Polanica-Zdrój: Quo vadis veterinaria?

Tradycyjnie pod koniec czerwca przed Teatrem Zdrojowym w Polanicy-Zdroju pojawiały się kolorowe manekiny krów i kozłów, co oznacza, że właśnie w tym uroczym miejscu odbywa się konferencja weterynaryjna organizowana od lat przez prof. Jana Twardonia. Tegoroczna edycja Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Polanicy-Zdroju przebiegała pod intrygującym hasłem: Quo vadis veterinaria?

tekst i zdjęcia: RYSZARD LESIAKOWSKI

W tym roku było to wyjątkowe wydarzenie z uwagi na dwudziestą piątą edycję. – Podsumujmy minione lata oraz zastanówmy się nad przyszłością naszego zawodu – zachęcał do dyskusji prof. Jan Twardoń, otwierając dwudniowe obrady, tj. 22 i 23 czerwca br. Jak przekonywał, w ostatnich latach w weterynarii wiele się zmieniło. Osiągnięcia naukowe i ich wdrożenie do praktyki oraz nowoczesny sprzęt diagnostyczny niewątpliwie wpływają na pracę lekarzy weterynarii. Coraz więcej lecznic weterynaryjnych jest wyposażonych w nowoczesny sprzęt, ponadto zmienia się organizacja usług weterynaryjnych, zmianie ulegają też oczekiwania właścicieli zwierząt. Hodowle bydła stają się coraz większe i hodowcy zainteresowani są lepszą zdrowotnością całego stada, niż leczeniem pojedynczych zwierząt. W trakcie dwóch dni obrad powyższe zagadnienia poruszyli w kilkunastu prezentacjach naukowcy i praktycy z kraju oraz z Austrii, Niemiec i Norwegii. Zwieńczeniem tegorocznych obrad w Teatrze Zdrojowym była uroczystość obchodów jubileuszu XXV Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Polanicy-Zdroju. W niniejszej publikacji prezentujemy skrót niektórych wygłoszonych prezentacji.

Ustawione przed Teatrem Zdrojowym w czasie trwania konferencji weterynaryjnych kolorowe manekiny krów i kozłów są dużą atrakcją turystyczną w Polanicy-Zdroju

Teleporady nie zastąpią badań klinicznych

– Część lekarzy weterynarii pracuje w domu i świadczy telefoniczne porady, co miało uzasadnienie w okresie pandemii koronawirusa, ale aktualnie takie konsultacje są coraz powszechniejsze. Zaletą tych porad jest niski koszt, a wadą często niewłaściwie dobrane leczenie i słaba efektywność terapeutyczna – powiedział prof. Walter Baumgartner (Uniwersytet Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu), wygłaszając prezentację pt. „Stawianie diagnozy etiologicznej w przyszłości przy użyciu zapomnianych badań klinicznych przeżuwaczy”. W jego opinii należy kontynuować dotychczasową praktykę, czyli lekarz weterynarii pojawia się w gospodarstwie i osobiście bada zwierzęta, posługując się różnymi prostymi technikami w celu postawienia diagnozy. Naukowiec podkreślił: – Właściwa diagnoza daje szansę na prawidłowe leczenie i wysoką jego skuteczność oraz ogranicza stosowanie antybiotyków. W swojej prezentacji prelegent z Wiednia podał kilka przykładów na uzasadnienie swojego stanowiska. Jak informował, w przypadku cieląt przeznaczonych na opas często występują wzdęcia, kał ma konsystencję pasty i młode zwierzęta nie są zainteresowane ssaniem. Lekarz weterynarii, przyjeżdżając do gospodarstwa, bada cielęta i je osłuchuje. Gdy w dole lędźwiowym słyszalne są chlapiące, wodniste dźwięki, to sygnał, że jest to efekt nieprawidłowo funkcjonującej rynienki i wtedy podawanie antybiotyków nie jest potrzebne. – Tego lekarz weterynarii nie dowie się podczas telefonicznej rozmowy z hodowcą – konkludował prelegent.

Naukowiec z Wiednia krytycznie odniósł się także do teleporad udzielanych hodowcom w zakresie chorób wymienia. Jak informował, obecnie hodowcy dzwonią i wysyłają zdjęcia chorych wymion do lekarza weterynarii, który na tej podstawie stawia diagnozę. W opinii prof. Waltera Baumgartnera tak stawiane diagnozy obarczone są dużym błędem. – Biorąc pod uwagę, że choroby wymion powodują różne patogeny, różne są też stany zapalne tkanki gruczołowej, przez telefon nie można wykonać próby TOK, nie można pobrać mleka do dalszych badań, nie można ocenić charakteru wydzieliny mlecznej, nie można wykonać posiewu. Jeżeli badamy zwierzę, oprócz gruczołu mlekowego oglądamy węzły chłonne, sprawdzamy, jak wygląda skóra na gruczole mlekowym, omacujemy gruczoł i kanał strzykowy od podstawy do ujścia. Oceniamy ujście kanału strzykowego i miąższ gruczołu. Na podstawie takiego badania możemy rozróżnić poszczególne postacie mastitis, postawić poprawne rozpoznanie kliniczne oraz zasugerować hodowcy, jakie będzie rokowanie i zdecydować o skutecznej terapii – przekonywał naukowiec z Austrii. Podkreślił, że antybiotykoterapia w leczeniu chorób wymion powinna być prowadzona na podstawie antybiogramu.

