Idealnych buhajów nie ma!
Chyba nietrudno wyobrazić sobie taką sytuację: właśnie złapałeś chwilę oddechu i postanowiłeś poprzeglądać sobie ranking dostępnych buhajów na stronie CGen (lub katalog, który podrzucił ci przedstawiciel jakiejś konkretnej firmy) w poszukiwaniu takiego rozpłodnika, który wniesie do twojego stada postęp w cechach przez ciebie wyznaczonych. Już ci się zdaje, że trafiłeś na świetnego kandydata: wysoko na liście rankingowej, świetny indeks łączny, rewelacyjna produkcja mleka, ciekawy rodowód. Zaczynasz więc zagłębiać się w szczegóły oceny, otwierasz kolejne zakładki i już prawie jesteś zdecydowany zamawiać nasienie, gdy trafiasz do kolejnej zakładki z wartościami hodowlanymi, patrzysz i… zaraz, zaraz, co z tą szybkością oddawania mleka? WH = 90? Jedno standardowe odchylenie na minus! No nie, czerwona kartka, czyli knock‑out (K.O.) dla buhaja? A może jednak dać mu szansę?
tekst: Anna Siekierska, na podstawie artykułu Knock Out (K.O.) Criteria – How Individual Traits Influence Sire Use Globally zamieszczonego w „Holstein Interantional” nr 2/2022
Cecha knock-out dla buhaja
Coraz częściej okazuje się, że sportowa terminologia sprawdza się, gdy opisywane są pewne sytuacje w hodowli bydła, i przyjmuje się w kolokwialnym języku hodowców. Właśnie bokserski termin knock-out (w skrócie z ang. K.O.) od 2021 roku wszedł do globalnej hodowli i jest stosowany wówczas, gdy buhaj ma pewną cechę, która może być tak niekorzystna, że mądrzej jest nie używać go w ogóle lub w bardzo ograniczonym stopniu. Innymi słowy, ta cecha nokautuje buhaja. Termin – nowy w hodowli – jest mocny, a jego przekaz jasny, ale zjawisko, które opisuje – nie jest nowe. Tak długo, jak istnieje ocena buhajów pod kątem ich cech, zawsze zdarzały się osobniki, u których jakaś cecha praktycznie uniemożliwiała szersze zastosowanie ich w inseminacji. Ale teraz liczba cech, które mogą znokautować rozpłodnika, znacznie wzrosła – i nadal rośnie. Można przyjąć za symboliczną granicę rok 2000, gdy w zasadzie buhaje oceniano tylko pod względem cech produkcyjnych i pokrojowych. Od tego czasu dodano do oceny wartości hodowlanych wiele cech tzw. funkcjonalnych, a to powoduje, że prawdopodobieństwo nokautu buhaja znacznie wzrosło. Ktoś, kto dziś poważnie rozważa zakup nasienia, musi popatrzeć na oceny około 35 cech. Czy może zdarzyć się tak, że jakaś jedna cecha spośród wszystkich ocenionych może powstrzymać nas od wykorzystania tego buhaja? Tak, buhaj może wykazywać niezły indeks łączny, ale „potyka się” tylko o jedną cechę. Krótkie strzyki, spionowane tylne nogi, ekstremalny kaliber – to zdecydowanie nokautuje buhaja. Podobnie jak wysoka liczba komórek somatycznych, niska prędkość doju lub niekorzystna płodność. A w wielu krajach także zawartość składników mleka jest kryterium K.O. dla buhaja.
Wybór buhaja to wymagające i odpowiedzialne zadanie
Całkiem niedawno byłam w sytuacji, gdy jako doradca hodowlany wspólnie z osobą odpowiedzialną za bydło mleczne w dużym przedsiębiorstwie analizowałam, jakie wybrać buhaje do krycia na kilka najbliższych miesięcy. Naszej dyskusji przysłuchiwał się ktoś dotychczas niemający z tymi sprawami nic wspólnego i niekoniecznie zaznajomiony merytorycznie z przedmiotem rozważań. Po ustaleniu listy buhajów – co zabrało nam trochę czasu, bo osobno trzeba było się skupić na krowach i na jałówkach, wybrać takie buhaje, które są dostępne jako seksowane, a i tak mieliśmy „podpórkę” w postaci porównywarki buhajów ze strony CGen – usłyszeliśmy, że to niewyobrażalne, jaką ilość czynników trzeba wziąć jednocześnie pod uwagę przy wyborze buhajów, aby to zrobić w miarę dobrze.
