Nowe życie prawie stuletnich zabudowań
Solidne, przestronne zabudowania wzniesione niemalże wiek temu do dzisiaj służą do produkcji mleka. Ważny jest pomysł na modernizację i rozbudowę. Prezentujemy przykład z Wielkopolski.
tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI, zdjęcia: archiwum
Jestem czwartym pokoleniem, które gospodaruje na tym siedlisku. Zapoczątkował mój pradziadek, który w 1926 roku wybudował oborę uwięziową dla 50 krów. Dwa lata później powstała przestronna stodoła ze stajnią. W okresie II wojny światowej nasza rodzina była wysiedlona z tego gospodarstwa. Niemieccy zarządcy w 1943 roku dobudowali do obory chlewnię. Wszystkie te zabudowania wykorzystuję obecnie do produkcji mleka – relacjonuje Krzysztof Klupczyński, prowadzący wraz z żoną Agnieszką oraz rodzicami Elżbietą i Marianem 70-hektarowe gospodarstwo w Kunowie, w powiecie gostyńskim. Obecnie stado liczy 150 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 10,5 tys. l mleka.
Sukcesywny rozwój produkcji mleka
– Produkcja mleka w naszym gospodarstwie rozwijała się stopniowo, z czasem chlewnia została dostosowana do potrzeb bydła mlecznego. W systemie uwięziowym krowy były utrzymywane do 2012 roku, tj. do czasu modernizacji i rozbudowy obory wzniesionej w 1926 roku. Inwestycję tę zrealizował mój ojciec. Po przebudowie we wnętrzu starej obory mieszczą się boksy legowiskowe dla 50 krów. Jednocześnie do jej podłużnej ściany został dostawiony budynek o rozpiętości 16 m, w którym mieści się stół paszowy, a po jego obu stronach są korytarze spacerowe i przyścienne boksy legowiskowe dla 50 krów. W podłużnej ścianie starego budynku znajdują się otwory umożliwiające krowom korzystanie ze stołu paszowego (patrz schemat). – W boksach legowiskowych krowy wypoczywały na ściółce z piasku i były dojone w prowizorycznej dojarni, którą stanowiło 10 stanowisk uwięziowych wyposażonych w dojarkę przewodową z siedmioma aparatami udojowymi – wspomina hodowca. Jak informuje, całe gospodarstwo przejął od rodziców w 2017 roku. Wówczas stado liczyło ok. 100 krów, które były dojone we wspomnianych stanowiskach uwięziowych. – Postanowiłem dalej rozwijać skalę produkcji mleka, wykorzystując istniejące zabudowania. Moim celem jest stado liczące ok. 200 krów o średniej rocznej wydajności rzędu 11 tys. kg mleka – informuje rozmówca. Realizacja tych zamierzeń wiązała się z inwestycjami.
Dojarnia na 32 stanowiska udojowe
– Dój na stanowiskach uwięziowych był uciążliwy i trwał nawet trzy godziny, co przy dwukrotnym doju zajmowało sześć godzin dziennie. Dlatego w 2019 roku zdecydowałem się na budowę hali udojowej – opowiada rozmówca. Stanowi ją jednospadowy budynek o szerokości 6 m, dostawiony do podłużnej ściany obory z 1926 roku (schemat). Mieszczą się w nim poczekalnia, hala udojowa „rybia ość” (2 × 16) oraz pomieszczenie gospodarcze. – Dojarnię wyposażyłem w używany sprzęt, który został sprowadzony z Holandii – nadmienia hodowca. Jak informuje, budynek wraz z wyposażeniem pochłonął ok. 500 tys. zł. Dzięki tej inwestycji dojenie krów przebiega sprawnie. Obecnie dój 130 krów zajmuje dwóm osobom półtorej godziny, dziennie dojenie stada trwa trzy godziny. Jak się okazuje, budowa dojarni to nie jedyna inwestycja, którą zrealizował rozmówca w przejętym gospodarstwie.
