Nie wierz plotkom Zielony Ład – mity i fakty, cz. 1

Jak powiedzieliśmy sobie w poprzednim artykule, założenia Zielonego Ładu są dobre i z perspektywy czasu kolejne pokolenia z pewnością uznają je za przełom w sposobie myślenia i działania na rzecz ochrony Ziemi. Dlaczego więc plan ten budzi aż tyle kontrowersji? Ośmielę się postawić tezę, że z powodu… niedoinformowania. I to nie tylko niedoinformowania opinii publicznej. Niepełne informacje otrzymują także nasi rolnicy. Stąd pomysł na mały cykl artykułów, które mają przybliżyć problemy wynikające ze zderzania się mitów i faktów dotyczących rolnictwa i hodowli.

tekst: Agnieszka Antczak

Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że bardzo wiele zmian dotyczących polityki rolnej wynika z presji opinii publicznej. Presja ta z kolei wynika zazwyczaj z nieuzasadnionej wiary w często niesprawdzone, propagowane w mediach informacje lub z własnych wyobrażeń dotyczących rolnictwa i hodowli zwierząt.

Fabryka plotek

Według Polskiej Agencji Prasowej „w 2022 roku wykryto 260 publikacji medialnych powielających fałszywe informacje dotyczące żywności oraz 80 kont automatycznie rozpowszechniających w sieci fake newsy na ten temat”. Nieprawdziwe, zmanipulowane przekazy odczytało 14 mln odbiorców (Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych).

Mechanizm rozpowszechniania fake newsów – jak mówi prezes IBIiMS – działa w ten sposób, że jeśli taka informacja zyska duże zainteresowanie i w określonym czasie spodoba się np. stu osobom, to algorytmy zadecydują o przekazaniu jej tysiącom następnych internautów. Należy dodać do tego personalizację treści, czyli otaczanie użytkownika Internetu doniesieniami zgodnymi z jego upodobaniami i tworzenie tzw. bańki informacyjnej. W ten sposób szukający informacji o żywności przeciętny konsument pada ofiarą dezinformacji. Co więcej, tak powstałe „ciekawostki” przechwytywane są przez nierzetelne, za to opiniotwórcze, platformy i platforemki. Następnie metodą kopiuj-wklej, w poczuciu misji potwierdzania własnych jedynie słusznych poglądów, rozpowszechniane są dalej.

Siła dezinformacji

Zdaniem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi aż 72% Polaków czerpie wiedzę oraz buduje swoje poglądy na podstawie tego, co zobaczy i przeczyta w sieci. Rzeczywiście przerażająca jest liczba skądinąd inteligentnych i wykształconych ludzi, do których docierają takie wiadomości. Ludzie ci wprawdzie dawno nie widzieli krowy ani nowoczesnego gospodarstwa mlecznego, ale wiedzą doskonale, że krowy są dręczone, cielęta są brutalnie odsadzane od matki i pozbawiane mleka, a byczki od razu po urodzeniu zabijane. Wielokrotnie w rozmowach ze znajomymi spotykam się z przeróżnymi wariantami takich poglądów. Wyjaśnienia przyjmowane są z niedowierzaniem. Na przykład, że nieprawdą jest karmienie cielęcia od pierwszego dnia życia „wodą”, czyli preparatami mlekozastępczymi. Że żaden hodowca tego nie zrobi, ponieważ nie leży to w jego interesie. Cielę musi otrzymać siarę, żeby było zdrowe, nie chorowało czy wręcz nie padło. Ze zdumieniem przyjmowana jest informacja, że żaden pazerny rolnik nie kradnie cielakom siary, ponieważ: po pierwsze – krowa produkuje jej w nadmiarze, a po drugie – siara z różnych względów nie jest sprzedawana do mleczarni. Przykłady można mnożyć, na pewno zetknęli się Państwo z niejednym „białym kłamstwem”.