Czy buhaj z jakąś jedną cechą ocenioną wyjątkowo niekorzystnie (teoretycznie cecha K.O.) nie powinien mieć w ogóle szans podziałać w hodowli? Odpowiedź na to pytanie należy wyłącznie do hodowców bydła mlecznego i analityków hodowlanych, ponieważ zależy to od samic wykorzystywanych w hodowli bydła. Jeszcze jako początkujący selekcjoner wielokrotnie słyszałam z ust wytrawnych znawców tematu sformułowanie, które bardzo wzięłam sobie do serca i zapamiętałam: jak buhaj trafi na dobry podkład – czyli dziś powiedzielibyśmy, jako użytkownicy programu doboru do kojarzeń DoKo – dobrze dopasuje się do krowy lub jałówki, może dać potomstwo o rewelacyjnych walorach.
Świetnym tego przykładem z nie tak bardzo odległej przeszłości, którą na pewno pamiętają starsi z naszych hodowców, jest buhaj Cal-Clark Board Chairman. Był niezwykle popularny w USA ze względu na wyjątkową ilość mleka, ale całkowicie zignorowany w Holandii, ponieważ wartości hodowlane dla zawartości tłuszczu i białka oszacowane dla Chairmana w tym kraju uważano za nokautujące tego rozpłodnika (wtedy było to: dla % tłuszczu -0,33, a dla % białka -0,23). Ale tę pozorną słabość Chairmana potrafił wykorzystać jeden z holenderskich hodowców, z którego stada wywodzi się znany globalny rozpłodnik holsztyński F16 Rocket, który właśnie z powodu wysokiej wartości hodowlanej dla zawartości składników mleka był jednym z lepiej sprzedających się w Holandii buhajów. Do dziś F16 na bazie polskiej ma WH +0,37 dla % tłuszczu i +0,10 dla % białka. Rzeczywiście, w hodowli wszystko lub prawie wszystko jest możliwe. Chairman trafił na dobry podkład. Innym przykładem jest legendarny włoski Mtoto – z jego niską prędkością doju z pewnością mogło się skończyć nokautem. Na szczęście Mtoto dostał wiele szans i tylko dlatego urodził się inny buhaj – Shottle, którego sława do dziś w świecie holsztyno-fryzów nie przeminęła. Tak więc być może nokaut dla holsztynów nigdy nie jest całkowicie nokautujący…
Szybkość oddawania mleka to tylko przykład, równie dobrze może chodzić o jakąś inną cechę. Czy zdecydujesz się zrezygnować z użycia buhaja, bo nie spełnia twoich minimalnych wymagań w zakresie jednej jedynej cechy? Bo może strzyki są ustawione zbyt blisko siebie, procent tłuszczu jest za niski? Stosuję tu skrót myślowy, ale wiadomo, że chodzi o niekorzystne wartości hodowlane dla wymienionych cech. To jest właśnie przyczynek do dyskusji: jakie kryteria zdecydują, że nie zaakceptujesz użycia buhaja do krycia swoich krów i jałówek? Przyjrzyjmy się więc, jak do tego tematu podchodzi się w krajach z rozwiniętą hodowlą rasy holsztyńskiej.
Cechy opisujące płodność nokautujące dla buhajów
Przedstawiciel jednej z amerykańskich firm inseminacyjnych zauważa, że w niektórych krajach, gdzie poziom produkcji jest wysoki, sporą rolę w podejmowaniu decyzji o użyciu danego buhaja odgrywają jego cechy płodności, zwłaszcza łatwość córek do zacielania się (wskaźnik DPR – Daughter Pregnancy Rate). Gdzie indziej jednocześnie z wysoką produkcją nadal rozpatrywana jest budowa wymienia, a niskie parametry dla tego gruczołu są cechami K.O. Jednakże da się generalnie powiedzieć, że w krajach znanych z wysokiej produkcji mleka, cechy pokroju nie są już w takim stopniu decydujące, jak kiedyś przy wyborze buhaja. W USA w ostatnich latach w hodowli holsztyno-fryzów nastąpił duży postęp w zakresie cech budowy wymienia i obecnie uwaga hodowców jest przekierowana w selekcji na inne cechy. W USA już nawet łatwość wycieleń nie jest najważniejszym kryterium, jako że i w tym obszarze został ugruntowany postęp genetyczny w populacji. Dla przypomnienia, ocenę wartości hodowlanej dla przebiegu porodu w Polsce wprowadzono zaledwie w grudniu 2020 roku. Amerykańscy hodowcy obecnie bardzo dużą wagę przywiązują do cechy o nazwie „płodność buhaja” i, podobnie jak w wielu innych krajach, w tym zakresie nie myślą iść na żaden kompromis. Oczywiście, w ślad za tym kryterium selekcyjnym uwagę zwraca się na płodność samic, a to, co mogło być znakiem firmowym dla amerykańskiej populacji – kaliber bydła rasy HF – dla wielu tamtejszych hodowców przestaje być istotne i rezygnuje się obecnie z buhajów dających nadmiernie wyrośnięte samice. Rosnące stale koszty żywienia krów mlecznych powodują, że hodowcy w USA coraz więcej uwagi przykładają do wartości hodowlanych dla cechy o nazwie „zdolność pobrania i wykorzystania paszy” (w Polsce jeszcze nie mamy oceny dla tej cechy) i ten czynnik w niedalekiej przyszłości może stać się u niektórych buhajów w Ameryce Północnej kryterium K.O.