Przyszłość weterynarii – oczekiwania, prognozy, realia

– Czynniki wpływające na przyszłość weterynarii można w skrócie ująć sformułowaniem „trzy razy E”, co się odnosi do ekologii, ekonomii i empatii. To są trendy, które nabierają coraz większego znaczenia. W społeczeństwie rośnie empatia wobec zwierząt, także tych wykorzystywanych do produkcji żywności. Ponadto coraz większą uwagę przywiązuje się do ekologii, rośnie zainteresowanie żywnością ekologiczną, oczekuje się także ekologicznego chowu zwierząt. Nowe technologie, sztuczna inteligencja służą poprawie zarządzania zakładami leczniczymi dla zwierząt, co się przekłada na uzyskiwane efekty ekonomiczne – dzielił się swoimi spostrzeżeniami dr Wojciech Hildebrand, wiceprezes Dolnośląskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej, podczas wygłaszanej prezentacji pt. „Przyszłość weterynarii – oczekiwania, prognozy, realia”.

O przyszłości weterynarii zdecydują ekologia, ekonomia i empatia – przekonywał dr Wojciech Hildebrand

W jego ocenie całkowite zaprzestanie produkcji zwierzęcej jest nierealne. W dalszej perspektywie będzie się obserwować zwiększenie wydajności, tj. mleczności, nieśności, mięsności, co będzie efektem poprawy dobrostanu i opieki weterynaryjnej. Prelegent przyszłość weterynarii widzi w doskonaleniu metod wczesnej diagnostyki chorób stada, we wprowadzaniu coraz szerszych programów profilaktycznych uwzględniających szczepienia oraz w znacznym ograniczeniu zużycia antybiotyków.
Zdaniem dr. Wojciecha Hildebranda rozwój sztucznej inteligencji może być pomocny w zarządzaniu stadami zwierząt i ich zdrowotnością, ale technologia ta niesie także zagrożenia. Powszechna dostępność algorytmów diagnostycznych może prowadzić do podejmowania prób leczenia zwierząt bez konsultacji weterynaryjnej, co może się okazać bardziej szkodliwe niż pomocne.
– Ekonomika usług weterynaryjnych to także zarządzanie zakładami leczniczymi dla zwierząt – referował wiceprezes Dolnośląskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. Jak informował, w końcu 2022 roku w Polsce było 20,3 tys. lekarzy weterynarii, z tego prywatnie praktykowało ok. 16 tys. w zakładach leczniczych dla zwierząt (ZLZ), których zarejestrowano 7370. W tej liczbie było 5155 gabinetów weterynaryjnych (69,9%), 1926 przychodni weterynaryjnych (26,1%), 162 lecznice weterynaryjne (2,2%) oraz 64 kliniki weterynaryjne (0,9%) i 63 laboratoria weterynaryjne (0,9%). Przeciętnie w zakładzie leczniczym dla zwierząt pracowało około dwóch lekarzy weterynarii. W opinii prelegenta na kondycję ZLZ wpływają następujące czynniki:

  • rosnące koszty utrzymania;
  • trudności w zarządzaniu;
  • niska rentowność;
  • zbliżająca się emerytura, trudności w przekazaniu biznesu;
  • konkurencja: rosnące oczekiwania klientów i ich roszczeniowość, świadczenie teleporad, fora społecznościowe i związany z nim hejt, rosnąca liczba placówek świadczących wyspecjalizowane usługi na wysokim poziomie.

Powyższe problemy stwarzają grunt do konsolidacji usług weterynaryjnych. Jak wyjaśnił prelegent, konsolidacja polega na przystąpieniu do „grupy wzajemnego wspierania się”, co może się wiązać: ze sprzedaniem pakietów większościowych (z możliwością kierowania zespołem); z pakietem partnerskim (grupy zakupowe); zawarciem indywidulanego kontraktu; budową od podstaw sieci ZLZ. Funkcjonowanie w sieci ma następujące korzyści: doinwestowanie, obniżenie kosztów (grupy zakupowe), odciążenie w zarządzaniu, wsparcie merytoryczne (konsultacje), dokształcenie kadry, poprawa efektywności pracy. W opinii prelegenta mankamentami przystąpienia do sieci są: ograniczenia w podejmowaniu strategicznych decyzji (audyty finansowe); brak wpływu na politykę płacowo-kadrową; odpowiedzialność za nierealizowanie planów finansowych korporacji; stosowanie procedur zalecanych przez korporację i korzystanie z usług powiązanych firm; „przerzucanie” pracowników pomiędzy ZLZ w ramach korporacji; zakaz pracy u konkurencji; możliwość sprzedaży udziałów innej korporacji.

