyjnych z Małopolskiego Centrum Biotechniki sp. z o.o., członek zarządu EuroGenomics; dr n. wet. Sebastian Smulski z UP w Poznaniu oraz dr Bogdan Konopka, Świętokrzyski Wojewódzki Lekarz Weterynarii. Eksperci omówili, jak hodowla może wspomóc ekonomikę produkcji mleka, jakie narzędzia są niezbędne dla hodowców do zarządzania stadami bydła oraz jak powinna wyglądać współpraca hodowców i weterynarii. Zwrócili także uwagę na wyzwania stojące przed całą branżą hodowlano-mleczarską, do których niewątpliwie należą redukcja emisji gazów cieplarnianych, poprawa dobrostanu i zdrowotności zwierząt czy ograniczenie stosowania antybiotyków.

W opinii dr. Dariusza Piątka w kwestii emisji metanu nie można zapominać o możliwościach związanych z genetyką, trzeba genotypować więcej zwierząt, a także korzystać z oceny użytkowości, gdyż są to informacje niezbędne w dzisiejszych czasach. W przyszłości duże możliwości będzie dawała wycena genomowa, umożliwiająca selekcję zwierząt, które wydzielają mniej metanu.

Zdaniem dr. Pszczoły zanim będziemy mogli wpływać na poziom emisji poprzez czynniki genetyczne, konieczne jest zgenotypowanie odpowiedniej liczby zwierząt i stworzenie populacji referencyjnej, która będzie przydatna w selekcji w tym kierunku. Niezbędnym czynnikiem jest umożliwiające wykonanie takich badań wsparcie finansowe, w którym będą partycypowały wszystkie zainteresowane strony.

Uczestnicy debaty zwrócili uwagę na fakt, że rosnące wymagania wobec produkcji mleka będą się wiązać z jej wyższymi kosztami. Nasuwa się pytanie, czy konsumenci są gotowi zapłacić więcej za produkt premium. Dr Krychowski zauważył, że konsumenci chcieliby kupować mleko od „szczęśliwych krów” (mało wydajnych), ale jednocześnie podczas zakupów kierują się głównie ceną, dlatego należy uważać, aby nie wprowadzić polskiej hodowli bydła mlecznego w ślepy zaułek.

Podczas dyskusji zauważono, że w kwestii selekcji genomowej polska hodowla w zestawieniu z europejską czy światową czołówką genetyki jest w tyle, zależna od obcej genetyki. Selekcja genomowa w Polsce dostępna jest od 2014 r. Zdaniem dr. Piątka narzędzie to zdobyło zaufanie hodowców. Podkreślił, że bez niego nie wyobraża sobie prowadzenia hodowli. Dzięki selekcji uzyskuje się wyniki już bardzo młodych zwierząt oraz wiedzę o tym, co dane zwierzę będzie sobą reprezentowało: jaką będzie miało wydajność, cechy pokroju i inne. Znając wartość hodowlaną zwierząt, można sobie wyznaczyć cel hodowlany i np. 80% stada selekcjonować na cechy funkcjonalne, które będą przynosiły zysk, a 10% – na cechy pokrojowe, dzięki którym można będzie prezentować sztuki na wystawach hodowlanych.

Dr Jarosław Jędraszczyk zwrócił uwagę, że jesteśmy drugą populacją w Europie i w związku z tym powinniśmy być eksporterem myśli hodowlanej, a niestety jest inaczej. Należy to zmienić, ponieważ w ten sposób finansujemy zewnętrzne programy hodowlane. Jeśli chodzi o liczbę zgenotypowanych zwierząt w roku, to jesteśmy najsłabszym krajem wśród członków EuroGenomics, a to znaczy, że nie budujemy, jak inne kraje, dużych baz informatycznych, nie obrabiamy tych danych i nie przekazujemy ich zwrotnie do hodowców, ponieważ ci ostatni nie do końca z nich korzystają.

Na temat presji na dobrostan i ograniczenie stosowania antybiotyków wypowiedział się dr Bogdan Konopka, który podkreślił, że w dzisiejszych czasach lekarz weterynarii i lecznica weterynaryjna to przedsiębiorstwo, które zajmuje się nie tylko leczeniem i profilaktyką chorób, ale także daleko posuniętym doradztwem w zakresie określania parametrów mikroklimatu, zoohigieny pomieszczeń, jakości i wartości energetycznej pasz. Do tej opinii ustosunkował się dr Smulski, który wskazał, że w obecnej sytuacji niezbędna będzie, choćby ze względu na konieczność ograniczenie stosowania antybiotyków, zdecydowanie większa współpraca lekarzy weterynarii i hodowców. Część hodowców natomiast od lekarza weterynarii nie oczekuje dzielenia się wiedzą, lecz konkretnych działań. Zdaniem dr. Konopki wejście w życie przepisów nie zmieni sytuacji na gorsze, lecz ją polepszy. Umożliwi jednak określenie, czy w danym stadzie koryguje się warunki zoohigieniczne antybiotykami. 

Nadchodzące wydarzenia