Stwórz dobre miejsce dla krowy

Jeśli planujesz budowę obory, to zawsze musisz sobie zadać pytanie, czy dane rozwiązanie pomaga krowie! – mówił dr Nico Vreeburg podczas szkolenia w Osowej Sieni (woj. wielkopolskie).

autor: Marcin Jajor

Dr Nico Vreeburg z firmy Lallemand to autorytet w dziedzinie budownictwa inwentarskiego w kontekście koncepcji „Sygnałów krów”, z którą był związany przez ponad dwadzieścia lat. W ramach praktycznych warsztatów w Polsce mówił o najważniejszych rozwiązaniach, które decydują o komforcie zwierząt. – Obora musi być dobrze zaprojektowana, bo będziemy w niej pracować przez co najmniej pięćdziesiąt lat. Byłoby dobrze, żeby ta praca była przyjemna – mówił ekspert.

Podczas praktycznych warsztatów, zorganizowanych przez firmę Lallemand, dr Nico Vreeburg zachęcał do znalezienia 1–3 konkretnych propozycji zmian, które można wprowadzić tu i teraz, by poprawić komfort krów

Zgodnie z filozofią „Sygnałów krów” krowa powinna mieć zapewnioną paszę, wodę, światło, powietrze, odpoczynek i przestrzeń, a naszym celem jest nie tylko poprawa wydajności, ale także długowieczności zwierząt. Dlatego należy zawsze bacznie obserwować krowy, zdiagnozować przyczyny problemów i działać w kierunku poprawy ich sytuacji. Jak mówił dr Vreeburg, przy budowie obory zawsze chodzi o pieniądze, które muszą się zwrócić. Trzeba jednak pamiętać, że koszty należy kalkulować z perspektywy pięćdziesięciu lat – najlepiej w przeliczeniu na kilogram mleka.
– Gdy ktoś zamierza budować oborę, na samym początku zadaję dwa pytania: ile będzie miał krów i jaki planuje system udojowy? Z kolei w przypadku modernizacji starych budynków obowiązują trzy podstawowe zasady: poprawa komfortu, poprawa komfortu i jeszcze raz poprawa komfortu krów! Niestety zdarza się, że wydajemy setki tysięcy euro, a nasze krowy nadal nie mają komfortowego środowiska – mówił specjalista.

Oprócz komfortu zwierząt musimy brać pod uwagę efektywność pracy, tj. we współczesnej oborze jedna osoba powinna obsługiwać co najmniej 120 krów, perspektywy powiększenia obory (nowy budynek najlepiej jest stawiać na otwartej przestrzeni) oraz ekonomię. Ma być możliwie prosto i tanio, a wszystkie rozwiązania powinny być uzasadnione ekonomicznie. Do spełnienia tych warunków niewątpliwie potrzebne są nowe technologie, w tym roboty udojowe. – Cały czas słyszę, że są zbyt drogie. Nie są, ale też z drugiej strony nie gwarantują sukcesu. Robot udojowy może być pomocny, ale trzeba bardzo dobrze rozumieć system, w jakim przyjdzie nam pracować – dodał dr Vreeburg.

Dr Nico Vreeburg

Czas w oborze
Zdaniem eksperta krowa powinna odpoczywać na legowisku ok. 14 godzin, a każda godzina poniżej tego czasu kosztuje hodowcę stratę ok. 1 kg mleka na dobę. Kolejne 6 godzin zwierzęta powinny pobierać paszę i jeść. Połowę pozostałego czasu (2 godziny) poświęcają na różne zachowania socjalne, a drugą połowę (2 godziny) trwa dój. Co ciekawe, krowy potrzebują kontaktu i dla różnych zachowań socjalnych są w stanie poświecić nawet czas spędzony przy stole paszowym. Co zrobić, żeby wszystko działało jak w zegarku? Jak mówił dr Vreeburg, aż 70–80% sukcesu w oborze zapewnia pasza. Krowa powinna ją pobierać co najmniej 12 razy w ciągu dnia. Żeby to zrobić, co ok. 1,5 godziny pokonuje określoną trasę w oborze. W tym zakresie szczególnie ważne są rutyna i powtarzalność, a także dokładność ze strony człowieka.

Dostęp do stołu paszowego
– Problemem, z którym się spotykam w każdym kraju, jest przeładowanie obór. To droga do strat mleka i skrócenia okresu użytkowania krów. Jako hodowcy musimy zawsze w jak największym zakresie ograniczać konkurencję wśród stada, w którym obowiązuje ścisła hierarchia – mówił ekspert i zaraz potem powoływał się na badania, zgodnie z którymi istnieje ścisła relacja między dostępem do stołu paszowego a cielnością krów. W przypadku gdy pojedyncza mlecznica miała do dyspozycji 30 cm stołu paszowego, w stadzie zacielało się tylko 30% krów do 150. dnia laktacji. Po zwiększenie długości stołu paszowego do 60 cm na krowę wskaźnik poprawił się do 70%. Biorąc to pod uwagę, w opinii dr. Vreeburga, najlepiej sprawdzają się obory dwurzędowe, a rozsądnym kompromisem jest budynek trzyrzędowy.

– Co gorsza, w 75% gospodarstw, które odwiedziłem, zaobserwowałem, że krowy nie mają wystarczającego dostępu do wody. A to absolutna podstawa. Zwierzęta preferują picie z lustra wody z poideł, które znajdują się na wysokości ok. 75 cm od podłoża – uzupełnił specjalista.

Piasek to numer jeden!
Według dr. Vreeburga najlepszym materiałem na legowiskach dla krów jest piasek, którego wielkość ziarenek powinna się mieścić w przedziale 0,2–0,4 mm. Zapewnia zwierzętom komfortowe, suche i czyste lokum, a dodatkowo daje ulgę w czasie letnich upałów. Co więcej, to jeden z najtańszych materiałów, bo z niższymi kosztami wiąże się jedynie wykorzystywanie separatu.

– To prawda, że w przypadku piasku mamy do czynienia z niszczeniem infrastruktury technicznej w oborze, ale przecież wszystko można naprawić i zaplanować. W zamian nie mamy chorych krów! – mówił dr Vreeburg, pokazując przykład obory z piaskiem, gdzie średnia LKS wynosi 70 tys./ml mleka, a hodowcy borykają się z jednym przypadkiem klinicznego zapalenia wymienia rocznie. 

Reklama

Nadchodzące wydarzenia