Specjalista innej, dużej amerykańskiej firmy inseminacyjnej, znanej także w Polsce, uważa, że aby buhaj znalazł uznanie w oczach klientów, musi zaspokajać ich coraz bardziej wysublimowane potrzeby, wyróżniać się mocno pod jakimś względem, a jeśli ma jakąś słabszą cechę, to musi być ona równoważona przez prawie doskonałą kompletność garnituru pozostałych cech. Niemniej jednak jest jedna cecha, na którą zwracają uwagę hodowcy we wszystkich krajach: płodność córek buhaja. To jest cecha K.O. we wszystkich krajach, gdzie trafia nasienie amerykańskich buhajów, i w zasadzie wszędzie bierze się ją pod uwagę w systemach zarządzania stadem. Na przykład taki rozpłodnik jak O’Man Justice znalazł się na rynku akurat wtedy, gdy hodowla potrzebowała przenoszonych przez niego cech związanych z reprodukcją. Jego córki nie tylko cieliły się niezwykle łatwo, ale też łatwo zostawały cielne. Szerokie użycie tego buhaja i jego synów, którzy odziedziczyli tę cechę po O’Manie, spowodowało właśnie to, że łatwość wycieleń przestała być cechą K.O. Z kolei wtedy, gdy naukowcy zbadali dokładniej zależność między łatwością zacielania się krów a ich ustawieniem zadu, wykazując, że korelacja między tymi cechami jest nieistotna, hodowcy przestali kurczowo trzymać się przekonania o tym, że samice z uniesionym zadem będą sprawiać trudności w rozrodzie. Tak samo nogi i racice, jako cecha określająca np. kąt stawu skokowego lub ustawienie nóg widzianych z tyłu, zniknęło z listy cech K.O. dla buhaja, ale za to właściciele stad holsztyńskich krów kładą większy nacisk na ocenę wartości hodowlanych dla zdrowotności racic, a zwłaszcza kulawizny. Zdaniem tego specjalisty jednak wymię nadal jest cechą, która nic nie straciła ze swojego znaczenia przy wyborze buhaja do krycia. Wiąże się to też z systemem zarządzania stadem. Jeśli mamy oborę z robotami, to takie cechy, jak szybkość doju, długość strzyków lub ich rozmieszczenie na dnie wymienia, odgrywają ważną rolę i w przypadku tych cech nie można iść na kompromis, a można np. przymknąć oko na kaliber lub ustawienie zadu. To dlatego, że nie ma buhaja doskonałego pod względem wszystkich ocenianych cech, jeszcze się taki w hodowli nie zdarzył. Ale chcąc sprzedać ponad milion dawek nasienia jakiegoś rozpłodnika, trzeba mieć w ofercie takiego buhaja, którego córki zaspokoją potrzeby najbardziej wymagających hodowców.
Genetyczne zamieszanie
Analityk francuskiej firmy inseminacyjnej, mówiąc o cechach K.O. dla buhajów, przedstawia problem w ten sposób: niestety, podnosimy stale poprzeczkę dla wartości hodowlanych, zmieniając regularnie bazę genetyczną, ale nie zmieniając przy tym kierunku hodowlanego. Nie lubimy dużych krów, ale sami przesuwamy średnią w kierunku coraz większych rozmiarów. Taka sama sytuacja pojawia się przy cechach takich jak długość strzyków, ustawienie nóg i racic itp. Jeśli kilka znaczących buhajów zmienia średnią wartość, my zmieniamy sposób, w jaki prezentowane są wartości hodowlane. To, że buhaje „skracają strzyki”, pokazuje dziś średnią z kilku lat. Sugeruje się w ten sposób, że to jest pożądany kierunek postępu hodowlanego dla tej cechy. A zdaniem Francuza to nie jest postęp genetyczny, tylko genetyczne zamieszanie.