Jak informował prelegent, konsolidacja usług weterynaryjnych jest procesem globalnym i obejmuje od kilkunastu do kilkudziesięciu procent w poszczególnych krajach. – Moim zdaniem weterynaria to zawód przyszłości, lekarze weterynarii będą potrzebni, aby dbać o zdrowie i dobrostan zwierząt oraz o zdrową żywność i ochronę środowiska. O statusie tego zawodu świadczy duża liczba chętnych na studia weterynaryjne – podsumował swoje wystąpienie dr Wojciech Hildebrand.

Postępu hodowlanego nie można zatrzymać

Prof. Zygmunt M. Kowalski (UR Kraków), wygłaszając prezentację pt. „Wyzwania dla hodowli i żywienia krów mlecznych”, wskazał na następujące czynniki determinujące produkcję żywności w świecie i Polsce:

  • zwiększająca się populacja ludzi (ok. 10 mld w 2050 r.);
  • zmniejszająca się powierzchnia użytków rolnych (mniej o 10–20% w 2050 r.);
  • zmiany klimatyczne (susze, huragany, powodzie);
  • do 2050 roku wzrost o 70% zapotrzebowania na żywność, a w tym o 73% na mięso i 58% na mleko;
  • produkcja sztucznego mięsa;
  • wykorzystanie białka owadów w żywieniu ludzi;
  • zwiększająca się świadomość konsumentów w zakresie zdrowej żywności, zdrowia i dobrostanu zwierząt oraz ochrony środowiska.

W opinii prof. Kowalskiego hodowcy będą w coraz większym stopniu poddawani presji ze strony ruchów konsumenckich, które organizują protesty przeciw „nieludzkiemu” traktowaniu zwierząt. Prelegent wykazał, że nasz kraj jest istotnym producentem mleka i serów w Unii Europejskiej oraz w świecie. Podobnie jak w krajach rozwiniętych w Polsce systematycznie maleje liczba gospodarstw mlecznych, ale stada krów są coraz większe i rośnie wydajność mleczna. W ub.r. średnioroczna wydajność krów podlegających ocenie użytkowości mlecznej prowadzonej przez PFHBiPM wyniosła 9037 kg, a krowy nieoceniane produkowały przeciętnie 6037 kg mleka.

W opinii prof. Zygmunta M. Kowalskiego selekcja genomowa oraz nowoczesne techniki rozrodu znacznie przyspieszają postęp hodowlany, co zaowocuje dalszym wzrostem wydajności mlecznej krów i będzie stwarzało wiele problemów żywieniowych

Zadaniem prelegenta z UR Kraków na rozwój sektora mlecznego w Polsce w kolejnych dziesięcioleciach wpływ będą miały następujące czynniki ograniczające:

  • brak ziemi, droga ziemia;
  • brak kapitału (drogie kredyty);
  • mniej funduszy z UE;
  • brak ludzi do pracy;
  • zmiany klimatyczne, w tym brak wody;
  • ruchy konsumenckie i ekologiczne przeciwne wykorzystywaniu zwierząt w produkcji żywności.

Jak informował prelegent, korzystny jest dla przyszłości polskiego rolnictwa relatywnie wysoki odsetek rolników w wieku do 40 lat, których w 2016 roku było 21%, co wtedy stawiało nasz kraj na drugim miejscu w UE, wyprzedzała nas tylko Austria (23%).

W przekonaniu prof. Kowalskiego ruchy konsumenckie spowodują zmianę w utrzymaniu krów. Presja społeczna na zdrowie i dobrostan tych zwierząt będzie rosła. W Skandynawii i Niemczech jest tendencja do utrzymywania wycielonych krów razem z cielęciem, ponieważ konsumenci nie chcą pić mleka od matek, którym tuż po porodzie odbiera się cielęta. Taki system utrzymania wymaga zmian w oborach.

