Rentowna produkcja mleka wymaga inwestycji
Aby w pełni wykorzystać potencjał produkcyjny krów mlecznych, doskonaleniu genetycznemu powinna towarzyszyć poprawa warunków utrzymania zwierząt, a to się wiąże z inwestycjami. Prezentujemy przykład systematycznie rozwijającego się gospodarstwa z Wielkopolski.
tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI
Mijający rok oceniam pozytywnie dla rozwoju mojego gospodarstwa, udało się zrealizować kilka inwestycji, które zwiększają efektywność prac polowych i chronią środowisko. Przykładem jest zakup wozu asenizacyjnego o pojemności 16,3 tys. litrów, wcześniej użytkowałem mniejszy, miał pojemność 10,5 tys. litrów. Nowy ma możliwość podłączenia aplikatora doglebowego, dzięki czemu straty azotu są mniejsze, a samo nawożenie gnojowicą staje się mniej uciążliwie dla środowiska – relacjonuje Marcin Gościniak, prowadzący wraz z żoną Lidią w Zalesiu 80-hektarowe gospodarstwo, w którym utrzymują 82 krowy o średniej rocznej wydajności rzędu 11,5 tys. kg mleka. – Większa maszyna wymaga mocniejszego ciągnika, co wiązało się z kolejną inwestycją. Nowy ciągnik ma moc 170 KM. Usprawniłem także transport, w tym balotów z kiszonką z traw, ponieważ od tego roku dysponuję przyczepą o ładowności 12 ton – uzupełnia rozmówca.
Hodowca informuje, że w 2006 roku przejął od rodziców 40-hektarowe gospodarstwo, w którym utrzymywano w oborze uwięziowej 28 krów o średniej rocznej wydajności mlecznej ok. 7 tys. litrów i prowadzono tucz świń.
Gospodarstwo specjalistyczne
– Postanowiłem wyspecjalizować się w produkcji mleka. W 2013 roku zasiedliłem nową oborę wolnostanowiskową na 80 krów z przychówkiem. Krowy są w niej utrzymywane w systemie bezściełowym, zwierzęta wypoczywają na wysokich legowiskach, wyścielonych matami gumowymi. Na korytarzach spacerowych znajduje się posadzka ażurowa, pod którą są kanały na gnojowicę – relacjonuje hodowca z Zalesia. Jak wyjaśnia, na system bezściełowy zdecydował się z uwagi na niewielki udział zbóż w strukturze zasiewów i wynikające z tego niewielkie zasoby słomy. W opinii rozmówcy ten system utrzymania nie wymaga dużego nakładu pracy w codziennej obsłudze zwierząt i można go łatwo zmechanizować, co ogranicza koszty pracy. Jednak sama inwestycja jest droga, kosztowne są betonowe ruszty oraz wykonanie kanałów na gnojowicę.
– Nie jest to system zupełnie bezobsługowy. Aby nie było odleżyn i zmian na skórze krów, maty legowiskowe posypuję preparatem ze zmielonej skały wapiennej. System bezściełowy wymaga także dużej troski o stan zdrowotny racic. Korekcję racic w całym stadzie przeprowadzam dwa razy do roku, a co dwa tygodnie krowy przechodzą przez wannę ze środkiem dezynfekcyjnym – dzieli się doświadczeniem Marcin Gościniak.
Mleczność systematycznie rośnie
– W naszym stadzie ocena użytkowości mlecznej powadzona jest od 1998 roku, wtedy przeciętna krowa produkowała średnio w roku ok. 3,9 tys. litrów mleka. Od tego czasu zwiększyła się niemal trzykrotnie, dzięki prowadzonej pracy hodowlanej, której podstawą była początkowo selekcja krów na wydajność mleczną – wspomina hodowca. W międzyczasie zdecydowanej poprawie uległy warunki utrzymania oraz jakość pasz i precyzja bilansowania dziennych dawek pokarmowych. – Powiększające się stado wymagało także doskonalenia zarządzania, zwłaszcza rozrodem krów. Terminy krycia, zasuszenia i wycielenia są bardzo ważne, nic nie może umknąć. Dlatego jedną z moich pierwszych inwestycji była duża tablica ścienna, na której notuję te zdarzenia. Korzystam z niej także dzisiaj, obok innych nowoczesnych narzędzi, jak na przykład oferowanej przez Federację aplikacji SOL – relacjonuje hodowca.