Zbyt wysoko podniesiona poprzeczka
Na takie zjawisko wskazuje z kolei specjalista jednej z niemieckich firm. Jego zdaniem zbyt wysokie wymagania pod względem niektórych cech stawia się zwłaszcza przed młodymi buhajami genomowymi, podczas gdy dla ocenionych na córkach – już nie. Bez wątpienia cechy zdolności udojowej zaczęły odgrywać większą rolę wraz z wprowadzaniem coraz większej liczby robotów. Niektórzy hodowcy są w stanie nie zauważać naprawdę cennych buhajów, jeśli np. szybkość oddawania mleka mają ocenioną na 90 lub 92 pkt. To może być tendencja zupełnie niezrozumiała, tym bardziej że znane są przykłady buhajów, których zdolność udojowa została oceniona lekko poniżej przeciętnej, ale za to dawały córki długowieczne i dobre w wielu innych cechach. Niemniej jednak również dla niemieckich hodowców cechami K.O. są długość strzyków i ustawienie tylnych nóg, choć nie w takim samym stopniu, jak jedna z cech zdolności udojowej, tj. szybkość oddawania mleka.
Odporność na mastitis
Specjalista szwajcarskiej firmy inseminacyjnej twierdzi, że choć hodowcy potrafią stawiać różnego rodzaju zapory jako kryteria K.O., to jego zdaniem najczęściej są to: wydajność mleka lub zawartość jego składników, cechy dotyczące wycielenia, płodności samic lub zawartość komórek somatycznych. Ale jedna cecha w ostatnich latach zyskuje coraz bardziej na znaczeniu w kontekście możliwego nokautu dla buhaja – jest to odporność na mastitis (zdrowotność wymienia). Ma to związek z postępującą tendencją ograniczania stosowania antybiotyków oraz przedłużania laktacji. Jego zdaniem hodowcy nie przestali zwracać zupełnie uwagi na kaliber, ale to już nie jest cecha, na której się koncentrują, a jeśli tak, to bardziej na dysproporcjach między ramą a szerokością klatki piersiowej. Czyli gdy buhaj daje kalibrowe, ale wąskie krowy, to nie mieści się w preferencjach. Tak samo dwie cechy są rozważane w kontekście lokomocji: gdy buhaj daje spionowane kończyny tylne i przesuniętą pozycję krętarza, co niekorzystnie wpływa na zdolności poruszania się krowy, to dostaje czerwoną kartkę. Szwajcarscy hodowcy chcą mieć w oborze krowę z łatwością korzystającą z kończyn, co nabrało znaczenia w dobie coraz większej liczby obór z robotami. Z tego samego powodu rozmieszczenie strzyków oraz ich długość, podobnie jak cechy zdolności udojowej buhaja, trafiają na listę cech K.O.
Niska wartość hodowlana dla wydajności mleka grzechem głównym buhaja
Wydawałoby się, że w dobie ciągłego wzrostu wydajności krów rasy holsztyńsko-fryzyjskiej wartość hodowlana dla wydajności mleka nie jest już kryterium nokautującym buhaja. Ale według opinii cytowanego wcześniej francuskiego specjalisty wydajność mleka jest najbardziej niedocenianą cechą w tych rozważaniach. Już prawie 20 lat temu na globalny rynek handlu nasieniem dostał się buhaj Etazon Addison, w Polsce także bardzo popularny właśnie z powodu wysokiej wartości hodowlanej dla mleka. Do dziś Addison, mający 15,5 tys. córek w ocenie międzynarodowej, legitymuje się +838 kg wartości hodowlanej dla wydajności mleka na bazie polskiej. Być może osiągnęliśmy globalnie znacznie mniejszy postęp hodowlany w zakresie tej cechy, niż nam się wydaje. Zaskakujące? A jednak! Wartość hodowlana dla wydajności mleka będzie ekstremalnie ważną cechą w przyszłości, zwłaszcza wtedy, gdy wzrośnie znaczenie oceny zdolności pobrania i wykorzystania pasz oraz zostaną wyśrubowane restrykcje dotyczące emisji dwutlenku węgla.