Robotyzacja obór nabiera rozpędu

Coraz więcej hodowców decyduje się na automatyzację produkcji mleka w swoich oborach, która nie tylko zwiększa komfort pracy przy obsłudze zwierząt, ale także przyczynia się do poprawy dobrostanu utrzymywanego bydła mlecznego – oto przykład z Wielkopolski.

tekst: RYSZARD LESIAKOWSKI, zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI, ARCHIWUM

Od czterech miesięcy użytkujemy nową oborę wolnostanowiskową dla 240 krów z przychówkiem, dojonych za pomocą robotów udojowych Lely Astronaut A5. Budynek nie jest jeszcze w pełni obsadzony, obecnie przebywa w nim 120 krów, które obsługują dwa roboty udojowe: robot do podgarniania TMR‑u na stole paszowym oraz robot do czyszczenia posadzek ażurowych – relacjonuje Łukasz Roszkiewicz prowadzący wraz z żoną Marleną, rodzicami Dorotą i Szymonem oraz bratem Bartoszem 180-hektarowe gospodarstwo w Nowym Belęcinie, w powiecie leszczyńskim. – Gospodarujemy wspólnie, każdy z nas ma własną ziemię, praktycznie są to cztery oddzielne gospodarstwa: rodziców, brata, żony i moje. Specjalizujemy się w produkcji mleka, wspólnie użytkujemy budynki inwentarskie. Podzieliliśmy się obowiązkami: brat odpowiada za prace polowe i sporządzanie TMR-u, na mnie spoczywa troszczenie się o zwierzęta, moja żona Marlena prowadzi biuro, a nad całością czuwają rodzice, ich głos jest decydujący – wyjaśnia rozmówca. – Jesteśmy trzecim pokoleniem w tym gospodarstwie, które zajmuje się produkcją mleka. Każde pokolenie miało wkład w rozwój naszego gospodarstwa. Dziadek wzniósł budynek dla świń i krów, tato wybudował w 2003 roku oborę wolnostanowiskową dla 60 krów, a w 2022 roku wspólnie z rodzicami oraz bratem i bratową wznieśliśmy oborę z robotami udojowymi – nadmienia Bartosz Roszkiewicz.

Pamiątkowe zdjęcie państwa Roszkiewiczów z uroczystego otwarcia nowej obory

Systematyczny rozwój produkcji mleka

– W naszym gospodarstwie systematycznie rozwijaliśmy produkcję mleka, zabudowania były sukcesywnie modernizowane i rozbudowywane. Bydło utrzymywaliśmy we wszystkich pomieszczaniach. W 2015 roku podjęliśmy decyzję o budowie nowej obory, wyposażonej w trzy roboty udojowe. Wtedy stado liczyło ok. 120 krów, kilka lat zajęło nam gromadzenie funduszy. W międzyczasie pracę hodowlaną ukierunkowaliśmy na pozyskiwanie od naszych krów potomstwa nadającego się do doju automatycznego. Z budową ruszyliśmy wiosną 2022 roku. Nowy obiekt zasiedliśmy na początku lutego 2023 roku – opowiada Łukasz Roszkiewicz. Jak informuje, obecnie stado liczy 190 krów, wśród których 30 jest w okresie zasuszenia. 120 krów dojnych przebywa w nowym obiekcie, a 40 w starej oborze wolnostanowiskowej z dojarnią typu „rybia ość” (2 × 5). Krowy produkują średnio w roku ok. 10,7 tys. kg mleka – nadmienia rozmówca.

Krowy wypoczywają w wygodnych boksach legowiskowych wyścielonych materacem słomiano-wapiennym

Słupowa konstrukcja stalowa

Nowa obora, o wymiarach 37,5 × 78,6 m i wysokości w kalenicy 11,5 m, ma stalową konstrukcję nośną. Słupy nośne rozstawione są co 6 m i ustawione wzdłuż osi podłużnych ścian budynku. Podpory więźby dachowej we wnętrzu obory stoją wzdłuż osi podłużnej podwójnych boksów legowiskowych oraz wzdłuż krawędzi stołu paszowego. Takie ustawienie słupów nośnych nie zmniejsza walorów użytkowych budynku. Podłużna ściana obory jest typu otwartego, tj. do wysokości 1 m wykonana z płyty warstwowej, powyżej znajduje się niezabudowana przestrzeń o wysokości 3,5 m, którą w chłodne dni można zasłonić kurtynami. Łączna wysokość ścian podłużnych wynosi 4,5 m.

