Vodkow, czyli wódka z mleka
„Bimber zawsze będzie bimbrem, pędzić go można nawet z szaleju, pokrzywy, rybich łusek i starych sznurowadeł…”. Tak pokrótce wyjaśnił tajniki gorzelnictwa Zoltan Chivay, bohater jednej z powieści o Wiedźminie autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Zapewne miał rację, ponieważ okazuje się, że tak popularną w naszych rejonach geograficznych wódkę można wytwarzać nawet z mleka. Zdziwieni? Ale to prawda. Żeby było śmieszniej, nie odkryli tego ani Rosjanie, ani rozmiłowani w kumysie Mongołowie, tylko Kanadyjczycy. Z jednej strony nic tylko pogratulować, z drugiej – trochę wstyd, że my, Słowianie, na to nie wpadliśmy…
„Cóż rzec tak na wstępie? Toż to szok!” – jak mawiał Kazimierz Pawlak, grany brawurowo przez Wacława Kowalskiego w popularnym filmie „Sami swoi”. Żeby tak wódkę z mleka upędzić!? Żarty żartami, ale zapewne wiele osób, które czytają teraz ten tekst, jest zdziwionych tak samo jak my. Owszem, dwa lata temu pisaliśmy o Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Oleśnie, gdzie po wielu administracyjnych perturbacjach udało się w końcu wprowadzić do sprzedaży Śmietankówkę Oleską, mocny likier, bazujący w dużej mierze na śmietanie. Tylko że w Oleśnie mleko było jednym ze składników, podczas gdy u Kanadyjczyków stanowi, można by rzec, esencję produktu końcowego. Skąd zatem ten, jakkolwiek by patrzeć, ciekawy pomysł, którego wizytówką jest „Ania z Zielonego Wzgórza”, formacja Królewska Konna w charakterystycznych czerwonych kurtach i kapeluszach i Justin Bieber? Pewnie stąd, że Justina Biebera długo słuchać się nie da, zwłaszcza na trzeźwo…
To, co zostaje z mleka…
Na pomysł wyprodukowania wódki z mleka wpadł Omid McDonald z Almonte w prowincji Ontario, założyciel Dairy Distillery, który od kilku lat pracuje nad swoim flagowym wysokoprocentowym dziełem, nazwanym Vodkow. Według McDonalda wódka zrobiona z mleka krowiego wygląda i smakuje jak każda inna wódka, z tą różnicą, że nie pali w przełyku, ma słodki zapach i karmelową nutę.
– Możesz ją mieszać ze wszystkimi swoimi ulubionymi koktajlami – zapewnia Omid. – Ale ludzie nam mówią, że dobrze jest ją popijać samą, co jest dość rzadkie w przypadku wódki.
Idea na stworzenie marki Vodkow zrodziła się z rozmowy McDonalda z Nealem McCartenem, kuzynem jego żony, który dorastał na farmie mlecznej swojego wuja i który wspomniał, że mleko odtłuszczone jest marnowane z powodu nadmiernej produkcji i utylizowania niepożądanych składników. Właśnie w nich założyciel Dairy Distillery zobaczył gorzelniany potencjał.
Okazuje się, że Vodkow jest wytwarzana z permeatu mleka, a nie ze skrobi zbóż czy ziemniaków, jak tradycyjna wódka. Permeat jest produktem ubocznym ultrafiltrowanego mleka, bogatym w laktozę (cukier mleczny), powstałym podczas procesu produkcji lodów, sera i masła. Fermentowany jest za pomocą specjalnych drożdży w celu wytworzenia alkoholu. Pochodzi z największej kanadyjskiej mleczarni w Winchester w prowincji Ontario, która produkuje ponad 100 tys. litrów przesączu dziennie. Większość permeatu jest wysyłana do komór fermentacyjnych i tam utylizowana. Do wyprodukowania jednej butelki Vodkowa potrzeba 3,6 kg permeatu mleka (215 g na porcję 1,5 uncji). Aby wytworzyć z niego alkohol, Omid McDonald podjął współpracę z Wydziałem Biologii Uniwersytetu w Ottawie. Chodziło o to, aby dobrać jak najlepszy gatunek drożdży absorbujących laktozę. Kiedy udało się to osiągnąć, prace nad mleczną wódką ruszyły z kopyta.
Niechciany permeat mleka staje się dziś problemem zarówno środowiskowym, jak i finansowym, ponieważ rolnicy muszą płacić za jego bezpieczną utylizację. Wykorzystanie go w procesie gorzelniczym może tę sytuację rozwiązać z korzyścią dla obydwu stron.