– W przyszłości zmieni się też sama krowa, wydajność mleczna będzie jeszcze większa. Selekcja genomowa przyspiesza postęp hodowlany, tego postępu nie można zatrzymać. Ponadto postęp hodowlany przyspieszają nowe technologie rozrodu, np. pozyskiwanie i transfer zarodków – przekonywał prelegent. Jego zdaniem trudno przewidzieć, jaką wydajność mleczną będą osiągały krowy w 2050 roku. Skoro obecnie średnioroczna wydajność ze stada rzędu 11 tys. kg nie jest czymś wyjątkowym, to osiągnięcie w ciągu kilku dekad 15 tys. kg mleka w roku od krowy wydaje się realne. – Jednak problemem jest długość użytkowania krów produkujących ok. 15 tys. kg mleka oraz jak je nakarmić, aby pokryć potrzeby pokarmowe. Krowa produkująca dziennie ok. 80 kg mleka będzie wymagała pobrania ok. 35 kg suchej masy pasz – informował prof. Kowalski. W jego opinii z dzisiejszej perspektywy trudne wydaje się układanie dawek pokarmowych dla krów produkujących dziennie ok. 80 kg mleka i pokonanie obecnych ograniczeń będzie wymagało przełomu w nauce o żywieniu krów. W przeszłości taką zmianą było powszechne wprowadzenie wozów paszowych do sporządzania TMR-u. – Krowy są lepiej hodowane niż żywione. Postęp hodowlany związany z produkcją mleka w gruczole mlekowym jest większy niż postęp w możliwości większego pobierania pasz przez krowy – powiedział prof. Kowalski. Wskazał także na ograniczenia w przyszłości w pozyskaniu pasz objętościowych dla krów, co wynika m.in. ze zmniejszającej się powierzchni użytków rolnych oraz produkcji biomasy na cele energetyczne. Rozwiązaniem mogą być nowe źródła pasz, np. pochodzących z owadów, glonów, upraw hydroponicznych, oraz szersze wykorzystanie produktów odpadowych. Przypuszczać też można, że wraz rozwojem biotechnologii opracowane będą nowe dodatki paszowe, np. zwiększające strawność pasz i ich gęstość energetyczną, stymulujące układ odpornościowy krów, ograniczające metanogenezę oraz emisję azotu i fosforu.

Zdaniem naukowca z UR w Krakowie w przyszłości zmieni się sposób zarządzania stadami wysokomlecznych krów oraz technologie ich utrzymania, żywienia, doju i rozrodu. Na znaczeniu zyska tzw. precyzyjny chów krów, w ramach którego zbiera się i wykorzystuje dane o zwierzętach pozyskiwane za pomocą różnych sensorów i kamer. Hodowców w przetwarzaniu zebranych danych i podejmowaniu decyzji będzie wspierać sztuczna inteligencja. Jak podkreślił prof. Kowalski, zmiany w gospodarstwach mlecznych muszą także uwzględniać zmiany demograficzne. Farmerzy będą musieli być bardzo dobrze wykształceni, obyci z nowymi technologiami, otwarci na wiedzę i zorientowani biznesowo.

Uroczystość Jubileuszu XXV Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Polanicy-Zdroju uświetnił koncert pt. „Osiecka po męsku” w wykonaniu Marcina Januszkiewicza z zespołem

Obchody srebrnego jubileuszu

Uwieńczeniem XXV Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Polanicy-Zdroju były obchody srebrnego jubileuszu, które rozpoczął koncert pt. „Osiecka po męsku” w wykonaniu muzyka i aktora Marcina Januszkiewicza z zespołem. Intrygująca aranżacja znanych przebojów Agnieszki Osieckiej, w tym m.in. „Niech żyje bal”, „A ja wolę moją mamę”, „Deszcze niespokojne”, uroczystości, której głównym reżyserem był prof. Jan Twardoń, nadały niecodzienny charakter.

Chciałbym podziękować zespołowi współpracowników Katedry Rozrodu Wydziału Medycyny Weterynaryjnej UP we Wrocławiu oraz byłym i obecnym władzom samorządowym Polanicy-Zdroju, pani dyrektor Teatru Zdrojowego, a także licznym sponsorom za pomoc i przychylność w organizacji naszych konferencji – powiedział prof. Jan Twardoń

Z prezentowanej historii bujatrycznych sesji naukowych dowiadujemy się, że prof. Jan Twardoń angażował się w ich organizację już w 1988 roku, a od 1997 roku do chwili obecnej pełni funkcję przewodniczącego Komitetu Organizacyjnego. Trzeba przyznać, że konferencje weterynaryjne w Polanicy-Zdroju nadają temu uzdrowisku szczególnego kolorytu. Ustawione przed Teatrem Zdrojowym kolorowe manekiny krów i kozłów są tłem do licznych pamiątkowych zdjęć wykonywanych przez wczasowiczów. Jak to zwykle bywa na jubileuszowych obchodach, nie było końca gratulacji dla organizatorów tych konferencji, które składano na ręce prof. Twardonia. Gratulacje złożyli także prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka Leszek Hądzlik oraz dyrektor PFHBiPM Stanisław Kautz.  

Nadchodzące wydarzenia