Mechanizacja czyszczenia korytarzy spacerowych
– W przejętej oborze nieczystości z korytarzy spacerowych były wypychane i wywożone na płytę obornikową. Postanowiłem to usprawnić. Docelowym rozwiązaniem jest montaż zgarniaków typu Delta, które mogą pracować w systemie automatycznym. Z uwagi na wysokie koszty inwestycję tę realizuję w dwóch etapach – relacjonuje Krzysztof Klupczyński. Pierwszy etap był wykonany w 2020 roku i obejmował budowę zewnętrznego zbiornika na gnojowicę o pojemności 1,5 mln l oraz zbiornika pośredniego o pojemności 12 tys. l, zakrytego betonowym rusztem. Obecnie nieczystości z korytarzy spacerowych są spychane za pomocą ciągnika na ruszt, stąd przedostają się do przepompowni, gdzie są mieszane i przepompowywane do dużego zbiornika, w którym mogą być przechowywane przez około sześć miesięcy. – Aby zastosować ten sposób czyszczenia korytarzy spacerowych, konieczna okazała się zmiana legowisk głębokich, wyścielonych piaskiem na wysokie, wyłożone matami piankowymi, których powierzchnię posypuję trocinami wymieszanymi z preparatem zawierającym zmieloną skałę wapienną. Piasek stanowi duże zagrożenie dla trwałości pomp do gnojowicy, dlatego zrezygnowałem ze stosowania go do ścielenia legowisk – mówi hodowca. Jak informuje, wprowadzony sposób czyszczenia korytarzy znacząco usprawnia pracę w oborze, a perspektywa montażu zgarniaków umożliwia jej automatyzację. – Na zmianę legowisk z głębokich na wysokie oraz budowę zbiorników na gnojowicę i zakup pompy wydałem ok. 500 tys. zł – informuje hodowca z Kunowa.
Kolejna rozbudowa obory
Zwiększenie liczebności stada do planowanych 200 krów wymagało następnej inwestycji. Nasz rozmówca w 2020 roku rozpoczął kolejną rozbudowę obory. Wydłużył o 20 m część dobudowaną w 2012 roku. Nowy budynek przylega do podłużnej ściany budynku wzniesionego w 1943 roku (schemat). – W tej części będzie przebywało 40 krów, które będą stanowiły odrębną grupę żywieniową, tj. do setnego dnia laktacji. Budynek ten będę zasiedlać na przełomie stycznia i lutego br. – wyjaśnia rozmówca. Jak informuje, kosztował on ok. 500 tys. zł.
W efekcie przeprowadzonych modernizacji i rozbudowy starych budynków inwentarskich powstał zwarty kompleks do produkcji mleka, w którym są wydzielone części dla grup krów:
- do setnego dnia laktacji (rozbudowana część w 2020 r.);
- powyżej stu dni laktacji (rozbudowana część w 2012 r. i zmodernizowana obora z 1926 r.);
- krowy na trzy tygodnie przed wycieleniem (przebywają w budynku z 1943 r.).
Wymienionym grupom krów hodowca umożliwił przebywanie w ciągu całego roku na świeżym powietrzu. – Zamierzam na okólnikach dla krów w laktacji stworzyć zadaszone legowiska oraz wydzielić stół paszowy i także go zadaszyć. Przebywanie zwierząt na powietrzu pozytywnie wpływa na ich zdrowotność – nadmienia rozmówca. Jak informuje, krowy zasuszone przebywają cały rok pod wiatą, również z dostępem do okólników. Hodowca ma także pozytywne doświadczenia z odchowem cieląt w budkach ustawionych na zewnątrz.
Dobra zdrowotność cieląt
– Od kilku lat odchowuję cielęta w budkach z tworzywa sztucznego, przez pierwszy miesiąc życia w pojedynczych, po czym przeprowadzam je do budek grupowych z zadaszonym wybiegiem, w których są przez kolejny miesiąc. W czasie dwumiesięcznego pobytu w budkach zwierzęta otrzymują pójło mleczne, sporządzane w tzw. taksówce mlecznej, oraz paszę treściwą i wodę. Od kiedy praktykuję ten sposób odchowu, poprawiła się zdrowotność cieląt. Minęły problemy z chorobami płuc, a przed biegunkami chronią szczepienia krów zasuszonych – relacjonuje Krzysztof Klupczyński. Jak informuje, budki przed zasiedleniem są każdorazowo dokładnie myte i dezynfekowane. – Ważne jest także poprawne odpojenie cieląt siarą – nadmienia hodowca. Rozmówca praktykuje mrożenie dobrej jakości siary, co sprawdza za pomocą siaromierza. W gospodarstwie każdemu cielęciu w ciągu dwóch godzin życia podawana jest za pomocą sondy rozmrożona siara.
