Białe kłamstwa czy kolorowa prawda?

Nie ma dwóch zdań – chów krów mlecznych jest obecnie na cenzurowanym. W środkach masowego przekazu, a zwłaszcza w mediach społecznościowych, hodowców obwinia się o „bezlitosną eksploatację” zwierząt, krowy o negatywny wpływ na klimat, a mleko i produkty mleczne o szkodliwy wpływ na zdrowie ludzi. A gdzie jest prawda?

tekst: Krzysztof Słoniewski, zdjęcie: dmitrii-zhodzishskii / unsplash

Rycina 1. Czy „białe kłamstwa” nie zamazują czasem prawdy?

Nie będę ukrywał, że do napisania tego tekstu skłoniła mnie koordynowana przez organizację Viva międzynarodowa kampania, która w Polsce nazywa się „Białe Kłamstwa”, a w krajach anglojęzycznych „White Lies”. Viva, jak sama się przedstawia na swojej stronie internetowej, jest wegańską organizacją charytatywną. Nie zamierzam przekonywać wegan do spożywania produktów zwierzęcych. Nie bronię też im prawa do przekonywania innych ludzi, że mięso, mleko i jaja są „be”. Po co zatem to piszę?

W języku polskim „białe kłamstwo” kojarzy cię co najwyżej z białym kolorem mleka. W języku angielskim zwrot white lie oznacza natomiast „kłamstwo, które mówi się, aby być uprzejmym lub aby ktoś nie zdenerwował się prawdą” [1]. Chcę się zatem przyjrzeć, gdzie autorzy wspomnianej kampanii dopatrują się takich kłamstw. I czy czasem przy okazji nie omijają prawdy, która ich samych może zdenerwować. Odniosę się tylko do zarzutów pod adresem współczesnego chowu krów mlecznych, które dotyczą sposobu żywienia, utrzymania i użytkowania tych zwierząt. Kwestię wpływu mleka na zdrowie ludzi pozostawię komuś, kto się na tym bardziej zna.

I jeszcze jedno, zanim zaczniemy. Zmorą sporów, toczonych obecnie w środkach masowego przekazu, a zwłaszcza w Internecie, jest unikanie podawania źródeł informacji, z których dyskutant wysnuwa swoje wnioski. Zamiast tego pojawiają się argumenty typu „jak powszechnie wiadomo” lub wnioskowanie z własnego, zwykle skąpego doświadczenia („ja ze szwagrem widzieliśmy”). Dlatego w tym tekście zrobię coś, czego zwykle w HiChB (ani w ogóle w czasopismach popularnych) się nie robi. Będę podawał informacje na temat źródła, z którego zaczerpnąłem dany wynik obserwacji naukowej, wielkość statystyczną lub opinię eksperta. Jeśli zatem zobaczycie gdzieś w tekście kwadratowy nawias z liczbą w środku, to znaczy, że na końcu tekstu pod tą liczbą jest podane źródło, w którym prawdziwość danej informacji można zweryfikować. Mam nadzieję, że w ten sposób dyskusja o „białych kłamstwach” przeniesie się z poziomu „głębokich przekonań” na poziom sprawdzonych faktów i weryfikowalnych opinii.

