Szanowni Członkowie PFHBiPM, Drodzy Hodowcy!
Zapewne dotarła do Was informacja o przełożeniu terminu Walnego Zjazdu Delegatów planowanego na marzec br. Aby uniknąć spekulacji, pozwólcie, że osobiście przybliżę Wam motywy podjętej decyzji. Jak wiecie, Federacja od prawie 30 lat zajmuje się polską hodowlą i poprawą dobrostanu zwierząt. Kiedy zaczynaliśmy swoją działalność, bez większych zasobów organizacyjnych i finansowych, byliśmy otoczeni gronem osób, które dostrzegały potrzebę tworzenia tego wspólnego dobra, jakim była i jest Federacja. Minęły lata ciężkiej pracy, nie boję się tego powiedzieć, ale staliśmy się ważnym podmiotem, zarówno w wymiarze społecznym, jak i organizacyjno-gospodarczym, nie tylko krajowym, ale i międzynarodowym. Prawie tysiąc zatrudnionych osób, zootechnicy wyposażeni w samochody, ponad 800 tys. krów pod oceną, nowoczesne laboratoria, aktualizowane programy hodowlane, konferencje naukowe, granty realizowane z Funduszu Promocji Mleka, członkostwo i najwyższe uznanie międzynarodowych organizacji, takich jak ICAR czy Interbull. Świadczymy jedną z najlepszych jakościowo usług za najniższą w Europie cenę. Lista osiągnięć jest naprawdę długa. ALE – chcę to stanowczo podkreślić – to nie te elementy, choć namacalne, są źródłem sukcesu. Siła Federacji to przede wszystkim siła ludzi, którzy ją tworzą pracując społecznie w swoich związkach, poświęcają swój czas, dzielą się wiedzą i doświadczeniem. Nie pytamy nikogo o poglądy, nie traktujemy Federacji jako trampoliny do karier w polityce czy gospodarce, nie szukamy koniunkturalnego wsparcia – kiedy trzeba, jedziemy z protestem do Brukseli, kiedy interes hodowców wymaga, aby wygwizdać urzędującego ministra w świetle kamer, robimy to. Skupiamy dziś w szeregach Federacji ludzi o różnych przekonaniach, stojących na co dzień po różnych stronach politycznych podziałów, którzy właśnie w Federacji potrafią dojść do porozumienia, bo w działaniach na rzecz hodowli i hodowców znajdują wspólny, łączący ich mianownik. Czy kłócimy się między sobą? Oczywiście, w końcu jesteśmy organizacją z krwi i kości. Ale jak w rodzinie, po kłótni przychodzi czas refleksji i pojednania. Kiedy sześć lat temu część członków zarządu skierowała przeciwko mnie i członkom prezydium zawiadomienie do prokuratury, zarzucając kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, mogło się wydawać, że pewne relacje międzyludzkie zostaną bezpowrotnie utracone. Prokuratura umorzyła postępowanie, nie znajdując żadnych nieprawidłowości w wynagrodzeniach czy finansach Federacji. A osoby, które składały doniesienie, i te, które objęto treścią zawiadomienia, nadal wzajemnie współpracują. Na Walnym Zjeździe Delegatów w 2019 roku do zarządu Federacji wybrano liczne grono osób, które wcześniej publicznie krytykowały moją osobę. Nikt ich nie usunął z zarządu, chociaż magicy od „demokratycznych” procedur na pewno znaleźliby takie rozwiązanie. To kolejny przykład, że autentyczną siłą Federacji, fundamentem jej funkcjonowania i źródłem sukcesów są ludzie, ich wzajemny szacunek, zrozumienie, zaufanie i skupienie wokół tematów ważnych dla hodowców. Nie łączy nas sieć kontraktów i umów obwarowanych sankcjami finansowymi za ich niedotrzymanie. Nie oplata nas sieć kancelarii prawnych będących gwarantami umownej współpracy. Spaja nas idea, zwyczaj i codzienna kultura bycia razem w dobrowolnej organizacji społeczno-zawodowej.
I tu dochodzimy do sedna problemu. To, co traktujemy jako siłę Federacji, przez innych zostało odebrane jako jej słabość. Skoro liczba delegatów na zjeździe zależy od opłaconych składek, to wpłaćmy za żony i sąsiadki – kto to sprawdzi. Do tej pory mieliśmy około 1,5 tys. członków teraz mamy 6,5 tys. – kogo to obchodzi, skąd się wzięli i czy mają coś wspólnego z hodowlą, ważne, że mamy przysłowiowe dodatkowe szable na zjeździe. Kiedy poproszą nas o wyjaśnienie, skąd nagły przyrost członków, udamy Greka.