Cielęta po okresie przebywania w budkach i pojeniu mlecznym pójłem przeprowadzane są do kojców zbiorowych, znajdujących się w stodole i stajni, wzniesionych w 1928 roku, czyli prawie wiek temu. – Jałówki dobrze przyrastają, kryte są w wieku ok. 13 miesięcy – nadmienia hodowca.
Obniżanie kosztów żywienia stada
– Realizowane inwestycje mają nie tylko ułatwić pracę w oborze, ale także poprawić dobrostan zwierząt – mówi hodowca. Jak wyjaśnia, dotychczas wszystkie krowy w okresie laktacji otrzymywały jeden TMR, sporządzony na ok. 35 kg mleka. Wkrótce będą dwie grupy żywieniowe krów produkcyjnych, co zwiększy precyzję bilansowania dziennych dawek pokarmowych. Ułatwi to utrzymanie krów w dobrej kondycji, co z kolei przełoży się na lepszą zdrowotność i płodność. – Zatuczone krowy stwarzają wiele problemów – nadmienia hodowca. Jest przekonany, że podział krów produkcyjnych na dwie grupy żywieniowe zaowocuje także obniżeniem kosztów żywienia. Podkreślić trzeba, że wyżywienie stada liczącego obecnie 150 krów z przychówkiem na areale ok. 70 ha jest dużym wyzwaniem. – Kupuję wszystkie pasze treściwe oraz duże ilości wysłodków buraczanych i młóta browarnianego. Niekiedy na wiosnę brakuje także kiszonki z kukurydzy, którą także kupuję. Dlatego każdy sposób obniżenia kosztów żywienia jest dla mnie ważny – argumentuje hodowca. Jak informuje, do sporządzania TMR-u wykorzystuje od sześciu lat samojezdny wóz paszowy, z którego jest bardzo zadowolony. Maszyna jest samozaładowcza, nie trzeba angażować ładowarki, frez wybierający kiszonki z silosu pozostawia gładką ścianę, co ogranicza zagrzewanie się paszy.
Kurs na poprawę długowieczność krów
W stadzie Klupczyńskich ocena użytkowości mlecznej prowadzona jest od prawie piętnastu lat, w tym czasie średnia roczna wydajność krów wynosiła ok. 7 tys. kg mleka. Dzisiaj jest to ok. 10,5 tys. kg, a planowane 11 tys. kg jest w zasięgu ręki.
– Obecnie zależy mi przede wszystkim na poprawie zdrowotności i długowieczności krów, co można osiągnąć dzięki doskonaleniu warunków utrzymania i umiejętnemu doborowi buhajów. W zakresie doboru par rodzicielskich współpracuję z federacyjnym doradcą ds. hodowli. Zwracam uwagę na cechy funkcjonalne, zdrowotność wymion, racic oraz na poprawną budowę kończyn i gruczołu mlecznego – mówi hodowca. Informuje, że na szeroką skalę stosuje nasienie seksowane, którym kryte są wszystkie jałówki oraz najlepsze krowy, nawet te w trzeciej laktacji. Dużo rodzących się jałówek stwarza szansę na prowadzenie ostrej selekcji hodowlanej. Rozmówca eliminuje ze stada krowy, które trudno się zacielają, produkują mleko o dużej zawartości komórek somatycznych oraz sztuki o niskiej wydajności, tj. produkujące po wycieleniu mniej niż 20 kg mleka dziennie. – Moim celem jest uzyskanie średniej wydajności życiowej krów rzędu 40 tys. kg mleka, w tej chwili jest to na poziomie ok. 35 tys. kg – mówi rozmówca.
Prezentowane gospodarstwo hodowców z Kunowa obrazuje siłę gospodarstw rodzinnych, których rozwój podyktowany jest w dużej mierze umiejętnym wykorzystaniem efektów pracy poprzednich pokoleń, co jest szczególnie istotne w hodowli bydła mlecznego. Nie bez znaczenia jest otwartość następców na nowe technologie. – W tym roku zamierzam zainstalować panele fotowoltaiczne o mocy 40 kW, które w 50% pokryją zapotrzebowanie gospodarstwa na energię elektryczną. Staram się inwestować w technologie obniżające koszty produkcji mleka. Istotny jest także aspekt ekologiczny tej inwestycji, do którego konsumenci produktów mlecznych przywiązują coraz większą wagę – informuje Krzysztof Klupczyński.