Genomowanie pod matki buhajów
Dlaczego hodowcy na świecie tak licznie genotypują samice? Po co robią to w Polsce? Żeby uzyskać odpowiedzi na te pytania, udałem się do gospodarstwa Teresy i Stanisława Skopników z Nowej Rudy na Podlasiu. Odpowiedź hodowców nie była zaskoczeniem.
Tekst: Radosław Iwański, zdjęcia: Mateusz Uciński
Wcześnie i precyzyjnie określona wartość hodowlana samicy na podstawie jej genotypu jest coraz powszechniej wykorzystywana przez hodowców w pracy hodowlanej. Dzięki genotypowaniu wartość hodowlana samicy może być określona zaraz po jej urodzeniu z taką samą precyzją, jak wartość hodowlana na podstawie kilku laktacji. Wczesny wybór jałówek, które zostaną w hodowli i które wpisują się w wybrany przez hodowcę cel hodowlany dla jego stada, jest obecnie możliwy właśnie dzięki ocenianiu samic na podstawie ich kodu DNA.
Zagadkowa genetyka
– Genetyka to nie matematyka, i dwa plus dwa nie zawsze daje cztery – uważa Stanisław Skopnik z Nowej Rudy, który już od pierwszego sezonu wyceny bydła na podstawie genomu korzysta z usług Laboratorium Genetyki Bydła PFHBiPM.
– Genomowa ocena wartości hodowlanej młodych samic pozwala mi na dokładne ich poznanie i realizację celów hodowlanych, które sobie założyłem. Nie sprzedaję jałówek z gospodarstwa, wszystkie pozostawiam do dalszej hodowli, ale znając ich wartość, mogę robić precyzyjny dobór buhajów do rozrodu, a także w porozumieniu ze specjalistą ds. hodowli ze SHiUZ i PFHBiPM typować młode sztuki na matki buhajów – dodaje hodowca.
Ocena samic na podstawie indeksów rodowodowych nie była dla niego wystarczająca. Dostrzegł, że genotypowanie pozwoli uwiarygodnić wartości rodowodowe, niejednokrotnie je podnosząc.
Genomowanie od pierwszego sezonu
Pierwsza młoda samica z gospodarstwa została zgenotypowana w marcu 2015 r. Kolejne w kolejnych sezonach wyceny, aż do ostatniej w br. W sumie Stanisław Skopnik zna genomową wartość hodowlaną 38 samic w swoim stadzie. 30% młodych samic, które rodzą się w poszczególnych sezonach wyceny, było genotypowanych.
– Bardzo poważnie podchodzę do genomowania samic. Cele, jakie stawiam sobie obecnie, to wybór najlepszych samic na matki buhajów – przyznaje hodowca. W tym zakresie współpracuje ze spółką inseminacyjną z Bydgoszczy. Hodowca, po uzyskaniu wyniku, może perfekcyjnie dobrać buhaje do rozrodu.
Inne cele hodowlane, takie jak wybór samic do płukania zarodków czy też ich selekcja na podstawie oceny wartości genomowej stada, nie są realizowane. Dlaczego?
– Być może w przyszłości zdecyduję się na przenoszenie zarodków w gospodarstwie, ale dopiero wtedy, gdy poznam wartość genomową wszystkich samic w stadzie – odpowiada hodowca. – Podobnie sprawa wygląda z selekcją samic, gdy znamy indeks gPF – dodaje. Na razie Stanisław Skopnik nie sprzedaje samic do innych hodowli. Wszystkie, które urodzą się w gospodarstwie, pozostawia w nim.
– Żeby zarabiać na genomowej selekcji stada, muszę sprzedawać jałówki, z czego zdaję sobie sprawę – mówi hodowca. – A skoro na razie tego nie robię, chcę podnieść wartość genetyczną stada, która, mam nadzieję, przełoży się na rentowność produkcji mleka – uzupełnia.
Bilans genetyczny stada
Na razie hodowca chce znać wartości hodowlane samic, bo wtedy do kojarzeń będzie mógł wybrać takiego rozpłodnika, który jest od nich lepszy pod względem jak największej liczby cech. Poza tym, jak już zauważył, chce podnieść wartość hodowlaną stada. Skrzętnie wykorzystuje narzędzia hodowlane, w tym system SYMLEK, które udostępnia Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Wsłuchuje się w fachowe doradztwo Mieczysława Kopiczko, selekcjonera Polskiej Federacji.
Hodowcy poddający krowy kontroli użytkowości mlecznej mają do dyspozycji raporty wynikowe, w tym raport RW-7, zawierający wartości hodowlane dla każdej ocenianej krowy. Taki raport można zamówić – zgodnie z terminami oceny wartości hodowlanych trzy razy w ciągu roku, tj. w kwietniu, sierpniu i grudniu.