W 2019 roku stado w tym gospodarstwie liczyło 76 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 10,6 tys. kg mleka, rok później mleczność podobnej liczby krów wyniosła ok. 11,3 tys. kg, czyli o ok. 700 litrów mleka więcej. Pytamy o źródło tak dużego wzrostu mleczności. – W 2018 roku zainwestowałem w maszyny do zbioru traw z trwałych użytków zielonych, których mam ok. 27 ha. Umożliwiło to uzyskanie lepszej jakości kiszonki, co zaowocowało wzrostem wydajności mlecznej krów. Teraz po przekroczeniu średniorocznej wydajności mlecznej 11 tys. kg dalsze zwiększanie mleczności jest dużym wyzwaniem. Obecnie, dzięki doskonaleniu warunków utrzymania i żywienia, można liczyć na przyrost wydajności rzędu 200 litrów w skali roku, do czego dążę – odpowiada rozmówca.
Coraz lepsza baza paszowa
Hodowca z Zalesia dużą wagę przywiązuje do systematycznego poprawiania jakości pasz objętościowych. W jego opinii efekty produkcyjne w oborze mają swój początek w uprawach. Jak informuje, dużo uwagi poświęca trwałym użytkom zielonym. Co cztery lata są one podsiewane szlachetnymi mieszankami traw, aby uzyskać paszę bogatą w składniki pokarmowe. – Dobrej jakości kiszonki z traw wnoszą do dawki pokarmowej nie tylko drogie obecnie białko, ale także poprawiają strukturę TMR-u. Dzięki temu można ograniczyć ilość skarmianej słomy, co skutkuje większą koncentracją składników pokarmowych w dziennej dawce przy niższym zużyciu pasz treściwych. Jednocześnie mniejsze jest ryzyko wystąpienia zaburzeń metabolicznych, zwłaszcza kwasicy i ketozy – relacjonuje hodowca. Informuje, że w sezonie wegetacyjnym z naturalnych użytków zielonych zbiera cztery pokosy.
Zdaniem rozmówcy z Zalesia kiszonka z traw sporządzana w silosie zapewnia bardziej stabilne żywienie krów niż sporządzona w balotach. – W silosie zielonka zebrana z różnych miejsc na polu jest wymieszana i stanowi dość jednorodną masę, czego w balotach nie można uzyskać. Stabilne żywienie krów mlecznych jest istotne dla prawidłowego funkcjonowania żwacza – wyjaśnia rozmówca. Informuje, że dwa lata temu zainwestował w dwukomorowy silos przejazdowy, w którym zakisza trawy.
Dobrej jakości pasze objętościowe są podstawą poprawnego żywienia krów mlecznych. W tym stadzie praktykuje się podział krów w okresie laktacji na dwie grupy żywieniowe. Grupę pierwszą tworzą krowy do setnego dnia laktacji, a do grupy drugiej przydzielane są mlecznice powyżej setnego dnia laktacji. Dla każdej grupy sporządzany jest oddzielny TMR. Ponadto mlecznice z pierwszej grupy, o bardzo wysokiej wydajności, otrzymują dodatek paszy treściwej w stacji paszowej. Aby krowy chętnie pobierały TMR, hodowca stosuje preparat zapobiegający zagrzewaniu się paszy na stole paszowym.
Rozmówca dba także o zwierzęta, które zakończyły laktację. – Krowy zasuszone wymagają nie mniejszej uwagi niż produkcyjne. Przyszła laktacja zależy od postępowania ze zwierzętami w tym okresie. Błędem jest doprowadzenie do nadmiernej kondycji. Ważne, aby krowy utrzymywane w oborze wolnostanowiskowej cieliły się w kojcach porodowych, a nie na stanowiskach uwięziowych – dzieli się doświadczeniem hodowca.
Dobra zdrowotność wymion
Zadowalającej wydajności mlecznej krów w tym stadzie towarzyszy bardzo dobra zdrowotność wymion, czego dowodem jest zawartość komórek somatycznych w mililitrze mleka nieprzekraczająca 70 tys. Jak informuje hodowca, zdecydowana poprawa zdrowotności wymion nastąpiła po zasiedleniu obory wolnostanowiskowej i kierowaniu wydojonych krów na stół paszowy. – W czasie pobierania paszy zamyka się kanał strzykowy i bakterie mają utrudniony dostęp do wymienia – wyjaśnia hodowca. Informuje, że w swoim stadzie praktykuje selektywne zasuszanie krów. Krowy, które w okresie laktacji nie miały zapalenia wymienia i zawartość komórek somatycznych nie przekraczała 100 tys./ml
mleka, otrzymują do każdego strzyka sztuczny czop, i co ważne, nie jest podawany dowymieniowo antybiotyk. Takich krów jest w stadzie ok. 30%. Pozostałe 70% otrzymuje w dniu zasuszenia dowymieniowy antybiotyk oraz sztuczne czopy do wszystkich strzyków. W rutynie doju hodowca zwraca uwagę na czyszczenie strzyków czystymi ściereczkami według zasady: jedna krowa, jedna ściereczka. Po doju są one prane i dezynfekowane. – Co roku regularnie wymieniam silikonowe gumy strzykowe, nawet jeśli na pierwszy rzut oka ich stan jest bardzo dobry – mówi rozmówca.