Niewiedza szkodzi wszystkim

Brak wiedzy na temat hodowli i utrzymywania zwierząt jest przyczyną także innych szkodliwych przekonań, choćby w kwestiach dobrostanowych. Nadmierna antropomorfizacja zwierząt (przypisywanie im ludzkich cech i preferencji) może przysparzać wielu problemów w prawdziwym życiu. Najbardziej ekstremalny przykład patrzenia na zwierzęta przez pryzmat własnych wyobrażeń dotyczy protestów obrońców pszczół przeciwko zbyt ciasnym ulom, bo „owady cierpią z powodu ciasnoty i z braku miejsca chodzą jedne po drugich”. Ale i w hodowli bydła mlecznego mamy przykłady oddziaływania takich poglądów, choćby w postaci wprowadzonego ekoschematu „późniejszego odsadzania cieląt”. Ekoschemat ten promuje pozostawianie cielęcia przy krowie przez co najmniej pięć dni. W założeniu miał zadośćuczynić sielankowej wizji szczęśliwego dzieciństwa cielaka. W efekcie – w porównaniu z wczesnym odsadzeniem – powoduje powstawanie coraz silniejszej więzi między matką a cielęciem, a tym samym skutkuje większym cierpieniem podczas odsadzania. Może warto byłoby wspierać finansowo bardziej przydatne – zarówno dla zwierząt, jak hodowców – praktyki?

Zadziwiająca nierównowaga

Przykłady wiadomości, którymi karmiona jest opinia publiczna, można mnożyć niemal w nieskończoność. Wpisując w wyszukiwarkę hasło „szkodliwe mleko krowie”, uzyskuje się w ułamku sekundy 135 tys. wyników wyszukiwania.

Co ciekawe, gdy wpiszemy „zalety mleka krowiego”, uzyskamy 27,8 tys. wyników. Prawie pięć razy mniej. Nie dziwmy się więc, że mamy tak słabo uświadomione społeczeństwo. A przecież kłamstwa dotyczące mleka są relatywnie najłatwiejsze do sprostowania. Na pewno łatwiejsze do wytłumaczenia, niż mity narosłe wokół Zielonego Ładu.

Niekonsekwentna opinia publiczna

Nierzadko oczekiwania opinii publicznej są niespójne. Na przykład według analiz firmy ECORYS aż 92% badanych respondentów uznało, że polityka rolna powinna realizować cele klimatyczne i środowiskowe, ale tylko 53% ankietowanych niebędących rolnikami zaaprobowało konieczność wspierania finansowego rolników podczas realizacji tych celów. Podobnie większość społeczeństwa domaga się żywności produkowanej ekologicznie, przy czym nawet ok. 70% konsumentów deklaruje, że za zdrowe produkty jest w stanie zapłacić więcej – nawet powyżej 5% ceny produktu masowego (wg Deloitte). Nie przekłada się to jednak na realne działania – statystyczny Polak na dostępną wszak żywność ekologiczną wydaje rocznie ok. 36 zł, podczas gdy średnia w Europie to ok. 346 zł. Dane są wprawdzie z 2019 roku, ale w dobie inflacji zapewne proporcje znacząco się nie zmieniły.

Co nagle to po diable

Należy się zastanowić, co będzie, jeśli nasi rolnicy i hodowcy zaczną produkować zdrową żywność, według najwyższych standardów oraz oczekiwań klientów – co właściwie w znacznej części już się dzieje. Na razie dotacje do ekoschematów mają zrekompensować beneficjentom poniesione koszty wdrażania nowych, pożądanych praktyk. Ale nie będzie to trwało wiecznie. Za jakiś czas w powszechnej świadomości dzisiejsze pożądane i wspierane działania na rzecz na przykład dobrostanu staną się oczekiwaną i wymaganą normą. Zapewne słyszeli Państwo o tym, że od 2024 roku sieci handlowe Lidl i Aldi w Niemczech zapowiedziały, że nie będą sprzedawać mleka od producentów utrzymujących krowy w systemach uwięziowych. Nawet jeśli w sezonie krowy te są wypuszczane na pastwiska. Cóż, wolny rynek. Z pewnością niektórzy konsumenci będą w stanie za to zapłacić, a inni będą kupować mleko w sklepach, gdzie nie zostanie wprowadzone takie ograniczenie. Co jednak będzie, jeśli podobne przyspieszenie nastąpi w zakresie innych wymagań dobrostanowych, nawet tych nieuzasadnionych merytorycznie? Co będzie z gospodarstwami, które nie zdążą się zmodernizować? Ilu konsumentów będzie stać na droższe mleko? I skąd napłynie to tańsze?

Żaden rynek nie lubi nagłych zmian. W dodatku zmian wprowadzanych w niewłaściwej kolejności, w sytuacji gdy nie ma jeszcze wypracowanych żadnych mechanizmów mających chronić rynek europejski, w tym polski. W takiej sytuacji warto mieć za sobą zdanie opinii publicznej. Tym bardziej że nasi rolnicy i hodowcy na to zasługują. 

Nadchodzące wydarzenia