Rycina 2. „Naturalne życie” bydła nie było i nie jest idyllą

Mit „złotych czasów”, czyli ile kiedyś żyły krowy
Przejdźmy zatem do rzeczy. Jak Państwo się przekonacie, czytając ten tekst, krytycy „przemysłowej produkcji mleka” popełniają dwa podstawowe błędy, zresztą typowe dla ludzi myślących o wielu różnych sprawach. Pierwszy błąd to „mit złotych czasów”. Krytykuje się to, co jest, ponieważ „dawniej było lepiej”. Chcecie przykładu? Oto on. Koronnym argumentem przeciwko współczesnej produkcji mleka jest krótki okres życia krów mlecznych. Jeśli zajrzymy do wyników oceny wartości użytkowej za ubiegły rok [2], to się okaże, że w Polsce przeciętna krowa mleczna, która ubyła ze stada w 2021 roku, żyła około 5,5 roku. W niektórych krajach rozwiniętych krowy mleczne żyją nieco dłużej, ale zwykle średni czas ich życia nie przekracza 7 lat [3]. A przecież – argumentują krytycy – krowy mogą żyć nawet 20 i więcej lat! W domyśle – tyle właśnie żyły w „dawnych dobrych czasach”. W dodatku były zdrowe i płodne. Dlaczego zatem obecnie nie żyją tak długo? Czy nie jest to najlepszy dowód, że z tą współczesną hodowlą jest coś nie tak?
Problem w tym, że nigdy nie było czasów, gdy krowy dożywały przeciętnie wieku 20 lat! Skąd ta pewność? Żeby to ustalić, nie trzeba wertować kronik z dawnych czasów ani badać zachowanych szkieletów zwierząt. Wystarczy trochę niezawansowanej matematyki. Załóżmy, że jakiś rolnik żyjący w tych mitycznych „złotych czasach” miał 5 krów (na owe czasy to było sporo). Przyjmijmy też, że te krowy rzeczywiście żyły przeciętnie 20 lat. Krowy mleczne cielą się obecnie po raz pierwszy w wieku nieco ponad 2 lat. Załóżmy jednak, że w „złotych czasach” robiły to dopiero w wieku 3 lat. Jeśli tak, to krowa żyjąca 20 lat i cieląca się co roku mogła wydać na świat 18 cieląt, z czego połowę stanowiły jałówki. Rolnik wszystkie jałówki pozostawiał do chowu. Buhajki pozostawmy na boku. Nawet w „złotych czasach” rolnicy część z nich po prostu opasali i zjadali, część po kastracji użytkowali do pracy, a tylko nieliczne pozostawiali do rozpłodu (przy kryciu naturalnym jeden buhaj wystarczy dla kilkudziesięciu samic). Ile sztuk liczyłoby stado tego rolnika po 20 latach tak prowadzonego chowu? Nie będę Państwa trzymał w niepewności – stado tego rolnika powiększyłoby się w tym czasie do blisko 15 tysięcy krów i jałówek! Jeśli ktoś nie wierzy, niech wyszuka w Internecie wzór na obliczanie wzrostu populacji [4]. Znajdzie tam coś w tym rodzaju:
Nt = N0e(r-s)t
N0 oznacza w tym wzorze początkową liczebność populacji (w naszym przykładzie 5 sztuk), a t to liczba lat, dla której wykonujemy obliczenie (my przyjęliśmy 20). Litera e oznacza tak zwaną podstawę logarytmów naturalnych (mniej więcej 2,7183). Wielkość r odzwierciedla tempo reprodukcji, czyli liczbę samic, którą jedna samica produkuje w ciągu roku. U nas r = 0.45, bo skoro jedna samica w ciągu 20 lat życia rodzi 9 jałówek, to rocznie rodzi przeciętnie 0,45 jałówki (9/20). No i pozostaje nam s, czyli tempo ubywania (śmiertelność). A skoro krowa żyje przeciętnie 20 lat, to roczna śmiertelność krów wynosi 0,05 (s = 1 : 20 = 0,1). Podstawiając te wielkości do opisanego równania, otrzymujemy Nt, czyli liczebność populacji po t latach. Dokładnie 14 905 sztuk. Co z tego wynika? Gdyby krowy żyły tak długo, rozmnażając się w tempie jedno cielę rocznie, to już dawno pokryłyby całą Ziemię grubą warstwą!

Reasumując, nigdy nie było krów, które żyłyby średnio po 20 lat i miały co roku cielaka. Jeśli ktoś powtórzy te obliczenia, zakładając że krowy żyły tylko 10 lat, to otrzyma liczbę mniejszą, ale też niewiarygodnie dużą. Stwierdzenie, że „w dawnych dobrych czasach” bydło żyło długo, a teraz żyje krótko, to kłamstwo. Nie wiem, czy białe, ale na pewno kłamstwo. A jaka jest prawda? Nie mamy dobrych statystyk tego rodzaju dotyczących bydła domowego utrzymywanego „w dawnych dobrych czasach”. Znalazłem natomiast informacje o śmiertelności jednego z gatunków dzikiego bydła, mianowicie bawołów afrykańskich [5]. Według obserwacji prowadzonych w naturze, w ciągu pierwszego roku życia ginie nawet ponad połowa urodzonych cieląt. Dla porównania, w nowoczesnym chowie bydła mlecznego łączne straty jałówek, od urodzenia do ukończenia jednego roku, wynoszą od kilkunastu do nieco ponad 20% [6]. Czyli są ponad dwa razy mniejsze niż w naturze!