Stąd niezwykle trudna decyzja o skreśleniu z listy członków Mazowieckiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Decyzja była poprzedzona długą dyskusją, która wskazywała, że przedstawiciele innych związków poczuli się głęboko urażeni instrumentalnym potraktowaniem ze strony przedstawicieli zarządu Mazowieckiego Związku i lekceważeniem zasad wypracowanych przez 28 lat istnienia Federacji. Kolejnym sygnałem świadczącym o próbie destabilizacji Federacji był wybór delegatów. Szanuję reguły demokratyczne, ale usuwanie niewygodnych delegatów czy pozbawianie kół regionalnych swoich przedstawicieli pomimo bardzo dobrych wyników hodowlanych nie jest dobrym znakiem dla żadnej organizacji. W innym związku delegaci odrzucili rozwiązanie, w którym każde z kół regionalnych miało swoich dwóch przedstawicieli na Walny Zjazd Delegatów Federacji, w rezultacie ponad 50 proc. hodowców jednego z największych związków tworzących Federację nie ma swoich przedstawicieli. Na delegata nie został wybrany nawet prezes zarządu kierujący pracami tego związku. Moim obowiązkiem jest upomnieć się o tych ludzi. Co więcej, związek wybrał większą liczbę delegatów niż dopuszcza uchwała zarządu Federacji.
W przestrzeni medialnej pojawiają się bezpodstawne zarzuty kierowane do Federacji czy innych związków. O ile do tej pory to ja byłem atakowany (co jest w pełni akceptowalne i zrozumiałe), o tyle dziś możemy obserwować proces hejtu i oskarżeń, w którym atakowane są inne związki.
Co ciekawe, w medialnym ataku brylują stosunkowo młode osoby, które nie dały się jeszcze poznać szerszemu gronu jako dobrzy hodowcy, ale już chcą reformować Federację i pouczać inne związki. Młodzi panowie, troszkę wstydu i opamiętania. Co zrobiliście dla innych hodowców? Jakie postulaty merytoryczne zaprezentowaliście w trakcie prac w zarządzie Federacji? Czy macie odrobinę świadomości, czym jest Federacja dla innych, czy patrzycie na nią tylko przez pryzmat własnych, prywatnych interesów? Jakie stołki już wam się zamarzyły? Zastanówcie się, proszę, jakie mogą być rezultaty waszych działań. Zmiana pokoleniowa jest zaletą każdej organizacji, lecz dopiero wtedy, gdy stanowiska obejmują osoby młode, ale z dorobkiem, doświadczeniem, cieszące się szacunkiem innych koleżanek i kolegów oraz mające poczucie odpowiedzialności za dorobek, jaki jest im przekazany – za hodowców, ludzi zatrudnionych w Federacji, jakość świadczonych usług czy pozycję publiczną.
Wydawało się, że osobiste zaangażowanie pana Rafała Romanowskiego, sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi – któremu dziękuję za poświęcony czas – pozwoli rozwiązać problemy związane z prawidłowym ustaleniem delegatów na Zjazd. Niestety, specjalnie zwołane nadzwyczajne posiedzenie zarządu Federacji nie doczekało się ani słowa wyjaśnienia ze strony zarządu Mazowieckiego Związku Hodowców ani korekty stanowiska co do liczby delegatów ze strony zarządu Podlaskiego Związku Hodowców. Biorąc zatem pod uwagę ryzyko uchylenia wszystkich uchwał Walnego Zjazdu Delegatów dotyczących wyboru władz, zarząd Federacji postanowił odroczyć termin Walnego Zjazdu Delegatów i podjąć działania weryfikujące liczbę delegatów uprawnionych do reprezentowania poszczególnych związków hodowców. Rozwiązanie to jest trudne, ale konieczne, jeżeli chcemy utrzymać pozycję Federacji.
Drodzy Hodowcy, pragnę podkreślić, że fundamentalnym celem Federacji zawsze była i jest praca na Waszą rzecz. Warto przypomnieć, że nie jesteśmy organizacją zrzeszającą miłośników i sympatyków krów czy byków, lecz podmiotem, który ma podejmować konkretne działania na rzecz hodowców bydła i producentów mleka, a zatem głos tych osób jest dla nas najważniejszy. Ten głos i te potrzeby powinny wyznaczać przyszłość Federacji.
Zbliżają się, jakże symboliczne, święta Wielkiej Nocy. Po mroku Wielkiego Piątku, po śmierci Chrystusa, która dla apostołów zdawała się być końcem wszystkiego, nadszedł blask i jasność Zmartwychwstania.
Niech ten piękny czas refleksji nad życiem, otuchy płynącej ze zwycięstwa Życia nad śmiercią, Dobra nad złem przyniesie Wam, drodzy Hodowcy i Czytelnicy, nadzieję na nadchodzącą przyszłość, a Święta spędzone razem z bliskimi niech będą źródłem radości.
Z wyrazami szacunku
Leszek Hądzlik
Prezydent PFHBiPM