Regulacje dobrostanu – narzucanie wytycznych czy nieunikniona przyszłość?

Od kilku lat w hodowli bydła mlecznego można zaobserwować szybko rosnący trend dążący do poprawy dobrostanu. Przyczyn takiego kierunku jest co najmniej kilka, jednak można wyróżnić dwie podstawowe. Pierwsza to przede wszystkim rzeczywista poprawa zdrowia zwierząt, a co za tym idzie zdrowia ludzi. Druga – sprostanie zapotrzebowaniom rynku konsumentów. W niniejszym artykule poruszymy kwestie benefitów wynikających z zapewnienia krowom mlecznym dobrostanu hodowlanego.

tekst: Szczepan Gula, Igor Jankowiak; Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie, Wydział Medycyny Weterynaryjnej, zdjęcie: Natalia Slastnikova

Zapotrzebowania konsumentów

Coraz częściej konsumenci selekcjonują produkty mleczne nie tylko pod względem ceny, ale i pochodzenia, można zauważyć rosnący trend do wybierania produktów z hodowli ekologicznych oraz tych ze zwiększonym dobrostanem. Na świecie powstaje coraz więcej zrzeszeń i organizacji mających na celu weryfikację wiarygodności pochodzenia surowca do produkcji wyrobów mlecznych. Mają one za zadanie kontrole dobrostanu w gospodarstwach, a także dają możliwość kompleksowego doradztwa rolniczego, sprzyjającego poprawie utrzymania krów mlecznych.

Badania ankietowe przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych wykazały, że konsumenci są w stanie wybrać produkt droższy, jeżeli mają świadomość, że w trakcie jego produkcji został zachowany należyty dobrostan zwierząt. Takie wyniki nie są zaskoczeniem w dzisiejszych czasach mediów, w tym telewizji i Internetu, gdzie często pojawiają się materiały o złym traktowaniu zwierząt lub złych warunkach ich utrzymania. Branży mleczarskiej zależy, aby pokazać społeczeństwu, że jest wyraźna granica między „właścicielami” zwierząt a ich hodowcami, każdy bowiem się zgodzi, że materiały filmowe, rozpowszechniane czasami w mediach, przedstawiające bydło utrzymywane w warunkach agonalnych są obrazem marginalnym i nie powinny mieć miejsca, jeżeli chcemy rozmawiać o hodowli zwierząt. Sukcesywne wprowadzanie dobrostanu do stad nie jest więc czymś złym i uciążliwym, jak w opinii niektórych rolników. Zmiany te są potrzebne, aby promować należytą hodowlę bydła oraz produkcję mleka poprzez zapewnienie zwierzętom najwyższych możliwych warunków utrzymania i dzięki temu pokazać konsumentom, że otrzymany surowiec będzie spełniał normy najwyższej jakości.

Presja ze strony nabywców powoduje, że aby sprostać wymaganiom, także firmy mleczarskie są w stanie premiować dostawców za utrzymany dobrostan zwierząt. Wytwórnie mleczarskie w krajach zachodnich są w stanie zaoferować dopłaty do ceny litra mleka na przykład za surowiec, który jest pozyskiwany od krów utrzymywanych w obiektach wolnostanowiskowych, a nie uwięziowych. Niektóre z nich wspominają nawet o tym, że w niedługim czasie będą chciały zrezygnować ze współpracy z dostawcami utrzymującymi bydło na uwięzi. Takich warunków można się dopatrzyć nie tylko ze strony mleczarni, ale także ze strony rządu – w niektórych krajach, np. Danii, w ciągu kilku najbliższych lat hodowla uwięziowa ma zostać zakończona. Faktem jest, że w ciągu ostatniej dekady w krajach zachodnich liczbę obór uwięziowych znacznie zredukowano, np. w Niemczech jest to wynik o ponad 60%. Takie działania dobitnie świadczą o zwiększonej świadomości hodowców. Krowa uwiązana na stanowisku przez całe życie może co najwyżej wstać, położyć się i przestąpić z nogi na nogę – z weterynaryjnego punktu widzenia jest to stan niekorzystny dla tych zwierząt. W literaturze nie znajduje się profitów z takiego sposobu utrzymania, wręcz przeciwnie – same negatywy: w takiej pozycji mięśnie, ścięgna, powięzie, stawy w organizmie po prostu nie pracują (można powiedzieć, że nie ćwiczą), a więc nie zwiększają swojej wytrzymałości, dlatego nawet takie zdarzenia, jak chociażby poród, będą przebiegały statystycznie gorzej u krów utrzymywanych na uwięzi niż u tych na wolnym wybiegu.