Wieku dorosłego (którym dla bawołów jest wiek pięciu lat), dożywa jedno cielę na pięć [7]! Innymi słowy, jeśli na świat przyjdzie jałóweczka bawołu afrykańskiego, to ma 20% szansy na dożycie pięciu lat. Jak wspomniałem, jałówki ras mlecznych są otaczane staranną opieką i w większości odchowywane z przeznaczeniem na dojne krowy. Te z nich, które dożyją pierwszego wycielenia (a dożyje go około 80% spośród urodzonych), dożyją średnio wieku 5–6 lat. Jeśli zsumujemy informacje o przeżywalności cieląt i średnim wieku dorosłych krów w chwili ich śmierci, to się okaże, że jałówka (cielę) we współczesnym chowie bydła mlecznego ma jakieś 40% szansy na dożycie 5 lat. Czyli dwa razy więcej, niż jej dzika rówieśnica!

Podsumowując te rozważania o długości życia bydła, można powiedzieć, że w dawnych czasach wiele zwierząt umierało w młodym wieku, ale te, które dożyły dorosłości, osiągały później dość znaczny wiek (u wspomnianych bawołów afrykańskich średnio około 11 lat). We współczesnym chowie bydła mlecznego znacznie mniej zwierząt żegna się z życiem we wczesnej młodości, ale ich dorosłe życie trwa krócej. Jeśli jednak spojrzymy na te informacje z perspektywy nowo narodzonej jałóweczki, to obecnie ma ona szanse pożyć dłużej niż jej rówieśnica z „dawnych dobrych czasów”.

Mit „niezmiennej natury”, czyli krowa na pastwisku
Drugi powszechny błąd to przekonanie, że choć udomowione przed tysiącami lat zwierzęta zmieniły na skutek zabiegów hodowlanych swój wygląd i fizjologię, to ich „natura”, a zwłaszcza ich potrzeby, pozostają niezmienne. Powinny żyć zatem w sposób możliwie bliski naturalnemu życiu ich dzikich przodków. Najtrafniejszy komentarz do tego mitu dała jedna z najbardziej znanych współczesnych badaczek behawioru (tj. zachowań) bydła, pracująca w Kanadzie profesor Marina von Keyserlingk. Napisała ona: „Dla niektórych kryterium naturalnego życia jest jasne – wystarczy pozwolić zwierzętom żyć tak naturalnie, jak to tylko możliwe. Uważam to podejście za naiwne; niektóre warunki naturalne, takie jak narażenie na ekstremalne warunki klimatyczne, choroby, infekcje pasożytnicze i ataki drapieżników, nie mogą być dobre dla zwierząt. Co więcej, biorąc pod uwagę zmiany genetyczne, które zaszły wśród bydła w wyniku sztucznej selekcji, wielką trudność sprawia określenie, co jest dla niego naturalnym życiem”.[8] Ta sama autorka daje w związku z tym jedyną rozsądną receptę co do sposobu ustalania, jakie są „naturalne potrzeby” współczesnych zwierząt gospodarskich: „musimy wiedzieć, które aspekty życia naturalnego są naprawdę ważne dla zwierząt, jak można to (znaczenie dla zwierząt) ocenić i czy jakakolwiek poprawa (aktualnego stanu rzeczy) może być w praktyce osiągnięta”.

Rycina 3. Czy krowy lubią przebywać na pastwisku?