Trzeba przyznać, że hodowcy z Nowego Belęcina zadbali o zapewnienie zwierzętom komfortowych warunków. Składają się na to m.in. szerokie korytarze spacerowe przylegające do stołu paszowego. Mają szerokość 4 m i umożliwiają krowom spokojne pobieranie paszy, nawet gdy za nimi przemieszczają się współtowarzyszki. Również wystarczająca do swobodnego przemieszczania się zwierząt jest szerokość korytarzy spacerowych rozdzielająca przyścienne boksy legowiskowe od podwójnych, która wynosi 3 m (patrz schemat).

Stół paszowy o szerokości 5 m dzieli oborę na dwie części. Jedna, z funkcjonującymi już dwoma robotami udojowymi, przeznaczona jest dla krów w okresie laktacji, aktualnie przebywa w niej 120 mlecznic. – W drugiej części docelowo będą przebywać krowy w laktacji, które będzie doił jeden robot udojowy, oraz jałówki. Obecnie ta część nie jest w pełni zasiedlona, nie ma też w niej robota udojowego, ale wszystko jest przygotowane do jego montażu – wyjaśnia hodowca. W jednym ze szczytów budynku przewidziano pomieszczenia gospodarcze, techniczne, socjalne oraz biuro. Mleko schładzane jest w zewnętrznym schładzalniku wieżowym o pojemności 25 tys. litrów. Ze schładzanego mleka odzyskiwane jest ciepło, wykorzystywane do podgrzewania wody w poidłach dla krów i ciepłej wody użytkowej, zużywanej do mycia schładzalnika mleka oraz do celów socjalnych.

Ścielony słomą kojec porodowy znajduje się tuż obok robotów udojowych zamontowanych w pomieszczeniach technicznych

Wygodne legowiska

Komfortowy wypoczynek krów zapewniają głębokie boksy legowiskowe wypełnione tzw. materacem słomiano-wapiennym. W przekonaniu hodowcy z Nowego Belęcina takie legowiska oferują zwierzętom większy komfort niż boksy wysokie wyścielone matami gumowymi. Jednak konieczność uzupełniania co najmniej raz w miesiącu ściółki w legowiskach z materacem słomiano-wapiennym czyni je bardziej pracochłonnymi. W tej oborze podwójne boksy legowiskowe mają długość 5 m, zatem jedno legowisko jest długości 2,5 m. Z kolei długość boksów przyściennych wynosi 3 m, co umożliwia krowom swobodne kładzenie się i wstawanie. Wszystkie boksy legowiskowe są szerokości 1,25 m. Wyposażono je w samonośne przegrody międzylegowiskowe, które stwarzają bardzo dobre warunki do wypoczynku.

Dzięki zautomatyzowaniu najbardziej uciążliwych prac w oborze mamy więcej czasu na zarządzanie stadem krów i całym gospodarstwem – informują Łukasz i Bartosz Roszkiewiczowie (od lewej)

Dla krów cielących się przewidziano kojce porodowe ścielone słomą, do których zwierzęta wprowadzane są na około dwa tygodnie przed planowanym porodem. W tej strefie znajduje się także separatka dla sztuk z problemami zdrowotnymi. Obornik z miejsc porodowych jest wywożony raz na tydzień. Natomiast o czystość na korytarzach spacerowych dba robot Discovery, który usuwa odchody z podłogi szczelinowej. Zakrywa ona kanały na gnojowicę, które znajdują się pod korytarzami spacerowymi oraz legowiskami. Kanały mają głębokość 1,8 m, ich łączna objętość wynosi ok. 3,3 tys. m³, tworzą cztery oddzielne obiegi slalomowe, każdy z nich wyposażony jest w elektryczne mieszadło. – Aby nie dopuścić do powstawania na powierzchni gnojowicy tzw. kożucha, który jest siedliskiem much, uruchamiam mieszadła raz w tygodniu na około godzinę – mówi Łukasz Roszkiewicz. Jak informuje, przy pełnej obsadzie łączna objętość kanałów umożliwia przechowywanie gnojowicy przez sześć miesięcy. – Teraz posadzki ażurowe czyści jeden robot Discovery, drugi zakupimy po zamontowaniu trzeciego robota udojowego – nadmienia rozmówca.