W trosce o środowisko
Trzeba przyznać, że Dairy Distillery bardzo dba o środowisko naturalne. Na stronie internetowej gorzelni czytamy, że przygotowanie wódki z permeatu mleka jest bardziej wydajne, niż przy użyciu tradycyjnych składników. Tradycyjną produkcję wódki rozpoczyna się od przetworzenia na cukier skrobi ze zbóż lub ziemniaków. Dairy Distillery pomija ten energochłonny i wymagający wody etap, ponieważ permeat mleka jest dostarczany do gorzelni w postaci płynnej, autorskie drożdże zaś mogą rozpocząć bezpośrednią fermentację laktozy. Znacznie ogranicza to zarówno zużycie energii, jak i czas produkcji, dzięki czemu innowacyjny proces jest przyjazny dla środowiska. Podczas produkcji Vodkowa zwrócono także uwagę na kwestie śladu węglowego. Gorzelnia przeprowadziła analizę cyklu produkcyjnego od początku do produktu finalnego, zgodnie z normą ISO 14021. Uwzględniono węgiel (CO2e) związany ze wszystkimi aspektami tego procesu. Oszacowano, że Dairy Distillery produkuje 1,56 kg eCO2 na butelkę Vodkowa (48,4 t w 2019 r.). Gorzelnia z Almonte jest jednym z nielicznych zakładów tego typu w Kanadzie, które publikują ocenę emisji dwutlenku węgla. Poczyniono również starania, aby opakowania, w których sprzedawany jest trunek, były dostosowane w jak największym stopniu do wymogów środowiskowych.
– Ponieważ ślad węglowy jest proporcjonalny do wagi butelki, a butelka wódki Vodkow waży średnio o 50% mniej niż inne szklane butelki wódki, nasz ślad węglowy jest mniejszy niż innych wódek – informują przedstawiciele Dairy Distillery. – Lżejsza butelka oznacza również, że mniej szkła trafia na wysypiska lub do zakładów recyklingu. Jeśli chodzi o butelkę Vodkowa, na pewno mniej znaczy więcej!
Jak widać, założyciele tej zaskakującej gorzelni zadbali o wszystko, za co można ich tylko pochwalić.
Co i za ile?
Zajrzyjmy zatem do internetowego sklepu naszej mlecznej gorzelni i sprawdźmy, jak kształtują się ceny Vodkowa i czy są porównywalne z cenami klasycznych wódek. Za butelkę 250 ml zapłacimy 12 dolarów kanadyjskich, czyli według aktualnego średniego kursu tej waluty – około 35 złotych. Butelka o pojemności 750 ml będzie nas kosztować 32,95 dolarów (ok. 95 zł), a karton dwunastu takich butelek to wydatek 395,40 dolarów (ok. 1140 zł). W sprzedaży są również gotowe koktajle na bazie Vodkowa, soków owocowych i wody gazowanej w cenie 14 dolarów (ok. 40 zł). Tanio nie jest, ale trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z tzw. produktem kraftowym, czyli rzemieślniczym, jak popularne obecnie w Polsce piwa, które również są droższe niż te ogólnie dostępne. Co ciekawe, w ofercie gorzelni Dairy Distillery znajdujemy także żele dezynfekujące, co w obecnych czasach nie jest już szczególnym zaskoczeniem.
Omid McDonald, właściciel tego mleczno-gorzelnianego interesu, podkreśla, że popularność Vodkowa stale rośnie. Trunek zbiera bardzo pochlebne recenzje wśród miłośników mocniejszych alkoholi, zwłaszcza że jest, podobno, o wiele zdrowszy niż klasyczne wódki. Poza tym ci, którzy nie tolerują laktozy, nie muszą się obawiać, gdy chcą „zaordynować” sobie setkę Vodkowa.
– Drożdże rozszczepiają laktozę na jej podstawowe cukry, a następnie je pochłaniają – zaznacza McDonald. – Zatem w produkcie końcowym absolutnie nie ma laktozy!
Pan Omid jednocześnie podkreśla, że wytwarzany przez niego produkt różni się od innych dostępnych na rynku, ale zachęca producentów mleka i gorzelników do pójścia w jego ślady. Jednocześnie zauważa, że bardzo wielu hodowców bydła mlecznego odczuwa presję z powodu umowy handlowej między Kanadą, Stanami Zjednoczonymi i Meksykiem i taki mariaż mleczarstwa z gorzelnictwem mógłby być znaczącym źródłem dochodów dla producentów mleka.
– Mamy nadzieję, że więcej osób zacznie wykorzystywać laktozę, która jest obecnie marnowana – komentuje Omid McDonald. – Dlatego uznamy to za pozytywne, jeśli inni ludzie również zaczną eksperymentować z napojami spirytusowymi na bazie mleka i pójdą w nasze ślady.
Inspirujące? Wydaje mi się, że bardzo. Jakkolwiek by patrzeć, jako naród możemy się naprawdę szczycić wielowiekowymi tradycjami, zarówno w mlecznej produkcji, jak i w pędzeniu wszelakich trunków. Może czas spróbować czegoś innego niż Wyborowa, Żubrówka czy legendarny już Duch Puszczy. Bo ja, proszę Państwa, taką rodzimą wódkę na mleku bym pił. I pewnie nie tylko ja. Zatem naprzód! Do odważnych świat należy!