Poślizg kontrolowany
Nikomu nie trzeba przedstawiać strat powstałych w stadzie na skutek kulawizn, jakich doznaje hodowane w gospodarstwach bydło. Nie mówiąc już o tym, że urazy spowodowane upadkami czy szczególnie niefortunnymi poślizgnięciami w oborze są jednym z najczęstszych powodów brakowania poszkodowanych sztuk. Na szczęście istnieje dość prosty sposób ograniczenia, a nawet wyeliminowania takich przypadków. I nie chodzi o inwestycję w nowy budynek czy posadzkę. Czasami wystarczy po prostu umiejętnie ją pociąć…
tekst i zdjęcia: Mateusz Uciński
Utrzymanie bydła mlecznego w systemie wolnostanowiskowym na ogół ogranicza się do stosunkowo niewielkiej powierzchni obory, jednak odległości pokonywane przez te zwierzęta w ciągu doby nie są wcale takie małe. Zwróćmy uwagę, że krowy przemieszczają się nie tylko po korytarzach spacerowych w kierunku legowisk i do korytarza paszowego, ale każdego dnia są także przepędzane do hali udojowej, a w szczególnych przypadkach do kojca przeznaczonego na obsługę weterynaryjną czy sztuczną inseminację. Tym samym odległości te, uwzględniając dodatkowo możliwość wychodzenia na wybiegi poza oborą, mogą sięgać nawet 4–5 kilometrów. To dużo, zwłaszcza że wszystkim grupom bydła mlecznego trzeba zagwarantować bezpieczeństwo w kontakcie z techniczną infrastrukturą pomieszczeń inwentarskich.
Niewłaściwie zaprojektowane i wykonane podłoża mogą być źródłem wielu urazów mechanicznych i otarć kończyn, a w skrajnych przypadkach nawet schorzeń powstających na skutek kontaktu z twardymi, nierównymi i wilgotnymi powierzchniami. Należy zwrócić uwagę, że upadki w wyniku poślizgu są w wielu przypadkach bardziej dotkliwe niż skutki nieprawidłowo dobranej wentylacji lub złego stanu podłoży legowiskowych w pomieszczeniach inwentarskich. Dlatego też w Wielkopolsce, z inicjatywy Regionu Oceny Poznań PFHBiPM, zorganizowano pokaz nacinania posadzki betonowej w oborze. Ten zabieg w znacznym stopniu poprawia przyczepność racic utrzymywanego w niej bydła. Nacinania dokonała firma F.U.H. Nowak w Nepomucenowie, w obiekcie należącym do pana Tadeusza Dymarskiego. Hodowca nie krył zadowolenia z poprawy nawierzchni w swojej oborze.
– Uważam, że to, co jest nowością, trzeba wypróbować i sprawdzić, czy będzie lepiej, czy gorzej – podkreślał pan Dymarski, pokazując nam efekty obróbki betonu. – Na szczęście nie mieliśmy tu żadnych poważnych wypadków, ale trzeba zadbać o profilaktykę. Myślę, że będzie o wiele lepiej, zwłaszcza że w tym obiekcie bytuje ok. 200 sztuk bydła i szkoda by było, gdyby coś niedobrego się wydarzyło. Obora ma już ponad 10 lat i dotychczasowe rowki w betonie już się postarzały. Ranty się zrobiły łagodne i pozaokrąglane. Nowe nacięcia są ostre, krowy będą się mogły o nie zahaczyć i bezpiecznie utrzymać równowagę.
Jak zatem wygląda sama procedura nacinania betonowej powierzchni i co w wyniku tego zabiegu zyskuje hodowca? O wyjaśnienie poprosiliśmy pana Damiana Przyklenka z firmy F.U.H. Nowak, który w wyczerpujący sposób opisał, co jest szczególnego w tej metodzie.
– Głównym wyznacznikiem takiego przygotowania posadzki w oborze jest dobrostan krów i poprawa ich warunków bytowania w tym miejscu – zaznaczył na wstępie pan Przyklenk. – Dzięki temu stado czuje się bezpieczne, śmiało podchodzi do stołu paszowego, a gospodarz może spać spokojnie, wiedząc że nic złego się nie wydarzy w jego hodowli. Że nie będzie wypadków, kontuzji, a co za tym idzie, także konieczności wybrakowania. Chronimy zwierzęta przed tak częstym w tego typu obiektach poślizgiem, gdyż ta metoda nacinania gwarantuje, że zawsze pozostanie ostra krawędź pozwalająca krowie zaprzeć się racicą. Dzięki temu ryzyko poślizgnięcia zostało zniwelowane, może nie do 100, ale myślę, że do jakiś 95%. Warto zwrócić uwagę, że ta powierzchnia nie jest frezowana ani wyciskana, tylko nacinana piłami diamentowymi, dlatego mamy precyzyjne, dokładne i sprawdzone cięcie. Rowki, które powstaną w ten sposób, nie będą się zaokrąglać z upływem czasu, gdyż problem zaokrąglania pojawia się zwykle w metodach wyciskanych, kiedy forma wtacza się w beton i powstaje tzw. koci łeb, który bardzo sprzyja wypadkom wśród bydła. Ten typ cięcia śmiało wystarcza na 10–15 lat, co naturalnie zależy od klasy betonu. Im wyższa klasa betonu, im więcej ma on w sobie kruszywa, tym bardziej nacięcia są wytrzymałe i długowieczne. Nacięcia mają standardową głębokość 10 mm w odstępach co 7 cm, a szerokość samego rowka wynosi 1,5 cm, dzięki czemu są optymalnie dopasowane do budowy racic krów mlecznych. Zaznaczyć trzeba, że nie tylko beton nadaje się do tego typu dostosowań. Przygotowywaliśmy także powierzchnie asfaltowe, chociaż najczęstsze prace przeprowadzamy w obiektach, gdzie posadzki są na rusztach albo betonowe, i trzeba przyznać, że właśnie na takich to cięcie najlepiej się sprawdza. Warto zwrócić również uwagę, że cięcie jest wzdłużne i nie przeszkadza zupełnie w pracy zgarniaczy gnojowicy. Stan nacięć zależy od decyzji rolnika. Można je zwyczajnie wymyć karcherem albo użyć środków, które zaimpregnują rowki w sposób bezpieczny dla stada, ponieważ substancje te są bezpieczne biologicznie i nie wpływają na zdrowotność bydła – akcentuje Damian Przyklenk.
Jak widać, metoda ta może dużo zmienić w polskich oborach, zwłaszcza takich, w których stan posadzki na skutek działania czasu i czynników zewnętrznych uległ znacznemu pogorszeniu. Postaramy się wrócić za jakiś czas do obory pana Dymarskiego i wypytać, czy warunki bytowania jego stada znacznie się poprawiły. Mamy nadzieję, że tak właśnie będzie!