Polityka, prawo, prawda

W dyskusji nad Zielonym Ładem polityka, prawo i prawda, zamiast wzajemnie się wspierać, tworząc zharmonizowaną całość, postanowiły wejść ze sobą w konflikt, którego rezultatem jest eskalacja niezadowolenia i protestów. Warto przyjrzeć się tym trzem elementom, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy są ze sobą do pogodzenia.

> Michał Klimaszewski

Zacznijmy od polityki. Ta ma to do siebie, że zawsze brzmi pięknie. Ale rzucając pewne hasła, nie wyjaśnia, jaki konkret, działanie i koszty ze sobą niesie. „Unia Europejska rozpoczęła już modernizację i transformację w kierunku gospodarki neutralnej dla klimatu. Komisja Europejska opracowała strategię, zgodnie z którą do 2050 roku gospodarka UE ma jako pierwsza na świecie osiągnąć neutralność klimatyczną. Jest to konieczne, możliwe i leży w interesie Europy”. Te słowa, wygłoszone ponad pięć lat temu przez unijnego komisarza ds. polityki klimatycznej i energetycznej, w sposób najbardziej skondensowany oddają intencję polityczną. Do realizacji tej polityki przyczynić się ma wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, poprawienie efektywności energetycznej budynków, wprowadzenie gospodarki obiegu zamkniętego, inwestycje w inteligentną infrastrukturę sieciową, udoskonalenie narzędzi wychwytu dwutlenku węgla i składowania go pod ziemią czy wreszcie zmiany w sektorze mobilności.

Hasła piękne, ale przyjrzyjmy się tylko troszkę bliżej jednemu z nich, np. mobilności. To pytanie o to, czym będziemy jeździć, jak będą wyglądały nasze miasta, transport publiczny czy sektor przewozowy. W założeniu, podkreślmy politycznym, obywatele jeżdżą elektrykami, ciężki transport, w tym komunikacja publiczna, używa wodoru, lotnictwo zaś ma przejść na biopaliwa. Co do miast kluczem klimatycznym mają być bezpieczne ścieżki rowerowe i piesze oraz rozbudowana sieć wypożyczalni samochodów i rowerów. I rzecz najważniejsza „ludzie i biznes muszą się dostosować”. Po co podróże służbowe, skoro mamy wideokonferencje, po co ci samochód, skoro wszystko, co jest potrzebne, masz mieć w odległości piętnastominutowego spaceru od miejsca zamieszkania.

To nie fikcja, to założenia polityczne tego, co ma przynieść przyszłość. I tu rzecz najważniejsza – UE jako pierwsza na świecie osiągnie neutralność klimatyczną. Czytaj: mieszkańcy Europy poniosą gigantyczne koszty finansowe i społeczne transformacji energetycznej. Czy to coś da??? W zasadzie nic, jeżeli pomysł ten nie zostanie zaakceptowany przez inne gospodarki światowe, które są znacznie większymi trucicielami niż cała UE, o Polsce nie wspominając.

Zostawmy politykę, przejdźmy do prawa. Tu sytuacja jest jeszcze ciekawsza. 28 marca 2023 roku ministrowie państw Unii Europejskiej przyjęli zmianę rozporządzenia w sprawie poziomów emisji dwutlenku węgla w nowych autach wprowadzanych na europejski rynek. Dwadzieścia trzy państwa głosowały za, trzy wstrzymały się od głosu, tylko Polska była przeciw. I tu dochodzimy do sedna – prawodawstwo unijne działa na nasz kraj w dwóch wymiarach: albo poprzez rozporządzenia, te wprost wchodzą do polskiego porządku prawnego, albo poprzez dyrektywy. Te, wyznaczając kierunki działań, zakładają, że samo państwo wprowadzi konieczne zmiany do swojego systemu prawnego. Implementacja rozwiązań unijnych odbywa się zazwyczaj po pewnym czasie. I tu jest właśnie przysłowiowy pies pogrzebany. Brak jasnej informacji sprawia, że często protestujemy przeciwko czemuś, co dawno zostało w systemie unijnym zaklepane. Przykładem jest dyrektywa metanowa, która dla polskiej hodowli postawi wymagania dopiero w 2030 roku. Uchwalona w ubiegłym roku, przez sześć lat będzie po cichu czekała na wdrożenie. Kiedy uświadomimy sobie za kilka lat jej rygory i koszty z nią związane, będzie za późno na jakiekolwiek zmiany.

I wreszcie rzecz trzecia – prawda. Ta codzienna, wynikająca z aktualnego stanu wiedzy prowadzonych badań. Ta na dzień dzisiejszy zupełnie nie przystaje do założeń politycznych i systemu prawa. Obecnie nie mamy technologii na hurtowe magazynowanie energii. W Polsce mamy tysiąc godzin słonecznych, co oznacza, że instalacja fotowoltaiczna nie może być traktowana jako stabilne źródło energii, światowe zasoby metali koniecznych do produkcji akumulatorów nie zaspokoją zapotrzebowania na baterie do elektryków. Nie mamy sieci stacji szybkiego ładowania.

Co prawda Orlen zapowiada w strategii budowę tysiąca stacji szybkiego ładowania, ale to nie zaspokoi w pełni potrzeb elektryków. Wiele z planowanych rozwiązań unijnych wprost dzisiaj wskazuje, że nie ma rozwiązań technologicznych, które pozwolą zrealizować zakładane cele. Przykładem jest czysty wodór, który ma się stać paliwem przyszłości. Dziś nie umiemy pozyskać go w sposób wydajny. Wkład energii potrzebny do wytworzenia kilograma czystego wodoru jest wyższy od uzysku energetycznego, jaki przyniesie. Jeżeli dodamy do tego, że w procesie zużywa się dziewięć litrów słodkiej wody (także globalnie deficytowej), to pytanie o ekologiczny sens działań jest w pełni zasadne. Codziennie jesteśmy zasypywani wiadomościami o klimacie, zmianach, zagrożeniach. Nie jest możliwe, aby wszystkie je weryfikować od strony metodologii i użytych danych. Podświadomie jednak czując konflikt polityki, prawa i prawdy, zastanawiamy się, o co tak naprawdę chodzi: o ekologię? propagandę? czy ideologię? 

Nadchodzące wydarzenia