Kolejnym przykładem może być dopłata za zwiększoną powierzchnię utrzymania dużej jednostki przeliczeniowej, większą niż zawarta w ustawie – tutaj znowu trzeba powiedzieć, że zarówno firmy mleczarskie, jak i władze niektórych państw są w stanie gratyfikować rozwiązania, które będą spełniały te wymagania. Wydawać by się mogło, że skoro wartości te są określane w ustawie, powinny być odpowiednie – i owszem, są – natomiast w przypadku produkcji stadnych im jest mniejsze zagęszczenie jednostki na metrze kwadratowym powierzchni, tym zwykle jest lepiej. Z racji tego, że bydło to zwierzęta stadne, w takim skupisku zwierząt panuje hierarchia, im większe zagęszczenie, tym hierarchia staje się bardziej zaostrzona, zwierzęta są wówczas bardziej czujne, płochliwe, a co za tym idzie bardziej podatne na stres. Gdy bodziec stresowy działa krótko, można powiedzieć, że wpływa pozytywnie na organizm, natomiast jeżeli stres jest utrzymywany przez długi czas i staje się stresem przewlekłym, szczególnie zauważalnym w stadach przegęszczonych, wtedy wywiera negatywne długofalowe skutki. W takim rodzaju stresu następuje wyrzut hormonów, takich jak adrenalina, noradrenalina, glikokortykosteroidy (np. kortyzol), które przy długotrwałym działaniu powodują chociażby zwiększoną zapadalność na choroby, ograniczają wydajność produkcyjną czy zmniejszają długowieczność.

Oprócz dopłat za zwiększoną powierzchnię utrzymania rolnicy mogą otrzymać również premię za mleko pochodzące od krów, którym zapewniono wypas na pastwisku przez minimum 120 dni w roku co najmniej 6 godzin dziennie. W naszym regionie trudno dostrzec takie hodowle, natomiast w krajach Europy Zachodniej czy Europy Północnej są dość często spotykane. Ponadto są mleczarnie skupujące mleko tylko z takich hodowli. Produkty z takich firm cieszą się coraz większym uznaniem wśród konsumentów, można zaobserwować bezproblemowy zbyt takich produktów mimo wyższej ceny za opakowanie danego wyrobu.

Ważnym punktem premii za mleko jest premia za jego jakość – nie chodzi tutaj tylko o zawartość procentową tłuszczu i białka, ale także o liczbę komórek somatycznych. Część większych mleczarni w Europie nagradza dostawców za zachowaną liczbę komórek somatycznych na poziomie co najmniej do 400 tys./ml. W warunkach fizjologicznych ich zawartość powinna wynosić do 200 tys./ml, jeżeli jest wyższa, można już mówić o podklinicznym zapaleniu wymienia. Firmy są w stanie płacić więcej za mleko z rzeczywiście dobrym poziomem LKS, aby to jednak osiągnąć, należy zadbać o należyty dobrostan zwierząt.

Dopłaty do litra mleka ze strony mleczarni plasują się na poziomie nawet kilku groszy za dane osiągnięcie dobrostanu i sumarycznie można wówczas osiągnąć kwotę premii kilkunastu lub kilkudziesięciu groszy za litr dostarczonego mleka.

Budynki inwentarskie – coraz większa przestrzeń

Faktem stają się również regulacje co do budynków, w których utrzymuje się bydło. W krajach Europy zakazuje się oraz powoli dąży do wprowadzenia całkowitego zakazu budowy budynków stropowych, które mają zostać wykorzystane do utrzymywania bydła. Na pierwszym miejscu chodzi tutaj o zachowanie prawidłowego mikroklimatu o każdej porze roku. W budynkach wysokich, o dużej przestrzeni jest łatwiej sterować przepływem powietrza, zachowując odpowiednie parametry wilgotności i temperatury, szczególnie w miesiącach letnich.