Z kolei użytkownicy programu Hodowca OnLine mają na tym portalu wgląd do wszystkich zgromadzonych w systemie SYMLEK danych o buhajach i o samicach z danego stada. Hodowcy otrzymali już bardziej rozbudowany, nowoczesny i interaktywny program z wieloma nowymi funkcjonalnościami – Stado OnLine. Zarówno w jednym, jak i w drugim dostępny jest moduł „Bilans genetyczny”, który umożliwia przeanalizowanie sytuacji w stadzie. Hodowca może porównać poziom genetyczny swojego stada ze średnimi w powiecie, województwie, okręgu i całym kraju. Z bilansu genetycznego można się dowiedzieć o jakości buhajów użytych do krycia w wybranym okresie, a także, jakie będą efekty doborów wyrażone przez wartości hodowlane.
– Analiza bilansu genetycznego stada jest podstawą do podejmowania kolejnych decyzji dotyczących wyboru buhajów, którymi mają być kryte krowy i jałowice. Zwłaszcza jałowice muszą być otoczone szczególną troską w tym zakresie, jako zwierzęta niosące szybki postęp, który powinien być racjonalnie wykorzystany – informuje Mieczysław Kopiczko.
Wybór samic do genomowania?
Wartości hodowlane rodowodowe decydują o tym, która samica zostaje zgenotypowana. Jakie wobec tego wartości rodowodowe samic decydowały o ich wyborze do genotypowania?
– 118, 119, wyrażane wartością PF w postaci indeksów rodowodowych. Tak było w 2015 r. Obecnie hodowca zagląda w kod genetyczny tych samic, które mają PF na poziomie 124 pkt – mówi gospodarz. Dopiero w tym roku zgenomował samicę z kolejnego, drugiego pokolenia, czyli córkę wcześniej zgenomowanej krowy.
Obecnie w gospodarstwie są cztery buhajki, a hodowca czeka na decyzję SHiUZ Bydgoszcz co do ich przyszłości. Wszystkie zostały zgenomowane. Spółka inseminacyjna nie ujawni – zgodnie z obowiązującymi ustaleniami w konsorcjum Genomika Polska – ich wartości hodowlanych. Nie będą one znane nawet samemu hodowcy, chyba że okaże się, że któryś z nich osiągnie wysoką wartość wyrażoną indeksem gPF, a jego nasienie trafi do sprzedaży. Wtedy wartość hodowlaną takiego buhaja poznają wszyscy hodowcy.
Jakie korzyści ma hodowca, gdy wybitny młody samiec zostanie odkupiony przez spółkę inseminacyjną? Tego typu kontrakty nie opiewają na grube tysiące złotych, bo hodowca nie ma w zasadzie żadnej karty przetargowej w ręku, a umowę na ewentualną sprzedaż samca podejmuje jeszcze przed jego zgenotypowaniem. Stanisław Skopnik ubolewa z tego powodu. Zresztą u nas pod tym względem jest podobnie jak w innych krajach zachodniej Europy. Inny system pozyskiwania buhajów od hodowców obowiązuje w USA, gdzie pozycja producentów mleka jest o wiele lepsza względem spółek inseminacyjnych. Jednakże, gdy w gospodarstwie urodzi się wybitny samiec, to kolejne potomstwo męskie jest chętnie kupowane przez innych hodowców do naturalnego krycia i wykorzystywane w trudnych przypadkach, gdy wielokrotna inseminacja nie przynosi efektów, a samice bardzo dobre, wysoko produkcyjne mają kłopoty z zacieleniami.
Cele hodowlane szybciej realizowane
– Barierą, która ograniczała liczbę samic kierowanych do genotypowania i z którą musiała zmierzyć się większość hodowców, była cena usługi genomowania. Teraz, po jej obniżce, będę mógł więcej sztuk ocenić, zaglądając w ich kod genetyczny – przyznaje hodowca.
Ideałem byłoby genotypowanie wszystkich cieliczek – dodaje Mieczysław Kopiczko. Pozwoliłoby to na posegregowanie materiału żeńskiego na samice, które powinny stać się matkami przyszłych córek, i te, które można kryć nasieniem buhajów ras mięsnych lub przeznaczyć na biorczynie, ewentualnie na sprzedaż. Wszystko po to, by zwiększyć zyski.
Stanisław Skopnik nigdy nie oszczędzał na nasieniu. – Zawsze sięgam po to z najwyższej półki – przyznaje, ciesząc się już dziś samicami o wyrównanej wartości hodowlanej i widocznym postępie genetycznym stada na przestrzeni kilku lat. Wzrost wartości hodowlanej samic o kilka punktów to ogromny sukces.
Obecnie najwyżej wyceniona jałówka – Draga – ma wartość 130 pkt gPF. Czeka na wycielenie. Draga jest po Silverze, a ojcem – być może buhajka, przyszłego reproduktora – jest Supershot.