Życzycie sobie Państwo jakiegoś przykładu sytuacji, w której głęboko utrwalone przekonanie o „naturalnych potrzebach” okazuje się też głęboko naiwne? Proszę bardzo. Krowy są zwierzętami roślinożernymi, które w naturze pobierają pokarm, zjadając rośliny bezpośrednio na pastwisku. W tej sytuacji opinia, że przebywanie na pastwisku jest naturalną i niezmiernie istotną potrzebą krowy, wydaje się większości ludzi niepodważalnym pewnikiem. A co o tym myślą same krowy?

W zespole wcześniej wspomnianej pani von Keyserlingk przeprowadzono ciekawą obserwację [9]. Krowy mleczne będące w trakcie laktacji były utrzymywane w oborze wolnostanowiskowej, ze stanowiskami ścielonymi piaskiem, i żywione TMR‑em dopasowanym do ich potrzeb, zadawanym do woli. Zapewniono im też stały dostęp do pastwiska. Zwierzęta obserwowano przez całą dobę, przy czym notowano dokładnie czas, jaki spędzały w oborze i na pastwisku. Wyniki widzicie Państwo na wykresie.

Cóż się okazało? Krowy rzeczywiście lubiły przebywać na pastwisku, ale głównie w godzinach wieczornych i nocą. Rezygnowały z pobytu na nim, jeśli tylko zaczynało padać. Co ciekawe, krowy na pastwisku głównie leżały. Świeża trawa, choć dostępna do woli, była pobierana w niewielkiej ilości (około 10% łącznego dobowego spożycia paszy). Najwyraźniej dobrej jakości TMR bardziej im odpowiadał niż ruń pastwiskowa.

Kiedy pozostawimy wybór krowom, to się okazuje, że potrzebą rzeczywiście dla nich ważną jest możliwość wygodnego leżenia. Pastwisko zapewniało im w tej mierze nieograniczoną możliwość wyboru miejsca, towarzystwa (krowy mają swoje sympatie i antypatie) oraz pozycji, jaką zwierzę przyjmuje. Dlatego chętnie korzystały z niego w nocy. Ważniejsza od potrzeby wygodnego leżenia była jednak możliwość schronienia się przed niekorzystnymi warunkami klimatycznymi (wysoka temperatura i nasłonecznienie, skutkujące stresem termicznym, albo opady deszczu). Takie schronienie zapewniała krowom obora. Nie ma zatem jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy krowy koniecznie potrzebują dostępu do pastwiska. Te mądre zwierzęta nie traktują sprawy ideologicznie, tylko utylitarnie. Korzystają z pastwiska, gdy jest to dla nich wygodne i rezygnują z niego, gdy wygodne nie jest.

Jak zwykle w życiu, prawda okazuje się bardziej kolorowa od czarno-białych schematów. Dotyczy to także dyskusji o dobrostanie zwierząt, w której kampania „Białe Kłamstwa” jest głosem mocno słyszalnym, choć wcale nie najprawdziwszym. Jeśli zainteresowała Was ta tematyka, polecam następne teksty z cyklu „Białe kłamstwa czy kolorowa prawda?”, które będą publikowane w HiChB. 

Źródła

  1. Cambridge Dictionary, dictionary.cambridge.org/dictionary/english/white-lie
  2. Ocena i Hodowla Bydła. Dane za rok 2021,
    pfhb.pl/Wyniki_oceny_za_rok_2021_PFHBiPM_Polska.pdf
  3. An empirical analysis on the longevity of dairy cows in relation to economic herd performance, doi.org/10.3389/fvets.2021.646672
  4. Wzrost wykładniczy liczebności populacji,
    pl.wikipedia.org/wiki/Wzrost_wykładniczy_liczebności_populacji
  5. African Buffalo, ingwelala.co.za/archives/fauna-flora/african-buffalo.html
  6. Mortality-culling rates of dairy calves and replacement heifers and its risk factors in Holstein cattle, ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6826548/
  7. African Buffalo, sa-venues.com/wildlife/wildlife_buffalo.php
  8. The welfare of dairy cattle – key concepts and the role of science, doi.org/10.3168/jds.2009-2326
  9. Preference and usage of pasture versus free-stall housing by lactating dairy cattle, doi.org/10.3168/jds.2008-1733

Nadchodzące wydarzenia