Zabiegi zootechniczno‑weterynaryjne
Wiadomo, że niektóre zabiegi zootechniczno-weterynaryjne są lub mogą być wykonywane przez właścicieli zwierząt. Mowa tutaj na przykład o dekoronizacji – zabiegu, który ma na celu usunięcie zalążka rogu u cielęcia w wieku do drugiego miesiąca życia przede wszystkim ze względu na późniejsze bezpieczeństwo zarówno osób obsługujących zwierzęta, jak i  samych zwierząt, w sytuacji gdy utrzymywane są luzem – zdarzało się, że w przypadku ustanawiania hierarchii dochodziło do wzajemnych okaleczeń. Czynność tę wykonuje się najczęściej metodą termiczną przy użyciu dekoronizatora. Zauważalną praktyką jest wykonywanie takich zabiegów na żywca, jednak czy słusznie? Zdaniem większości nie. Zalecane jest, aby wszelkie zabiegi, które wymagają ingerencji w tkanki, były wykonywane z użyciem premedykacji i w znieczuleniu miejscowym – ma to na celu dwie podstawowe rzeczy. Po pierwsze ograniczenie stresu i bólu zwierzęcia, który – jak wspominaliśmy wcześniej – nie działa korzystnie na organizm, wykazując między innymi działanie immunosupresyjne, czyli obniżające odporność organizmu na różne patogeny, co do trzeciego miesiąca życia cielęcia jest szczególnie niekorzystne, ponieważ to w tym okresie występuje największe ryzyko chorób u cieląt. Po wtóre, jest to zwiększenie bezpieczeństwa samych osób wykonujących zabieg, takiego zwierzęcia nie należy wówczas trzymać z użyciem siły, cielę nie szarpie się, nie rzuca – jest to lepsze dla osoby wykonującej zabieg.

Coraz nowsze regulacje – czy uzasadnione?

W opinii wielu polskich rolników normy dobrostanowe to tylko kolejne regulacje ze strony Unii Europejskiej czy wymogi państwowych instytucji. Natomiast faktem jest, że wszystkie wprowadzane regulacje wpływają pozytywnie na zdrowie zwierząt. Należy sobie uzmysłowić, że środowisko bytowania oraz żywienie jest podstawą zdrowia zwierząt. Prawidłowy dobrostan i profilaktyka prewencyjnie minimalizują obcowanie z drobnoustrojami i ich potencjalne wnikanie do organizmu. Prawidłowe żywienie dostarcza niezbędnych związków, takich jak witaminy i minerały, które wspomagają organizm w budowaniu silnego układu odpornościowego. Widać więc, że regulacje te mają na celu również chronić zwierzę na etapie pierwotnym przed zawirowaniami zdrowotnymi.

Podsumowanie

Każde zjawisko, każda czynność, która będzie generowała u zwierząt nadmiar stresu – czy to zabiegi, czy to przegęszczenie, czy stres cieplny w przypadku gorących dni i nieodpowiedniej wentylacji pomieszczeń – wiąże się przede wszystkim ze stratami dla rolnika: zmniejszeniem przyrostów, zmniejszeniem wydajności, zmniejszeniem produkcji, zmniejszeniem długowieczności… Normy dobrostanu to nie tylko suche przepisy, które obowiązują z racji przynależności do Unii Europejskiej czy z racji regulacji państwa – są to również inwestycje z tytułu ich zastosowania. W Polsce bardzo mało hodowców liczy zyski ukryte, takie jak np. zwiększenie powierzchni użytkowej na każdą sztukę o powiedzmy 0,5 m2 – nikt nie liczy, ile mleka więcej mógłby pozyskać na dobę, zwiększając taką powierzchnię, redukując ilość stresu przy nadmiernym zagęszczeniu, zmniejszając prawdopodobieństwo wystąpienia chociażby mastitis. W krajach Europy Zachodniej, Północnej, w Stanach Zjednoczonych wszystkie szczegółowe niuanse są przeliczane na zyski pieniężne rutynowo i nawet gdyby na jedną sztukę zysk był niewielki, to mnożąc to razy ilość sztuk w stadzie i razy 365 dni w roku, wychodzi zwykle całkiem przyzwoita kwota. Regulacji dobrostanowych nie należy traktować więc jak uciążliwe przepisy, ponieważ po głębszej analizie może się okazać, że jest to zysk dla gospodarstwa.  

Nadchodzące wydarzenia