Dzięki automatyzacji prac w oborze, a zwłaszcza doju, mamy teraz więcej czasu dla swoich rodzin – przekonuje Marlena Roszkiewicz

Dobry mikroklimat

Mimo przechowywania gnojowicy pod posadzką ażurową w oborze panuje dobry mikroklimat, nie wyczuwa się zapachu amoniaku. Jest to zasługa sprawnej wentylacji kalenicowej. Wywiewna szczelina kalenicowa o szerokości 36 cm na połaci dachu jest osłonięta dwoma wiatrownicami o wysokości 50 cm. W ten sposób powstał komin, który wzmaga ruch powietrza we wnętrzu budynku. Napływ świeżego powietrza do wnętrza obory umożliwiają wspomniane otwarte ściany podłużne. W chłodne i wietrzne dni niezabudowaną przestrzeń można zasłonić za pomocą kurtyn, którymi steruje stacja pogodowa. Dzięki otwartym przestrzeniom w ścianach podłużnych budynek jest nie tylko przewiewny, ale także jasny. Ponadto dostęp naturalnego światła umożliwia świetlik o szerokości 4 m znajdujący się w połaci dachowej wzdłuż kalenicy. Pokrycie dachowe jest wykonane z płyty warstwowej z rdzeniem z pianki poliuretanowej grubości 8 cm. Ocieplone pokrycie dachowe stanowi dobrą barierę termiczną, co latem ogranicza nagrzewanie się powietrza wewnątrz pomieszczenia i łagodzi skutki stresu cieplnego, a zimą zapobiega skraplaniu się pary wodnej na wewnętrznej powierzchni dachu.

Robot udojowy ma wiele funkcjonalności, m.in. wykrywa ruję, podpowiada optymalny termin krycia krów oraz monitoruje ich zdrowotność

Wolny ruch krów w oborze

– W nowej oborze staraliśmy się stworzyć zwierzętom możliwie jak najlepsze warunki i do minimum ograniczyć sytuacje stresowe. Moim zdaniem najwięcej swobody zapewniają krowom roboty udojowe funkcjonujące w systemie „wolnego ruchu krów”. W tym systemie zwierzęta mogą dowolnie korzystać z całej przestrzeni budynku, jedynie pasza treściwa wabi je do boksu udojowego. Właśnie tak funkcjonują wszystkie urządzenia Astronaut firmy Lely i dlatego na nie się zdecydowaliśmy – relacjonuje hodowca. Jak informuje, obecnie dwa roboty udojowe Astronaut A5 doją 120 krów, pozyskując od każdej z nich średnio ok. 42 kg mleka dziennie. Mlecznice odwiedzają boks udojowy przeciętnie trzy razy na dobę.
– W każdym stadzie są krowy, które nie chcą same wejść do boksu udojowego. Na 120 krów dojnych takich zwierząt w ciągu doby jest 8–10. Trzeba je doprowadzić do robota udojowego. Zadanie to ułatwia tymczasowa poczekalnia, którą tworzą dwie opuszczane bramki sterowane za pomocą pilota. Zwierzęta, chcąc się wydostać, muszą przejść przez boks udojowy – opowiada rozmówca. Wyjaśnia, że krowy z tymczasowej poczekalni z reguły same wchodzą do boksu udojowego. Jedynie świeżo wycielone pierwiastki trzeba nauczyć korzystania z robota udojowego. – Krowy, które należy doprowadzić do tymczasowej poczekalni, to przede wszystkim sztuki świeżo wycielone – nadmienia hodowca. Jak informuje, w stadzie jest jeszcze 40 krów w okresie laktacji, które utrzymywane są w starej oborze i dojone w hali udojowej. Są to sztuki o wysokiej wydajności, które z różnych przyczyn zaburzałyby płynność doju za pomocą robotów udojowych, z reguły są to krowy długo się dojące.