W zakresie profilaktyki hodowca współpracuje z lekarzem weterynarii, wychodzi z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć. W stadzie prowadzone są regularne szczepienia przeciwko IBR i BVD. Szczepione są też krowy przeciwko biegunkom u cieląt oraz cielęta przeciwko chorobom płuc. Hodowca jest przekonany, że drogą do rentowej produkcji mleka jest zapewnienie zwierzętom możliwie najlepszych warunków bytowych i dobrej zdrowotności. W przeciwnym razie inwestowanie w drogie nasienie buhajów i postęp hodowlany nie ma sensu.
Stres cieplny: wróg mleczności i dobrej płodności
O tym, że warto inwestować w dobrostan zwierząt, rozmówca z Zalesia przekonał się w ostatnim czasie, po zainstalowaniu wzdłuż drabiny paszowej linii wodnej zraszającej krowy podczas upałów. Zraszacze współpracują z wentylatorami i ochładzają zwierzęta. – Po drugim sezonie użytkowania tej instalacji zauważyłem, że podczas upałów nie spada wydajność mleczna krów i więcej sztuk zaciela się w okresie letnim – mówi rozmówca. Jak podkreśla, rozród krów jest kluczowy w produkcji mleka. Aby mieć pełną kontrolę nad płodnością krów w swoim stadzie, siedem lat temu ukończył kurs dla inseminatorów i od tego czasu zabiegi inseminacyjne wykonuje osobiście. Ruje wykrywane są na podstawie obserwacji zwierząt, wspieranej elektronicznym systemem monitorowania, bazującym na pomiarze aktywności ruchowej samic. – Obecnie testuję precyzyjniejszą metodę wykrywania rui, która oprócz aktywności ruchowej monitoruje także przeżuwanie. Dzięki temu możliwe jest również wczesne wykrywanie zburzeń zdrowotnych, zwłaszcza metabolicznych. Na zakup zdecyduję się, gdy system spełni moje oczekiwania – mówi rozmówca. Jak informuje, rutyną w jego stadzie jest potwierdzanie cielności na podstawie testu PAG, wykonywanego na próbce mleka pobranej w ramach oceny użytkowości mlecznej.
Celem jest krowa wysokowydajna i długowieczna
– Brakowanie w moim stadzie wynosi ok. 30%. Część eliminowanych krów nie spełnia moich oczekiwań pod względem wydajności mlecznej. Eliminuję także zwierzęta, które trudno się zacielają oraz produkują mleko z wysoką zawartością komórek somatycznych. Jak każdy hodowca chciałbym mieć w swoim stadzie krowy wysokowydajne i długowieczne. W tym kierunku prowadzę od wielu lat pracę hodowlaną – relacjonuje rozmówca. Jak informuje, w zakresie doboru par rodzicielskich współpracuje z federacyjnym doradcą ds. hodowli. Na ojców kolejnego pokolenia krów wybiera wyłącznie nasienie młodych buhajów z genomową oceną wartości hodowlanej. Zdecydował się także na genotypowanie 20 jałóweczek z własnej hodowli, aby się zorientować, jakim potencjałem genetycznym dysponuje. – Zasadne jest genotypowanie wszystkich urodzonych jałóweczek, ponieważ wtedy można prowadzić racjonalną selekcję. Obecnie wszystkie jałówki wykorzystuję na własne potrzeby, więc nie mam motywacji do genotypowania wszystkich młodych sztuk – mówi hodowca.
Nadmienia, że jest zainteresowany obniżaniem kosztów produkcji mleka na wszystkich etapach produkcji, łącznie z kosztami energii elektrycznej. Jeszcze w tym roku w gospodarstwie powstanie instalacja fotowoltaiczna o mocy 10 kW, która będzie rozbudowana o kolejnych 40 kW. Łączna moc paneli fotowoltaicznych pokryje zapotrzebowanie gospodarstwa na energię elektryczną w ok. 90 procentach.