Schemat technologiczny wolnostanowiskowej obory dla 240 krów dojonych za pomocą trzech robotów udojowych Lely Astronaut

Stado i roboty wymagają nadzoru

W nowej oborze hodowców z Nowego Belęcinia najbardziej uciążliwe prace zostały w pełni zautomatyzowane. W zasiedlonej części budynku krowy są dojone przez dwa roboty udojowe Astronaut A5, o podgarnianie paszy na stole paszowym dba robot Juno, a korytarze spacerowe czyści robot Discovery. Mikroklimatem w budynku steruje stacja pogodowa.
– W nowym obiekcie diametralnie zmienił się charakter naszej pracy, teraz polega na nadzorze urządzeń i stada – mówi Łukasz Roszkiewicz. Informuje, że rutynową czynnością jest sprawdzanie rano i po południu raportu krów do doju, zwierząt, które w ciągu ostatnich 12 godzin nie wydoiły się w robocie. Trzeba je zlokalizować w oborze i doprowadzić do boksu udojowego. – Czynność ta zajmuje mi dziennie około dwóch godzin, ale w międzyczasie, w oczekiwaniu aż wydoją się krowy doprowadzone do tymczasowej poczekalni, wykonuję też inne prace, np. zajmuję się świeżo wycielonymi krowami i nowo narodzonymi cielętami – mówi hodowca. Jak informuje, dziennie 1–2 godzin poświęca także na przeglądanie raportów generowanych przez roboty udojowe. Urządzenia te mają wiele funkcji, m.in. mierzą aktywność ruchową, czas przeżuwania i pobierania pasz, przewodność elektryczną mleka. Pomiary umożliwiają monitorowanie zdrowia zwierząt, wykrywanie rui i określenie optymalnego terminu krycia krów. – Dzięki monitorowaniu przeżuwania można wcześnie wykryć zaburzenia metaboliczne, ponadto system na bieżąco kontroluje zdrowotność wymion – uzupełnia hodowca. Podkreśla, że zastosowanie robotów udojowych w oborze daje dużo swobody w organizacji codziennej pracy, zwłaszcza w okresie nawału prac polowych. – Teraz możemy więcej czasu poświęcić naszej rodzinie – podkreśla pani Marlena Roszkiewicz.

Udojone mleko jest schładzane i przechowywane w zewnętrznym schładzalniku wieżowym firmy Lely o pojemności 25 tys. litrów

Stanowisko z 35,8 tys. zł netto

Pytamy hodowców z Nowego Belęcina, ile kosztuje stworzenie w nowej oborze warunków do komfortowej pracy przy zwierzętach i zapewnienie im wysokiego poziomu dobrostanu. – Dotychczas na cały obiekt, przewidziany dla 240 krów z przychówkiem, wydaliśmy ok. 8 mln zł netto. Kwotę tę należałoby powiększyć o ok. 600 tys. zł netto na zakup trzeciego robota udojowego i drugiego robota do czyszczenia rusztów. Cała inwestycja wyniosłaby ok. 8,6 mln zł netto – odpowiada Łukasz Roszkiewicz. Z uzyskanych informacji wynika, że w tej oborze koszt jednego stanowiska dla krowy z przychówkiem wyniesie 35,8 tys. zł netto (8,6 mln/240). Zakładając, że budynek będzie użytkowany 15 lat, jedno stanowisko będzie obciążone rocznie kwotą ok. 2,4 tys. zł netto (35,8/15). Z tych danych można także obliczyć, jaką kwotą będzie obciążony litr wyprodukowanego mleka przy obecnie uzyskiwanej średniorocznej wydajności, tj. 10,7 tys. litrów/rok/krowę. Zatem każdy litr mleka wyprodukowany w nowym obiekcie jest obciążony kwotą ok. 0,22 zł netto (2,4 tys./10,7 tys.).
– Niezasiedlone stanowiska w oborze generują straty, dlatego naszym priorytetem jest jak najszybsze uzyskanie w oborze pełnej obsady i zakup trzeciego robota udojowego. Dzięki stosowaniu nasienia seksowanego do krycia jałówek, pierwiastek i wybranych krów w drugiej laktacji mamy dużo własnej młodzieży hodowlanej, którą przeznaczymy na remont i powiększenie stada. W przyszłości zamierzamy oferować innym hodowcom materiał hodowlany – mówi rozmówca. Jak informuje, niepokojąca jest utrzymująca się w ostatnim czasie spadkowa tendencja cen skupu mleka, co bezpośrednio przekłada się na rentowność jego produkcji.  

Duża kubatura budynku oraz otwarte ściany podłużne i sprawna wentylacja kalenicowa zapewniają dobry mikroklimat

Nadchodzące wydarzenia